![]() |
![]() |
Katalog Jolanta Twardowska-Kocierz, 2012-02-07 Kraków Język polski, Referaty Bohater narodowy w procesie kształtowania świadomości narodowej PolakówJolanta Twardowska – Kocierz Bohater narodowy w procesie kształtowania świadomości narodowej Polaków. „Biedny to naród, który potrzebuje bohaterów”- słowa Bertholda Brechta w niemal gnomiczny sposób podkreślają tragizm polskich dziejów. Wypada jednak pośpieszyć z uzupełnieniem, że dzięki obecności wielkich ludzi naród buduje tożsamość i zdobywa siłę przetrwania w trudnych momentach dziejowych. Świadomość narodowa Polaków kształtowała się w czasach, kiedy pozbawieni własnego państwa, definiowali swą odrębność przede wszystkim poprzez szeroko rozumiany opór wobec wrogiego zaborcy. Poziom tej świadomości był różny w poszczególnych warstwach społecznych, na różnych obszarach i etapach niewoli, ale można z pewnością stwierdzić, że „polskość” nabrała wtedy nowego znaczenia. Bycie Polakiem przestało się ograniczać do warstw szlacheckich, jak to miało miejsce w tradycji dawnej, przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Świadomym narodowo Polakiem stawał się każdy, kto doceniał ważność zachowania kulturowej i językowej odrębności i każdy, kto pragnął wolności dla utraconej ojczyzny. Zapotrzebowanie na narodowy mit, poddawany zabiegom hiperbolizacji i sakralizacji, wynikał z wciąż piętrzących się przed Polakami przeszkód – długoletniej niewoli i klęsk kolejnych prób odzyskania niepodległości. Polacy znali jeden wzór patriotyzmu – romantyczny – dający ogromną satysfakcję moralną. Romantyzm dawał Polakom obietnicę wyzwolenia, poczucie godności, przeświadczenie o moralnym górowaniu nad zaborcą. Pokolenie powstania styczniowego pragnęło budować społeczeństwo dojrzałe, które wprawdzie pogodzi się z koniecznymi ograniczeniami, ale działa tam, gdzie może działać. Nowy bohater tamtych czasów – obok programowego altruisty i filantropa – to człowiek, który wcieli wielką ideę w czyn. Postacią doskonale łączącą romantyczny upór oraz wzór przeżywania narodowego losu z rozumieniem alternatywności losu swojego pokolenia – był przywódca powstania z 1863 r. – Romuald Traugutt. Urodził się w szlacheckiej rodzinie w Szostakowie (dzisiejsza Białoruś), jako młody człowiek interesował się naukami ścisłymi, marzył o studiach inżynieryjnych w Petersburgu, ale nie przyjęto go, oficjalnie z powodu przekroczonego limitu wieku. Niepowodzenie to sprowokowało decyzję o wstąpieniu do armii rosyjskiej. W tamtych czasach był to dość popularny wybór drogi życiowej, także dla wielu Polaków. Przełomowym momentem w karierze wojskowej Traugutta był udział w tłumieniu Wiosny Ludów na Węgrzech w 1848. Ten fragment jego życiorysu najbardziej nie pasuje do wizerunku narodowego bohatera. Niektórzy biografowie usiłują fakt ów na wszelkie sposoby usprawiedliwiać, a nawet przypisują postępowaniu Traugutta motywy wallenrodyczne, nie ma jednak historycznych dowodów na to, aby jego udziałem było „romantyczne życie w masce”. Przez siedemnaście lat służby w carskiej armii był on lojalnym podwładnym i nienagannie wypełniał swe obowiązki. Ponura rzeczywistość kazała mu podporządkować się wojskowej dyscyplinie i stanąć po przeciwnej stronie barykady. Za wzorową służbę w czasie kampanii węgierskiej młody polski chorąży otrzymał srebrny medal, trzy lata później został awansowany na stopień porucznika. Od tej chwili kariera Traugutta w carskiej armii przebiegała bardzo szybko. Zaangażowanie podczas obrony Sewastopola w czasie