Katalog Agata Wojciechowska, 2022-04-13 Lębork Pedagogika, Artykuły Postawy rodzicielskie wobec dzieci jedynychPostawy rodzicielskie wobec dzieci jedynych Rodzina to naturalna grupa społeczna, w której dokonuje się proces wychowania, kształtowania osobowości dziecka. Od chwili narodzin do momentu opuszczenia przez dziecko gniazda rodzinnego najważniejszą rolę w jego życiu odgrywają rodzice. To oni wywierają znaczący wpływ „na rozwój funkcji poznawczych dziecka, a później na jego osiągnięcia szkolne; na ustalanie się jego równowagi uczuciowej i dojrzałości społecznej; na formowanie obrazu samego siebie oraz na stosunek do siebie i stosunek do grupy rówieśniczej, a także na wywiązywanie się z pełnienia ról rodzinnych, w tym również późniejszych roli ojca czy matki wobec własnych dzieci itp., już w dorosłym życiu” . Kluczową rolę w formowaniu osobowości dziecka odgrywają przede wszystkim postawy rodziców wobec dziecka. Wpływają one m.in. na to czy dziecko będzie w stanie sprostać stawianym mu wymaganiom, czy zdoła przystosować się do życia w społeczeństwie, a także na to w jaki sposób dziecko będzie radziło sobie z pokonywaniem trudności. Ogólnie mówiąc „postawy rodziców wobec dziecka wywołują określone formy jego zachowania i prowadzą do ukształtowania takich, a nie innych cech osobowości dziecka, a później człowieka dorosłego” . Czym jest więc postawa rodzicielska? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta ani jednoznaczna. W literaturze odnaleźć można wiele definicji postaw, jednak według wielu autorów są one zbyt ogólnikowe. Zdaniem L. Turowskiej „nieliczni tylko autorzy podają specjalna definicję postawy rodzicielskiej. Należą do nich M. Ziemska i J. Rembowski, którzy opierając się na ogólnych definicjach postaw, określili i wyjaśnili pojęcie postawy rodzicielskiej” . M. Ziemska postawę rodzicielską pojmuje następująco „postawa rodzicielska jest nabytą strukturą poznawczo – dążeniowo -afektywną, ukierunkowującą zachowanie się rodziców wobec dziecka” . Podobne stanowisko prezentuje J. Rembowski. Według niego postawa rodzicielska to „całościowa forma ustosunkowania się rodziców (osobno matki, osobno ojca) do dziecka, ukształtowana podczas pełnienia funkcji rodzicielskich” . W związku z tym, że stanowiska powyżej przytoczonych przeze mnie autorów są w pewien sposób zbieżne, można by połączyć je, tworząc jedną, precyzyjną definicję. Propozycję takiej definicji przedstawia L. Turowska, która „formułuje ją następująco: postawa rodzicielska jest nabytą, względnie trwałą (zmieniającą się w miarę rozwoju osobniczego rodziców i dziecka) strukturą procesów intelektualno – afektywno – behawioralnych z dominantą składnika emocjonalnego, ukierunkowującego zachowanie się matki i ojca wobec dziecka i kształtującego się podczas pełnienia przez nich funkcji rodzicielskich” . Po zapoznaniu się z definicją postawy rodzicielskiej warto przyjrzeć się bliżej jej poszczególnym rodzajom. W literaturze pedagogicznej spotkać się można z wieloma typologiami postaw rodzicielskich, m.in. z typologią Slatera, Anny Roe, Schaefera, Kannera. Proponowane przez nich podziały nie wydają się być jednak w pełni kompletne. Za najbardziej popularny model postaw rodzicielskich uważa się model M. Ziemskiej. Wśród tak wielkiej ilości różnych typologii jest on najbardziej optymalny i zrozumiały. M. Ziemska wyodrębnia w nim postawy właściwe i niewłaściwe. W jednej ze swych prac opisuje je w sposób następujący „postawy rodzicielskie mogą być właściwe, czyli „zdrowe”, stwarzające odpowiednie warunki psychospołeczne dla prawidłowego rozwoju dziecka, ale bywają też niewłaściwe, innymi słowy „chorobotwórcze”, wpływające ujemnie na kształtowanie się jego osobowości, a czasem nawet w dosłownym tego wyrażenia sensie wywołują chorobę, np. działają nerwicorodnie” . Do pozytywnych postaw rodzicielskich M. Ziemska zalicza przede wszystkim: • „Akceptację – dziecka takim, jakie ono jest, z jego zaletami i wadami, stanowi to podstawę wszelkich innych ustosunkowań się do niego. Akceptacja nie oznacza bezkrytycyzmu. Rodzice akceptujący swe dziecko po prostu je lubią, czerpią satysfakcję z kontaktów z nim. Jednocześnie w procesie wychowania starają się nie tylko nagradzać postępowanie dziecka, ale ganić je i korygować, gdy na to zasłuży; • Współdziałanie – polega ono na współdziałaniu rodziców z dzieckiem w zabawach i wykonywaniu prostych czynności, gdy jest ono małe, ale także na podejmowaniu aktywności zainicjowanej przez dziecko, gdy jest ono starsze; • Rozumną swobodę – polega ona na stwarzaniu dziecku takich sytuacji, w których w miarę dorastania będzie miało coraz więcej możliwości rozwijania własnej aktywności, wyboru przyjaciół, rodzaju szkoły, rozwijania zainteresowań. Rozumna swoboda polega na rozumieniu zmian, zachodzących w dziecku w miarę rozwoju i w pozwalaniu mu na coraz większą samodzielność i stopniowym zmniejszaniu kontroli nad jego postępowaniem; • Uznanie praw dziecka – wynika ono z podmiotowego traktowania dziecka niezależnie od jego wieku. Rodzice widzą w nim partnera, szanują jego indywidualność. Wyznaczają mu obowiązki, ale jednocześnie przyznają mu prawa. Prawa dziecka są zawsze respektowane, a obowiązki zawsze egzekwowane. Jeśli obie strony szanują się i akceptują wzajemnie, dziecko dorasta w poczuciu bezpieczeństwa, ale wie też, że może zdobywać coraz większą samodzielność” . Niestety z głębokim żalem muszę stwierdzić, iż nie wszyscy rodzice przejawiają podobne postawy wobec dziecka. Coraz częściej spotkać się można z brakiem zainteresowania sprawami dziecka, z brakiem jego akceptacji, z coraz mniejszym stopniem zaspokajania potrzeb dziecka bądź z jego nadmiernym ochranianiem. Takie postępowanie bardzo często pociąga za sobą negatywne skutki. Na ten problem M. Ziemska zwraca szczególną uwagę, bowiem przejawianie niewłaściwych postaw wobec dziecka destrukcyjnie wpływa na kształtowanie się jego osobowości. Do negatywnych postaw rodzicielskich M. Ziemska zalicza głównie: • „Unikanie – wiąże się ono z brakiem zainteresowania dzieckiem i jego problemami. W skrajnych przypadkach przybiera formę braku troski o zaspokojenie jego podstawowych potrzeb biologicznych i ekonomicznych. Najczęściej jest tak, że rodzice zaspokajają wprawdzie te elementarne potrzeby, ale nie przejawiają zainteresowania problemami dziecka, nie nawiązują z nim kontaktu emocjonalnego, nie interesują się jego życiem; • Odrzucenie – wiąże się ono z niechęcią, a nawet wrogością w stosunku do dziecka. W drastycznych przypadkach rodzice znęcają się nad nim psychicznie i fizycznie. Wszelkie próby dziecka, aby pozyskać akceptację, są daremne. Bywa, że odrzucenie przybiera postać porzucenia dziecka, czy też oddania go pod opiekę specjalistycznych placówek; • Nadmierne korygowanie (wymaganie) – wiąże się ono z koncentracją na dziecku i tendencją do stałego poprawiania jego zachowania i wyglądu zewnętrznego. Korygowanie postępowania dziecka może wynikać z odrzucenia dziecka takim, jakie ono jest, i próbą stworzenia dziecka – ideału. Rodzice nadmiernie korygujący nigdy nie są zadowoleni z osiągnięć dziecka, tłumią każdą jego aktywność, narzucając mu swoje życzenia; • Nadmierne ochranianie – niekiedy wynika ono stąd, że we wczesnym dzieciństwie życie czy zdrowie dziecka było