Katalog

Magdalena Boruń
Różne, Artykuły

"Wzajemne oddziaływanie chorych jako środek terapeutyczny" - opracowanie specjalistyczne z zakresu patologii społecznej.

- n +

Wzajemne oddziaływanie chorych na siebie jako środek terapeutyczny

Kluczowe terminy, które uwidaczniające się w przytoczonych słowach, pełniących rolę tytułu moich rozważań, stanowi triada pojęciowa: wzajeme oddziaływanie, chory (choroba) i terapia.

Rozpatrując te terminy, oprę się na płaszczyżnie zjawisk patologicznych, a więc odbiegających od akceptowanych norm, szkodliwych dla społeczeństwa.

W literaturze za zjawiska patologiczne, uważa się: narkomanię, alkoholizm, przestępczość, prostytucję, przemoc i agresję, także zaburzenia nerwicowe i psychiczne.

Wymienione przeze mnie stany patologiczne można bez wątpienia zaklasyfikować do kategorii chorób, bowiem są dającym się obiektywnie stwierdzić i subiektywnie odczuć, odchyleniem od normy, powstałym wówczas, gdy posiadane przez człowieka mechanizmy sprzężeń zwrotnych nie potrafiły przywrócić równowagi dynamicznej.

W związku z tym należy poszukiwać dróg naprawczych, czyli skutecznych form leczenia i przeciwdziałania patologiom społecznym. Oczywiście istotne jest stwierdzenie, że lepiej zapobiegać niż leczyć, ale należy pamiętać, że interwencja w sytuacji kryzysowej, podjęta wystarczająco wcześnie, natychmiast po zdiagnozowaniu, również stanowi ważny czynnik naprawczy, w myśl starego przysłowia, że "lepiej późno, niż wcale". W tym miejscu warto przytoczyć podstawową prawdę, o której się często zapomina, że "nie ma choroby, jest tylko chory człowiek". Każdy przypadek należy więc rozpatrywać indywidualnie, odnosząc go do konkretnej jednostki.

Słusznie uważa MICHAEL WILSON, że "(...)większości chorób nie można traktować jako czegoś, co może być usunięte w oderwaniu od osoby. (...) Aby sobie z nimi radzić, potrzebujemy nie tylko technologii lecz drugiego człowieka."

Bardzo istotnym zagadnieniem, zasługującym w moich rozważaniach na więcej uwagi, jest leczenie osób z "odchyleniami od normy".

W całym systemie terapeutycznym można wyróżnić kilka ważnych elementów. Jednym z nich jest społeczność terapeutyczna, którą tworzą wszyscy przebywający na oddziale, a więc: chorzy, lekarze-terapeuci, pielęgniarki, personel administracyjny np.

Społeczność terapeutyczna jest więc tym środowiskiem, gdzie chory-niekiedy po raz pierwszy w życiu-znajduje oparcie, więź emocjonalną i społeczną. Współleczący ofiarowują mu swą pomoc w zrozumieniu nowych norm i słabości wobec nich, ale również możliwość dostrzeżenia własnych zalet i walorów, rozbudzenia emocji i aspiracji.

Psychoterapia grupowa - jako jedna z metod leczenia zaburzeń-opiera się głownie na elemencie więzi grupowej. Obustronne oddziaływanie chorych na siebie, analizowanie wzajemnych stosunków i postaw członków grupy, swoich reakcji emocjonalnych, poznawanie siebie w atmosferze tolerancji i ciepła, odgrywa największą rolę leczniczą.

Niewątpliwie choroba jest sytuacją trudną, a właśnie sytuacje zagrożenia, poczucie bezradności i zagubienia, wyzwalają potrzebę więzi grupowej, jednoczą i zespalają ludzi ze sobą.

