![]() |
![]() |
Katalog Barbara Krawiec Język polski, Artykuły Zbigniewa Herberta pożegnanie ze światem w "Elegii na odejście"Zbigniewa Herberta pożegnania ze światem w "Elegia na odejście""Elegia na odejście" Zbigniewa Herberta (ur. w 1924 r.) nie jest bynajmniej - jak by się wydawać mogło - ostatnim utworem poety. Napisana została oraz wydana po raz pierwszyw Paryżu w 1990 roku. Autor "Elegii na odejście" był w momencie pisania utworu dojrzałym twórcą, z uznanym dorobkiem artystycznym, którego wagę określały tak znakomite dzieła, jak "Struna światła" z 1956 r., "Hermes, pies i gwiazda" z 1957 r., "Studium przedmiotu" z 1961 r., "Pan Cogito" z 1974 r., wreszcie "Raport z oblężonego Miasta" z 1983 r. "Elegia na odejście" ma charakter tomu pożegnalnego, co sugeruje tytuł, jednak po niej wydał jeszcze Herbert "Rovigo" (Wrocław 1992 r.), "Martwą naturę z wędzidłem" (1993 r.) oraz "Epilog burzy" (1998 r.), by zamilknąć na zawsze 28 lipca 1998 r. Pożegnalny tom Herberta jest zbiorem 19 wierszy utrzymanych w nastroju melancholijnej zadumy nad istotą ludzkiego życia. Ten niewielki, ale jakże obfity w fakty artystyczne tom jest dumnym akordem artysty żegnającego się ze światem i udającego się w podróż ku nicości. Wiersze z tego tomu są smutne, gdyż temat śmierci nie nastraja optymistycznie. Niektórzy krytycy uważają, że nie dorównują one pod względem artystycznym wcześniejszym utworom Herberta. Dla mnie są one niezwykle cennym śladem ludzkich zmagań z losem, naznaczonym piętnem przemijania. "Każdy umiera w samotności" - ta zasada zdaje się dotyczyć również tak wybitnych jednostek, jak Herbert, którego "Elegia" ma niezwykle osobisty charakter. Poeta, który zawsze był dla mnie autorytetem moralnym, ponownie nie rozczarował, choć z jego "Elegii" nie emanuje już taka pewność i mentorska dostojność, jak wówczas, gdy mówił: "Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę idź wyprostowany. .." [1] W wierszach pożegnalnych Herbert jest bardziej refleksyjny i poszukujący, nie zawsze jednak znajdujący odpowiedź na dramatyczne pytania, dotyczące egzystencji. Fakt ten nie dziwi, raczej wzrusza. Godność poeta ocala poprzez świadome poddanie się temu, czego zmienić nie może. Potrafi wznieść się ponad to, co przyziemne i małe oraz oddać poszukiwaniu w świecie wartości niezmiennych i wiecznych. Stąd też nie ma w "Elegii" poetyckiego testamentu, czy też prywatnych porachunków z przyjaciółmi lub wrogami. Wybór gatunku - elegii - jest celowy i w pełni uzasadniony w sytuacji lirycznej pożegnania ze światem. Genetycznie bowiem elegia, ukształtowana w starożytnej Grecji, była utworem żałobnym, bliskim trenowi, choć istniała również miłosna odmiana tego gatunku. Wyróżnikiem elegii była jej forma wierszowa, tak zwany dystych elegijny zapewniający utworowi - jak uważano - szlachetną wzniosłość. Od XVl w. zaczęło się ustalać rozumienie elegii jako poważnego, refleksyjnego utworu lirycznego utrzymanego w tonie skargi lub smutnego rozpamiętywania spraw osobistych lub problemów egzystencjalnych, takich jak przemijanie, śmierć lub miłość. W literaturze polskiej znanym twórcą elegii był renesansowy poeta polsko-łaciński, Klemens Janicki, autor słynnej "Elegii: O sobie samym do potomności" pisanej w przeczuciu zbliżającej się śmierci. Niezwykła popularność elegii wyraża się m.in. w tym, że uprawiali ją i nadal uprawiają prawie wszyscy wybitni poeci europejscy i polscy, tacy jak: