W_002
"Jestem Papkin, lew Północy..." - charakterystyka bohatera.
Papkin spełnia w "Zemście" rolę szczególną. Czytelnik
od razu dostrzega, że jest postacią najmniej serio, najbardziej przerysowaną.
Choć od jego osoby nigdy nie zaczynają się żadne działania, to jest kluczową
postacią w prawie wszystkich dramatycznych momentach.
Przedstawienie Papkina warto rozpocząć od wyglądu,
gdyż stanowi on wyraźne odbicie charakteru. Oto jak Fredro opisuje Papkina
w didaskaliach do sceny II aktu I: "Papkin po francusku ubrany, przy szpadzie,
krótkie spodnie, buty okrągłe do pół łydki; tupet i harcopf, kapelusz stosowany
- pod pachą para pistoletów - zawsze prędko mówi." Widać więc, że Papkin
pragnie ubierać się w sposób wykwintny, aczkolwiek jego strój niezbyt pasuje
do szlacheckiego zamku.
Papkin był przykładem hulaki i bawidamka. Nigdy
nie zdobył żadnego majątku. Lubił opowiadać o swoich bohaterskich czynach
i stwarzać wokół siebie atmosferę tajemniczości. W jego stylu były stwierdzenia
typu: "Gdzie, do kogo, milczeć muszę / Lecz nie karty są przyczyną / Żem
się w drodze spóźnił nieco." W rzeczywistości był raczej tchórzem, a częściej
niż ważne sprawy zatrzymywały go gdzieś w drodze kobiety. Zresztą o swoich
miłosnych podbojach też opowiadał z niejaką przesadą: "A wtem jakaś księżna
grecka, / Anioł! Bóstwo! zerk z karety - / Giną za mną te kobiety!"
Sposób mówienia Papkina jest bardzo charakterystyczny.
Posługuje się niezwykle barwnym językiem, czasem przesadnie wyszukanym.
Próbuje wyrażać się w sposób poetycki. Dialogi z udziałem Papkina to prawdziwa
ozdoba "Zemsty". Słynnym przykładem jest rozmowa z Klarą, gdy Papkin, próbujący
bez skutku uwieść córkę Cześnika, stwierdza w końcu "Dawniej młoda panieneczka
/ Mile rzekła kochankowi: / <<Daj mi luby, kanareczka.>> - / A dziś
każda swemu powie: <<Jeśli nie chcesz mojej zguby, / Krrrokodyla
daj mi, luby!>>".
Papkin zachowywał się w sposób uniżony i przymilny
wobec osób o wyższej niż jego pozycji społecznej. Gdy jednak poczuł, że
nie musi czuć przed kimś respektu, zaczynał zachowywać się z dużo większą
pewnością siebie i swobodą. Tak było choćby w akcie III, w scenie, w której
Papkin zjawia się u Raptusiewicza, by wyzwać go na pojedynek w imieniu
Cześnika. Stając w progu domu Rejenta Papkin rzecze co następuje: "Pana
w domu i Rejenta / Widzieć w godnej tej osobie / Chluba wielka, niepojęta
/ Spada na mnie w tejże dobie". Jednak już po chwili, gdy Rejent odpowiedział
z szacunkiem na powyższe powitanie, Papkin pomyślał sobie: "Hm! pokorna
coś szlachciurka, / Z każdym słowem daje nurka - / Niepotrzebne miałem
względy."
Papkin uwielbiał melodramatyczne sceny. Po powrocie
od Rejenta rozmawiał z Cześnikiem, który jakby od niechcenia wtrącił, że
Rejent na pewno zatruł wino, którym poczęstował Papkina. Papkin nagle zaczyna
wmawiać sobie wszelkie objawy otrucia. Żegnając się z życiem, układa łzawy
testament, a do Klary zwraca się następująco: "Byłbym przywiózł krokodyla,
/ Byłbym zyskał twoją rękę; / Lecz ostatnia przyszła chwila, / Dziś rycerską
kończę mękę."
Papkin to postać niezwykle zabawna. W dramatycznych
momentach wprowadza elementy humoru, sprawiając, że czytelnik jest odbiorcą
komedii a nie tragedii. Choć stanowi uosobienie wielu wad przypisywanych
zwykle szlachcie epoki stanisławowskiej, to jednak wzbudza sympatię, a
nie oburzenie czy niechęć.
[ML]