Katalog Małgorzata Kwapisz Różne, Artykuły "Gimnazjum ? nadzieje, oczekiwania, problemy, znaki zapytania".Gimnazjum - nadzieje, oczekiwania, problemy, znaki zapytania.Reforma oświaty przyniosła edukacji zmiany zarówno programowe jak i strukturalne. Stworzyła nową sieć szkół, wśród których mamy zupełnie nową szkołę zwaną gimnazjum, gdzie nauczyciele mają obowiązek "wprowadzać uczniów w świat wiedzy naukowej, wdrażać ich do samodzielności, pomagać im w podejmowaniu decyzji dotyczącej kierunku dalszej edukacji, przygotowywać do aktywnego udziału w życiu społecznym".Dano nam nauczycielom nową podstawę programową, wobec której mieliśmy ogromne oczekiwania. Potrzebę bowiem odtłuszczenia programów nauczania i zastąpienia treści czysto encyklopedycznych treściami dającymi uczniowi umiejętność swobodnego, samodzielnego poruszania się po otaczającym nas świecie czuł każdy nauczyciel, prawie każdy rodzic i co bardziej świadomy uczeń. Tymczasem treści zawarte w podstawie programowej wielu przedmiotów jest tak ogólna, że dowolność tworzenia programów nauczania i podręczników właśnie do niej jest zastraszająco ogromna. Właściwie większość podręczników istniejących na rynku jest z nią zgodnych chociaż wiadomo, iż ich użyteczność może okazać się wątpliwa. W dalszym więc ciągu nauczyciele przedmiotowcy z gimnazjum chcąc przygotować ucznia do egzaminu gimnazjalisty uprawiają nauczanie pod egzamin bo hasła z podstawy programowej nie definiują precyzyjnie czego mają nauczyć. Uczenie tylko pod egzamin znowu zawęża wykształcenie do pewnych standartowych umiejętności. Test końcowy, który ma zdać gimnazjalista nie jest zdecydowanie miernikiem tego czego szkoła powinna nauczyć. Już po próbnym egzaminie widać, że uczniowie uczeni inaczej "aczkolwiek według wskazań podstawy programowej" nie radzą sobie z rodzajem zadań testowych zawartych w części humanistycznej czy matematyczno-przyrodniczej egzaminu gimnazjalisty. Jest to dowód na to, podstawa programowa dla gimnazjum powinna być zmodyfikowana i doprecyzowana. Inną przyczyną mało idealnego funkcjonowania gimnazjum są sami nauczyciele. Pomimo tego, że są doskonale wykształceni, bardzo często mają ukończone dwa a nawet trzy kierunki to jednak nie mają umiejętności, dzięki którym uczeń będzie potrafił łączyć wiedzę i umiejętności z wielu przedmiotów a co więcej wykorzystywać je w sytuacjach życia codziennego. My nauczyciele wiemy doskonale jakie metody stosować aby uatrakcyjnić zajęcia lekcyjne czy poprowadzić koła zainteresowań ale dalej działamy tylko wokół swojego przedmiotu. Jako grupa zawodowa jesteśmy doskonale przygotowani merytorycznie w zakresie wiedzy z nauczanego przedmiotu oraz dydaktycznie w zakresie dydaktyk szczegółowych i metodyki. Niewystarczające jest jednak nasze pedagogiczno-psychologiczne przygotowanie do zawodu. Wiedza w jaką powinien być wyposażony każdy nauczyciel powinna prowadzić do umiejętności: - organizowania sytuacji dydaktyczno-wychowawczej - komunikacyjnych - porozumiewania się językiem "żywym" - mowy ciała - interpretacyjnych - poznawania osobowości - pomagania wychowankom i rozwijania ich zdolności twórczych - rozwiązywania problemów i konfliktów - współdziałania ze światem, systemem społecznym i środowiskiem Uczelnie wciąż nie wskazują przyszłym nauczycielom jak uczyć młodego człowieka w zreformowanej szkole zwanej "gimnazjum", aby dobrze przygotować go do życia. Obowiązek dokształcania nauczycieli został przeniesiony na ośrodki dokształcania