J. Kochanowski, F. Karpiński, A. Mickiewicz, J. Słowacki, W. Broniewski, K.K. Baczyński, J. Iwaszkiewicz, M. Jastrun, czy Cz. Miłosz. Wiersze z "Elegii na odejście" Z. Herberta zgodne są z nowożytną tradycją elegijną, w której przeważa ton rozpamiętywania lub skargi, a przedmiotem owego rozpamiętywania jest własne doświadczenie, rozważane jako smutny udział w ogólnych prawach egzystencji. Herbert w swojej Elegii - w odróżnieniu do wcześniejszych utworów, takich jak choćby "Raport z oblężonego Miasta" - mówi w swoim własnym imieniu, wyraża pełne bólu przeświadczenie, tym razem ani generacyjne, ani zbiorowe, o przemijaniu indywidualnej postaci świata, staje się poetą metafizycznym[2]. Głos Herberta w tym tomie dźwięczy jak dawniej: dostojnie i mocno. W "Elegii na odejście" Z. Herbert ponawia znany nam z wcześniejszych tomów, kluczowy dla jego poezji motyw podróżnika. Tym razem podróż podmiotu lirycznego, zwana w tytule tomiku "odejściem", ma nieco inny charakter, bowiem z niej się nie powraca, posiada ona kształt ostateczny: "Więc jeśli to będzie podróż niech będzie to podróż długa prawdziwa podróż z której się nie wraca powtórka świata elementarna podróż rozmowa z żywiołami pytanie bez odpowiedzi pakt wymuszony po walce wielkie pojednanie" [3] Zauważyć można, w jakim kręgu metaforycznym opisywana przez Herberta podróż się odbywa: jest ona bez powrotu, bez odpowiedzi, elementarna. Poeta przed podróżą, z której się nie wraca, proponuje pakt po walce - wielkie pojednanie. Sprawy dotąd istotne, ale "z tego świata", takie jak dom, ojczyzna, wydają się małe, jak "kołyska łódka przywiązana do gałęzi włosem matki"[4] Wiersz "Podróż" można odczytać jako parabolę ludzkiego życia, na które poeta patrzy z pozycji mędrca, wyzwolonego z doczesności i oglądającego świat w perspektywie wiecznej. Tylko wówczas widać wyraźnie, że wszystko przemija, nawet największe świętości - "bogowie", z upływem czasu tracą na znaczeniu, stają się "nadzy", a więc pozbawieni niebiańskiego splendoru, rytuałów i wartości symbolicznych. Życie bowiem, to: "podróż długa wędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku" [5] Herbert nie poprzestaje jednak na tym elegijnym zamyśleniu nad istotą życia, on, nazywany często "piewcą heroizmu etycznego"' wyrażonego m.in. w "Przesłaniu Pana Cogito" proponuje tym razem nieefektowny heroizm: "żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi i abyś całą skórą zmierzył się ze światem" [6] Poeta proponuje więc, aby żyć całym sobą, gwałtownie i intensywnie odbierać wszystko, ze światem zmierzyć się "całą skórą". Motyw podróży występuje również w "Elegii na odejście pióra atramentu lampy" z tym, że poeta wyraża ją nieco inaczej, mówi o niej jako "złudnej podróży na krawędzi nicości", która zaczyna się w "ogrodach dzieciństwa", u źródeł życia. Dlatego Herbert często podejmuje w "Elegii na odejście" motyw podróży do "kraju niewinności", by wszystkiego uczyć się na nowo: "przecież tak jak wszyscy pragnąłem powrócić do zatoki dzieciństwa do kraju niewinności" [7] Niestety, próba powrotu do "zatoki dzieciństwa" nie może się udać. Dom w tym utworze jest pojmowany jako etyczna metafora piękna, dobra i litości, wartości wciąż istniejących, ale jedynie w pamięci poety. To tylko pamięć: przeszłości, dzieciństwa, praw natury, decyduje o istnieniu Herbertowskiego dekalogu etycznego. Stąd też w utworze "Małe serce" dominuje poetycka sytuacja bezdomności, wydziedziczenia, samotności: "więc siedzę teraz samotny na pniu ściętego drzewa dokładnie w