![]() |
![]() |
Katalog Małgorzata Woszczenko Historia, Artykuły Jak budzę zainteresowanie historią w szkole podstawowej?Jak budzę zainteresowanie historią w szkole podstawowej?Czasy współczesne nie stwarzają dzieciom i młodzieży atmosfery sprzyjającej poznawaniu przeszłości. Teraźniejszość i przyszłość nęcą wszystkich barwną i różnorodną ofertą. Przeszłość jest dla niezainteresowanego nią dziecka trudna i zagmatwana. Często także obca, sucha i pokryta kurzem jak stary rupieć na strychu.Uczniów trudno jest skłonić do poznawczego wysiłku nakierowanego na poznawanie tego, co było dawno temu. Młodzi ludzie są teraz często rozproszeni, czasem wręcz znudzeni rozlicznymi atrakcjami i propozycjami, którymi są atakowani z mediów. Oczywiście na uzyskanie zainteresowania istnieje wiele sposobów: można zastosować motywowanie pozytywne i negatywne, atrakcyjne metody pracy czy pomoce dydaktyczne. Uważam jednak, że kluczem do sukcesu, poprzedzającym te działania, jest zaszczepienie u ucznia takich cech i reakcji jak ciekawość, dociekliwość i chęć samodzielnego zdobycia pełni wiedzy. Uświadamiam sobie to obserwując własne zachowanie, gdy zainteresowana książką, filmem czy miejscem, ewentualnie poruszona czyimś wspomnieniem, gorączkowo szukam nowych danych by zgłębić to, co zostało wcześniej zaledwie poruszone. Niezbędnym, wstępnym warunkiem do wzbudzenia u ucznia zainteresowania jest pasja, fascynacja i zaangażowanie samego mistrza czyli nauczyciela - nieskrywana, nieskrępowana i autentyczna. Zasada jest prosta - nie można nikogo nakłonić do czegoś, co samych nas nuży, do czego sami nie mamy przekonania. Autentyczna pasja działa jak dobra reklama. Nauczyciel, którego męczy, nudzi i frustruje to, czego uczy nie zachęci nikogo do przyswojenia swojej oferty. Pasja jest zaraźliwa, potrafi pociągać i fascynować. Drugą stroną medalu jest to że, absorbuje nasz czas i spala siły. Decyzja należy tu jednak do nas. Może się okazać, że mało skuteczne metody przekazywania wiedzy w efekcie jeszcze bardziej nas obciążą. Równie ważne jest właściwe podejście do ucznia. W moim rozumieniu zasadniczą sprawą jest traktowanie go w sposób podmiotowy; czyli tak by uczeń wiedział, że nauczycielowi zależy na nim, na jego postępach, na jego przyszłości; by był pewien, że to nauczający "jest dla niego", a nie odwrotnie. Po drugie nauczyciel powinien być dla młodego człowieka autorytetem. Uczeń, ze swej strony, powinien mieć szacunek do nauczyciela. Jest oczywiste, że na taką relację trzeba sobie zapracować. Pewien dystans jest konieczny, co wcale nie oznacza braku serdeczności, uśmiechu, swobody bycia ze strony nauczyciela. Reasumując: elementem zasadniczym sukcesu w procesie nauczania jest osobowość nauczyciela oraz fakt czy lubi on to, co robi i czy jest zainteresowany dobrem tych, których ma uczyć. Takie postawienie sprawy wielu zakwalifikuje jako zbyt idealistycznie, jednak prowadzi nas ono nieubłaganie do postawienia kwestii najistotniejszej dla nauczyciela - powołania do zawodu. Powołanie, jako zespół cech apriorycznych dla kandydata na pedagoga brzmi w polskiej szkole początku wieku nieco anachronicznie i niemodnie. Ja jednak, po wielu latach pracy w szkolnictwie oraz po obserwacji zarówno skutecznych nauczycieli jak i nieudaczników, dochodzę do przekonania, że powołanie jest ważnym warunkiem pedagogicznego