nauczycieli - WOM, SOD. .. Powyższe założenia mogą być zrealizowane jeśli w procesie kształcenia nauczycieli uwzględni się zasady: - głównym celem edukacji jest pomoc nauczycielowi w odkrywaniu siebie, własnej indywidualności - w procesie kształcenia należy uczyć jak, jak wykorzystać własne możliwości w tworzeniu warunków stymulujących rozwój ucznia - program nauczania ma pomóc nauczycielowi w opracowaniu metod pracy najbardziej odpowiadających jego strukturze psychicznej - należy uznać fakt, iż odkrywanie indywidualnego znaczenia wiedzy dokonuje się w procesie osobistego doświadczenia jej przydatności Ci nauczyciele, którym nie jest obojętne jakiego absolwenta gimnazjum wypuszczą już niedługo, uczestniczą w różnego rodzaju kursach, studiach podyplomowych czy innych formach doskonalenia zawodowego i próbują nabyte umiejętności przenosić do szkoły czy klasy. Pragną bowiem wprowadzić do procesu kształcenia obok metod tradycyjnych także nowe, umożliwiające refleksję nad działaniem i refleksję w działaniu. Muszą być już na tym etapie kształcenia twórcami swojego zawodu a nie tylko po mistrzowsku odtwarzającymi swój fach. Zdobywaniu samowiedzy mogą pomóc na przykład treningi interpersonalne, które ułatwią nabycie umiejętności interpersonalnych, wrażliwości percepcyjnej w odniesieniu do uczniów i sytuacji wychowawczych, poznanie metod współczesnej socjoterapii oraz techniki relaksacyjne. Zdolność do pozytywnej autoprezentacji, zdobywana podczas ćwiczeń opartych na poznawaniu i i budowaniu własnego wizerunku, jest jedną z kluczowych kompetencji współczesnego nauczyciela. Zdobywanie doświadczenia opartego na przeżyciu, zaangażowanie w działanie, rozumienie i właściwa interpretacja własnych praktyk edukacyjnych to warunek konieczny przygotowania nauczyciela do zmieniającego się świata i reformowanego systemu edukacji, nowej szkoły - gimnazjum -w którym pokłada się tak wielkie nadzieje i oczekiwania. Nauczania w tym typie szkoły nie można powierzyć ludziom przypadkowym, nie rozumiejącym reformy. W bardzo wielu jednak gimnazjach wciąż uczą nauczyciele, którzy przed dwoma laty pracowali w szkole podstawowej i reprezentowali zupełnie inne postawy, realizowali inne założenia. Ponadto wciąż jeszcze mamy pedagogów w tej nowej "średniej" szkole zwanej gimnazjum, którzy nie posiadają pełnego wykształcenia. Zachodzi więc pytanie o jakość nauczania. Musimy pamiętać, że nauczanie i wychowanie to proces i nie załatwia sprawy pojedyncze działanie "światłych, zreformowanych" pedagogów dokonywane metodą prób i błędów zwłaszcza gdy testowane jest na żywym, wrażliwym, niedojrzałym organiźmie. W wielu gimnazjach nauczyciele dążą do integracji międzyprzedmiotowej mając w zamyśle wykształcenie u swoich wychowanków umiejętność korzystania z różnych źródeł informacji i łączenia ich w celu zrealizowania danego zadania. Czynią to stosując metodę projektu edukacyjnego. Dzięki niej uczniowie realizują konkretne duże przedsięwzięcie na podstawie ustalonych założeń. Istotą projektu jest samodzielna praca uczniów, w trakcie której mają możliwość ćwiczenia bardzo wielu umiejętności. Praca nad projektem kształci zdolność: - podejmowania decyzji grupowych - rozwiązywania konfliktów - wyrażania własnych opinii i słuchania opinii innych - poszukiwania kompromisu - dyskutowania - dzielenia się w grupie rolami i zadaniami - dokonywania oceny pracy grupy Tożsame zadanie spełniają perfekcyjnie prowadzone zajęcia pozalekcyjne w postaci kół zainteresowań, zespołów