Chorzy, czy to znerwicowani czy uzależnieni, tworzą specyficzną grupę-małą społeczność, której głównym celem jest wyleczenie się. Należy zaznaczyć, iż w tym przypadku ostateczny rezultat leczenia jest trudny do przewidzenia, bowiem zależy przede wszystkim od samych chorych, od ich wytrwałości i możliwości. Rola terapeuty sprowadza się do pośredniego kierowania przebiegiem leczenia, poprzez stwarzanie warunków terapeutycznych, w których pacjent mógłby zdobyć się na aktywność i szczerość.

Członkowie grupy terapeutycznej tworzą wspólnotę, w której wszyscy znajdują się w tej samej sytuacji, są sobie równi wobec własnych problemów życiowych, konfliktów, urazów i cierpień. Już samo przebywanie chorego wśród "swoich", czyli razem z innymi chorymi, działa leczniczo. Pacjent uważa, że zrozumieć go może tylko człowiek, który sam przez to przeszedł. Zapoznaje się z innymi chorymi, uświadamia sobie, że inni cierpią podobnie. Dzięki tym kontaktom zaczyna interesować się drugimi, zanika jego egocentryczne myślenie, że "nikt na świecie nie cierpi tak jak on", że jest "najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem na świecie". Odnajduje podobne trudności u pozostałych członków grupy, może też zobaczyć siebie oczyma innych. Atmosfera oddziału powoduje więc, że pacjent powraca do społeczności ludzkiej.

Grupa, w której przebywa chory zaspokaja jego istotne potrzeby. Uczestnictwo w niej powoduje, że pacjent zaczyna doświadczać siebie w nowych relacjach społecznych, zwiększa się jego wgląd w rozumienie siebie i innych, następuje klaryfikacja wartości, dążeń i celów. Dzięki temu zdobywa nową tożsamość i towarzyszy temu wzrost samooceny, poczucia sprawczości i podmiotowości.

Podczas leczenia bardzo często między chorymi zawiązują się przyjaźnie, tworzą się małe grupy. Zdarzają się również antagonizmy wśród leczących się, bowiem są to ludzie o różnych charakterach i upodobaniach. Pochodzą z różnych warstw społecznych i mają różne zaburzenia osobowościowe. Właśnie dzięki tym wszystkim aspektom wspólnego życia, wzajemnej pomocy i współdziałania, możliwe jest wyleczenie pacjenta, rozwiązanie jego trudności życiowych, albo przynajmniej złagodzenie ciężkich dolegliwości, czyli możliwy jest powrót do normalnego życia.

Budowanie wzajemnej więzi, która ułatwia leczenie się w grupie, nie następuje natychmiast. Początkowo pacjenci czują się skrępowani, są nieufni względem siebie, boją się ukazywać swoje prawdziwe uczucia, ujawniać swe myśli, bo obawiają się ewentualnych starć, ośmieszenia, konfrontacji z poglądami innych. Jednak w miarę upływu czasu, w atmosferze ciepła i życzliwości, ta więź grupowa, dzięki której następuje wzajemne oddziaływanie chorych na siebie, wytwarza się. U jednych jest silniejsza, u drugich słabsza, u niektórych w ogóle nie występuje i w tych przypadkach najtrudniej osiągnąć zadowalające wyniki terapii.

Trzeba podkreślić, że początkowo funkcjonowanie w grupie terapeutycznej niemalże każdej jednostce przysparza wielu trudności ale należy pamiętać, że człowiek jest istotą społeczną. Dysponuje układem sygnalizacyjnym i może komunikować się z innymi, oddziaływać na nich i przez to, nie jest skazany na samotność.

Osoba nowoprzyjęta do społeczności terapeutycznej nie jest pozostawiona sama sobie. Inni chorzy wprowadzają nowicjusza w życie grupy, zapoznają z zasadami i normami życia w danej społeczności. Opowiadają o sobie, o własnych problemach, wysłuchują zwierzeń, starają się pocieszyć. Nowicjusz nie może więc izolować się od grupy, zamykać się w swoim świecie. Musi nawiązywać kontakty, mówić dużo o sobie, o swych uczuciach, obawach, problemach. Zadaniem pozostałych członków grupy jest zaopiekowanie się nowym pacjentem. Szczególnie wyraźnie widać te powiązania, np. wśród społeczności MONAR-u (w ośrodkach leczenia uzależnień).