samym środku zapomnianej bitwy i snuję siwy pająk gorzkie rozważania o zbyt wielkiej pamięci o zbyt małym sercu" [8] Samotność i gorycz to cena za wierność, zaleconą wcześniej w słynnym "Przesłaniu Pana Cogito". Motyw podróży do źródła, poszukiwania początku widoczny jest również w "Heraldycznym rozważaniu Pana Cogito", służącym, zgodnie z tytułem, odnalezieniu genealogii. Pan Cogito nie wywodzi jej z biografii zbiorowej swego narodu, którego herb w przeszłości przedstawiał "być może" - orla na wielkim, czerwonym polu. Dziś pozostała słoma, bełkot i piasek, "pusta tarcza" - znak bezdomności. Jeśli domem człowieka jest tylko jego świadomość i pamięć, to zrozumiałe, iż może on być wszędzie tam, dokąd Pan Cogito podąży. Pusta tarcza unaocznia utracone wartości, lecz pozostaje nadzieja, iż można jej pole wypełnić nowymi znakami heraldycznymi. Tymczasem jednak symbolizuje ów kraj "małych drzew, małych snów", przez który mozolnie: "snuje się ślimak na plecach dom swój niesie ciemny niepewny" [9] "Elegia na odejście" Herberta jest więc utworem, w którym poeta motyw domu nasącza refleksją filozoficzną. Metafizyka Herberta wiąże się z fenomenem poetyckiej pamięci. Podróż do "krainy dzieciństwa" nie zawsze jednak rodzi w poecie uczucie goryczy i osamotnienia, zapewnia bowiem niekiedy poczucie bezpieczeństwa i pewności, gdyż odnaleźć w niej można wielki zbiór przedmiotów, z którymi połączeni jesteśmy metafizyczną więzią i które, ratują nas przed katastrofą: "myślałem wtedy że trzeba przed potopem ocalić rzecz jedną małą ciepłą wierną tak aby ona trwała dalej a my w niej jak w muszli" [10] Utwór Herberta wynosi na ołtarze drogocenne pamiątki przeszłości, uwzniośla je i czyni obiektem szczególnej adoracji. Przeszłość bowiem nie może być nicością, skoro wypełnimy ją bliskimi przedmiotami. Wyobraźnia Herberta bliska jest malarskości, wizualności, z układu rzeczy w emocjonalnej przestrzeni wnioskować można o postawie poetyckiego ja. To, jakże charakterystyczne przywiązanie Herberta do przedmiotów, zainteresowanie "martwą naturą" wiąże się często z jego mieszczańskim pochodzeniem. Niejednokrotnie poeta wyrażał podziw dla "ogrodu rzeczy" w swoich utworach, chociażby w pięknej książce o holenderskim malarstwie, "Martwej naturze z wędzidłem" z 1993 roku. Przedmioty w "Elegii na odejście" realizują pragnienie poety, by ocalić od zapomnienia przeszłość, uratować ją przed unicestwieniem: "niech się stanie by cale moje życie mieściło się bez reszty w hrabiny Popescu szkatułce pamiątek [...] a w środku nieład spinka stary po ojcu zegarek ślepy pierścionek" [11] Przedmiot u Herberta jest wartością niezwykłą, towarzyszy bowiem ludzkości od początku jej istnienia, bywa często znakiem tradycji, a jej zachowanie jest niezbędne dla dalszego, godnego życia ludzkości. Trwanie to bowiem światłość w ciemności, człowiek zdradzając przeszłość, zdradza samego siebie: "zaprawdę wielka i trudna do wybaczenia jest moja niewierność bo nawet nie pamiętam dnia ani godziny kiedy was opuściłem przyjaciele dzieciństwa" [12] tak zwraca się do pióra, atramentu, lampy, a więc do przedmiotów towarzyszących pracy twórczej poeta, który dopuścił się zdrady. Herbert odczuwa, iż życie jego dobiega kresu, stąd też pragnie pożegnać się nie tylko z drogimi sercu pamiątkami, ale również z całym światem, chce popatrzeć jeszcze raz na naszą doczesność. Niestety obraz świata w "Elegii..." nie jest barwny, jak byśmy tego, być może, pragnęli. Poeta tworzy ponownie