![]() |
![]() |
Katalog Mirosława Kadłubicka Różne, Artykuły Przepis na: integrację, działania proekologiczne, poznawanie najbliższego środowiska, budzenie szacunku do przyrody i miłości do małej ojczyzny, ciekawy sposób spędzania czasu.Przepis na integracjęPRZEPIS NA:- INTEGRACJĘ, - DZIAŁANIA PROEKOLOGICZNE, - POZNAWANIE NAJBLIŻSZEGO ŚRODOWISKA, - BUDZENIE SZACUNKU DO PRZYRODY I MIŁOŚCI DO MAŁEJ OJCZYZNY, - CIEKAWY SPOSÓB SPĘDZANIA CZASU. "Istnieją miejsca na ziemi szczególnie dla człowieka przychylne, takie, z którymi można się porozumieć, które można przenikać jak roślina korzeniami przenika i gruntuje sobie to jedno, przeznaczone dla siebie na zawsze". Te słowa Juliana Przybosia skłoniły mnie, już dyrektora powstającego Gimnazjum nr 1 w Kętach, do zastanowienia się, w jaki sposób sprawiać, aby młodzież naszej szkoły poczuła tę chęć gruntowania dla siebie miejsca w swej małej ojczyźnie, by poczuła, że maleńkie miasteczko, zakole kamienistej rzeki i góry w tle to "kraj lat dziecinnych, co zawsze zostanie święty i czysty, jak pierwsze kochanie" i żeby po latach, gdy los raz rzuci tych młodych ludzi po świecie, mogli słowami Jana Kasprowicza powiedzieć: "Witajcie, kochane góry O, witaj, droga ma rzeko" To moje myślenie złączyło się z celami kształcenia ścieżki "Edukacja regionalna", a szczególnie z punktem, w którym przewidziano kontakt młodzieży ze światem lokalnym i regionalnym w celu wywarzenia bliskich więzi i zrozumienia przynależności człowieka. Tę więź ze środowiskiem kształtujemy w naszej szkole na różne sposoby. Penetrujemy najciekawsze miejsca naszej miejscowości, czyścimy teren nad rzeką, uczestnicząc w akcji Sprzątanie Świata, poznajemy najnowsze osiągnięcia technologiczne i techniczne miasta, np. poprzez zwiedzanie ekologicznej oczyszczalni ścieków i ekologicznego wysypiska śmieci. Nasi wychowankowie szukają śladów przeszłości w miejscach, wydawałoby się, najmniej do tego odpowiednich, ale mają w tym względzie osiągnięcia. Odnaleźli np. stare płyty nagrobne, które wykorzystano do wzmacniania brzegów Macochy, małej rzeczki przepływającej przez Kęty. Zainteresowali nimi pracowników Urzędu Gminy i miejscowego muzeum. Włączyliśmy się w akcję renowacji Pomnika Grunwaldzkiego stojącego przed budynkiem, w którym mieści się SP nr 1 w Kętach i nasze gimnazjum. Dziś Matka Boska Królowa Polski świeci swym pierwotnym blaskiem, a my jesteśmy dumni, iż mamy w tym swój maleńki udział. Młodzież naszej szkoły uczestniczy w tzw. Spotkaniach przy armacie, organizowanych przez Muzeum im. Kłosińskiego Kętach, poznając najważniejsze fakty, osoby, zdarzenia związane z naszym regionem. Najbardziej jednak trafnym, ogromnie przemawiającym do młodzieży szkolnej okazał się pomysł organizowania z okazji Dnia Ziemi rajdów ogólnoszkolnych. Już pierwszy z nich utwierdził mnie w przekonaniu, że jesteśmy w stanie zaszczepić w naszych wychowankach miłość do tego, co ich otacza, spowodować większą dbałość o środowisko, przyczynić się do integracji wewnętrznej szkoły oraz spowodować chęć ciekawego spędzania czasu. Okazało się, że to, co tak oczywiste, bo bliskie, tuż na wyciągnięcie ręki, jest ogromnie atrakcyjne. Nasza szkoła znajduje się w przepięknym regionie geograficznym. Wokół nas góry może nie te duże, ale piękne i wspaniałe. Beskid Mały, bo o nim mowa, ma charakter zwartej, rozległej wyspy górskiej, o długości 