sukcesu. Jeśli te wstępne warunki są spełnione pora na pytanie: jak w praktyce budzić zainteresowania historyczne u dzieci w wieku 10-13 lat? W moich działaniach pedagogicznych przede wszystkim staram się sprawić by dla uczniów historia ożyła. Jest to dla mnie równie ważnym celem, jak skuteczne jej nauczanie. Ponadto w dużej mierze je warunkuje, gdyż pociąga za sobą zainteresowanie. Aby historia ożyła potrzebne jest, aby dzieci ją przeżywały, to znaczy włączyły do jej poznawania swoje emocje. Jednym ze sposobów, który przynosi dobre rezultaty jest odnajdywanie ogniw łączących teraźniejszość z przeszłością, co czyni tę przeszłość osobistą własnością uczniów. Przykładem może być zbieranie relacji o przeszłości od żyjących jeszcze świadków ważnych historycznych zdarzeń, np. II wojny światowej. Rokrocznie proponuję uczniom klas szóstych, po zapoznaniu ich z dziejami wojennymi, by poszukali wokół siebie żyjących jeszcze świadków wojennych wydarzeń - prababć, pradziadków, babć, ciotek, wujków, sąsiadów i aby spisali ich wspomnienia w formie opowieści lub wywiadów. Jeśli to niemożliwe, można uzyskać wiele ciekawych informacji od mamy czy taty, którzy choć wojny nie mogą pamiętać, pamiętają jednak opowieści swych przodków. Zachęcone taką metodą dziecko wchodzi w rolę badacza historii, uruchamia swe emocje, pojmując jednocześnie, że historia funkcjonuje nie tylko w książkach, że ono samo jest ogniwem w łańcuchu pokoleń. Zaintrygowany tym młody człowiek w efekcie zaczyna dociekać, zadawać pytania, zgłębiać przeszłość. Najciekawsze relacje spisujemy, tworząc księgę ocalonej "naszej przeszłości". Świadomie poświęcam czas lekcyjny na odczytywanie najciekawszych wspomnień i wywiadów, by nadać historii znajomą twarz osób bliskich kolegom czy koleżankom z klasy. Podobny efekt można osiągnąć zapraszając na lekcję jakiegoś krewnego lub znajomego uczniów, który był świadkiem historycznych zdarzeń. Celem jest oczywiście przeprowadzenie z nim wywiadu lub zachęcenie do snucia wspomnień. Ze wzruszeniem wspominam spotkanie szóstoklasistów z dziadkiem ich rówieśnika, żołnierzem AK, powstańcem warszawskim, który przez dwie godziny skupił uwagę uczniów na swoich wojennych wspomnieniach, zawierających sporą dawkę wiedzy historycznej. Innym przykładem pomysłu przybliżającego historię może stanowić wywiad z rodzicami na temat życia codziennego w czasach PRL, ówczesnej rzeczywistości szkolnej, zrobienie wystawy zdjęć z domowych archiwów lub przedmiotów z tamtych czasów. Młodsze dzieci np. czwartoklasistów można zachęcić do badania korzeni rodziny, ich rodzinnych zawodów, nazwisk, imion miejsc zamieszkania. Można im zaproponować napisanie historii rodziny lub opisanie dziejów rodzinnej pamiątki, pozwolić przynieść do szkoły i zaprezentować kolegom rodzinne źródła historyczne, o których dowiedzieli się czegoś od rodziców czy dziadków. Sposobem ułatwiającym przeżywanie historii odleglejszej są konkretne miejsca. Kontakt z historią ukrytą w murach, ulicach, grobach, czy eksponowaną w salach muzealnych budzi autentyczne zainteresowanie, nadaje jej realny kształt wytworów ludzkich rąk i umysłów. Staram się, by każda prowadzona przeze mnie klasa odwiedzała co najmniej raz w roku muzeum, skansen lub zabytek czy miejsce upamiętniające wydarzenie historyczne, co pozwoli lepiej zrozumieć jakiś fragment