Katalog

Iwona Gajdek
Język polski, Różne

"Dziwny sen o bajkowym zamku w Książu" - tekst na konkurs krasomówczy

- n +

Tekst na konkurs krasomówczy
"Dziwny sen o bajkowym zamku w Książu"

Był sobie listopadowy dzień. O szyby deszcz dzwonił, deszcz dzwonił jesienny i pluskał jednaki, miarowy, niezmienny. Drzewa zgubiły już liście i nagie ramiona dygotały na wietrze. W powietrzu unosił się płaczliwy smutek późnej jesieni.
Słuchałem muzyki Pinc Floydów, ale to nie poprawiło mi nastroju. Robiło się coraz bardziej smutno i sennie. Powieki robiły się ciężkie, a przed moimi oczami zaczęła zataczać kręgi biała mgła, coraz gęstsza i gęstsza........
Mrugałem powiekami, ale nic nie mogłem dostrzec, tylko mokry dotyk powietrza uświadamiał mi, że stoję otoczony oparami mgły. Nad moją głową szeleściły liście drzew. Posunąłem się po omacku parę kroków i nagle znalazłem się w wąskim i przepaścistym wąwozie o stromych, skalnych ścianach.
Tutaj mgła ustępowała, więc mogłem dojrzeć potok, który uderzał dziko o skały, a potem jakby wąż srebrną łuską świecący, ginął wśród bujnej roślinności.
Ktoś zadął w róg. Spojrzałem do góry i zobaczyłem brodatego mężczyznę w myśliwskim stroju. Wiodły go dwa wielkie psy.
"Gdzie ja jestem? Co się dzieje?" - myślałem w popłochu.
- Jesteś w Książu, w pobliżu rzeki Pełcznicy, a ten brodacz z rogiem pilnuje rezerwatu przyrody. Przed tobą natomiast widnieje zamek z bajki..... usłyszałem tajemniczy szept.
Obejrzałem się i ujrzałem człowieka o łagodnym spojrzeniu i twarzy pełnej dostojności. W jego ruchach była elegancja, ale i pewna wyniosłość. Wąs, bokobrody, sztywny, stojący kołnierzyk i aksamitna apaszka ze złotą spinką..... zdumiały mnie.
"Już go kiedyś widziałem. Kto to jest?" - myślałem gorączkowo. Tak, już wiem - to Zygmunt Krasiński!
Poeta ujął mnie za rękę i mówił:
- Widzisz, pośrodku jaru wznosi się wzgórze wapienne, a na nim gniazdo arystokratyczne grafów Hochbergów. Przykuwa uwagę swym ogromem i bogactwem pomysłów architektonicznych, prawda?
Szliśmy przed siebie, a on mówił dalej:
- Przedzamcze otoczone jest kamienną balustradą ozdobioną rzeźbami na wysokich
cokołach. przedstawiają one postacie greckich bogów i bohaterów.
Pierwszym właścicielem tego zamku był Bolko Świdnicki, później przeszedł on na mocy prawa dziedzicznego w ręce Korony Czeskiej. Od 1599 r. jest jednak własnością Hochbergów.
Wejdziemy teraz bramą na dziedziniec
- Spójrz - opowiadał - jakże te mury ostrołukami podparte przypominają gmachy Werony. Przed nami zamek mieszkalny z wieżą, z drugiej zaś strony wieża więzień połączona ze skrzydłem arkadami.
Nawet się nie spostrzegłem, kiedy weszliśmy do ciasnych i ponurych komnat. Wszędzie gobeliny, weneckie zwierciadła i ogromne krzesła.
- Obicia ich zostały wykonane rękami pań w średnim wieku, pań zadumanych, samotnych, bo mąż lub ojciec gdzieś daleko walczy - mówił Krasiński.
- Teraz jest rok 1838, a ile już wyblakłych twarzy patrzy na nas ze ścian. Te blade twarze niewiast i mężczyzn muszą o zmierzchu odrywać się od płócien i wlec po zamku, dopóki kur nie zapieje.
- spójrz - kontynuował - na tym obrazie cesarz Leopold siedzi na tronie i ciśnie nogami nagiego Turka, lecz nigdzie Sobieskiego nie widać. Już w XVIII w. znać sprawiedliwość umiano wyrządzać Polakom.
Głos poety zaczął się dziwnie oddalać, a mnie zrobiło się nieswojo, bo usłyszałem muzykę i czyjeś szybkie kroki. Szybko przebiegłem salę Maksymilianowską na I piętrze i znalazłem się przed galerią obrazów. Z przerażeniem dostrzegłem, że damy na obrazach stroją miny, a panowie marszczą brwi. Wtedy usłyszałem słowa arii ze "Strasznego dworu"
"Boisz się?
- nie?
- Zażyj tabaki...... cha ...... cha ......"
Tego było za dużo..... Nie mogłem się jednak wycofać, bo przede mną stała piękna panna w ślubnej sukni.
Usłyszałem głuchy grzmot, a potem błyskawica oświetliła komnatę. Za chwilę zrobiło się zupełnie ciemno..... i znowu grzmot, który zatrząsł zamkiem w posadach. Usłyszałem szum ulewy, przez który przedzierał się szloch dziewczyny.
- Spełniło się moje przeznaczenie - szlochała. Wróżbici mieli rację. Nie oparłam się urokowi narzeczonego i teraz zgodnie z przepowiednią zginę od uderzenia pioruna.
W świetle błyskawic dziewczyna wybiegła na plac zamkowy..... a ja usłyszałem kolejny grzmot, który rozsadzał mi głowę. To we mnie trafił piorun..... przeleciała myśl jak błyskawica. otworzyłem szeroko oczy i zobaczyłem jasno oświetlony pokój, w którym "ryczało" radio jak tysiące grzmotów.
Więc to był tylko sen o bajkowym zamku w Książu?

Opracowanie: Autor: Iwona Gajdek
Tekst został zaprezentowany przez Kamila Gajdka na XV Ogólnopolskim Konkursie Krasomówczym. Uczeń zdobył wówczas II miejsce.

Wyświetleń: 2189


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.