Katalog

Magdalena Frączek , 2014-11-14
Kraków

Język rosyjski, Artykuły

Granice prawdy i kłamstwa (Aleksander Sołżenicyn "Żyj bez kłamstwa")

- n +


Verum est id, quod est
Św. Tomasz z Akwinu

Fiodor Dostojewski uważał Rosjan za naród wybrany, narod-Bogonosiec, który swoją tożsamość zawdzięcza wierze prawosławnej. W swoich utworach sławił prosty lud, który uważał za esencję prawdziwej rosyjskości – piętnował zaś inteligencję oderwaną od swych chłopsko – prawosławnych korzeni. Uważał, że naród rosyjski, znosząc liczne cierpienia, zdołał zachować ideę rosyjskości, która jest w mocy odnowić oblicze świata.
Sto lat później Aleksander Sołżenicyn – duchowy spadkobierca Dostojewskiego, zauważył, że ową zbawczą ideę zaprzepaściły rewolucje, a lud rosyjski został zdeprawowany przez władzę komunistyczną. Wtedy też zrozumiał, że pisarz może
i powinien uczynić wiele dla swego narodu. Nie może biernie obserwować codziennej udręki prostych ludzi, którzy żyjąc z dnia na dzień życiem pozbawionym sensu, gubią własną duszę . Stał się więc Sołżenicyn Misjonarzem niosącym ludzkości nowy ład moralny i ekonomiczny. Został Nauczycielem Narodu, znającym odpowiedzi na wszystkie pytania, prawosławnym Starcem, uczącym sztuki życia, wreszcie Autorytetem Moralnym dla zepsutej przez komunistów i zachodnich liberałów Rosji.
Nazywany był także Prorokiem, gdyż głosił zapomniane już prawdy, dotykał tematów, po jakie nie odważyli się sięgnąć zniewoleni strachem pisarze rosyjscy, przywracał znaczenie zdewaluowanym pojęciom: dobro, zło, sprawiedliwość, prawość, miłość, prawda. Nie bał się również głośno mówić o kłamstwie, które w rękach komunistów stało się narzędziem zniewolenia społeczeństwa rosyjskiego.

