Katalog

Miąskowska Anna, 2012-08-31
Borzyszkowy

Religia, Konspekty

Czystość: wartość czy przeżytek?

- n +

KONSPEKT KATECHIZACJI PRZEDMAŁŻEŃSKIEJ DLA SZKÓŁ PONADGIMNAZJALNYCH

Temat: Czystość: wartość czy przeżytek? ( 2 jednostki lekcyjne).

Cel dydaktyczny: Zapoznanie młodzieży z nauczaniem Kościoła na temat czystości przedmałżeńskiej w aspekcie najczęściej stawianych zarzutów.

Cel wychowawczy: Zachęcanie do pogłębionego spojrzenia na sens czystości przedmałżeńskiej w świetle wartości i ważnej cnoty chrześcijańskiej.

Pomoce: Pismo Święte (NT, ST), Deklaracja Persone Humana – O niektórych zagadnieniach etyki seksualnej, Encyklika Humanae Vitae – O zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego, KKK.

Metoda: trybunału (Wskazane byłoby małe przygotowanie tej katechezy, zwłaszcza tam, gdzie metoda ta pojawi się po raz pierwszy, poprzez omówienie jej z grupą uczniów. Osobą prowadzącą katechezę – przewód sądowy – może być któryś z uczniów albo sam katecheta, zwłaszcza wtedy, gdy są uzasadnione obawy, że uczeń nie zapanuje nad klasą.)

Wprowadzenie.

Mówić czy pisać obecnie o dziewictwie, o czystości to narażać się na pobłażliwy uśmiech czy nawet pośmiewisko. Sens czystości przedmałżeńskiej pozostaje dla współczesnych nieczytelny. Funkcjonują swoiste mechanizmy ośmieszania i pomniejszania wartości czystości. Pod naporem „świata” mówi się o czystości a przecież nauka Kościoła nie uległa zmianie. Czystość jest wartością, jest ważną cnotą chrześcijańską. Dzisiaj chcemy porozmawiać o jednym z wymagań stawianych w sferze płciowości przez Kościół, mianowicie problemie czystości, a zwłaszcza czystości przedmałżeńskiej.

Rozwinięcie.

Osoby:
Przewodniczący Trybunału – T
Prokurator – P
Oskarżający – Os I, Os II, Os III
Obrońca – Ob I, Ob II, Ob III
Świadkowie – S I, S II, S III
Lektor – L I
Woźny – W