zagrożone. Rodzice starają się chronić dziecko przed każdą przeciwnością losu. Postawa ta może także wynikać z poczucia winy, z uświadamianego sobie przez rodziców braku akceptacji dziecka i próbie wynagrodzenia go za brak miłości z ich strony” . Postawy rodzicielskie odgrywają zasadniczą rolę w wychowaniu dziecka. Bardzo ważne jest, by zmieniały się one w toku jego rozwoju. Każde stadium rozwoju, w którym znajduje się dziecko wymaga stosowania swoistych postaw. Nie zawsze jednak rodzice „przyjmują właściwe postawy dla danego okresu rozwoju dziecka. Prowadzi to do sytuacji konfliktowych, które powodują zaburzenia w zachowaniu dziecka, a przy dłuższym trwaniu deformacje w rozwoju jego osobowości” . Sądzę, iż dobrym tego typu przykładem są postawy rodzicielskie wobec dzieci jedynych. Rodzice jedynaków bardzo często przyjmują postawy nieadekwatne do fazy rozwojowej, w której aktualnie znajduje się dziecko. Konsekwencją tego są różnego rodzaju zaburzenia w rozwoju. Jak twierdzi L. Turowska „jedynaków bardzo często określa się jako jednostki, które pod względem cech osobowości i zachowania się przejawiają wiele odchyleń od powszechnie przyjętych norm. Większość dzieci jedynaków w porównaniu z innymi dziećmi posiada wiele niekorzystnych cech charakteru, wywołuje wiele problemów w dziedzinie zachowania się i jest mocno nieprzystosowana do życia w dzieciństwie i w późniejszym okresie życia” . Jednakże wbrew przyjętym stereotypom coraz częściej spotyka się rodziców, którzy przyjmują wobec jedynaków właściwe postawy. W dobie obecnej zjawisko to jest coraz bardziej powszechne. Zanika pogląd o rozkapryszonych i egoistycznych jedynakach, a modna staje się opinia, iż jedynak jest dzieckiem wrażliwym, ambitnym i przystosowanym do życia w społeczeństwie. Ponadto obecnie niejednokrotnie spotkać się można z rodzinami wychowującymi jedno dziecko. Po krótkich rozważaniach dotyczących postaw rodzicielskich przejawianych wobec dzieci jedynych proponuję przyjrzeć się bliżej temu zagadnieniu. Zdaniem wielu autorów do typowych postaw rodziców jedynaków zaliczyć można: nadmierne ochranianie, nadmierne wymaganie oraz akceptację. Nadmierne ochranianie uważane jest za najbardziej charakterystyczną postawę stosowaną w procesie wychowawczym jedynaka. Świadczyć o tym mogą m.in. liczne opracowania na ten temat. Wśród wielu specjalistów zajmujących się problemem jedynactwa przeważa opinia, iż „w rodzinach dzieci jedynych trudniej – z przyczyn obiektywnych- stworzyć atmosferę właściwą z punktu widzenia wychowawczego. Warunkuje to przede wszystkim struktura rodziny przyczyniająca się często do zbyt wielkiej koncentracji uwagi rodziców na dziecku” . Według H. Filipczuk „wielka miłość (często określana jako „nadmierna”, choć właściwie nadmierne są tylko jej przejawy), jaką dzieci jedyne są otaczane przez rodziców, jest całkowicie uzasadniona. Kogóż mają obdarzać swymi uczuciami matki i ojcowie mający tylko jedno dziecko? O kim mają myśleć, o kogo się troszczyć? A nie rzadko zdarza się, że dziecko jest, jeśli nie jedynym, to głównym przedmiotem troski i miłości nie tylko rodziców, lecz także babci, dziadka, cioci, wujka i innych osób dorosłych” . W powyższym stwierdzeniu doszukać się można zarówno pozytywnych jak i negatywnych stron. Niewątpliwie mocną stroną tejże wypowiedzi jest fakt, iż nie każde dziecko ma okazję zaznać szczerej i prawdziwej miłości. Z kolei miłość zbyt bardzo skoncentrowana na dziecku może prowadzić do poważnych konsekwencji. Skutki nadmiernej opiekuńczości omawia m.in. C. Czapów. Podkreśla on, iż „rodzice nadmiernie opiekuńczy nie tylko zabiegają o zgromadzenie wokół dziecka