Kłamstwo powszechnie obowiązujące

Sołżenicyn, jako jeden z nielicznych, dostrzegał zagrożenia, jakie niesie ze sobą ideologia komunistyczna i ideologia w ogóle. Niebezpieczeństwo tkwi bowiem
w wypaczeniu definicji pojęcia, które pierwotnie oznaczało naukę o ideach, zatem nie odbiegało od swojego źródłosłowu. Współcześnie sensu tego terminu należy doszukiwać się w rozprawie Karola Marksa i Fryderyka Engelsa zatytułowanej Ideologia niemiecka .
W ujęciu Marksa i Engelsa pojęcie ideologii jest tożsame z pojęciem filozofii, jednocześnie myśliciele podtrzymują sąd, iż wszelka myśl stanowi odbicie warunków materialnych. Filozofia staje się więc pojęciowym ujęciem określonej rzeczywistości materialnej, w której istnieje człowiek. Przy takim rozumieniu filozofii, formy ludzkiej świadomości stanowią odbicie procesów materialnych, natomiast sama filozofia, jako jedna z form ludzkiej świadomości, staje się pojęciowym wyrazem interesów, które mają charakter klasowy. „W takim ujęciu filozofia staje się świadomością partykularną wyrażającą interes określonej klasy społecznej, z reguły tej, która dominuje w określonym układzie społecznym i dąży do narzucenia – odpowiadających jej form świadomości – pozostałym klasom społecznym. Ideologia zatem w swoim uzasadnieniu odwołuje się nie do kategorii prawdy lecz do kategorii interesu” .
Pod pojęciem ideologii rozumieć należy więc system poglądów, które w przekonaniu danej grupy społeczeństwa odzwierciedlają jej interesy i są akceptowane w ramach danej ideologii o tyle, o ile są zgodne z subiektywnym odczuciem interesu tejże grupy . I jako takie nie mogą być oceniane w kategoriach teoretycznych, a więc przede wszystkim przez pryzmat prawdy. Nie można zatem zasadnie stwierdzić, że jakaś ideologia jest prawdziwa lub fałszywa. W niemożności dokonania takiej konstatacji tkwi najważniejsza różnica pomiędzy ideologią a filozofią, która rozumiana jest jako poznanie teoretyczne.
Filozofia stawia sobie za cel przedstawienie rzeczywistości jako przedmiotu poznania teoretycznego, czyli zgodnego z prawdą (według definicji św. Tomasza z Akwinu: verum est id, quod est ). Filozofia ujmuje otaczający człowieka świat tak, jak mu się on jawi – nie bacząc na to, czy pojęciowy obraz tegoż świata odpowiada czyimkolwiek interesom. Natomiast ideologia przedstawiana bywa z perspektywy wyższości lub też pierwszeństwa prezentowanych w jej ramach rozwiązań. Prawdy teoretyczne, zaczerpnięte z filozofii czy innych dyscyplin poznania teoretycznego, jak również wszystkie inne tezy, którymi się ideologia posługuje, służą jedynie uzasadnieniu celów wyznaczanych przez określone interesy. Zatem wszystka wiedza, jaką posługuje się ideologia, ujmowana jest instrumentalnie, celem potwierdzenia konkretnego poglądu, który z kolei może wyrażać określony interes. Stąd już niedaleko do fałszowania rzeczywistości, matactw, które podsycane żądzą osiągnięcia danej korzyści, nakręcają machinę kłamstwa.