przeszłości. Oczywiście te działania też mogą uczestników zanudzić, o ile zabraknie w nich pasji i odniesień do emocji i wyobraźni. Kolejnymi pomocnymi formami w przeżywaniu historii są dramy i inscenizacje. Z praktyki wiem, że 45 minut lekcji zazwyczaj nie pozwala na przeprowadzenie i wykorzystanie tych technik w sposób efektywny, dlatego niechętnie je praktykujemy. Dobrze jest jednak wykonać od czasu do czasu przedsięwzięcie ambitniejsze organizacyjnie, wymagające więcej przygotowań, ale też skuteczniejsze poznawczo i wychowawczo. Ja osobiście praktykuję coś w rodzaju przeglądów popisów klasowych. Oto przykład: zorganizowałam konkurs mitologiczny dla klas piątych, w którym sprawdzenie znajomości wiedzy o religii starożytnej Grecji, połączone było z konkursem plastycznym i inscenizacjami wybranych mitów; ponadto z wykonywaniem kostiumów, dekoracji, rekwizytów, pokazem mody antycznej dla bogów i ludzi, opatrzonym zabawnym, ale i pouczającym komentarzem. Była to duża impreza wymagająca sporo organizacyjnych przygotowań i czasu, ale efekt był niezwykle pouczający i widowiskowy, a przygotowania wyzwoliły u uczniów olbrzymie pokłady entuzjazmu i pomysłów, skłoniły ich do szperania po rozmaitych źródłach, a dodatkowo integrowały grupy klasowe. Trzeba dać uczniom odpowiednio dużo czasu, parę sugestii, porad, sporo zachęty i uznania, ale efekt jest gwarantowany. W tym przypadku nośnikiem przeżywania historii była zabawa. Dla czwartoklasistów można zorganizować podobne przedsięwzięcie nawiązujące do legend o początkach państwa polskiego, jakichś wydarzeń historycznych lub zwyczajów z przeszłości, scenek z życia codziennego różnych środowisk i czasów. Nie docenianą, często postrzeganą jako zło konieczne okazją do przeżywania historii może być szkolna uroczystość rocznicowa czy święto patrona szkoły. Przemyślany, oryginalny scenariusz, odpowiedni tekst narracji, trafny dobór poezji oraz jej interpretacja, pieśni, ruch sceniczny, rekwizyty i dekoracje skupią uwagę, pouczą, poruszą emocje, zachęcą do poznania. Przygotowywałam kiedyś szkolne obchody Święta Niepodległości. Włożyłam w to wiele serca i starań, ale widok auli pełnej zasłuchanych i zapatrzonych, poruszonych do głębi dzieci, które zazwyczaj były nieokiełznane i znudzone na drętwych uroczystościach, wynagrodził mi cały trud. Wiele spośród nich potem przyszło i mówiło, że to co widziały było piękne, wzruszające, pouczające. W kilku klasach udało się porozmawiać o tamtych czasach i dziejach, co prawda nie zawsze zgodnie z rozkładem materiału. Aby osiągnąć efekt, musiałam postawić sobie ambitny cel i poszukać nietuzinkowych środków do jego zrealizowania. Kolejny mój sposób na spowodowanie przeżywania historii przez dzieci to zachęta do działań plastycznych. Kilka razy w roku w każdej klasie proponuję wykonanie prac plastycznych związanych z aktualnymi tematami lekcji. Oto przykłady tematów: Staropolski dworek szlachecki, Strój szlachecki, Folder zachęcający do zwiedzenia jakiegoś zabytku gotyckiego czy renesansowego, Okupacyjne graffiti, Plakat na Święto Narodowe, Przygody Odyseusza lub Eneasza w odcinkach, Antyczna maska teatralna, Projekt witraża do katedry gotyckiej, Projekt szyldu dla średniowiecznego rzemieślnika, Projekt herbu mojej rodziny, Średniowieczny zamek rycerski i jego pan, Rekonstrukcja Biskupina czy świątyni