W_011
Opis obrzędu wywoływania duchów.
Dziady jest to pogański obrzęd pochodzący z Litwy,
który odbywał się ku pamięci zmarłych przodków. Od czasu, kiedy oficjalnie
zapanowało chrześcijaństwo, dziady odbywały się potajemnie, w kaplicach
lub pustych domach niedaleko cmentarza.
Jak więc wyglądał ów obrzęd? Zbierano się oczywiście w nocy, w pełnej
konspiracji. Nie zapalano nawet świec, uroczystość odbywała się w całkowitych
ciemnościach. W miejscu, w którym dziady się odbywały, przygotowywano suto
zastawiony różnymi potrawami i trunkami stół, przeznaczony dla duchów.
Gdy wszyscy znaleźli się już w środku i zamknięto drzwi, zgodnie z rytuałem
guślarz rozpoczynał przywoływanie duchów. Guślarza, który przewodniczył
całej uroczystości, wspierał chór, złożony z obecnych w kaplicy ludzi.
Na początku przywoływano duchy lekkie, czyli takie,
których grzechy nie były poważne. Po chwili zwykle zjawiał się duch, wzbudzając
wśród zgromadzonych znaczne poruszenie, i zaczynał opowieść. Opowiadał
o swych ziemskich przewinach, mówił, czego potrzebuje do zbawienia. Po
wysłuchaniu skarg ducha ludzie podejmowali decyzję, czy mogą mu w jakiś
sposób pomóc. W przypadku duchów lekkich zawsze było to możliwe, czasem
wystarczyło np. danie zjawie do skosztowania ziarna gorczycy.
Po duchach lekkich przychodziła kolej na duchy,
na których sumieniu ciążyły poważne grzechy. Ich pojawieniu się towarzyszyło
wiele niezwykłych zjawisk, pojawiały się np. ptaki, słyszano różne niepokojące
dźwięki, sypały się iskry etc. Takie duchy zazwyczaj nie mogły otrzymać
pomocy od ludzi, gdyż ich grzechy były zbyt ciężkie. Skazani byli na wieczne
potępienie, a ich dzieje były dla zebranych przestrogą.
Istniała też kategoria duchów pośrednich. Ich grzechy
były dość poważne, nie były to jednak grzechy najcięższe. Tu nie można
było mieć pewności co do wyroku. Zwykle możliwe było udzielenie pomocy
takiemu duchowi, lecz nie musiało to być regułą.
Spotkanie z każdym duchem kończyły słowa, wypowiadane
przez Guślarza: "A kysz, a kysz!".
Dziady trwały zwykle do pierwszego piania koguta, do chwili, gdy zaczynało
świtać. Guślarz dawał wtedy znak, że uroczystość dobiegła końca, a ludzie
zaczynali się rozchodzić do domów.
[ML]