Kłamstwo zaś – które swoje źródło bierze w fałszywej ideologii – uznał Sołżenicyn za jedno z najniebezpieczniejszych zjawisk w życiu społeczno - politycznym Rosji. Owo kłamstwo obowiązuje powszechnie, dlatego też jest tak uciążliwe. W Liście do przywódców Związku Sowieckiego z 5 września 1973 roku Noblista zauważa, że ideologia zaśmieca całe życie (…) społeczeństwa – umysły, mowę, radio, prasę – kłamstwem, kłamstwem i jeszcze raz kłamstwem. Jak bowiem inaczej to, co martwe, może udawać, że jest jeszcze żywe, jeśli nie przybudówkami kłamstwa? Ideologia, którą obecne pokolenie przejęło w spadku, jest przestarzała, ale nawet w okresie największej żywotności nie przystawała do rzeczywistości, od swego zarania posługiwała się łgarstwem, opierała na błędnych założeniach. Nie dostrzegała zasług innych klas społecznych poza robotnikami, głosząc, iż jedynie proletariat jest zdolny do tworzenia wartości. Nie miała także racji twierdząc, że ów biedny robotnik zawsze będzie uciskany i że w systemie burżuazyjno – demokratycznym nie ma dla niego miejsca. Pomyłką było również założenie, że socjaliści mogą zdobyć władzę jedynie na drodze rewolucyjnego przewrotu, a rewolucje te błyskawicznie ogarną cały świat.
Efektem powyższego rozmijania się marksizmu z prawdą jest rozprzestrzenianie się złodziejstwa i fałszu w każdej dziedzinie życia, co sprawia, że codzienna egzystencja zwykłych obywateli staje się nie do zniesienia. Państwo za pomocą „nierobów” prześladuje najuczciwszych ludzi, którzy nie do końca zdają sobie sprawę z tego, czym jest kłamstwo ideologiczne. Właśnie wskutek totalnego fałszowania rzeczywistości, owi uczciwi cierpią najbardziej. Wszystko tonie w kłamstwie – stwierdza Sołżenicyn – i każdy o tym wie, mówi
o tym szczerze w rozmowach prywatnych, ciąży mu to, lecz w oficjalnych wystąpieniach obłudnie klepie to, co klepać należy (Żbk s. 89). Powszechne, obowiązkowe, przymusowe kłamstwo stało się dla naszego społeczeństwa szczególnie uciążliwe, gorsze od trudnej sytuacji materialnej, od braku wolności obywatelskich (Żbk s. 90).
Destruktywna moc ideologii objawia się w życiu społeczeństwa poprzez wymuszone akty samokrytyki, publiczne wyrzekanie się rodziców i przyjaciół, radość z powodu aresztowań i rozstrzeliwań „wrogów narodu”. Postępując tak w imię nakazów ideologii społeczeństwo posłusznie akceptuje niewolę. Sołżenicyn stwierdza, że ideologia wyżyma nasze dusze jak szmaty do podłóg, deprawuje nas i nasze dzieci, powoduje, że staczamy się poniżej poziomu zwierząt. Wszechobecność kłamstwa, które pozbawia ludzi człowieczeństwa, jest według Sołżenicyna podstawową formą zniewolenia jednostki
w systemie władzy komunistycznej, istniejącej w ZSRR. Wolność musi polegać zatem na wyzwoleniu się z więzów kłamstwa – tak należy pojmować wolność wewnętrzną, która zawsze uzależniona jest od woli . Odrzuciwszy ideologię – mówi Noblista – uwolnimy się od konieczności wypełniania całego naszego życia kłamstwem (Żbk s. 90).
Ideologia w ujęciu Sołżenicyna to nie tylko kłamstwo wewnętrzne, to także podstawa zewnętrznej ekspansji, usprawiedliwienie dla zabójstw, wojen w imię rozszerzania granic nowej władzy. Ma ona jakąś mistyczną moc, o czym świadczy wieloletnie oczarowanie Zachodu, akceptującego wszelkie nasze bestialstwa – pisze Sołżenicyn. Zarzuca Zachodowi trwanie w iluzji – kapitalistyczny świat nie rozumie istoty komunizmu, nie chce znać prawdy o tym totalitaryzmie. Sołżenicyn podkreśla raz jeszcze, że komunizm to zło, które nie jest jedynie lokalnym – rosyjskim problemem, ale międzynarodowym: kłamstwo ideologiczne bez trudu przekracza granice państw, rozprzestrzeniając się na coraz to nowe tereny. W swoich wypowiedziach jednakże Sołżenicyn przedkłada problemy natury moralnej nad zagadnienia polityczne, dlatego też w roku swego wydalenia z kraju stworzył swoisty dekalog dla człowieka żyjącego pod totalitarną władzą.

