Katalog

Elżbieta Mroczek, 2016-02-12
Tuchowicz

Uroczystości, Scenariusze

Bajkowa miłość - scenariusz uroczystości na walentynki.

- n +

Bajkowa miłość- scenariusz uroczystości na walentynki

Osoby: dzieci przebrane za rośliny lub zwierzęta:
Tulipan i Róża
Osioł i Róża
Pomidor i Papryczka
Żaba i Ogórek
Hipopotam i Żaba
Żuraw i Czapla
Żuk i Biedronka
Gęś i Prosię
Miś i Zosia
Narrator I
Narrator II

Narrator I:
Dzisiejszy dzień to cudowny dzień zakochanych – przekazywanie walentynek, w których dajemy upust swoim słowom i myślom. Jest to ukierunkowywanie naszej sympatii do danej osoby, często pozostające pod znakiem zapytania. Może zakończyć się wspaniałą miłością na wieki, bądź porażką. Rozterki zakochanych towarzyszą nie tylko ludziom, ale również zwierzętom i roślinom. Czy jednak jest to bajkowa miłość? Posłuchajcie sami.

(Przez scenę przechodzi osoba trzymająca tabliczkę z napisem: Tulipan i róża)

NARRATOR II:
W jednym stali wazonie tulipan i róża.
Rzekł tulipan:
TULIPAN:
Dalipan,
że to mnie oburza,
Pokoju nikt nie wietrzy, duszno niesłychanie,
W takiej temperaturze żyć nie jestem w stanie.
Lufcik niech gospodyni przynajmniej otworzy,
Już wczoraj źle się czułem, a dziś - jeszcze gorzej!
NARRATOR II:
Odrzecze na to róża:
RÓŻA:
Panie Tulipanie,
Proszę, niech pan nie nudzi i kwękać przestanie.
Egoista i sobek z pana! Jak pan może
Domagać się wietrzenia, gdy chłód jest na dworze?
Jeśli pan nie zamilknie - język panu przytnę!
Zdrowie mam takie kruche, płatki aksamitne,
Łodyżki delikatne, przeciągów się boję,
Zaraz dreszczy dostaję, gdy wietrzą pokoje,
Woń, barwę mogę stracić przy lada chorobie,
A pana to nie wzrusza. Pan myśli o sobie!
NARRATOR II:
Rzekł tulipan:
TULIPAN:
Dalipan,
Sądzi pani błędnie,
Wiadomo, że kwiat każdy bez powietrza więdnie,
Lecz jeśli pani każe - chętnie się poświęcę,
Dla pięknej róży - wszystko! I nie mówmy więcej!
Okna pozamykane niech będą. Pokoje
Nieprzewietrzane. Trudno!
NARRATOR II:
Nazajutrz gospodyni, żałując tej straty,
Wyrzuciła na śmietnik dwa zwiędnięte kwiaty.

(Przez scenę przechodzi osoba trzymająca tabliczkę z napisem: Osioł i róża)

NARRATOR I:
Przemówił osioł do róży:
OSIOŁ:
Tak pani zapach mnie nuży,
A kolce, paniusiu złota,
To jest zwyczajna głupota.
I taka pani pąsowa,
Że boli po prostu głowa.
Niech pani weźmie pokrzywę:
Z niej są korzyści prawdziwe,
Bezwonna jest, no, a przy tym
Zjeść można ją z apetytem.
I każdy osioł to powie:
Pokrzywa taka - to zdrowie!
NARRATOR I:
A na to róża wyniośle odrzecze:
RÓŻA:
Na szczęście, ośle,
Nie same osły na świecie.
OSIOŁ:
E, głupstwa paniusia plecie,
Nas jest na świecie więcej!
Róża:
No, cóż to dziw nad dziwy
Niestety jednak prawdziwy,
Zatem idź do swojej pokrzywy
OSIOŁ:
Dla jednej pokrzywy dorodnej
Poświęcę róż cały ogród.

(Przez scenę przechodzi osoba trzymająca tabliczkę z napisem: Pomidor i papryczka)

NARRATOR II:
Oświadczył się pomidor,
Papryce czerwonej.
Uważał, że nie znajdzie lepszej,
Kandydatki na żonę.
Szybko wyprawił wesele,
By nie marnować ni chwili.
Czule szeptał jej imię,
POMIDOR (trzyma w ręce papryczkę chili):
-Moja papryczko Chili.-
NARRATOR II:
Lecz zaraz tuż po ślubie,
Cała sielanka rozmyta.
POMIDOR:
Z pięknej smukłej papryczki,
Stała się ostra kobita.
Nie ma szeptów do ucha,
Mój pomidorku, mój kotku.
A na dodatek złego,
Cała jest pusta w środku.