Proszę o powstanie tych osób, które są za zachowaniem czystości przedmałżeńskiej i przejście na prawą stronę sali lekcyjnej, natomiast osoby, które są przeciwne niech przejdą na lewą stronę klasy. Uczniowie z „lewicy” wybierają spośród siebie: Prokuratora, czterech Oskarżających oraz Przewodniczącego Trybunału. Uczniowie z „prawicy” wybierają czterech Obrońców, Woźnego, 2,3 Świadków, Ławników. Prosimy aby wybrana młodzież zajęła miejsca przygotowane dla sądu.
W: Proszę wstać! Sąd idzie!
T: Otwieram przewód sądowy przeciwko stanowisku Kościoła odnośnie czystości przedmałżeńskiej zgłoszonemu przez grupę osób reprezentujących tzw. opinię publiczną. Oddaję głos wnoszącemu oskarżenie.
P: (stojąc) Wysoki Sądzie! Zwracam się z oskarżeniem przeciwko Kościołowi katolickiemu, który głosząc szereg zasad i nakazów moralnych jest przyczyną wielu konfliktów w społeczeństwie, ogranicza wolność człowieka, ogranicza prawo człowieka do przyjemności. Dlatego w imieniu wielu wierzących postanowiłem oskarżyć Kościół katolicki o głoszenie niewłaściwej nauki odnoszącej się do etyki seksualnej, zwłaszcza dotyczącej czystości przedmałżeńskiej. Proszę o wydanie wyroku, mocą którego Kościół zrezygnowałby ze swojej nauki w tak istotnym punkcie ludzkiej szczęśliwości i wolności.
T: Proszę o uzasadnienie swojego oskarżenia.
Os I: Stawiam zarzut przeciwko Kościołowi, podważając jego kompetencje w dziedzinie etyki seksualnej. Uważam, wręcz twierdzę, że jest to prywatna sprawa każdego człowieka.
T: Dziękuję, a co na to obrona?
Ob I: (stojąc) Wysoki Sądzie! Kościół głosi niemoralność złego myślenia, nienawistnego myślenia czy złych czynów, np. : że lenistwo jest grzechem. Chyba wszyscy tutaj zebrani, w tym oskarżyciel zgodzą się ze mną, że są to grzechy godne potępienia. I wtedy nikt nie zarzuca Kościołowi, że wkracza w sferę prywatną. Tylko, że przytoczone tu złe myśli, nienawistne myśli, czy też lenistwo dotyczą cechy prywatnej człowieka. A zatem zdumiewające jest stanowisko oskarżyciela, który stawia fałszywie problem. Prywatność człowieka zostałaby naruszona gdyby nasz „leniuch” po przeleżeniu całego dnia, całego miesiąca czy roku na wersalce nie chcąc nic robić tylko jeść – dostałby reprymendę imienną od proboszcza z ambony. Natomiast przestrzeganie człowieka przed konsekwencją takiego stylu życia nie narusza prywatności człowieka, wręcz jest służbą na rzecz człowieka. Każdy dojrzały rodzic wie, że jest odpowiedzialny za swoje potomstwo i chce dla niego jak najlepiej. Wie też, że wylegiwanie może doprowadzić do schorzenia kręgosłupa, otyłości. Nie trzeba dzisiaj nikogo przekonywać do „ruchu”. Media na różne sposoby promują „aktywność” życia, życia w ruchu i dalekie są od motywacji religijnej, a Kościół już od wielu wieków wśród grzechów głównych umieścił lenistwo, jako niewłaściwą postawę. Czy to możemy nazywać ingerencją w strefę prywatną człowieka? Oczywiści, nie! To jest służba człowiekowi i myślę, że skoro lenistwo jest grzechem, bo szkodzi człowiekowi, to wszyscy chyba się zgodzimy, że jest to właściwa postawa Kościoła, który ostrzega człowieka, broni go przed pewnymi niebezpiecznymi postawami, to o wiele bardziej ważniejszą sprawą jest sfera życia, która decyduje o życiu innych ludzi. Dlatego ona również nie może być pozbawiona moralnej oceny.
W tym miejscu pragnę zwrócić uwagę Wysokiego Sądu, że Kościół, który niejednokrotnie spotykał się z podobnymi zarzutami, który też jakby wychodząc naprzeciw tym trudnością przez bardzo ważny dokument, którym jest Encyklika Humanae vitae (str. 306) mówi, że ostatecznym przeznaczeniem każdego człowieka jest spotkanie się z Bogiem po śmierci. Postawa człowieka do własnej płciowości może temu spotkaniu pomóc lub utrudnić mu drogę. Na poparcie mojego wywodu chciałbym przetoczyć wypowiedź filozofa, którego nikt z tutaj zebranych nie podejrzewałby o popieranie Kościoła katolickiego, a mianowicie Karola Marksa. Przytoczę cytat za F. Krenzer, Taka jest nasza wiara , Paryż 1984, str. 319. Pisze on tak:
L I: (uczeń czyta tekst) „Nikt nie jest zmuszany do zawarcia małżeństwa; ktokolwiek jednak je zawiera, winien zdecydować się na posłuch wobec prawa małżeńskiego. Kto zawiera małżeństwo, ten nie wymyśla praw, tak jak pływak nie wymyśla przyrody i praw wody oraz praw ciążenia. Małżeństwo nie może zatem być podporządkowane samowoli człowieka, lecz jego samowola musi się poddać małżeństwu.”
O I: Obrona dziękuje za uwagę. Jednak aby ukazać bezpodstawność zarzutu, iż sprawy płci, sprawy małżeństwa są sprawą prywatną prosi o zeznanie pierwszego świadka.
S I: Jestem nauczycielką. Pewnego dnia poprosiłam swoją uczennicę, aby została po lekcji bo chciałam z nią porozmawiać. Podzieliłam się z nią moimi podejrzeniami, że od pewnego czasu przyglądam się jej i doszłam do wniosku, iż chyba jest w ciąży. Na to moja podopieczna, która jest jedynaczką stwierdziła, że mama już o wszystkim wie, że była z nią u ginekologa i jest ok. Zadzwoniłam do matki w celu spotkania i rozmowy. Pamiętam dokładnie nasze spotkanie: Matka powiedziała konkretnie, że pożycie jej córki nie powinno mnie interesować, to wyłącznie jej sprawa i jej chłopaka, który również był uczniem naszej szkoły – ona chodziła do drugiej klasy liceum, on zaś do trzeciej klasy zawodowej. Dalsze losy tej dwójki młodych ludzi były dość nietypowe. Już przed ślubem ona opuściła mury szkoły z zamiarem podjęcia nauki systemem zaocznym w prywatnym liceum. On miał ukończyć trzecią klasę. Po ślubie urodziło im się dziecko: on nie zdołał zaliczyć programu kończącej klasy, gdyż musiał jednocześnie podjąć pracę. Po dwóch latach nastąpił rozwód, a po dwóch następnych latach ona wyszła za innego mężczyznę. Lecz tym razem był to tylko ślub cywilny. Sprawa tej ciąży, ślubu, rozwodu przyczyniła się do nałogu pijaństwa ojca dziecka i w znacznej mierze przyczyniła się do śmierci jej ojca chorego na serce. Ich prywatna sprawa?? Trudno się z tym zgodzić.
Os II: Być może są pewne racje. Oskarżenie je widzi, co jednak nie oznacza, że oskarżony Kościół, poprzez głoszenie etyki seksualnej uwłacza i otacza wstydem oznaki miłości, przez co jest powodem zacofania i udawania.
Ob II: Cały człowiek jest dziełem Boga – Stwórcy. Ciało człowieka jest dobre, bo Bóg nie stwarza rzeczy złych. Również to, co płciowe w kobiecie i mężczyźnie, jest wartością i darem Boga. Natomiast sprawy seksualne bardzo mocno angażują człowieka, by mógł je w sposób obojętny wystawiać na widok publiczny. Poczucie wstydu i wstydliwości pomaga w zachowaniu czystości. Wstyd wiąże się z poczuciem godności własnej. Dlatego skłania mężczyznę i kobietę do ukrywania swych zbliżeń seksualnych, bo wie, że usprawiedliwienie tego aktu przez miłość dokonuje się w ich wnętrzu, natomiast dla świata zewnętrznego dostępne byłyby tylko objawy cielesne, co łatwo mogłoby degradować wartość tych osób. To, co naprawdę święte i pewne chowa się w głębi duszy, nie narażając tego na profanację, choćby przez ciekawe ludzkie spojrzenia. Jakże często spotyka się demonstrowanie czułości przez pary świadome nietrwałości swego związku. I tak jak w wierszy Anny Marii Mikulskiej:
„ Tak blisko stoimy, że w źrenicach twoich
moja twarz, a moich twoja.
Splątane w węzeł palce
nie moje i twoje
tylko nasze.
Nie dzieli nas odległość oddechu,
tak blisko siebie stoimy
tacy dalecy”.
Musimy zdać sobie sprawę, że pocałunek, bo o nim tu mowa, jest kontaktem fizycznym i wyraża miłość, a zatem powinien mówić prawdę. Obrona chce bardzo mocno tutaj podkreślić, że człowiek wstydząc się, troszcząc się o intymność swych działań chce powiedzieć, pokazać, że nie jest tylko ciałem, które może być przedmiotem pożądania seksualnego, ale chce być pojmowane jako coś więcej niż samo ciało.
Os III: Oskarżam Kościół, że cierpi na kompleks seksualny i obsesję celibatu, a całe swe nauczanie koncentruje na sprawach seksu.