wszelkich potrzebnych mu dóbr, ale i usiłują wykluczyć wszelką samodzielność dziecka w zakresie ich zdobywania i użytkowania. Starają się usuwać z drogi dziecka wszelkie przeszkody i rozwiązywać za nie wszelkie trudności. Obniża to wiarę dziecka we własne siły i zmniejsza zdolność do skutecznego radzenia sobie z przeszkodami. Dziecko, którym rodzice opiekują się nadmiernie, skłonne jest liczyć przede wszystkim na pomoc innych i kiedy takiej pomocy nie otrzymuje, czuje się bezradne. Trudniej dochodzi do nowych rozwiązań, jest mniej samodzielne w zdobywaniu wiadomości, umiejętności i sprawności” . Podobne stanowisko w sprawie nadmiernej ochrony, opiekuńczości prezentuje Z. Zaborowski. Uważa on, że „istnieje pewna kategoria rodziców, którzy pod wpływem silnych nie zaspokojonych potrzeb oraz w związku z przykrymi przejściami emocjonalnymi (np. samotnością) akceptują dziecko bezwzględnie, przejawiając w stosunku do niego tzw. ślepą miłość. Tacy rodzice stwarzają dziecku sytuację uprzywilejowaną, ułatwiają mu na każdy kroku życie, nierzadko sami odrabiają za nie lekcje. Dziecko w takiej rodzinie nie ma żadnych obowiązków domowych, rodzice je wyręczają, rezygnując z wypoczynku, wolnego czasu i życia towarzyskiego. Postawa nadmiernej akceptacji zniekształca osobowość dziecka, przyzwyczaja do niesamodzielności, łatwizny życiowej, wyrabia egoizm i sobkostwo. Dzieci takie często stają się zarozumiałe, zbyt pewne siebie, oschłe uczuciowo. Pewien procent tych dzieci charakteryzuje silna zależność od rodziców, duża bezradność życiowa, mała odporność psychiczna, niezdecydowanie” . Przytoczone przeze mnie stanowiska ukazują rezultaty jakie można uzyskać stosując metodę nadmiernego ochraniania. Nie wyczerpują one jednak tego rozległego tematu. Obok wzbudzania silnej zależności, braku samodzielności, a także bezradności istotną rolę odgrywa nadmierna dbałość o zdrowie dziecka. Postawa ta jest typowa dla rodziców dzieci jedynych. Bardzo często strach o zdrowie dziecka jest nieadekwatny do stanu faktycznego. Dlatego też niejednokrotnie dochodzi wręcz do egzageracji. W tego rodzaju przypadkach dziecko wykazuje się głównie brakiem wytrzymałości oraz nadwrażliwością. Zdaniem H. Filipczuk „rodzice wykazujący nadmierną troskę o stan zdrowia swego jedynaka stawiają mu szereg ograniczeń, np. zmuszają do ciągłego zwracania uwagi na to, czy jest dość ciepło ubrany, ograniczają kontakty z innymi dziećmi w obawie przed możliwością infekcji, czy też dlatego, że w czasie zabawy z nimi dziecko się zgrzeje, napije się zimnej wody, przeziębi się, zmęczy. Dziecko nie bierze więc udziału w zajęciach pozalekcyjnych, często bywa zwalniane i z obowiązkowych zajęć wf, nie wolno mu wychodzić na łyżwy, sanki itd.” . Tego typu postawę określić można tylko jednym słowem – koszmar. Każde dziecko od najmłodszych lat potrzebuje miłości, czułości, opieki. Nie można jednak popadać w skrajność. Wyrabianie w dziecku ciągłego poczucia zagrożenia zdrowia prowadzi do poważnych następstw. Można zaliczyć do nich m.in. to, że: • „dziecko zaczyna przejmować się obawami i wykazuje nadmierną troskę o własne zdrowie, utrwala się jego przekonanie o własnej wątłości, chorowitości, a nawet wytworzyć się mogą u niego skłonności hipochondryczne; • dziecko aktywne, ruchliwe, o dużej potrzebie działania, a także kontaktów z rówieśnikami buntuje się przeciwko tej nadmiernej trosce albo żyje w nieustannym konflikcie z rodzicami, bądź dla zachowania spokoju i poprawnych stosunków z rodzicami udaje, że się im podporządkowuje, a po kryjomu stara się obejść ich zakazy, uwolnić się od ograniczeń – słowem oszukuje ich” . Reasumując