Przez scenę przechodzi osoba trzymająca tabliczkę z napisem: Ogórek i żaba)

NARRATOR I:
Zakochała się żaba w ogórku kiszonym:
ŻABA:
Ach, ożeń się ze mną, przecież nie masz żony!
Ty jesteś zielony, ja też w tym kolorze,
Ładna będzie z nas para, więc się ze mną ożeń!
Jeśli chcesz, to będę mieszkać z tobą w słoju.
NARRATOR I:
A ogórek na to:
OGÓREK:
Zostaw mnie w spokoju!
Nie pleć bredni, żabo, i skończ swe zaloty.
Nie chcę cię, boś brzydka i czuć ciebie błotem.
NARRATOR I:
Na te słowa żaba jak nie zarechocze...
ŻABA:
Co? Ja brzydka?! Patrzcie go, wymoczek!
Nikt na świecie nie widział (daję na to słowo),
Aby żaba została panią ogórkową!...

Przez scenę przechodzi osoba trzymająca tabliczkę z napisem: Hipopotam i żaba)

NARRATOR II:
Zachwycony jej powabem hipopotam błagał żabę:
HIPOPOTAM:
Zostań żoną mą, co tam...Jestem wprawdzie hipopotam.
Z kilogramów ważę tysiąc, ale za to mogę przysiąc,
Że wzór męża znajdziesz we mnie, i że ze mną żyć przyjemnie.
Czyje w sobie wielki zapał, będę ci motylki łapał.
I na grzbiecie, jak w karecie będę woził cię po świecie.
A gdy jazda już cię znuży, wrócisz znowu do kałuży.
Krótko mówiąc - twoją wolę zawsze chętnie zadowolę.
Każdy rozkaz spełnię ściśle. Co ty na to?
ŻABA:
Właśnie myślę...Dobre chęci twoje cenię, a więc owszem, mam życzenie...
HIPOPOTAM:
Jakie, powiedz! Powiedz szybko! Moja żabko, moja rybko!
I nie krępuj się zupełnie,
Twe życzenie każde spełnię, nawet całkiem niedościgłe...
ŻABA:
Dobrze..., proszę. Nawlecz igłę!...

Przez scenę przechodzi osoba trzymająca tabliczkę z napisem: Żuraw i czapla)

NARRATOR I:
Przykro było żurawiowi, że samotnie ryby łowi.
Patrzy, czapla na wysepce wdzięcznie z błota wodę chłepce.
Rzecze do niej zachwycony:
ŻURAW:
Piękna czaplo, szukam żony. Będę kochał ciebie, wierz mi,
Więc czym prędzej się pobierzmy.
NARRATOR I:
Czapla piórka swe poprawia:
CZAPLA:
Nie chcę męża mieć żurawia!
NARRATOR I:
Poszedł żuraw obrażony:
ŻURAW:
Trudno, będę żył bez żony!...
NARRATOR I:
A już czapla myśli sobie:
CZAPLA:
Czy właściwie dobrze robię?
Skoro żuraw tak namawia, może wyjdę za żurawia?!
NARRATOR I:
Pomyślała, poczłapała, do żurawia zapukała.
Żuraw łykał żurawinę, więc miał bardzo kwaśną minę.
CZAPLA:
Przyszłam spełnić twe życzenie.
ŻURAW:
Teraz ja się nie ożenię! Niepotrzebnie pani papla.
Żegnam panią, pani czapla!
NARRATOR I:
Poszła czapla obrażona. Żuraw myśli:
ŻURAW:
Co za żona! Chyba pójdę i przeproszę!...
NARRATOR I:
Włożył czapkę, wdział kalosze i do czapli znowu puka.
CZAPLA:
Czego pan tu u mnie szuka?
ŻURAW:
Chcę się żenić!
CZAPLA:
Pan na męża? Po co pan się nadwyręża?
Szkoda było pańskiej drogi, drogi panie laskonogi!
NARRATOR I:
Poszedł żuraw obrażony:
ŻURAW:
Trudno, będę żył bez żony!
NARRATOR I:
A już czapla myśli sobie:
CZAPLA:
Szkoda. Wszak nie jestem taka młoda.
Żuraw prośby wciąż ponawia, chyba wyjdę za żurawia!
NARRATOR I:
W piękne piórka się przybrała, do żurawia poczłapała.
Tak już chodzą lata długie. Jedno chce, to nie chce drugie.
Chodzą wciąż tą sama drogą, ale pobrać się nie mogą.

Przez scenę przechodzi osoba trzymająca tabliczkę z napisem: Żuk i biedronka)

NARRATOR II:
Do biedronki przyszedł żuk
W okieneczko puk, puk, puk.
Panieneczka widzi żuka:
BIEDRONKA:
Czego pan tu u mnie szuka?
NARRATOR II:
Skoczył żuk jak polny konik,
Z galanterią zdjął melonik
I powiada:
ŻUK:
Wstań biedronko. Wyjdź , biedronko,
Przyjdź na słonko
Wezmę ciebie aż na łączkę
I poproszę o twą rączkę.
NARRATOR II:
Oburzyła się biedronka:
BIEDRONKA:
Niech pan tutaj się nie błąka,
Niech pan zmiata i nie lata
I zostawi lepiej mnie,
Bo ja jestem piegowata
A pan-nie.
NARRATOR II:
Powiedziała co wiedziała,
I czym prędzej odleciała.
Poleciała, a wieczorem ślub już brała z muchomorem.
Bo od środka aż po brzegi
Miał wspaniałe, wielkie piegi.
Stąd nauka jest dla żuka:
Żuk na żonę żuka szuka.