Żyj bez kłamstwa!

Niczym biblijny prorok, nawołuje do przestrzegania jednego z głównych nakazów dekalogu: nie przypadkowo swoje przemyślenia opatrzył znaczącym tytułem: Nie żyć
w kłamstwie (Жить не по лжи). Wzywa rodaków, by nie uczestniczyli w kłamstwie
i świadomie nie udzielali mu poparcia. Będzie to forma oporu przeciw narzuconemu siłą modelowi życia w państwie komunistycznym. Gdy przemoc wdziera się w spokojne życie ludzkie – zauważa – ma oblicze płonące pewnością siebie, wznosi też taki sam sztandar
i woła: »Jam jest Przemoc! Rozejdźcie się, rozstąpcie, bo was stratuję!«. Lecz przemoc szybko się starzeje, po kilku latach traci pewność siebie, toteż aby się utrzymać, zachować czerstwość przynajmniej z wyglądu, sprzymierza się z Kłamstwem. Przemoc bowiem nie ma innej osłony prócz kłamstwa, kłamstwo zaś może się utrzymać jedynie dzięki przemocy (Żbk s. 102). Strach przed ową „ciężką łapą przemocy” knebluje usta społeczeństwu, zmusza ludzi do ukorzenia się przed kłamstwem, codziennego w nim uczestniczenia.
Jedyną drogą wyzwolenia się z jego okowów jest odważne przeciwstawienie się mu – „osobiste nieuczestniczenie w kłamstwie”. Cóż z tego, że kłamstwo wszystko przesłoniło, że rządzi wszystkim? – pyta Sołżenicyn – my będziemy się upierać przy czymś najmniej ważnym: niech sobie rządzi, ale beze mnie! (Żbk s. 102). Świadome nieuczestniczenie, nie podtrzymywanie kłamstwa, sprzeciwianie się mu na każdym kroku wszelkimi możliwymi sposobami jest według Sołżenicyna jedynym sposobem przywrócenia życiu jego ludzkiego wymiaru. Zadaje on sobie sprawę z tego, że społeczeństwo jeszcze nie dojrzało do jawnego głoszenia prawdy, mówienia głośno tego, co myśli na placach i ulicach, ale w walce
z ideologicznym fałszem wystarczy, by nie dawać zgody na głoszenie czegoś, co jest sprzeczne z naszym myśleniem. By nigdy świadomie nie popierać kłamstwa, nie pisać i nie podpisywać niczego, co może w czyimś mniemaniu zniekształcić prawdę, nie uczestniczyć w wiecach i pochodach, jeśli jest to niezgodne z własną wolą, nie brać do rąk transparentów lub haseł, których treści nie podzielamy, nie głosować w sprzeczności z własnym sumieniem czy chociażby nie kupować gazet, które prezentują zafałszowane informacje.
Sołżenicyn ostrzega, że wyrzeczenie się kłamstwa nie przyjdzie łatwo, ale ten, kto chce żyć uczciwie, nie znajdzie innego wyjścia ponad to, które wskazał sam pisarz. Nikt, kto chce żyć w zgodzie z prawdą, nie uniknie konieczności dokonania wyboru między „duchową niezawisłością” a „duchowym lokajstwem”, miedzy prawdą a kłamstwem. Ten zaś, komu zabraknie odwagi nawet na to, by bronić własnej duszy – naucza Sołżenicyn – niech nie opowiada dumnie o postępowości swych poglądów, niech nie chełpi się, że jest członkiem Akademii Nauk bądź otrzymał tytuł artysty ludowego, jest zasłużonym działaczem albo generałem. Niech sam wtedy sobie powie: bydlę ze mnie i tchórz, zależy mi tylko na żarciu i cieple (Żbk s. 104).
Metoda walki z fałszem komunistycznej ideologii, którą wskazuje Sołżenicyn, jest najbardziej umiarkowana ze wszystkich metod oporu: mniej bolesna niż samospalenie czy strajk głodowy, jednakże również wymagająca nie lada odwagi i samozaparcia. Niewytrwanie na drodze prawdy według Sołżenicyna oznaczać będzie totalny upadek idei narodu rosyjskiego, o której mówił Dostojewski. Jeśli stchórzymy i na tej drodze – mówi Sołżenicyn – będzie oznaczało, że jesteśmy niczym, nie rokujemy żadnych nadziei, i że to nas chłoszcze puszkinowska pogarda:
Po cóż wolności dar dla stad?
……………………………...
Dziedzictwem ich są od zarania
Jarzmo, dzwoneczki, tęgi bat. (Żbk s. 105).

Sołżenicyn to moralista, który zła upatruje nie tylko w systemie polityczno – prawnym i ekonomicznym, ale przede wszystkim w naturze człowieka, jego woli i działaniach, rozpatrywanych w kategoriach dobra i zła. Apeluje więc do sumień, chce obudzić w człowieku pierwiastek szlachetności. Odważnie podejmuje walkę ze złem, z panującym powszechnie kłamstwem. Przeciwstawia mu prawdę, którą głosi bezkompromisowo, nieraz z biblijnym wręcz patosem, bo – jak zauważył w przemówieniu na spotkaniu absolwentów Harvardu – prawda, veritas, rzadko kiedy bywa przyjemna, niemal zawsze jest gorzka (Żbk s. 106).



Bibliografia

Podmiotowa:
 Sołżenicyn A., Żyj bez kłamstwa. Publicystyka z lat 1973-1980, wybór i przekład
A. Wołodźko, Warszawa (bez podania roku).

Przedmiotowa:

 Bardel Z., Ocalić ludzkość, „Ład” 1994, z. 7.
 Drawicz A., Niełatwo być prorokiem. „Ex Libris” 1994 nr 51.
 Lesiewski Z., Sumenia narodów. „Słowo” 1994 nr 8.
 Marks K., Engels F, Dzieła wybrane, oprac. J. Kamieniecki, J. Maciejczyk,
S. Opara, t. 1, Warszawa 1981.
 Suchanek L., Aleksander Sołżenicyn. Pisarz i publicysta, Kraków 1994.
 Rieszetowska N., Sołżenicyn – realia i mistyfikacje, tłum. Sz. Marych, Warszawa 1977.
 Zarembina J., Czy demokracja nie jest dla Rosji. „Plus Minus” 1994 nr 17.
 Żychska A., W imię prawdy i samowyrzeczenia. „Ethos” 1995 nr 2/3.
Wyświetleń: 340


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.