wojny krymskiej przyniosło mu kolejny srebrny medal i awans na sztabskapitana. Polityczny aspekt konfliktu Francji i Anglii z Rosją raczej nie wzbudzał w nim żadnych emocji, a jeśli tak, to bardzo skutecznie je ukrywał. Największe wyróżnienie spotkało go w roku 1859, kiedy otrzymał stanowisko instruktora wykładowcy w Wojskowym Instytucie Galwanicznym w Petersburgu, mimo tego, że nigdy nie studiował. Było to ogromne uznanie dla jego inżynieryjno-technicznej wiedzy. W ten oto sposób, przynajmniej częściowo i na bardzo krótko spełniło się młodzieńcze marzenie Traugutta. Lata 1859 – 1862 były ostatnim okresem w jego wojskowej karierze. W roku 1861, oficjalnie ze względu na zły stan zdrowia, poprosił o zwolnienie ze służby, a ostateczną dymisję otrzymał około pół roku później. Historycy zaprzeczają ogólnie rozpowszechnionemu poglądowi, jakoby decyzja o opuszczeniu armii była motywowana względami patriotycznymi. Rzeczywistą przyczyną była raczej tragedia osobista – w niewielkich odstępach czasu Traugutt stracił babkę, która zastępowała mu matkę, ukochaną żonę (małżeństwo trwało tylko siedem lat) oraz dwoje dzieci. Według niepotwierdzonej informacji nosił się z zamiarem wstąpienia do klasztoru, ale powstrzymywały go przed tym krokiem obowiązki wobec dwu córek. Perspektywa dalszej kariery w wojsku straciła dla niego znaczenie. Ponieważ w tym samym czasie odziedziczył niewielki majątek w Ostrowiu, koło Kobrynia, postanowił w nim osiąść i poświęcić się wychowaniu dzieci. I to właśnie tam rozpoczęła się jego bohaterska epopeja. W początkach powstania Traugutt z rezerwą odnosił się do niepodległościowego zrywu rodaków. Proszony o objęcie dowództwa nad jakimś oddziałem, długo odmawiał, ale w końcu w kwietniu 1863 r. powiódł się „patriotyczny szantaż”, jaki wobec niego zastosowano i oficjalnie objął komendę nad oddziałem 160 ludzi. Byli wśród nich przedstawiciele drobnej szlachty, urzędnicy i chłopi. Biografowie dyktatora podkreślają fakt, że przystąpił on do powstania przede wszystkim z poczucia moralnego obowiązku, zdawał sobie sprawę, że walka jest nierówna, a w przypadku braku fachowego dowództwa, szanse przetrwania są jeszcze mniejsze. W czasie swojego procesu zeznał: „Powstania nikomu nie doradzałem, przeciwnie, jako były wojskowy widziałem całą trudność walczenia […] z państwami słynącymi ze swej militarnej potęgi. Gdy zbrojne ruszenie wybuchnąć miało[…], udano się do mnie, błagając, abym objął dowództwo. Zagadniony zupełnie niespodzianie, przedstawiłem wszelkie przeszkody […] i radziłem odwołanie. Okazało się, że odwołać nie było już czasu. Zgodziłem się wtedy na prośbę, bo jako Polak osądziłem za mą powinność nieoszczędzanie siebie tam, gdzie inni wszystko poświęcali”. Jako komendant powstańczego oddziału Traugutt był wymagający i nie tolerował braku dyscypliny, jego podwładni musieli przejść uciążliwe szkolenie, co zaowocowało zwycięstwem już w pierwszej bitwie pod Horkami. Oddział Traugutta stoczył łącznie siedem większych potyczek, z czego parę zakończyło się sukcesem partyzantów, ale kiedy Rosjanie zgromadzili żołnierzy wyposażonych w artylerię, dowódca rozkazał opuścić obóz, a sam schronił się w Ludwinowie u Elizy i Piotra Orzeszków. W tym czasie pojawiła się plotka, że Traugutt zginął w walce, co ułatwiło mu późniejszą konspirację. Po krótkiej przerwie ponownie sformował oddział i usiłował dostać się na Wołyń, niestety zakończyło się to niepowodzeniem, a w czasie powrotu w kobryńskie lasy, jego partia została ostatecznie rozbita. Było to