dotychczasowe rozważania w niniejszym artykule stwierdzam, iż nie łatwo jest być jedynakiem. Jedynactwo bowiem wiąże się z ciągłą nadopiekuńczością i pobłażaniem ze strony rodziców. Brak jakichkolwiek ograniczeń oraz stanowczości powoduje przykre i nieodwracalne następstwa. Nadmierne ochranianie jako charakterystyczna postawa stosowana w procesie wychowawczym jedynaka powinna niknąć z hierarchii postaw rodzicielskich. Tylko wtedy tzw. dzieci jedyne będą miały szanse prawidłowego i harmonijnego rozwoju. Jak podkreśla J. Zborowski „wszędzie tam, gdzie rodzice darzą swe jedyne „mimozy” nadmiarem miłości, należałoby jak najszybciej posłuchać rozsądku i zmienić postępowanie. Dotyczy to w szczególności tych rodziców, którzy – jak twierdzą- nie mają serca czegokolwiek swemu jedynemu skarbowi odmówić. Bowiem nadmierna miłość do dziecka, pełna dynamiki i sprzeczności, jest raczej rozczulająca niż pedagogiczna” . Niniejsze podsumowanie pozwolę sobie zakończyć cytując słowa H. Filipczuk „jeśli mamy tylko to jedno, jedyne dziecko, które ponad życie kochamy, pamiętajmy, że nie wychowujemy go dla siebie, że nie będzie ono zawsze żyło z nami. W przyszłości będzie musiało stanąć o własnych siłach, być samodzielne – a my już nie będziemy mogli nic pomóc” . Z całą pewnością do niewłaściwych postaw przejawianych wobec jedynaka należy zaliczyć nadmierne wymaganie. Bardzo często objawia się ono już we wczesnym dzieciństwie. Rodzice dzieci jedynych są zazwyczaj zafascynowani i zakochani w swoich pociechach. Próbują w związku z tym skłaniać dziecko, by prezentowało się wśród ludzi z jak najlepszej strony. Takie wywieranie nacisku prowadzi często do niekorzystnych zmian w osobowości dziecka. Jak pisze C. Czapów „spotykamy czasem rodziców, u których nadmierność wymagań związanych z potrzebą uznania przejawia się już w stosunku do dziecka w okresie poniemowlęcym i przedszkolnym. Rodzice tacy chętnie demonstrują dziecko znajomym i krewnym, starając się ukazać wszelkie jego możliwe walory, by uzyskać pochwałę ze strony otoczenia, usłyszeć słowa zachwytu, uznania, zazdrości. Rodzice tacy zmuszają dziecko, by zachowywało się jak aktor na scenie, a jednocześnie jak osoba będąca przedmiotem sprzedaży i kupna. Dziecko dostrzegając intencje rodziców stara się, często za cenę prawdy, zaimponować innym. W rezultacie nabywa stałych nastawień i przyzwyczajeń, skłaniających do takiego zachowania nawet wtedy, kiedy tego już nikt nie wymaga. W taki sposób rodzą się pozerzy, blagierzy, ludzie próżni i odgrywający zawsze przed innymi jakąś „sztukę”, w której są głównymi bohaterami” . Taka postawa rodziców wobec dziecka świadczy przede wszystkim o niedowartościowaniu i pyszałkowatości. Fakt posiadania dziecka nie upoważnia rodziców do tego, by postępowali z nim w sposób niewłaściwy. Ponadto należy pamiętać, że dziecko jest tylko dzieckiem i ma prawo do spokojnego i prawidłowego rozwoju. Rodzice, którzy stosują tego typu metody dbają przede wszystkim o własny wizerunek nie biorąc pod uwagę dobra dziecka. Dość częstym powodem nadmiernych wymagań rodziców są próby zaspokojenia własnych ambicji, zrealizowania niespełnionych marzeń. Widoczne jest to przede wszystkim na tle „szkolnej aktywności dziecka” . Na problem ten szczególną uwagę zwraca J. Zborowski. Jego zdaniem rzeczą oczywistą jest, iż „stosowanie przez rodziców zbyt wygórowanych, przekraczających możliwości dziecka, wymagań jest błędem wychowawczym. Dotyczy to tych rodziców, którzy zapatrzeni w swą pociechę i wierząc w jej geniusz oczekują od dziecka rewelacyjnych wyników w nauce, słowem – spełnienia wielkich nadziei podkładanych w nim. Jeśli dziecko