antycznej, Ilustracje do legendy lub mitu, Komiks przedstawiający jakieś wydarzenie historyczne np. odkrycie Ameryki. Aby przygotować się do wykonania takich prac uczniowie muszą najpierw zdobyć wiedzę na zadany temat. Radzę im gdzie ją mogą znaleźć, jakich błędów powinni uniknąć, pokazuję przykłady ikonograficzne. Najpiękniejsze prace, poprawne merytorycznie i atrakcyjne artystycznie są eksponowane na szkolnej wystawie, a uczeń otrzymuje ocenę za swą pracę Wymienione sposoby działania są zaadresowane do wszystkich uczniów, z którymi pracuję, dla tych zdolnych i ambitnych, ale i dla tych o mniejszych możliwościach intelektualnych. Chcę za ich pomocą pobudzić do wysiłku poznawczego jak największą liczbę dzieci. Oczywiście jest też grupa uczniów, którym proponuję indywidualnie sposoby zdobywania wiedzy i rozbudzenia zainteresowania. Oferta działań jest spora i praktykowana "od zawsze" przez wielu nauczycieli. Ja cenię przede wszystkim organizowanie konkursów szkolnych na ciekawy temat. Pomysłowa formuła czasem połączona z zabawą, rozsądnie dobrana literatura pomocnicza i nie nazbyt wygórowany stopień trudności zapewniają powodzenie przedsięwzięcia, przez które rozumiem jak największą liczbę uczestników. Wewnątrzszkolne konkursy dają uczniom znacznie większą szansę na odniesienie sukcesu niż prestiżowe zmagania międzyszkolne. Sukces choćby na szczeblu własnej szkoły ma wielkie znaczenie motywując uczniów do dalszych starań i wysiłków. Chętnym uczniom proponuję także czytanie powieści umiejscowionych w przeszłości, a następnie poszukiwanie informacji w literaturze popularnonaukowej i sporządzanie tła historycznego dla powieści. Przykładowo czwartoklasista może przeczytać sympatyczną "Historię żółtej ciżemki" A. Domańskiej, a następnie na podstawie wskazanych przeze mnie lub samodzielnie odszukanych źródeł opisać postać Wita Stwosza, króla Kazimierza Jagiellończyka lub wygląd średniowiecznego Krakowa. W klasie piątej uczeń może przeczytać powieść H. Rudnickiej "Uczniowie Spartakusa" a następnie dowiedzieć się więcej o przywódcy powstania i losie niewolników w imperium rzymskim. W klasie szóstej niektórzy czytają "Kamienie na szaniec" a potem pogłębiają wiedzę na temat życia podczas okupacji czy działań Szarych Szeregów. Metody projektu i port folio realizowane na lekcji lub kółku historycznym to sprawdzone sposoby pracy z uczniem zdolnym, pozwalające rozbudzić i rozwinąć jego zainteresowanie historią. To jednak dotyka innego zagadnienia - indywidualnej pracy z uczniem zdolnym, którego tutaj nie będę rozwijać. Oczywiście nie twierdzę, że możliwa jest tak intensywna praca na każdej lekcji. Znamy ograniczenia wypływające z naszych zasobów sił i czasu, a także te narzucone nam przez organizację życia szkolnego i programy nauczania. Nie zawsze możemy zrobić coś, co wydaje nam się interesujące i inspirujące dla nas i dla uczniów. Jednak by rozbudzić zainteresowanie nie trzeba zawsze fajerwerków i samych niekonwencjonalnych działań. Potrzebny jest swoisty nawyk, by nawet zwykłą, tradycyjnie przeprowadzoną lekcję wzbogacić o coś, nawet drobnego, co obudzi zainteresowanie, przyciągnie uwagę znudzonych uczniów. Czasem wystarczy anegdota, ciekawostka, odniesienie do tego czym się uczniowie aktualnie pasjonują, co jest w modzie, jakieś intrygujące pytanie, ciekawe ćwiczenie, by nawet tradycyjnie