Przez scenę przechodzi osoba trzymająca tabliczkę z napisem: Gęś i prosię)

NARRATOR I:
Rozmawiała gęś z prosięciem
Bardzo głośno i z przejęciem:
GĘŚ:
"Smutno samej żyć na świecie,
A po drugie i po trzecie -
Jeśli cenisz wdzięki gęsie,
Jak najprędzej ze mną żeń się."
PROSIĘ:
"Miła gąsko,
Głowę nieco masz za wąską,
Trochę masz za długą szyję
I zupełnie inny ryjek.
Niechaj ciebie to nie rani,
Lecz jesteśmy niedobrani."
GĘŚ:
"Cóż, mój drogi,
Popatrz, ty masz cztery nogi,
Nie masz pierza, nie masz dzioba,
Ale mnie się to podoba."
PROSIĘ:
"Inny tak się tym nie przejmie,
A ja - owszem. Bo zauważ,
Że ja chodzę, a ty fruwasz,
Jak dogonić zdołam ciebie,
Gdy szybować będziesz w niebie?"
GĘŚ:
"Domowego jestem chowu,
Fruwam raz na sześć miesięcy,
Żeby nie tyć, i nic więcej."
PROSIĘ:
"Muszę dbać o swoje zdrowie,
Ty się kąpiesz nieustannie,
Ty byś chciała mieszkać w wannie,
Ja zaś - jeśli chodzi o to -
Właśnie bardzo lubię błoto."
NARRATOR I:
Tutaj gęś już miała dosyć.
GĘŚ:
"Nie zamierzam ciebie prosić...
Teraz wiem, co znaczy prosię."

NARRATOR II:
Jak na pewno zauważyliście nie jest łatwą sztuką odnaleźć swoją drugą połówkę, ale cieszmy się, że wszystko jeszcze przed nami i jak mówi nasze stare polskie przysłowie „Każda potwora znajdzie swego amatora”.
Na zakończenie wszystkim tu zebranym Walentynkom i Walentynom dedykujemy wiersz misia.
Przez scenę przechodzi osoba trzymająca tabliczkę z napisem: Całuski i buziaczki)

Na scenę wchodzą powoli wszyscy recytatorzy i ustawiają się z tyłu sceny.
MIŚ:
Hipopotam, słoń czy smok -
Każdy czasem cmoka: cmok!
ZOSIA:
Całus mamy pachnie groszkiem,
bzem, budyniem i tym proszkiem,
który sypie do szarlotki.
To dlatego jest tak słodki!
MIŚ:
Buziak taty troszkę kłuje,
więc gdy tatuś mnie całuje
w nosek lub po bosych piętach,
to ze śmiechu prawie pękam!
ZOSIA:
Całus dziadka jest brodaty
i ma kształt cukrowej waty,
a w dodatku, jak mag z baśni,
umie każdy mrok rozjaśnić!
MIŚ:
Babcia zaś całuje tak,
jakby piórkiem muskał ptak -
delikatnie i mięciutko,
ciepło i z uśmiechu nutką.
ZOSIA:
Za to całus mego brata...
to kataklizm! koniec świata!!!
Gdy ten maluch cmoknie: Cmok!,
człowiek ma we włosach sok,
pół lizaka i obiadek,
błoto, piach i czekoladę.
MIŚ:
Co innego, gdybym... gdybym...
dostał kiedyś (choć na niby)
garść buziaków od tej Zosi,
która czapkę w groszki nosi...
Eee... nie mówmy o tym. Psyt!
Bo zrobiło mi się wstyd.
ZOSIA:
Całus Reksia jest jak sztorm -
nie uznaje żadnych norm,
atakuje niespodzianie,
burzy mamie uczesanie,
potem tatę liże w nos,
a mnie w ucho... co za los!
MIŚ:
Jednak wszystkie te całusy:
taty - szorstkie jak kaktusy,
brata - lekko upaćkane,
mamy - słodkie i kochane,
psa - kudłate i szalone,
darowane i kradzione
pocałunki babć i Zoś,
wszystkie z sobą łączy... coś.
ZOSIA:
Co takiego ?
MIŚ:
Mówiąc w skrócie, to po prostu jest...
(Miś zawstydzony wybiega):
WSZYSCY RECYTATORZY : UCZUCIE !
ZOSIA:
Misiu...? Misiu, nie uciekaj!
Daj mi buzi! No...? Nie zwlekaj!
Przecież każdy - miś czy smok -
czasem cmoka: cmok... cmok! cmok!!!

W inscenizacji wykorzystałam wiersze:
Jana Brzechwy: Tulipan i róża, Osioł i róża, Hipopotam i żaba, Żuraw i czapla, Gęś i prosię, Żuk i biedronka oraz Pomidor i papryczka Mieczysława Kielińskiego, Ogórek i żaba Tadeusza Śliwiaka, Całuski i buziaczki Agnieszki Frączek



Wyświetleń: 147


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.