Ob III: Wysoki Sądzie! Obrona z wielkim szacunkiem ośmiela się twierdzić, że jest wprost przeciwnie. Istnieje pewien typ obserwatorów Kościoła i to oni właśnie cierpią właśnie na obsesję seksualną. Wystarczyłoby ich zapytać jakie i ile Encyklik napisał Papież Paweł VI: będą wiedzieli tylko o Humanae vitae. Proszę zapytać o nauczanie Papieża Jana Pawła II, odpowiedzą, że koncentruje się wokół antykoncepcji, aborcji, rozwodów, celibatu. Chyba najbliższe jest nam nauczanie Jana Pawła II i wystarczy policzyć i porównać ile w nich jest na temat spraw seksu, a ile na temat innych spraw. Kościół, owszem zajmując się sprawami człowieka, zajmuje się także sferą jego płciowości i życiem seksualnym. A o tym, że jest to potrzebne świadczy choćby fakt większego zainteresowania nauką Kościoła w tej kwestii, aniżeli w innych dziedzinach jego nauczania.
Os I: Domagam się swobody seksualnej, aby człowiek nie czuł się skrępowany w tej bardzo delikatnej dziedzinie życia. Czystość przedmałżeńska to przeżytek, pachnie średniowieczem a dziewictwo jest po porostu, czymś czego należy się pozbyć.
O I: Mówiono już, że wielu rości sobie dzisiaj prawo do pożycia seksualnego przed zawarciem małżeństwa, przynajmniej wtedy, gdy poważny zamiar małżeństwa i już poniekąd małżeńskie zobowiązanie się uczuciem domaga się tego dopełnienia, które uważają oni za naturalne zwłaszcza wówczas, gdy zawarciu małżeństwa przeszkadzają okoliczności zewnętrzne, lub gdy się sądzi, że to intymne zespolenie jest konieczne do utrwalenia samej miłości. Mówiono także, że stosunek płciowy, nigdy nie jest wolny od osądu moralnego i dlatego nie można się zgodzić, by kontakty seksualne były traktowane jako zabawa w miłość. Nawet argument ilościowy, że wszyscy tak postępują i że trzeba iść z duchem czasu – nie jest żadnym argumentem w odniesieniu do wartości moralnych. Wartości moralnych się nie licytuje. Powściągliwość, którą Kościół poleca nie jest ingerencją w wolność człowieka, ale jest wyrazem troski o człowieka.
W Liście apostolskim Jana Pawła II, Do młodych całego świata, Poznań 1985, str. 43,45, czytamy: „Być prawdziwie wolnym, tzn.:
Używać swej wolności dla tego, co jest prawdziwym dobrem
Być człowiekiem prawego sumienia
Być odpowiedzialnym
Być człowiekiem dla drugich.”
W całej swej historii Kościół utrzymywał, że pewne nakazy prawa naturalnego mają wartość absolutną i niezmienną, uważając, że ich naruszenie sprzeciwia się nauce i duchowi Ewangelii (por. Deklaracja Persona Humana (4)).
Ob I: Pozwólcie jeszcze, że posłużę się zapisem z Encyklopedii pedagogicznej XXI wieku, T. I, Warszawa 2003, str.194, w której znajdujemy, iż „sztuka zachowania pozytywnej postawy życiowej – aktywnej, poszukującej,w konsekwencji owocuje poczuciem bezpieczeństwa i poczuciem własnej wartości”.
Wszystkie wymienione aspekty ukazują troskę o człowieka, który jak mówi KKK (1746), „ ma prawo do korzystania z wolności, a która jest nieodłącznym wymogiem godności człowieka, zwłaszcza w dziedzinie religii i moralności.
Wolność nie daje nam jednak fałszywego prawa do mówienia i czynienia wszystkiego. Kto tego nie uznaje łatwo może ześlizgnąć się na pozycję erotyzmu hedonistycznego, rozrywkowego – ze wszystkimi jego negatywnymi następstwami.
O I: Obrona dziękuje i uważa, że to wystarczy jako odpowiedź na zarzuty oskarżających.
O II: Co wobec tego Kościół zamierza czynić z tymi, którzy idą za powszechną tendencją i ulegają modzie posiadania chłopca czy dziewczyny i życia seksualnego? Powołuję na świadka – wypowiedzi współczesnej młodzieży. Proszę o ich odczytanie.
S III: „Jacek twierdził, że powinniśmy się oddać sobie całkowicie, bo to pogłębi i wzbogaci naszą przyjaźń, którą oboje sobie cenimy a także lepiej się zrozumiemy, jeśli nie będzie między nami żadnych barier” (Hania lat 17).
Wypowiedź innej pary: „Oboje jesteśmy w maturalnej klasie. Chodzimy ze sobą już pięć miesięcy, współżyjemy od trzech. Bardzo się kochamy, nie chcemy się jeszcze pobierać. Przed nami studia, później praca, samochód, mieszkanie”(Wojtek i Basia lat 18).