jego model. "Rodzina Nepenthes" to drastyczna diagnoza świata przesiąkniętego złem, które nie jest obce nawet pozornie niewinnym roślinom. Owadożerny dzbanecznik jest notorycznym złoczyńcą w świecie roślin, w którym, tak samo jak w ludzkim świecie łagrów, kacetów, czerwonej oberży XX wieku: "niewinności nie ma". My z dżungli współczesności żyjemy w pełnej zgodzie z dzbanecznikiem z rodziny Nepenthes, rosnącym w dżunglach Borneo: "a my żyjemy z dzbanecznikiem w zgodzie wśród łagrów i kacetów mało nas obchodzi wiedza że w świecie roślin niewinności nie ma" [13] W innych z kolei utworach mówi Herbert o degradacji kultury pod naporem cywilizacji. W cytowanej już "Elegii na odejście pióra atramentu lampy" poeta ukazuje zmierzch ery kultury, którą zastępuje era "aroganckich przedmiotów" pozbawionych wdzięku, a przyniesionych przez "Hunów postępu". Dawniej "potęga smaku" nie pozwoliła poecie współuczestniczyć w tworzeniu tego, co nazwał "totalitarnym gniotem", dziś chroni go ona przed akceptacją kulturowej tandety: "w erze szybkich głupiopisów aroganckich przedmiotów bez wdzięku imienia przeszłości" [14] Degradacja kultury pod naporem cywilizowanego barbarzyństwa jawi się jako kolejna katastrofa, przed którą ratować się należy jedynie poprzez ochronę indywidualnej, metafizycznej więzi człowieka z przedmiotem. W "Bajce o gwoździu" poeta stwierdza, że żyjemy dziś w czasie, w którym odchodzą rzeczy materialne, trwale świadectwa Bytu: "od dawna nie ma gwoździ nie ma i nie będzie ani tych małych zdatnych by przybić obrazek do ściany ani dużych którymi zamyka się trumnę" [15] W tym smutnym świecie, o którym opowiada Herbert w cytowanym utworze nie ma, prócz gwoździ, także papieru, sznurka, tlenu, wolności. Mimo to jest "na pozór wszystko jak na całym świecie". Ostatecznie przecież, pisze poeta, można dostrzec zewnętrzne oznaki normalności: "ludzie mieszkają u nas w domach nie w pieczarach dymią fabryki w stepie przez tundrę pociąg jedzie i beczy statek na zimnym oceanie jak wojsko i policja pieczęć hymn i sztandar na pozór wszystko jak na całym świecie" [16] Herbert pisze tu o problemie materialnego niedostatku w erze "wojska i policji", co może kojarzyć się z okresem PRL-u. To konkretne historyczne odniesienie posłużyło poecie patrzącemu na świat z perspektywy wiecznej do sformułowania ponadczasowej refleksji: gdy chorują systemy polityczne, giną państwa: "na pohańbioną ziemię padają łzy rzeczy" [17]. Rzecz - owoc naszych myśli i dłoni - cierpi razem z nami. Kraina realnego bytowania to ziemia niedostatku, przestrzeń brzydoty, rozkładu i bezkształtu. Tworzy ją w "Mszy za uwięzionych", dedykowanej Adamowi Michnikowi, opuszczona kopalnia, spalony tartak albo "magazyn głodu", gdzie: "z odrapanych ścian zamiast Aniołów Sądu patrzy sól ocet" [18] W "Śmierci Lwa" pisze Herbert o tym, że żyjemy dziś w czasach ciemności, w apokaliptycznym "Czasie Wielkiej Bestii": "oto nadchodzi czas opuszczenia domów błądzenia w dżungli szalonej żeglugi krążenia w ciemnościach czołgania w prochu czas ściganego czas Wielkiej Bestii" [19] Herbert dobitnie wyartykułował w "Elegii..." katastroficzne rozpoznanie współczesnej kultury, przeciwstawionej sile postępu. We współczesnym świecie - czytamy w wierszu "Wóz" - nie ma miejsca dla poezji: "myślę ze ściśniętym sercem jak potoczą się losy poezji tradycyjnęj czy odejdzie za cieniem cesarza znikliwa nieważka" [20] Ten nowy sposób postrzegania świata został wymuszony na poecie przez samą