Stopniowo pacjent dzięki temu, że przebywa z innymi, zaczyna czuć i myśleć jak inni i uwalnia się z kręgu obcości. Oczywiście nie chodzi tu o bezkrytyczne przyjmowanie postaw i nastrojów, ale o to, że pewne uczucia typu: sympatie, miłość, zaufanie, nienawiść są przenoszone z jednej osoby na drugą poza sferą świadomości, udzielają się spontanicznie.

Pacjenci dzięki temu, że wchodzą w interakcje z innymi chorymi, poznają się ze sobą, zbliżają się do siebie i stopniowo ich obawy, co do psychoterapii grupowej, zanikają.

Godne uwagi jest również to, że zasadniczą cechą wzajemnego oddziaływania chorych na siebie jest spontaniczność, bycie sobą, bowiem wpływ na kogoś można wywierać nie pewnymi metodami, ale przede wszystkim samym sobą. W związku z tym wszelka sztuczność, gra, pozoranctwo natychmiast są wychwytywane przez chorych.

Poza tym noszenie tzw. maski, przybieranie póz -męczy i daje krótkotrwałe efekty bowiem nie można ukryć wszystkich prawdziwych uczuć. Tylko po zrzuceniu maski można być sobą i liczyć na zrozumienie partnerów grupy.

W grupie obowiązuje zasada autentyczności kontaktów międzyludzkich, otwartości i szczerości we wszystkich sprawach dotyczących funkcjonowania poszczególnych członków grupy. Wszystkie działania przebiegają w atmosferze wzajemnego wsparcia emocjonalnego, poczucia więzi i bliskości z innymi oraz wspólnej odpowiedzialności za wyniki leczenia. Atmosfera tolerancji sprawia, że chory nie musi udawać, wie, że w grupie jest po to, by mówić o sobie i swych problemach, nie ma potrzeby obawiać się potępienia, czy wykluczenia z grupy.

Podsumowując powyższe dywagacje, pragnę przytoczyć słowa, które widnieją w sali terapeutycznej, w jednym z domów MONAR-u:

"Przyjacielu mój, przy Tobie nie muszę się usprawiedliwiać,
nie mam się przed czym bronić, nie muszę niczego udowadniać,
odnajduję spokój...
Niezależnie od moich nieporadnych słów,
potrafisz dostrzec we mnie
po prostu człowieka".

Bezdyskusyjny pozostaje więc fakt, że "wzajemne oddziaływanie chorych na siebie odgrywa bardzo ważną rolę terapeutyczną". Chorzy dzięki innym współleczącym się osiągają wiele korzyści, przede wszystkim: uczą się wypracowywać pozytywne nastawienie do ludzi, nawiązywać z nimi rzeczywiste, głębokie kontakty, kształtować interakcje społeczne, w które wchodzą i nadawać im pożądany kierunek. Zdobywają też umiejętność krytykowania i przyjmowania krytyki, rozwiązywania konfliktów w sposób otwarty i uczciwy.

LITERATURA:

1. KĘPIŃSKI A.: Psychopatologia nerwic, Warszawa 1979r.
2. ŁAPIŃSKI M., MALEWSKI J.: Nerwice i psychoterapia, Warszawa 1971r.
3. SERWIS INFORMACYJNY NARKOMANIA, nr.5, 1996r.
4. SICZEK J.: Narkonauci, od uzależnienia do dobrego życia, Warszawa 1994r.
5. WILSON M.: Zdrowie, postawy i wartości, [w:] Sens choroby, sens śmierci, sens życia, red. Bortnowska H., Kraków 1984r.

Opracowanie: mgr Magdalena Boruń

Wyświetleń: 525


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.