wyłożony temat wzbudził zaciekawienie pomocne w poznaniu nowych treści. Zaangażowanie osobiste nauczyciela, wyrażane powinno być przez nie ukrywanie swoich emocji wyzwalanych przez historię; pomoże to uczniom włączyć do poznawania i oceniania przeszłości również swoich emocji. Na początku wskazałam wstępny warunek budzenia zainteresowania, teraz kolej by powiedzieć o końcowym, na którym jednakowoż oprze się każde kolejne działanie nauczyciela, tworząc swoisty łańcuch przyczynowo - skutkowy. Aby powyższe działania powiodły się tzn. zaangażowały większość dzieci w proces budzenia zainteresowania ku poznawaniu przeszłości, trzeba uczciwie i życzliwie traktować ich wysiłki. Uczniowie nie lubią pracować za darmo, oczekują nagrody, docenienia ich pracy. To wspomoże ich zainteresowanie i przeżywanie odniesieniem konkretnej korzyści. Z drugiej strony dzieci nie mają nierealnych oczekiwań co do nagrody. Pochwała ustna na forum szkoły czy klasy, zapisana w zeszycie klasowym czy dzienniczku, celująca lub bardzo dobra ocena z przedmiotu, dyplom, zaprezentowanie i wyeksponowanie efektów wysiłku innym, całkowicie uczniom wystarczają. Wyzwalanie dziecięcych emocji oraz wprzęgnięcie ich do zdobywania wiedzy oto mój cel. To przeżywanie dziejów sprawia, że nauka nabiera życia, że dzieci pragną więcej wiedzieć i są zmotywowane do wysiłku poznawczego. Duma, wzruszenie, współczucie, zachwyt, oburzenie, gniew, miłość, przywiązanie, smutek, ciekawość oto niewykorzystywany często motor dla nauki. Historia przeżywana staje się ludzka - mówi o minionych pokoleniach do ludzi młodych i wrażliwych. Uczucia mogą być pomocne w historii, jak w żadnej innej dyscyplinie nauczania. Historia to przecież przedmiot humanistyczny. Dotyka samego jądra ludzkiego doświadczenia. Nie może być odarta z tego, co ludzkie pomimo dążenia do obiektywizmu w opisie i w ocenie. A ku takiej właśnie odczłowieczonej wersji przedstawiania dziejów zdają się skłaniać niektórzy naukowcy. Przypomnę, że taką właśnie spuściznę niesie ze sobą historiografia marksistowska. Jej wizja dominacji grup społecznych nad losem jednostki skutecznie odstraszała od wykorzystywania historii jako nauczycielki życia. Zatem przybliżenie uczniom historii przez jej przeżywanie i odczuwanie, przez ożywienie jej i nadanie znajomej twarzy, widoku znanego miejsca, zaintrygowanie i zaciekawienie ucznia, podzielenie się z nim własną pasją, stworzenie mu szansy na odniesienie sukcesu, choćby według obiektywnej miary niewielkiego, podsunięcie pomysłu na pobawienie się historią, to moje metody pracy z młodym człowiekiem. Wyzwalają one aktywność nawet uczniów słabszych intelektualnie i rozwijają talenty tych zdolnych. Zdaję sobie sprawę, że to czym dzielę się z czytelnikami, to w gruncie rzeczy "nihil novi sub sole", ale mam wrażenie, że ostatnimi czasy zapomina się o tym, co oczywiste, zajmując się doskonaleniem technik, opisywaniem, planowaniem, mierzeniem. W tym kontekście rola nauczyciela dryfuje ku obszarom niezgodnym z jego powołaniem, bo przecież nie biurokratami być mamy. Proces przekazywania wiedzy i poszerzania horyzontów wciąż pozostaje właściwym sensem nauczania, a szkoła miejscem twórczego spotkania młodego umysłu z doświadczonym. Opracowanie: mgr Małgorzata Woszczenko Wyświetleń: 2823
Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. |