O I: Tak, to są fakty. Dzisiaj młodzież bardzo szybko podejmuje decyzję o współżyciu. Obrona natomiast raz jeszcze powtarza, że wartości prawdziwych się nie licytuje, a Kościół - jak pisał Papież Paweł VI w Encyklice Humanae vitae (18) nie jest twórcą prawa moralnego (naturalnego czy ewangelicznego), dlatego też nie może być ich sędzią, lecz jedynie stróżem i tłumaczem. Nie wolno mu nigdy ogłaszać za dozwolone tego, co w rzeczywistości jest niedozwolone, gdy z natury swej stoi zawsze w sprzeczności z prawdziwym dobrem człowieka. Czystość natomiast jest wartością, którą się posiada, którą można utracić i dopiero wtedy utrata i tęsknota za nią, świadomość, że nie można jej odzyskać odsłania jej wagę i znaczenie. Czystość zachowana przed małżeństwem pozwala człowiekowi wejść w życie małżeńskie w pełni ładu moralnego, co ma wielkie znaczenie dla miłości małżeńskiej.
Model swobody seksualnej przed lub poza małżeństwem propagowany zwłaszcza przez środki masowego przekazu wypacza stosunek człowieka do wartości płciowych i pozbawia go czystości.
Chłopak i dziewczyna oddając się sobie tracą dziewictwo, które jest wyrazem tego, że człowiek należy tylko do Boga i do siebie. Krótko mówiąc: do istoty bycia chłopakiem nie należy dziewczyna, a do istoty bycia dziewczyną nie należy chłopak. Jedynie w małżeństwie – ustanowionym przecież przez Boga – człowiek ma prawo obdarowywania drugiego człowieka swym dziewictwem, nie tracąc przy tym godności i czystość. Dlatego wszelkie szukanie doznań seksualnych przed małżeństwem nie odpowiada woli Bożej i jest nieładem moralnym w sferze płciowej. Na poparcie swej obrony przywołuję słowa z księgi Syr ( 4, 20):”Uważaj na okoliczności i strzeż się złego, a nie będziesz się wstydził samego siebie”.
Os III: Kościół troszczy się bardziej o zachowanie swych przepisów niż o dobro młodych ludzi. Powszechnie uważa się, że pożycie przed ślubem jest konieczne dla higieny psychicznej. Popęd płciowy jest moralnym, wartościowym impulsem, który został dany przez Naturę nie po to, aby go dławić. Z postępowania wbrew naturze wynika frustracja, która może wywołać destrukcyjne skutki. Powszechnie również uważa się, że „wypróbowanie się” i poznanie przed ślubem jest konieczne dla uniknięcia przyszłych konfliktów w małżeństwie i rozwodów. Kościół nie wyrażając zgody na pożycie przedmałżeńskie uniemożliwia młodym ludziom „wypróbowania siebie”.
O II: Poznanie i wypróbowanie przed ślubem jest na pewno konieczne, ale powinno dotyczyć nie pożycia seksualnego, ale charakterów i głębi uczuć. Już sam rozum ludzki podsuwa niemożliwość jego akceptacji wykazując, jak mało jest przekonywujące „eksperymentowanie” na osobach ludzkich, których godność wymaga, aby były zawsze i wyłącznie celem miłości obdarowywania bez jakichkolwiek ograniczeń czasu czy innych okoliczności. Pożycie „na próbę” świadczy wyraźnie o braku prawdziwej miłości. Dlatego obrona uważa zarzut za bezpodstawny i świadczący o tym, że Kościół prawdziwie troszczy się o dobro młodych ludzi. Tzw. „dowody miłości” utrwalają egoistyczne uczucia, niszcząc prawdziwą miłość. Należy pamiętać, że męskie pożądanie jest rozpalane nie przez uległość ale upór. Dlatego też bywa, że po otrzymaniu „dowodu miłości” chłopak rzuca dziewczynę. Powołuję tu na świadka wypowiedź młodej, 17-letniej Asi: „Adaś był pierwszym moim chłopakiem. Kochałam go do szaleństwa. Na randkach coraz częściej mówił abym udowodniła swoją miłość. Powiedziałam mu, że nie chcę być „nagryzionym jabłkiem” dla mojego męża, bo chcę mu dać „coś”, czego nikt inny ode mnie nie dostanie. Poskutkowało na jakiś czas. Później znowu mówił o „dowodzie miłości”. W końcu uległam. Po tym wydarzeniu nie spotkaliśmy się już na randce. Adaś też nie zadzwonił, unikał mnie. Tylko we wsi krążyły plotki, że już w naszej miejscowości nie ma dziewicy. Byłam załamana, chciałam popełnić samobójstwo. Po rozmowie z katechetką postanowiłam skorzystać z pomocy psychologa. Powoli wychodzę z traumy.