może i chce sprostać tak wygórowanym ambicjom rodziców, wówczas jest dla nich najlepszym dzieckiem świata, jest chwalone i nagradzane. Biada atoli jedynakowi, jeśli nie urzeczywistnia tych nadziei. Wówczas całymi dniami wysłuchuje tyrady rodzicielskich wymówek i pretensji, które potęgują w nim uczucie osamotnienia, zwątpienia, lęku i niepowodzenia” . Przykry jest fakt, iż wielu rodziców próbuje w ten sposób zbudować swój autorytet. Należy pamiętać, iż nikt nie jest doskonały, a tym bardziej dziecko, które dopiero zaczyna poznawać świat, uczyć się radzić sobie z napotykanymi trudnościami. Dziecko ma prawo popełniać błędy. Tylko w ten sposób jest w stanie się czegoś nauczyć. Wymaganie od dziecka, by było najlepsze we wszystkich możliwych szkolnych dziedzinach nauki jest niepoważne i szkodliwe. Prowadzi to do niechęci zarówno wobec szkoły jak i nauki. „O takim dziecku można powiedzieć tylko jedno: starzeje się przedwcześnie, a jego rozwój nie może odbywać się normalnie” . Rodzice nadmiernie wymagający powinni zdawać sobie sprawę z tego, iż „dziecko nie jest w stanie tego zrozumieć i często wydaje mu się, że rodzice go nie kochają, ponieważ żądają od niego bardzo wiele, ograniczają jego swobodę (każą się uczyć i tylko uczyć, podczas gdy jego koleżanki i koledzy mogą się bawić i korzystać z innych przyjemności, ponieważ nie muszą mieć zawsze najlepszych ocen), zmuszają do zajęć dodatkowych (nauka języków obcych, rytmika, muzyka itp.), aby rozwinąć jego uzdolnienia rzeczywiste lub tylko upragnione” . Dlatego też należy pamiętać, by w swych wymaganiach nie przesadzać, bo to z pewnością wpłynie negatywnie na proces rozwoju. Wymagania powinny być dostosowane do wieku i możliwości dziecka. Jak wynika z dotychczas przytoczonych przeze mnie informacji postawy takie jak nadmierne ochranianie i nadmierne wymaganie nie spełniają określonych oczekiwać rodziców dzieci jedynych. Ponadto pociągają za sobą szereg niepożądanych skutków. Nasuwa się w związku z tym pytanie: która z postaw prezentowanych przez M. Ziemską byłaby najodpowiedniejsza w związku z wychowywaniem dziecka jedynego? Zarówno dla dzieci wychowujących się w rodzinach wielodzietnych jak i dla jedynaków najwłaściwszą postawą rodzicielską wydaje się być pełna akceptacja. Oznacza ona przede wszystkim aprobatę mocnych i słabych stron dziecka. Pod tym względem niezwykle ważną rolę w życiu jedynaka sprawują rodzice. To oni kształtują jego poczucie wartości, obraz samego siebie, wiarę we własne siły. Przejawianie postawy akceptacji wobec dziecka jedynego jest niezwykle istotne, gdyż jedynak jest dzieckiem innym niż wszystkie. Wychowuje się bowiem w sztucznych warunkach. Brak rodzeństwa „stanowi mankament, który może być wyrównany głównie poprzez dobrą atmosferę, serdeczny stosunek do dziecka, właściwe oddziaływanie wychowawcze” . Według M. Czyżewskiego „rodzice jedynaków, którzy wyrażają postawę akceptującą stanowią coraz większą grupę. Są oni zadowoleni z dziecka takiego jakie ono jest, tzn. dostrzegają zarówno jego zalety, jak i cechy negatywne. W rodzinach takich dziecko traktowane jest jako pełnoprawna jednostka, która ma nie tylko osiągnięcia, ale także swoje kłopoty, zmartwienia i trudności. Rodzice jedynaków, których postawy cechuje akceptacja, systematycznie poświęcają dziecku swój czas, wypełniając go wspólnymi spacerami, wyjściami do kina, teatru, oglądaniem programów telewizyjnych, czytaniem książek, a także rozmową i wspólną zabawą. Dzieci z tym rodzin utrzymują dość szerokie i częste kontakty z kolegami. Rodzice interesują się zachowaniem dziecka poza domem, także w placówkach przedszkolnych” . Powyższa