w lipcu 1863r. Wyczerpany i chory na malarię ponownie znalazł schronienie u Orzeszków. Wielokrotne rewizje w Ludwinowie szczęśliwie nie przyniosły żadnego rezultatu, po kilku tygodniach Orzeszkowa odwiozła kobryńskiego dowódcę do granic Królestwa, podając go za chorego na tyfus brata. Znajomość z Elizą Orzeszkową, znaną później pisarką, zapewniła Trauguttowi trwałe miejsce w zbiorowej świadomości Polaków. To właśnie ona stworzyła jeden z najbardziej sugestywnych portretów literackich dyktatora, a utwór „Gloria victis” należy do kanonu lektur szkolnych. Po klęsce swego oddziału Traugutt nie zrezygnował z działalności powstańczej. Już pod koniec lipca 1862 skontaktował się z Rządem Narodowym w Warszawie i przedstawił swoją koncepcję przyszłości powstania. Sugestie, aby przekształcić powstańcze oddziały w regularne wojsko, a samo powstanie w powszechną insurekcję, robiły wrażenie, ale i nasuwały wątpliwości. Ostatecznie awansowano Traugutta na generała i wysłano z misją dyplomatyczną za granicę, gdzie miał skontrolować działalność polskich agentur, zajmujących się przerzutem broni i ocenić szanse na zainteresowanie polskim powstaniem rządów europejskich państw. Traugutt był w Krakowie, Lwowie i Paryżu, spotkał się z księciem Czartoryskim, przywódcą Hotelu Lambert. W jednym z paryskich raportów stwierdzał: ”Sprawa nasza, jako obrona pogwałconych praw i sprawiedliwości, znajdzie sympatię i poparcie u wszystkich ludów, u rządów zaś tam tylko, gdzie bezpośrednio tego wymagają ich interesa.” Jak widać, ocena sytuacji była z jego strony wyjątkowo realistyczna, więc tym bardziej godny podziwu jest fakt, że w październiku 1863 Traugutt zdecydował się na przejęcie kierownictwa Rządu Narodowego, uznając, że gabinet Franciszka Dobrowolskiego, utworzony po upadku rządu Karola Majewskiego, nie jest w stanie skutecznie pokierować powstaniem. Oficjalnie Traugutt nigdy nie używał tytułu dyktatora, choć faktycznie taką władzę sprawował. Decyzje podejmował jednoosobowo i wymagał bezwzględnego posłuszeństwa. Był bardzo dobrze zakonspirowany, posługiwał się paszportem wystawionym na nazwisko galicyjskiego kupca, Michała Czarneckiego. W mieszkaniu przy ul. Smolnej 3, należącym do wileńskiej aktorki Heleny Kirkorowej, wynajmował skromny pokój. Jego gospodyni należała do kręgu wtajemniczonych, często pełniła rolę kurierki. Niewiele osób mogło naczelnika odwiedzać, około dwudziestu znało jego prawdziwe personalia, niezdementowana plotka o jego śmierci na polu walki była bardzo przydatna. Wbrew narastającemu pesymizmowi Traugutt z wielkim poświęceniem starał się uratować powstanie. Jego największym osiągnięciem było zreorganizowanie powstańczego wojska na wzór regularnej armii, oznaczało to absolutny koniec dla wszelkiego rodzaju samowoli. Sukcesem było również zorganizowanie tajnej łączności (1300 zakonspirowanych pocztowych stacji), zaborcy nigdy nie udało się złamać kodu cyfrowego, którym posługiwał się Rząd Narodowy, a który oparty był na określonych wydaniach „ Pana Tadeusza” i „Imitatio Christi”. Traugutt zabiegał o poparcie dla powstania za granicą. Szukał sojuszników także wśród europejskich rewolucjonistów, w kwietniu 1864 podpisał tajny układ polsko-węgierski, w którym strony zobowiązywały się wspólnie wystąpić przeciw monarchii Habsburgów. Korespondował również z Watykanem, prosząc papieża o błogosławieństwo dla sprawy polskiej i protekcję u katolickich dworów, ale dla Piusa IX Polacy byli po prostu carskimi poddanymi i zgodnie z ewangeliczną zasadą winni