wyrównawczych czy innych typów zajęć. Tutaj jednak znowu zaczynają się schody ponieważ cierpimy na chroniczny brak pieniędzy. Częściowo tylko sytuacja jest zależna od operatywności dyrektora, któremu czasami udaje się uzyskać fundusze na ten cel. Na tym etapie edukacyjnym bowiem mieliśmy wyrównywać braki i dawać równe szanse młodzieży na wykształcenie. Uczniowie, których mają pod opieką gimnazja ukończyli bardzo różne szkoły podstawowe, o bardzo różnym poziomie nauczania. W codziennym toku nauczania nie ma na to czasu bowiem programy nauczania, sylabusy czy podręczniki są wciąż przeładowane. Pięknie rolę tę mogłyby przejąć zajęcia pozalekcyjne ale fundusze a raczej ich brak kończą temat. Istnieją jednak wciąż nauczyciele, którzy podejmują próby pomocy uczniom pracując społecznie nie czekając na wynagrodzenie, ale czy takie było założenie reformy? Szkoła przecież miała być bliska dziecku, przyjazna oczekiwaniom rodziców, wychodząca naprzód oczekiwaniom "klientów" szkoły. Stanowią oni dość liczną społeczność. Bardzo często gimnazja miejskie nazwane już bardzo słusznie "molochami" liczą 800, 1000 i więcej młodych ludzi w jednym budynku. Nie trzeba być specjalistą-psychologiem, żeby stwierdzić iż zgromadzenie takiej ilości osób w wieku rozwojowym, dla nich samych bardzo trudnym, pochodzących z różnych szkół często toczących ze sobą "wojny" stworzy sytuację, w której konflikty są nieuniknione. Sytuację dramatyzuje ogromna anonimowość jaka panuje w tak stworzonej szkole. Nauczyciel mimo ogromnego wysiłku, jaki wkłada w poznanie środowiska swoich wychowanków bardzo często przegrywa z modą, mediami, agresją, narkotykami. Młodzież w tak wielkiej grupie czuje ogromną siłę i potrzebę pokazania swojej osoby. Złe zachowania staje się normą. Znam małe gimnazja liczące około 150 osób, w których praktycznie ten problem nie istnieje,a przecież to młodzież w takim samym wieku, z takich samych środowisk. Nauczycielom jednak starcza czasu na indywidualne podejście do wszystkich uczniów. Istniejące problemy są rozwiązywane przy pomocy doraźnych programów profilaktycznych o zasięgu ogólnoszkolnym. Sądzę, że liczebność gimnazjów jest podstawową zasadą, którą złamano w czasie tworzenia nowej sieci szkół licząc na to, że "jakoś to będzie". Agresywne zachowania pociągają za sobą konsekwencje w postaci zniszczonych korytarzy, sal lekcyjnych często wyremontowanych przez samych nauczycieli. Nauka odbywa się więc w obskurnych i na pewno mało przyjaznych dziecku warunkach co powoduje niechęć do bycia w tym miejscu i koło się zamyka. Z badań wynika, że im większa liczba klas w danym gimnazjum, tym większe trudności wychowawcze. Dyrektorzy i nauczyciele gimnazjów o dziesięciu i więcej oddziałach na tym samym poziomie edukacyjnym zwracają uwagę na nowe, w porównaniu z dawnymi szkołami podstawowymi, zjawiska: dewastacja budynków przez uczniów, picie alkoholu, nikotynizm, wagary. Do gimnazjów zbierających dzieci z kilku szkól podstawowych, a czasem i z kilku miejscowości, zjeżdżają dzieci, które nawzajem się nie znają i są nieznane nauczycielom. Jest to anonimowy tłum młodych ludzi i to w wieku bardzo trudnym wychowawczo. Gimnazja borykają się więc z problemem "fali". Skala tego zjawiska bywa bardzo różna. Czasem jednak przybiera formę niebezpiecznych prześladowań młodszych przez starszych. Badania, które przeprowadzono w wielu szkołach po serii niepokojących zachowań wśród młodzieży wskazały, że około 13% uczniów nie czuje się w