rzeczywistość - nową, bo wyłaniającą się w toku historycznych przemian. Postawa Herberta wobec owych mechanizmów historycznych, jak też wobec historii w ogóle, jest w sposób szczególny uwidoczniona w cytowanej już "Elegii na odejście pióra atramentu lampy": "nigdy nie wierzyłem w ducha dziejów", "trawiłem lata by poznać prostackie tryby historii", "zostało mi niewiele - bardzo mało - przedmioty i współczucie"[21]. Są to akty odrzucenia historii jako budulca poetyckiego doświadczenia. Nie historia buduje doświadczenie jednostki, ludzkie doświadczenie zaczyna się tam, gdzie historii nie ma, albo tam, gdzie historia się kończy. W "Przemianach Liwiusza" pisze poeta o barbarzyńskim podziwie dla potęg militarnych, a pogardzie dla śmierci drobnych narodów, owych Hirpinów, Apulów, Lukanów, Uzetyńczyków. Jednak - jak stwierdza poeta - śmierć dopada nawet najsilniejszych: "wybuchnie lokalny pożar i runie imperium" Tak więc "Elegia na odejście" jest utworem o przemijaniu, o śmierci jednostki i całego imperium, o śmierci tradycji. W wierszu "Dęby" zadaje poeta dramatyczne pytanie: kto rządzi światem. Interesujące jest to, że pytanie to kieruje poeta do dębów, które traktuje tak, jak niegdyś starożytni Grecy wyrocznię w Dodonie. Liczy bowiem na to, iż trzy długowieczne dęby, wielkie i niezależne, znają tajemnicę życia. U "rozumnych dębów"' szuka poeta rady i pomocy w chwili, gdy: "chóry milczą odeszli prorocy nie ma na ziemi nikogo bardziej godnego szacunku" Znamienne jest to, że Herbert, podobnie jak Bolesław Leśmian, uważa rośliny, a nie zwierzęta, za partnera człowieka w ziemskim bytowaniu[22]. Niepokoi poetę odwieczny "rytuał poczęcia", "ponura selekcja", "rzeź niewiniątek", czyli "nietzscheański duch" panujący w przyrodzie. Przedmiotem poetyckiej analizy czyni Herbert rytuał poczęcia dębów, dramatyczną walkę na wydmie samotnych, młodych kiełków. Poeta zadaje jakże bolesne pytanie: "dlaczego nie bronicie waszych dzieci?"[23] "Ciemne pytania" dotyczą tego, kto rządzi światem, czy "bóg wodnistooki z twarzą buchaltera", "demiurg nikczemnych tablic statystycznych", czy: "konieczność jest tylko odmianą przypadku a sens tęsknotą słabych ułudą zwiedzionych" [24] Herbert jest więc bliski konkluzji, iż światem kieruje przypadek, nie sens, konieczność zaś jest tylko jednym z wielu wariantów przypadku. Słowem: wydma z trzema dębami i rzezią kolejnych pokoleń to "mroczna parabola" losu ludzkiego, któremu wiecznie towarzyszy: "śmiech białych piszczeli". "Tarnina", to podobnie jak "Dęby" utwór posiadający wyraźne paralele pomiędzy światem ludzi a światem roślin. Kwiaty tarniny, wbrew "zmowie ostrożnych" wybuchają jeszcze zimą, aby zginąć po paru godzinach. Tarnina jako krzak wiosny, to symbol odwagi graniczącej z samobójstwem. Los tego, który ma odwagę zacząć" jest znany: "tak tarnino parę taktów w pustej sali a potem potargane nuty leżą wśród kałuż i rudych chwastów by nikt nie wspomniał" [25] Z tarniną jako zbuntowanym krzewem skojarzona zostaje w wierszu śmierć młodzieży w pierwszych dniach wojny, jak również wybuch powstania bez szansy na zwycięstwo. W tej apoteozie heroizmu jest też racjonalna ocena buntu: skazaną na śmierć zamieć kwiatów nazwał poeta "aureolą bez głowy". Konfrontacja żywiołu z rozumem, człowieka z naturą nie daje poecie odpowiedzi na żadne z mrocznych tajemnic życia, śmierci. Pozostaje samotność i cierpienie: "Tyle pytań - o dęby tyle liści a pod każdym liściem rozpacz" [26] Inną zaś próbę znalezienia