mu byli posłuszeństwo. Bolączką naczelnika były finanse powstania. Główne fundusze pochodziły z podatków, ale nowym pomysłem było opodatkowanie obywateli polskich za granicą. Nie powiodła się jednak próba uzyskania zagranicznej pożyczki. Traugutt doceniał również ważność problemów społecznych – wzywał do wprowadzenia w życie dekretu o uwłaszczeniu chłopów, czuwać nad tym miały specjalnie utworzone jednostki administracyjno-sądowe. Dla opornych dziedziców przewidziane były kary, łącznie z karą śmierci. Na wiosnę 1864 r. chciał zwołać pospolite ruszenie chłopów. Jego zamiarem nie było odsuwanie szlachty od zbrojnej walki, wręcz przeciwnie, uważał, że to ona powinna prowadzić lud. Trauguttowi udało się stworzyć sprawnie działające podziemne państwo, ale historycy podkreślają, że reformy przyszły zbyt późno, a polityczne osamotnienie dyktatora również nie sprzyjało ich realizacji. Był ”zbyt biały dla czerwonych, zbyt czerwony dla białych”. Wiosna 1864 r. przyniosła poważny kryzys, Trauguttowi oferowano pomoc w ucieczce za granicę, ale z niej nie skorzystał. Być może byłby to dla niego akt dezercji. Aresztowanie nastąpiło 11 kwietnia 1864 r. o godzinie pierwszej w nocy. Zadenuncjował go Artur Goldmann, student warszawskiej Szkoły Głównej, który załamał się podczas policyjnego przesłuchania i zgodził się mówić. Formalnie Traugutt został zidentyfikowany przez kolegę z rosyjskiego wojska, a następnie skonfrontowany z dwoma współpracownikami, lekarzami, bywającymi u niego na Smolnej. W czasie śledztwa nikogo nie wydał, całą odpowiedzialność wziął na siebie, nie podał żadnych informacji, które by ułatwiły pracę Komisji Śledczej. Nie uległ nawet wtedy, kiedy obiecywano mu złagodzenie kary w zamian za współpracę. Był do końca wierny swoim ideałom. W jednym z zeznań powiedział: „Będąc przekonanym, że niezależność jest koniecznym warunkiem prawdziwego szczęścia każdego narodu, zawsze jej pragnąłem dla mojej ojczyzny”. Traugutt został skazany na karę śmierci i stracony wraz z czterema swoimi współpracownikami na stoku Cytadeli 5 sierpnia 1864 r. Według relacji świadków, powstańców żegnał trzydziestotysięczny tłum, śpiewający na klęczkach suplikacje „Święty Boże…”. Dopiero w tej tragicznej chwili Polacy mogli poznać rząd, który przez wiele miesięcy był wyrazicielem ich woli niepodległości i który swą męczeńską śmiercią ocalał ich honor. W dniu egzekucji naród otrzymał bohatera, którego tak bardzo potrzebował. Skromny i opanowany, szlachetny, ponad wszystko wierny raz wybranej sprawie, z godnością przyjmujący śmierć za ojczyznę, idealnie wpisywał się w dziewiętnastowieczny mit istnienia narodu poprzez walkę. Dla pokolenia Stycznia 1863 stał się wzorem wytrwałości i symbolem patriotycznego poświęcenia. Przez długi czas pamięć o powstaniu i jego ostatnim przywódcy zachowywana była z konieczności w tradycji ustnej, ponieważ aż do roku 1915 na terenie zaboru rosyjskiego nie mogły się ukazywać żadne publikacje na ten temat. Świadkowie i uczestnicy tych wydarzeń dzielili się swoimi wspomnieniami tylko w środowiskach emigracyjnych. Duże znaczenie dla popularyzacji wiedzy o Traugutcie miała praca pierwszego rosyjskiego badacza powstania styczniowego, M. Berga. W „Zapiskach o polskich spiskach i powstaniach”, które ukazały się w Poznaniu w latach 1883 - 1884 wykorzystał on zeznania z procesu i wspomnienia kolegów Traugutta z rosyjskiej armii - materiały niedostępne wówczas dla historyków polskich. Informacje te były i są do dziś niezwykle cennym źródłem dla