W_024
Charakterystyka rycerstwa polskiego i krzyżackiego - na dwóch wybranych
przykładach.
Ponieważ temat pracy daje mi prawo dokonania wyboru
spośród wszystkich rycerzy występujących w "Krzyżakach" H. Sienkiewicza,
rozsądnym wydaje się wskazanie na wstępie imion tych, którzy posłużą jako
przykłady rycerstwa polskiego i krzyżackiego. Wybór rycerza polskiego jest
dla mnie całkowicie oczywisty, któż bowiem może być bliższy czytelnikowi
niż Zbyszko z Bogdańca. Zaś z zakonu krzyżackiego przyjrzyjmy się bliżej
postaci Zygfryda.
Zbyszka spotykamy po raz pierwszy na samym początku
powieści, gdy razem z dużo starszym i bardziej doświadczonym Maćkiem z
Bogdańca zatrzymali się w karczmie na odpoczynek.
Miał długie włosy, był niewątpliwie przystojny.
Na co dzień chodził ubrany w skórzany kubrak, powyciskany od zbroi. Mógł
uchodzić za giermka Maćka, głównie z racji swojego wieku. Poznał już jednak
obyczaje rycerskie i starał się postępować z nimi w zgodzie. Dał tego dowód
właśnie w owej karczmie, gdy zjawiła się w niej księżna Anna Danuta z orszakiem.
Pośród jej dwórek była Danusia, która wywarła na Zbyszku tak silne wrażenie,
że natychmiast ślubował przynieść jej kilka piór z krzyżackich hełmów.
Od tej pory zaczął służyć Danusi, zgodnie z kodeksem rycerskim.
Zbyszko, zwłaszcza na początku powieści, był niezwykle
porywczy i zapalczywy. Pewnego razu na przykład, widząc nadarzającą się
okazję do spełnienia ślubów danych Danusi, zaatakował bez namysłu posła
krzyżackiego. Swojego śmiałego czynu o mały włos nie przypłacił życiem,
a przed karą śmierci uratowała go Danusia, zarzucając mu chustkę na głowę.
Z drugiej jednak strony, choć Zbyszko złamał prawo o nietykalności posłów,
to jednak zyskał sobie powszechną sympatię rycerstwa polskiego, które darzyło
Krzyżaków głęboką niechęcią.
Później Zbyszko bardzo wydoroślał, do czego przyczyniły
się liczne przeciwieństwa losu, z jakimi musiał się borykać. Stał się bardziej
opanowany i rozważny. Zawsze kierował się w swoim postępowaniu zasadami
honoru i uczciwości.
Jak większość polskich rycerzy, opisywanych przez Sienkiewicza, Zbyszko
był niezwykle silny i doskonale posługiwał się różnymi rodzajami broni.
Nie sprawiało mu szczególnej różnicy, czy walczył mieczem czy toporem.
Pokonał np. w pojedynku Rotgiera, który uważany był za niezwykle trudnego
przeciwnika.
Jeżeli wspomniałem już o Rotgierze - warto przejść teraz do przedstawienia
Zygfryda, który miłował Rotgiera niczym własnego syna.
Zygfryd stał dość wysoko w hierarchii krzyżackiej.
W przeciwieństwie jednak do wielkiego mistrza zakonu, Konrada von Jungingena,
który był pokojowo nastawiony wobec Polski, Zygfryd żywił szczególną nienawiść
wobec naszego kraju. Określał Polaków jako "wilcze plemię".
Wobec silniejszych od siebie był pokorny i uniżony,
jednak ze słabszych potrafił bezwzględnie szydzić. Gdy nie udawało mu się
pokonać wroga w bezpośredniej walce, wtedy uciekał się do podstępu. Przykładem
jest tu oczywiście historia Danusi i Juranda. Danusia został porwana przez
Krzyżaków, a później Zygfryd woził ją wszędzie ze sobą w małej klatce.
Z Jurandem Zygfryd od dawna miał zatargi. Gdy w końcu Jurand wpadł w ręce
krzyżackie, Zygfryd rozkazał wykłuć mu oko, obciąć język i prawą dłoń.
Przy całym swoim okrucieństwie, nie lubił Zygfryd
tanich wybiegów dla ratowania własnej skóry. Ubolewał nad tym, że losy
zakonu zmuszały go coraz częściej do stosowania kłamstw lub oszustw, aby
uchronić dobre imię krzyżackie.
Trudno mu było zrozumieć odruchy dobrej woli u innych ludzi. Gdy przybył
jako jeniec do Juranda, a ten zaniechał zemsty, co było nadludzkim wręcz
aktem łaski, Zygfryd nie mógł pojąć przyczyn postępowania Juranda. Ponieważ
zaś i tak pod wpływem różnych innych wydarzeń był na granicy obłędu, powiesił
się na przydrożnym drzewie.
Oczywiście nie wszyscy Krzyżacy postępowali w podobny
sposób. Nie brak w zakonie postaci szlachetnych i uczciwych, jak choćby
wielki mistrz Konrad von Jungingen i jego brat Ulryk. Generalnie jednak
rycerze zakonni dawno zarzucili swą ideę, jaką było szerzenie chrześcijaństwa.
Prowadzili podboje, krwawe walki, a w swoich działaniach nie wahali się
przed najbardziej niemoralnymi i odrażającymi czynami (jak np. Hugo de
Danveld, starosta zamku w Szczytnie).
[ML]