W_038
"Jestem uczciwym Niemcem" - to słowa profesora Sonnenbrucha. Czy
zgadzasz się z tą opinią? - rozprawka.
Dramat L. Kruczkowskiego pt. "Niemcy" pokazuje przekrój
społeczeństwa niemieckiego podczas wojny, wskazując na różnorodność postaw.
Wśród postaci występujących w utworze jest również profesor Sonnenbruch,
wybitny naukowiec, który mówi o sobie, że jest uczciwym Niemcem.
Postawę Sonnebrucha cechowała przede wszystkim ucieczka
przed realnym światem. Profesor traktował swoje badania naukowe jako kryjówkę
przed rzeczywistością, dającą zwolnienie od odpowiedzialności za wydarzenia
wojenne. Nie dopuszczał do siebie myśli, że jego badania są wykorzystywane
do tworzenia coraz doskonalszych środków masowej zagłady. Za wszelką cenę
starał się odciąć od okrucieństw faszystowskich, jednak wyrażał to głównie
za pomocą słów i drobnych gestów, jak np. w sytuacji, gdy nie przyjął od
swej córki Ruth koniaku z okupowanej przez Niemców Francji. Powtarzał też,
że jego syn Willi, fanatyczny i cyniczny oficer SS, był największą klęską
jego życia. Sonnenbruch wierzył, że za pomocą tych drobnych gestów uda
mu się ocalić w sobie system wartości, jaki wyznawał przed dojściem Hitlera
do władzy.
Słaby charakter Sonnenbrucha ujawnił się z podwójną
siłą, gdy zjawił się u niego Peters, dawny przyjaciel, który zbiegł z obozu
i był ścigany przez policję. Profesor zaofiarował mu pewną sumę pieniędzy,
aby jak najszybciej pozbyć się go ze swego domu. Ukrycie Petersa było czynem,
który dla Sonnenbrucha nie wchodził w rachubę, ponieważ był zbyt ryzykowny.
Petersa ukryła Ruth, narażając przy tym samą siebie. Później, gdy uciekinier
wyszedł z ukrycia, przeprowadził z profesorem długą rozmowę. Rozmowa ta
wstrząsnęła Sonnenbruchem, sprawiając, że dotychczasowy światopogląd profesora
uległ rozbiciu. Sonnenbruch przez cały czas trwania wojny aż do momentu
rozmowy z Petersem czynił wszystko, aby nie dopuścić do siebie niektórych
myśli i uniknąć kłopotliwych pytań. Okazuje się jednak, że ponosi klęskę
moralną, że świat, w którym się zamknął, miał bardzo kruche podstawy.
Prawdą jest, że Sonnenbruch nie katował innych ludzi,
nie strzelał do nich, nie znęcał się nad nimi. Czy to jednak wystarczy,
aby można go było uznać za przyzwoitego człowieka? Wydaje mi się, że nie.
Gdyby nie milczące przyzwolenie wielu milionów ludzi, Hitler zapewne nigdy
nie zdołałby doprowadzić do wojny. Sonnenbruch doskonale rozumiał wydarzenia
wojenne, jednak słaby charakter i strach nie pozwoliły mu czynnie im się
przeciwstawić. Wolał schować się pod pancerz nic nie znaczących gestów
i symboli chemicznych, chcąc w ten sposób uciec przed odpowiedzialnością.
Okazało się jednak, że wojna nie pozwala na takie postawy, domagając się
jasnej deklaracji przekonań. Profesor bał się dokonać wyboru i to jest
podstawowy zarzut wobec niego, wystarczający według mnie, aby nie zgodzić
się z jego słowami: "jestem uczciwym Niemcem".
[ML]