biografów introwertycznego dyktatora, którego postępowanie stanowi niemałą psychologiczną zagadkę. Przytaczane przez Berga relacje kolegów Traugutta wzmocniły również, słuszne skądinąd przekonanie o jego niezwykłej religijności i przyczyniły się do wykreowania obrazu bohatera-męczennika. Miało to szczególne znaczenie w czasach zaborów, kiedy zniewoleni Polacy wyjątkowo mocno identyfikowali się z kościołem katolickim. Traugutta otaczała aura świętości, fama sanctitatis. Pierwsze, nieskuteczne starania o beatyfikację przywódcy postania styczniowego podjęto jeszcze przed II wojną światową. Orędownikiem wyniesienia go na ołtarze był również kardynał Stefan Wyszyński, obecnie gromadzeniem materiałów do procesu beatyfikacyjnego zajmuje się karmelita bosy o. Władysław Kluz. W roku 1894 we Lwowie ukazała się monografia, autorstwa Mariana Dubieckiego, bliskiego współpracownika Traugutta. Książka ta doczekała się wielu wznowień, wychodziła również w wersji skróconej dla młodzieży. Oczywiste zabiegi legendotwórcze i hiperbolizacje, jakie zastosował Dubiecki nie były ani rozpoznawalne ani ważne dla ówczesnego czytelnika, najistotniejszy był fakt, że obraz Traugutta idealnie pasował do wizerunku bohatera narodowego z przełomu XIX i XX wieku – człowieka, który nie tylko bezgranicznie poświęcił się walce o wolność ojczyzny, ale i poniósł w tej walce najwyższą ofiarę. Heroiczna śmierć była ukoronowaniem pełnego zasług życia. Kolejne pokolenia wychowywane były w kulcie powstania styczniowego, a jego dowódca stanowił niekwestionowany etyczny wzór. Złota legenda Traugutta krzepiła serca również na początku XX wieku, kiedy Polacy po raz kolejny zyskali nadzieję na wymarzoną niepodległość. Wojska rosyjskie opuściły Warszawę dokładnie w pięćdziesiątą pierwszą rocznicę śmierci dyktatora. Choć nie oznaczało to jeszcze całkowitej wolności, to jednak pozwoliło na większą swobodę polityczną. Rok później stutysięczna manifestacja towarzyszyła ustawieniu pamiątkowego krzyża w miejscu kaźni powstańców. Naród jednoczył się w hołdzie dla męczenników. Wspomnienie ich niezrównanej odwagi rozbudzało w Polakach poczucie narodowej dumy, rozpalało patriotyczne uczucia, utwierdzało w przekonaniu o własnej wartości. Za ideowego spadkobiercę Stycznia 1863 uważano Józefa Piłsudskiego, to on był autorem wykładów na temat militarnej historii powstania i to on, już w wolnej Polsce, odznaczył weteranów powstania Orderem Virtuti Militari. Charakterystycznym rysem legendy dyktatora jest jej swoisty uniwersalizm, jednakową czcią otaczali go ludzie o skrajnie różnych poglądach politycznych, jego bohaterstwo i nieposzlakowany charakter sławiła zarówno londyńska emigracja, jak i propagandowa prasa Polski Ludowej. W czasie II wojny światowej był patronem oddziałów Armii Krajowej i Ludowego Wojska Polskiego. Traugutt jest bohaterem wielu dzieł literackich, malarskich, a nawet muzycznych. Również i dziś siła jego osobowości ma szansę budowania patriotycznej postawy Polaków, czego dowodem jest fakt, że historia jego życia wciąż inspiruje wyobraźnię artystów. Bibliografia: Kieniewicz Stefan: Powstanie styczniowe. Warszawa: Wiedza Powszechna, 1983. Kieniewicz Stefan, „Rozwój polskiej świadomości narodowej w XIX w.” [w:] Idem, „Historyk a świadomość narodowa”, Warszawa 1982 Rusin Joanna, Człowiek świętego imienia. Legenda Traugutta w piśmiennictwie polskim XIX i XX wieku, Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2002 Wyświetleń: 1563
Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. |