szkole bezpiecznie. W tej grupie uczniów podawano najczęściej fakty bicia pierwszoklasistów przez starszych kolegów. Miejscem szczególnej agresji są toalety. Z objawami przemocy spotkało się około 30% badanych. Są to najczęściej objawy poniżania, plucia, obrażania. Czy jest to chęć pokazania swojej wyższości, czy brak możliwości spożytkowania swojej energii w sposób cywilizowany? Alternatywą mogłyby być ciekawe zajęcia popołudniowe, o których wspominałam wcześniej ale... Nauczycielom niewątpliwie pomaga fachowo przeprowadzone ankietowanie. Mogą wówczas rozpoznać sytuację i podjąć konieczne zabiegi wychowawcze. Jednakże, aby działania były skuteczniejsze potrzebne jest wsparcie policji, samorządów, rodziców, władz oświatowych, prasy, telewizji i radia. Konieczne jest stałe informowanie tych podmiotów o potrzebach i zagrożeniach. Coraz bliższa jest wizja polskiego gimnazjum z ochroniarzem - gorylem w tle. Ochroniarz staje się symbolem polskiej zreformowanej szkoły. Sytuację sądzę pogarsza fakt "obcięcia" godzin świetlicowych i zwiększenia etatów nauczycielskich. Małe gimnazja wiejskie nie borykają się z problemami agresji na tak wielką skalę. Nurtują je z kolei inne dylematy. Z małych sympatycznych, wzorowych szkół zabrano drastycznym cięciem dzieci i umieszczono je w odległych o 5, 10 kilometrów gimnazjach. Dlaczego? Przecież ten typ szkoły już kiedyś istniał i zdecydowanie się nie sprawdził. Dyrektorzy borykają się codziennie z dowożeniem uczniów z okolicznych szkół dostosowując rozkład zajęć by uczniowie jak najmniej czasu tracili na dojazd. Niemniej jednak widok, który spotykamy na wiejskich drogach to grupki dzieci, które bez względu na pogodę czekają na przysłowiowego gimbusa. Przysłowiowego bo pięknie malowany wizerunek wesołego gimbusa zastąpił pojazd, którego raczej trudno polubić. Nie najlepiej o powodzeniu reformy świadczą tzw. gimnazja wirtualne, czyli takie szkoły, które faktycznie nie istnieją, jako że ich klasy są zlokalizowane w różnych placówkach. Sytuację pogarszają nauczyciele obsługujący kilka gimnazjów uzupełniając etaty i nie utożsamiając się z żadną z tych placówek. W szkołach tych panuje głębokie poczucie tymczasowości, napięcia społecznego. Uczniowie i nauczyciele dojeżdżający do odległych od miejsca zamieszkania gimnazjów skazani są na stratę czasu i zmęczenie spowodowane wielogodzinnymi dojazdami. - Czy starczy im wiary i samozaparcia aby wprowadzać w życie szczytne zadania stawiane przed gimnazjami? - Czy gimnazja okażą się prostym, obowiązkowym przedłużeniem szkoły podstawowej? - Czy obowiązkowość uczęszczania do gimnazjum nie spłaszcza poziomu nauczania wymuszając obowiązek promowania? - Jak pracować równym frontem z uczniem wybitnie uzdolnionym i tym który musi ukończyć gimnazjum? - Czy nie jest za późno na wyrównywanie szans na tym etapie kształcenia? - Czy korzyści ekonomiczne wynikające z tworzenia dużych gimnazjum rekompensują trudności związane właśnie z tą liczebnością? -. ..? Te i wiele innych pytań, które zrodziły się w trakcie funkcjonowania gimnazjum nie znajdują jednoznacznej odpowiedzi. Odpowiedzią będzie młode pokolenie, które kształcą i wychowują obecne gimnazja, młodzież która umiejętnościami wyposażonymi przez swoje najlepsze gimnazjum będzie budować przyszłą Polskę. Bibliografia 1. Nowa Szkoła 1999, 2001 2. Magazyn Szkolny 2001 3. Gazeta Szkolna 2000, 2001 Opracowanie: Małgorzata Kwapisz Wyświetleń: 2131
Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. |