35 km i szerokości ok.10 km. Przełomowa dolina Soły rozdziela go na dwie równe części: większą-wschodnią, zwaną grupą Łamanej Skały, Górami Zasolskimi lub Beskidem Kocierskim, oraz mniejszą-zachodnią zwaną pasmem Magurki Wilkowickiej. I te właśnie pasma postanowiliśmy systematycznie poznawać. Postanowiliśmy, bo moim pomysłem zaraziłam najpierw nauczyciela geografii, miłośnika gór i przyrody, obieżyświata, jednego z trzydziestu licealistów, którzy z kapitanem Krzysztofem Baranowskim wyruszyli w atrakcyjny dalekomorski rejs i byli uczestnikami pierwszej w świecie eksperymentalnej "Szkoły pod żaglami", a potem uczących w naszym gimnazjum. Kierując się chińskim przysłowiem, że "Świat jest taki duży, iż nie ma takich rzeczy, których by nie było", zorganizowaliśmy w kwietniu 2000 roku pierwszy rajd ogólnoszkolny. Beztroskie i rozbawione twarze blisko dwustu uczniów napawały nas optymizmem, ale jednocześnie rodziły obawy, czy teoretyczne założenia sprawdzą się w życiu. Klamka jednak zapadła. Wyruszyliśmy kilkoma autokarami do czterech różnych miejsc, skąd różnymi trasami, z przygotowanymi wcześniej mapami terenu, mieliśmy nadzieję dotrzeć na niezwykły szczyt. W miejscu tym podobno "woda płynie, a samochody jadą pod górę". Do środka góry prowadzi długi tunel, a energia tam wytwarzana emanuje na cały kraj. Wierzchołek natomiast zwieńczony jest niezwykłym jeziorem. Istnienie takiej góry uważaliśmy za wierutną bzdurę, ale pragnęliśmy jednak to sprawdzić. Trasy rajdu prowadziły: 1. z zapory wodnej w Porąbce, 2. z lotniska sportowego w Międzybrodziu Żywieckim, 3. z byłego ośrodka turystycznego na Kozubniku, 4. z doliny w Małej Puszczy. Naszym celem były Kiczera /831m npm/ i Żar /761m npm/. Grupa pierwsza /kl. Ia i Ib/ dotarła przez las na Kiczerę, skąd rozciągał się niepowtarzalny widok. Jest to chyba jedyne miejsce w Polsce, z którego można zobaczyć aż cztery sztuczne zbiorniki wodne, w tym jeden na szczycie góry. Więc jednak ta dziwna góra istnieje! W tym samym nieomal czasie z Międzybrodzia przez lotnisko dobrnęli uczniowie klas Ic i Id, od Porąbki dochodziły klasy If i Ie, a czerwonym szlakiem uczniowie z oddziałów zamiejscowych w Witkowicach - kl. Ig i Ih. Przyszedł czas na odpoczynek. Rozkładamy się na łące i za zgodą nadleśnictwa, gminy, elektrowni i straży pożarnej - rozpalamy ognisko. Rozkoszujemy się widokami. Cudownie rozchodzi się zapach pieczonych kiełbasek i nieprzyzwoicie świeci słońce. Pod nami, u naszych stóp, Małopolska z Kętami i naszą szkołą. Około godziny 1400 kończymy biwakowanie. Jeszcze tylko sprzątanie. Zbieramy śmieci i to nie tylko "nasze", ale i te , które leżały tu przed naszym przyjściem. Gasimy ognisko, układamy resztę drewna i delikatnie sugerujemy uczniom , że taki porządek ma pozostać po każdym biwaku. Worki znosimy do wcześniej uzgodnionego z nadleśnictwem miejsca. Schodzimy wyznaczonymi szlakami do punktów, gdzie czekają na nas autobusy. Efekt naszej wyprawy niebywały. Młodzież zadowolona, uczący, choć nieco zmęczeni, również. Rodzicom się to podoba. Powstają artykuły i artykuliki do miejscowego miesięcznika i szkolnej gazetki. Pomysł propagowania tego, co bliskie całkiem dobry i udany. Zachęceni powodzeniem myślimy już o kolejnym rajdzie. Mamy dużo czasu, ale trzeba przemyśleć dokąd się wybierzemy, trzebaopracować i przejść wcześniej trasę, zadbać o dobrą organizację. Kolejny