Os III: Stawiam pytanie: dlaczego Kościół zabrania dostępu do wiadomych uroków miłości, skoro oboje młodzi tego chcą i swoją miłość uważają za prawdziwą. Czyż to nie daje im prawa do siebie, a więc do życia płciowego, także przed ślubem? Mało tego, w przyszłości zamierzają zawrzeć sakramentalne małżeństwo.
Ob III: Słuszne pytanie. W prawie bowiem zasada: „Chcącemu nie dzieje się krzywda”, jest niezmiernie sensowna, niemniej nie obowiązuje ona w moralności, bo tu nie sposób przenieść pojęcia krzywdy z płaszczyzny prawa na płaszczyznę moralną. Na gruncie prawa nie można oskarżyć kogoś, o to, że krzywdzi samego siebie, w moralności natomiast ten typ argumentu jest powszedni. Czy jeżeli ktoś chce być moim niewolnikiem jest to równoznaczne z tym, że mogę go mieć za niewolnika? Dobrowolność nie dokonuje moralnej nobilitacji złego czynu. Wyciągnijmy z tego wnioski. Dla wielu ludzi zasada „kocham więc się żenię, przestałem kochać więc się rozwodzę” jest normą postępowania. Wystarczy spojrzeć dokoła, ile młodych ludzi rozwodzi się ze względu na błahe problemy w ich małżeństwie. Nawet najmniejsze problemy są przyczyną rozstania, nie podejmują trudu, by je rozwiązać. Tymczasem nie jest to droga ludzi odpowiedzialnych. W słowach przysięgi człowiek zapewnia o swojej miłości, która jest troską o dobro drugiego człowieka, wiąże się z nią szacunek dla współmałżonka, pragnienie ubogacenia jego człowieczeństwa, jego rozwoju moralnego i duchowego, troska o wszelkie przejawy miłości. W takie przyrzeczenie człowiek wkłada cały swój honor, gwarantuje je wartością swej duszy. Jest więc to przysięga angażująca wszystkie siły duchowe; nie tylko umowa z partnerem i społeczeństwem, ale i umowa z Bogiem. Zatem trwała małżeńska miłość nie jest tylko czysto ludzkim wysiłkiem, ale jest darem miłującego Boga. Jako dar Boży jest jednocześnie zadaniem, które małżonkowie mają realizować we wszystkich wymiarach życia. W sposób naturalny małżeństwo dąży do zachowania jedności i nierozerwalności tego związku. Z tej racji wypływa też wzajemny dar z siebie, aby miłość była pewna i trwała.
Widzimy, że miłość to nie tylko popęd i uczucie, ale również wola i rozum. Sama świadomość takiej miłości nie uprawnia do podjęcia współżycia. Dopiero sakrament małżeństwa jest ostateczną decyzją i zobowiązaniem, braniem odpowiedzialności. Ślub sam w sobie oczywiście nie stwarza miłości i nie gwarantuje szczęścia tam, gdzie go nie ma, ale tam gdzie miłość jest, dopiero ślub czyni ją naprawdę dojrzałą i odpowiedzialną. Dlatego nie dziwmy się, ze Kościół uważa, iż miejscem działalności seksualnej człowieka jest małżeństwo, do którego istoty należy mąż i żona.
Na poparcie swej obrony jeszcze raz przywołajmy na świadka Papieża Pawła VI, który w swej Encyklice Humanae Vitae (8) pisze:
S III: ”Małżeństwo bowiem nie jest wynikiem jakiegoś przypadku lub owocem ewolucji ślepych sił przyrody, Bóg Stwórca ustanowił je mądrze i opatrznościowo w tym celu, aby urzeczywistniać w ludziach swój plan miłości. Dlatego małżonkowie poprzez wzajemne oddanie się sobie, im tylko właściwe i wyłączne, dążą do takiej wspólnoty osób, aby doskonaląc się w niej wzajemnie, współpracować jednocześnie z Bogiem.”
Kończąc swoją wypowiedź Wysoki Sądzie pragnę z całą mocą podkreślić, że Kościół nie jest wrogiem pożycia seksualnego, lecz stawia mu tylko warunki, które usadowią go we właściwym miejscu – tam, gdzie może dać szczęście.
Obrona pragnie podkreślić, że religijny człowiek, uznaje konieczność poznania woli Bożej, co do pożycia seksualnego, wobec zawodności ludzkiej argumentacji. Dlatego też obrona powołuje na świadka teologa św. Augustyna, który w swej młodości przeżywał wielkie trudności w dziedzinie seksualnej, a który mówi: „Chrystus nie wymaga od nas niemożliwości, ale doskonałości”.

