W_046
Opis przeżyć wewnętrznych dziewczynki - narracja pierwszoosobowa.
Jak to możliwe, że znowu znalazłam się w tym okropnym
domu u Janowej? Jak tu ciasno, zimno... Ściany pokryte są pleśnią. Pod
łóżkiem biegają karaluchy - przecież ja tu nie usnę! Jeszcze mi jakiś karaluch
wejdzie do łóżka... Gdzie jest moje piękne, rzeźbione łóżko?! Moja atłasowa
kołdra, koronki, falbanki? Przecież ona ("dobra pani") mnie tak kochała!
Wszyscy widzieli... Dlaczego mnie wypędziła od siebie?
Pamiętam, jak po raz pierwszy znalazłam się u niej
w domu. Była taka słodka, czarująca, tyle w niej było dobroci. Ubrała mnie
w piękną sukienkę, zawiązała kokardy we włosach. Mówiła, że przynoszę jej
radość i szczęście... Często ganiałyśmy się wśród kwiatów, a potem siadałyśmy
na trawniku i śmiałyśmy się bez końca.
Gdy pojechałyśmy razem do Włoch, to było dopiero
przeżycie! Błękitne niebo, wspaniałe morze, słońce bez cienia chmurki!
Żaden kraj na świecie nie może chyba równać się z Włochami! Cóż, skoro
zapewne więcej tam nie pojadę... lepiej o tym zapomnieć. Może wtedy mniej
bolesne będą dla mnie te szare ściany.
Dobrze, że zostawili mi chociaż moje lusterko i
spinki. Chociaż nie lubię przeglądać się w tym lusterku odkąd mieszkam
u Janowej. Nie uczesane włosy, oczy zaczerwienione, twarz wychudła, wyglądam
jak straszydło. A moje ubrania! - kiedyś były takie piękne, ale dzisiaj
są tylko brudne i zniszczone. Janowa dziwiła się, gdy się niedawno popłakałam.
Nie mogła zrozumieć, jak przykre jest noszenie jednej koszuli przez "ledwo"
trzy dni. Oni tu nie zmieniają ubrania chyba przez tydzień! Jak im to może
nie przeszkadzać?
Najbardziej nie mogę ścierpieć Wicia. Cóż to dopiero
za bachor! Pomyśleć, że kiedyś mi nie przeszkadzał. Szczyci się tym, że
już jedną klasę szkoły zaliczył, bez przerwy o tym opowiada. Do tego cały
czas śmieje się ze mnie - że się niby zbyt często myję! Wyrośnie z niego
na pewno straszny prostak.
A jedzenie - to dopiero jest dla mnie męczarnia.
Ledwo jakieś małe kawałeczki mogę przełknąć. Cóż to jest - chleb razowy
z zacierką na słoninie?! Jak tak dalej pójdzie, umrę tutaj nie tylko z
braku sny i zimna, ale także z głodu.
Dopiero co wujek (mąż Janowej) przyniósł kopertę
od Eweliny. Myślałam, że mi list jaki przysłała, ale to były tylko pieniądze
na mojej utrzymanie. W taki sposób się mnie pozbyła! Niegdyś byłam najbardziej
kochanym i rozpieszczanym dzieckiem na świecie, a dziś przysyła mi ledwo
25 rubli na utrzymanie. Mam się pewnie za to ubrać i pójść do szkoły -
dobre sobie!
Muszę coś zrobić... nie wytrzymam ani chwili dłużej
w tym domu, muszę gdzieś pójść... Wiem! Choć raz jeszcze spojrzę na dom
Eweliny... Furtka na pewno nie będzie zamknięta. Może spotkam Elfka. On
na pewno jest tak samo smutny jak ja. Też był kiedyś ulubieńcem, ale teraz
zjawił się ten wstrętny Włoch. Ewelina nic nie robi, tylko z nim rozmawia.
Szepczą sobie coś na ucho, śmieją się albo razem grają... Dobrze, jeżeli
chcę iść, to już najwyższy czas, bo niedługo się zrobi ciemno. Tylko jak
tu wymknąć się niepostrzeżenie? Przecież na pewno by mnie Janowa nie puściła...
[ML]