odpowiedzi na pytania dotyczące zagadki bytu podejmuje Herbert w "Modlitwie starców". Jakże dramatycznie dźwięczą pytania w ustach starców o odpychającym wyglądzie zniechęcającym do zbliżenia innych ludzi: "ale potem potem czy nas nie odtrącisz kiedy już odejdą dzieci kobiety cierpliwe zwierzęta bo nie mogą znieść woskowych dłoni ruchów niepewnych jak lot motyla upartego milczenia i mowy naszej kaszlu" [27] Pytanie to, wyrwane jak gdyby z kontekstu, wypowiedziane na jednym oddechu "ale potem potem" kieruje poeta do Boga, jakby wszystko to, co wcześniejsze było nader oczywiste, może ulotne, może marginalne, nie budzące wątpliwości, a to, co naprawdę istotne, rozpoczynało się później po życiu. Dlatego właśnie dopiero wtedy pojawi się lęk, niepokój, zwątpienie "czy wtedy przygarniesz nas z powrotem". Ten powrót do Boga, do tchnącego bezpieczeństwem i spokojem raju, wiąże się z wiarą w dziecięctwo Boże. W języku teologii przywrócenie człowiekowi godności dziecka Bożego to odkupienie: "powiedz tylko to jedno że potem wrócimy" [28] To powtarzane przez starców pragnienie powrotu do Boga, jest próbą ocalenia z nicości, pragnieniem nieśmiertelności: "jeśli z nas trudno zrobić anioły przemień nas w psy niebieskie kundle o zmierzwionej sierści ćmy o szarej twarzy zagasłe oczy żwiru ale nie daj aby pożarł nas nienasycony mrok twoich ołtarzy" [29] Szczególnie zaskakujący jest tutaj motyw przemiany w "psy niebieskie", co łatwiej zrozumieć wiedząc, że Herbert jako racjonalista i sensualista łączy nieśmiertelność z powrotem w świat materii. W kategoriach etycznych pies należał do obszaru pomiędzy dobrem a złem, w wymiarach zaś religijnych - do obszaru pomiędzy doczesnością a przyszłością. Wołanie o przemianę w psy niebieskie jest poetyckim błaganiem, przepojonym lękiem, o powrót do Boga.[30] Herbertowy Bóg nie jest Bogiem cichych i ufających, ale Bogiem poszukujących, wątpiących, niepokornych. Tych, dla których odnalezienie Boga dokonuje się poprzez indywidualne na niego otwarcie, a nie poprzez religię, rytuał, obrzęd. Herbert bardzo wyraźnie wyczuwa granicę między tym, co naprawdę stanowi o sferze sacrum, a tym, co jest jedynie ornamentem, co zaciera sens istotny: "Jeśli to ma być ofiara za moich więzionych niech się odbędzie najlepiej w niestosownym miejscu bez marmurowej muzyki złota kadzidła bieli najlepiej koło glinianki pod niechlujną wierzbą kiedy zacina deszcz ze śniegiem"[31] Herbert wskazuje tu na napięcie istniejące między dwoma sposobami pojmowania mszy świętej - postrzeganiem w niej ofiary wymagającej pojednania albo też rytuału, religijnego spektaklu, który zatracił wymiar sakralny. Msza zdegradowana do roli obrzędu to "marmurowa muzyka", "złoto kadzidło biel". Herbertowa "Msza za uwięzionych" nie jest spektaklem, jest odarta z blichtru ornamentyki, cała zdaje się być "niestosowna", jak niestosowne jest miejsce, w którym się odbywa.. Jeśli "stosownością" jest czysto ornamentowo-zdobnicze rozumienie miejsca sakralnego, to Herbertowa "niestosowność" jest tutaj zakwestionowaniem tej zasady decorum, zakwestionowaniem w imię ofiary i pojednania: "jeśli to ma być ofiara trzeba się pojednać" [32] Herbert odrzuca dewocyjno-kultowe, obrzędowe szablony, które przez innych traktowane są jako istota zachowań religijnych. "Elegia na odejście" ma niewątpliwie charakter utworu pożegnalnego, choć nie jest ostatnim dziełem Herberta. Poeta, znajdujący się u kresu ziemskiego życia, żegna się ze światem, bez