Zakończenie.

Prosimy młodzież o włączenie się w dyskusję.
Całą katechezę można zamknąć wypowiedzią katechety, który w duchu nauczania św. Pawła odczytuje fragment Hymnu do miłości:

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje (...)
W każdej dyskusji ważne są argumenty. Dla człowieka wierzącego najważniejszym argumentem jest wola Boża, która jest jednoznaczna. Zatem nieustannie dbajmy o czystość naszych serc i czynów, w czym może nam pomóc Modlitwa o czystość:

Panie, dziękuję Ci za moje ciało, którym mogę wyrażać miłość. Dziękuję za każdy dobry dotyk, czułość i cielesną bliskość, którą otrzymuję i mogę dawać bliskim. Proszę o czystość, która jest przyjaciółką miłości.
Pomóż zachować wolność od presji erotyzmu, który niszczy i zniewala. Zachowaj we mnie wstyd, który ochroni moją godność. Jezu, z ciałem ubiczowanym, wystawionym na poniżenie, który wziąłeś na siebie całą nieczystość świata, strzeż mnie, bym nie upokarzał swojego ciała ani innych.
Pomóż, by to, co duchowe, kierowało tym, co cielesne. Boże wcielony, chcę chwalić Ciebie w moim ciele, teraz i po zmartwychwstaniu.





Opracowała: Anna Miąskowska
Wyświetleń: 3348


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.