rok szkolny - 2000/2001. Tym razem wyruszamy na Hrobaczą Łąkę (828 m npm). I choć trudno mówić jeszcze o tradycji w szkole, która istnieje zaledwie od dwóch lat, to dla uczniów klas drugich naturalną koleją rzeczy jest, że w kwietniu lub maju wychodzą w góry. Jest nas już trochę więcej, szkoła liczy ponad 350 gimnazjalistów, ale i tym razem w rajdzie uczestniczą wszyscy uczniowie. Trasy prowadzą: 1. z Przełęczy Przegibek, 2. z Kóz, 3. z zapory wodnej w Porąbce. Piesza wędrówka po kamieniach i błocie pozwala lepiej poznać walory regionu tak bliskiego miejscu zamieszkania. Zrobione fotografie umożliwiają wzięcie udziału w konkursie rozpisanym przez Zespół Parków Krajobrazowych woj. śląskiego pt. "Podpatrywanie przyrody" (zdobywamy wyróżnienie). Przy ognisku i pieczonej kiełbasce z innej perspektywy spoglądamy na młodzież gimnazjalną ( jacy oni dojrzali i wspaniali), a i oni mają niecodzienną okazję, np. pohuśtać się z panią dyrektor na linie zawieszonej na drzewie czy rozwiązywać trudne młodzieńcze problemy egzystencyjne z księdzem Ryszardem w krótkich spodenkach. Tradycyjnie po pikniku wielkie sprzątanie. Śmieci z całej okolicy lądują w naszych workach, a potem, u stóp góry, w bagażniku "wozu technicznego". Leżąc w słońcu na łące, podziwiamy panoramę Beskidów i zastanawiamy się, na której górze spotkamy się za rok. Może na........... No właśnie. To już następny rok szkolny, 2001/2002. Już wiemy idziemy na Magurkę 909 m npm). Zauważamy, iż pniemy się coraz wyżej i przybywa uczestników. Tym razem wyruszamy z grupą około 500 uczniów i ponad trzydziestu nauczycieli. Na polankę przy schronisku docieramy kilkoma szlakami z: 1. Przełęczy Przegibek, 2. Międzybrodzia Ponikwi. Trudno uwierzyć, ale ta duża operacja logistyczna udała się. Na górze znowu dała o sobie znać rutyna. Oddziały zamiejscowe z Witkowic, które pierwsze dotarły na polanę, sprawnie rozpaliły ognisko. Dzięki temu pozostali bez problemu upiekli kiełbaski. I znów, jak mówi opiekun koła turystycznego, pogoda nieprzyzwoicie piękna, a widoki tradycyjnie " banalne jak z widokówki". Kilkanaście szczytów, kilka wiosek, dwa jeziora i jedno miasto. Kilku uczniów klas trzecich spiera się, próbując rozpoznać szczyty z poprzednich wypraw. Uczniowie klas pierwszych, zgodnie z tradycją, zbierają śmieci po pikniku. Wypełnili kilkanaście worków "skarbami", pozostawiając polanę w lepszym stanie niż ją zastaliśmy. Schodzimy do Tresnej przez Czupel (899 m npm). Czekając na autobusy, które mają nas zabrać do domu, spisujemy przepis na szkolny rajd górski (w zasadzie robi to niezastąpiony nauczyciel geografii z uczniami) Oto on: 1. około pięciuset uczniów, 2. kilkudziesięciu nauczycieli, 3. sześć autobusów (dużych), 4. trzydzieści worków na śmieci, 5. góry (najlepiej Beskidy), 6. szczypta chęci, 7. piękna pogoda. Wszystko zmieszać i może się uda. Nam się udało - no ale robimy to już kolejny raz. P.S. Pan Burmistrz, którego zaprosiliśmy na rajd, obiecał, że wyruszy z nami w następnym roku szkolnym. Trzymamy Go za słowo, a wszystkich czytających artykuł zachęcamy do zwiedzania najbliższej ich szkole okolicy. Naprawdę warto. Daje to ogromną satysfakcję, budzi radość, wzmacnia więzi i pozwala zakorzenić się "tym jednym przeznaczonym dla siebie miejscu". Opracowanie: Mirosława Kadłubicka Wyświetleń: 532
Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. |