rozpaczy, gdyż ma głęboko zakodowaną w świadomości myśl, że życiowa podróż rozpoczyna się w "krainie dzieciństwa", a kończy "na krawędzi nicości". Wobec śmierci poeta naprzemiennie przyjmuje albo postawę wewnętrznej zgody, pogodzenia się z losem, albo też postawę buntu, zwłaszcza wobec nadnaturalnej potęgi unicestwiającej wszelkie byty. "Elegia. .." jest dramatyczną próbą wyjaśnienia tajemnicy bytu, jest gorączkowym pragnieniem odnalezienia wiecznego ładu we wszechświecie. Bibliografia 1. Stanisław Barańczak "Uciekinier z Utopii" 2. "Czytanie Herberta" pod red. Przemysława Czaplińskiego 3. "Poznawanie Herberta", wybór i wstęp Andrzej Franaszek 4. M. Wyka, "Herbert - poeta metafizyczny", Tygodnik Powszechny 1990 nr 1 5. B. Latawiec "Ciemne pytania", Kultura Niezależna 1990 nr 64 6. Zawada "Elegia na przemijanie", Znak 1993 nr 1 7. Riss "Na skrzydłach metafory", Wiedza i Życie 1998 nr 11 8. "Słownik terminów literackich" pod red. M. Słowińskiego Przypisy: 1. "Przesłanie Pana Cogito", Z. Herbert, z tomu "Pan Cogito", 1974 2. Marta Wyka "Herbert - poeta metafizyczny" 3. Z. Herbert, wiersz "Podróż", "Elegia na odejście" s. 26 4. "Podróż", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s. 25 5. "Podróż", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s. 24 6. "Podróż", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s. 24 7. "Małe serce", Z. Herbert, "Elegia na odejście" s. 17 8. "Małe serce", Z. Herbert, "Elegia na odejście" s. 17 9. "Heraldyczne rozważania Pana Cogito", Z. Herbert, "Elegia na odejście" s. 21 10. "Elegia na odejście pióra atramentu lampy", Z. Herbert, "Elegia na odejście" s. 51 11. "Prośba", Z. Herbert, "Elegia na odejście" s. 18 12. "Elegia na odejście pióra atramentu lampy", Z. Herbert, "Elegia na odejście" s. 47 13. "Rodzina Nepenthes", Z. Herbert, "Elegia na odejście" s. 11 14. "Elegia na odejście pióra atramentu lampy", Z. Herbert, "Elegia na odejście" s. 49 15, "Bajka o gwoździu", Z. Herbert, "Elegia na odejście" s. 45 16. "Bajka o gwoździu", Z. Herbert, "Elegia na odejście" s. 45 17. "Bajka o gwoździu", Z. Herbert, "Elegia na odejście" s. 46 18. "Msza za uwięzionych", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s.16 19. "Śmierć Lwa", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s.44 20. "Wóz", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s.40 21. "Elegia na odejście pióra atramentu lampy", Z. Herbert, "Elegia na odejście" s. 52 22. Pisze o tym B. Latawiec w art. "Ciemne pytania" Kultura Niezależna 1990 nr 64. 23. "Dęby", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s.5 24. "Dęby", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s.6 25. "Tarnina", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s. 13 26. "Dęby", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s. 6 27. "Modlitwa starców", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s. 28 28. "Modlitwa starców", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s. 29 29. "Modlitwa starców", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s. 29 30. Interesującą interpretację motywu psa w "Modlitwie starców" odnaleźć można w utworze "Czytanie Herberta" pod red. P. Czaplińskiego, P. Śliwińskiego, E. Wiegandt. 31. "Msza za uwięzionych", Z. Herbert, "Elegia na odejście", s. 14 32. Taką interpretację utworu znaleźć można w utworze "Czytanie Herberta" pod red. P.Czaplińskiego Opracowanie: Barbara Krawiec Wyświetleń: 7749
Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. |