wypowiedź pokazuje jak ważne jest, by wykazywać wobec dziecka, a szczególnie dziecka jedynego, postawę pełnej akceptacji. Taki stosunek do dziecka pozwala rodzicom „przyjąć go takim, jakie jest, z jego cechami wyglądu zewnętrznego, usposobienia, umysłowości, z możliwościami i łatwością osiągnięć w jednych dziedzinach, a ograniczeniami i trudnościami powodzenia w innych” . „Akceptacja dziecka przez rodziców, ich ciepły stosunek do niego i podtrzymywanie psychiczne w formie dodawania mu otuchy czy zachęty oddziałują dodatnio na jego rozwój emocjonalny, społeczny i umysłowy” . Jedynak pod wpływem takiej postawy staje się bardziej wrażliwy na potrzeby innych, ambitny, a także bardziej pewny siebie. Akceptacja „daje mu poczucie bezpieczeństwa i zadowolenia z własnego istnienia” . W przeciwieństwie do nadmiernej ochrony i nadmiernego wymagania postawa akceptacji pozwala na zminimalizowanie negatywnych skutków jedynactwa. Dzieje się tak dlatego, gdyż „rodzice akceptujący dziecko: • darzą dziecko uczuciem oraz uznają potrzebę i prawo wyrażania tego uczucia; • zostawiają dziecku swobodę w wyrażaniu uczuć; • gdy dziecko przejawia uczucia negatywne, nie zmieniają swego stosunku uczuciowego, są wyrozumiali i odwzajemniają się uczuciem pozytywnym; • utrzymują stały kontakt z dzieckiem i śledzą uważnie wszystko, co wymaga ich interwencji; • obserwują swoisty rozwój dziecka, starają się tę swoistość pielęgnować w granicach zdrowej osobowości i społecznego przystosowania; • uznają u dziecka potrzebę bycia sobą i wyodrębniania się jako samodzielnej jednostki” . Niniejsze zachowania powinny stanowić dekalog według którego rodzice powinni kierować się w życiu wychowując jedynaka. Z pewnością pozwoliłby on uniknąć wielu niepotrzebnych i skomplikowanych problemów. Szczególnego znaczenia nabiera tutaj wnikliwa obserwacja dziecka, która niewątpliwie mogłaby pomóc rodzicom w doborze odpowiednich metod wychowawczych. Na zakończenie warto powiedzieć, iż problematyka dotycząca postawy akceptacji wobec dzieci jedynych cieszy się coraz większą popularnością. W literaturze coraz częściej spotkać się można ze wzmiankami na ten temat. Jednakże jest to zagadnienie, które w dalszym ciągu wymaga uzupełnienia. Podsumowując niniejszy artykuł stwierdzam, iż postawy rodzicielskie odgrywają bardzo ważną rolę w życiu dziecka. Wpływają one zarówno na proces wychowania jak i na proces kształtowania osobowości. Do negatywnych postaw przyjmowanych wobec dzieci jedynych z pewnością zaliczyć należy nadmierne ochranianie i nadmierne wymaganie. Wywierają one niekorzystny wpływ przede wszystkim na rozwój społeczny, umysłowy, a także emocjonalny dziecka. Stosowanie tego typu postaw prowadzi do braku samodzielności, bezradności, ciągłego poczucia zagrożenia zdrowia, frustracji, samotności, niechęci wobec szkoły i nauki. Zarówno nadmierne ochranianie jak i nadmierne wymaganie powinny niknąć z hierarchii postaw rodzicielskich, gdyż tylko wtedy dzieci jedyne będą miały szanse na prawidłowy i harmonijny rozwój. Najbardziej optymalną postawą wobec dzieci jedynych wydaje się być pełna akceptacja, która pozwala na kształtowanie się wrażliwości, pewności siebie, poczucia bezpieczeństwa. Jedynactwo to szczególnie niekorzystna sytuacja przede wszystkim dla dziecka. Dlatego też jak twierdzi L. Turowska „rodzice decydujący się na jedno tylko dziecko, powinni mieć dużo wiedzy i zdrowego rozsądku, który pomagając im w opanowywaniu biologicznych impulsów, pozwoli zrekompensować ujemne skutki jedynactwa” . Agata Wojciechowska Przedszkole Nr 1 w Lęborku Wyświetleń: 0
Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. |