![]() |
![]() |
Katalog ANGELIKA KUBIK, 2011-07-20 PROSZOWICE Filozofia i etyka, Referaty Czy niedziela powinna być siódmym dniem pracy?Czym jest niedziela? Po pierwsze jest to oczywiście dzień tygodnia, w zależności od regionu, lub wyznania: pierwszy, bądź ostatni. Jako pierwszy dzień tygodnia niedziela funkcjonuje w tradycji chrześcijańskiej, żydowskiej i muzułmańskiej, jako ostatni: w kulturze, podświadomości, mediach i według standardów ISO 8601 . Dla Polaków w niedzieli najważniejszy jest jej chrześcijański aspekt: upamiętnienie zmartwychwstania Jezusa Chrystusa – wiąże się to z uczestnictwem w mszy świętej. Po drugie niedziela jest pewnego rodzaju ideą: to idea odpoczynku, pewnego rodzaju oderwania od codziennych obowiązków, albo po prostu ideą końca tygodnia. W judaizmie „ideą niedzieli” jest szabat, czyli sobota, natomiast w islamie tę funkcję pełni piątek – w każdej z tych religii jest dniem wyjątkowym. Robert Spaemann uważa, że można zaobserwować zjawisko, które jest pewnego rodzaju atakiem na niedzielę, co więcej: atakiem na ideę niedzieli. Atak ten nazywa „zamachem” i twierdzi, że przeciwnicy niedzieli to w dużej mierze osoby związane z dużymi korporacjami nastawionymi na obrót dużymi pieniędzmi. Na czym polega ów zamach? Spaemann formułuje go w jednym pytaniu: „Ile kosztuje nas niedziela?” Dla autora jest oczywiste, że pytanie właściwie dąży do nikąd. Przykład ze starszą panią świetnie ilustruje fakt, że powinniśmy wcześniej zapytać, czy niedziela w ogóle coś nas kosztuje? Odpowiadając na to pytanie twierdząco wykazujemy się nadinterpretacją słowa „strata” – za stratę uznajemy coś czego nie zarobiliśmy. Oczywiście można w ten sposób podchodzić do życia, jednak wtedy musielibyśmy analizować każde działanie na płaszczyźnie zarobków, ponieważ każdy ruch, który nie doprowadziłby do zarobienia pieniędzy byłby stratą. To oczywiście zupełnie błędna droga i w stu procentach zgadzam się z argumentami autora przeciwko niej. Zakładając jednak, że niedziela faktycznie nas kosztuje, możemy mimo wszystko wysnuć ekonomiczne kontrargumenty dla tej tezy oparte choćby na niedawnym wydarzeniu, jakim był ślub księcia Williama i księżnej Kate. W mediach rozgorzała dyskusja – ile będzie Wielką Brytanię kosztował ślub. Nie chodziło tutaj o bezpośrednie jego koszta (które pokryła rodzina królewska), a o fakt, że Anglicy dostali w związku z nim dzień wolnego – tzw. święto bankowe. Co więcej, wielu ludzi, biorąc sobie trzy dni wolnego, mogło przedłużyć sobie przerwę do jedenastu dni . Po sieci i w mediach krążyły różne informacje co do przewidywanych strat – kwoty oscylowały w granicy sześciu miliardów funtów. Jednak według niektórych analityków pieniądze zwrócą się z zyskiem w ciągu roku, na dwa sposoby. Po pierwsze – co nie wiąże się z naszą sprawą: ślub jest tak dużą reklamą, promocją i narzędziem nakręcającym gospodarkę, że zyski wynikające z tych kwestii będą większe niż straty. Po drugie – co jest mniej znaczące dla zysków Wielkiej Brytanii, ale bardziej znaczące dla kwestii niedzieli (i brzmi odrobinę infantylnie) – wypoczęty pracownik jest skuteczniejszy. W większym lub mniejszym stopniu zjawisko to dostrzegalne jest w różnego rodzaju dziedzinach, zresztą każdy pracodawca wie, że zadowolony, usatysfakcjonowany pracownik, to wartościowy pracownik. W takim samym kontekście można rozpatrywać straty związane z jednym dniem wolnego w tygodniu – z niedzielą. Po prostu każdy potrzebuje wytchnienia. Jakie funkcje ma niedziela? Według autora tekstu niedziela „nie jest częścią funkcjonalnego systemu naszej troski o byt” – co to oznacza? Oznacza to, że nie istnieje ona dla jakiegoś konkretnego zysku oraz nie jest żadnym filarem działań, by taki zysk osiągnąć. Dzięki niedzieli nie wzbogacimy się w materialny sposób – dzięki niedzieli „możemy nie musieć”. Nie musimy starać się zarabiać w niedzielę, bo i tak nie jest do tego przeznaczona – to bardzo komfortowa sytuacja. Mimo swojego braku funkcjonalności, jak zauważa Spaemann, dzień ten nadaje pewnego rodzaju sens dla dążeń. Jest również celem samym w sobie, a celowość ta objawia się w bardzo prostym zjawisku, jakim jest oczekiwanie niedzieli. Nikt nie lubi poniedziałków, bo są one początkiem tygodnia pracy; po poniedziałku każdy oczekuje weekendu, chwili spokoju. Często żartuje się, że „gdy środa minie, to tydzień szybko spłynie” – to wszystko wiąże się z czekaniem na wolne, którym jest właśnie niedziela. Co ciekawe, można natknąć się na ankiety internetowe, według których niektórzy nie przepadają za niedzielą, bo bezpośrednio po niej jest poniedziałek, najbardziej lubią za to sobotę, bo po niej następuje niedziela. Wiąże się to z tym, że czasami większą satysfakcję ludzie czerpią z oczekiwania niż przeżywania czegoś. Nie zmienia to faktu, że niedziela jest pewnego rodzaju węzłem, czymś, od czego się co tydzień odbijamy i do czego następnie dążymy. Przy okazji można dodać, że dzień ten porządkuje nasze życie w niekoniecznie długich odcinkach czasowych. Rozpatrzyliśmy bardziej „przyziemne” funkcje niedzieli, które, według Spaemanna nie są najważniejsze, autor uważa bowiem, że bardziej istotna w tej sprawie jest jej mistyczność. Czym ta mistyczność jest? Jest to coś „niefunkcjonalnego praktycznie” i służącego rozwojowi duchowemu, a nie materialnemu. Niedziela jest więc potrzebna, by w spokoju doświadczać przeżyć duchowych – by spotkać się z Bogiem i świętować życie. Nie mogę jednak zgodzić się z autorem, że religijność odgrywa tutaj jakąś wyjątkowo ważną rolę. Religijność i w ogóle Bóg, nie ma związku ze świętowaniem życia i przeżyciem na płaszczyźnie duchowej. Ten dzień niekoniecznie musi być dniem okazania szacunku Bogu, może to być okazanie szacunku życiu. W czym coś takiego może się objawiać? Na przykład w rozmyślaniu nad kwestiami filozoficznymi i etycznymi dotyczącymi nas samych, próbie znalezienia rozwiązania problemów bądź po prostu zastanowieniu się nad własnym życiem. Każdy potrzebuje chwili spokoju, by pomyśleć nad ważnymi kwestiami, niekoniecznie trzeba to robić w kościele. Poza tym można się zastanawiać, czy statystycznie chodzenie do kościoła faktycznie jest szanowaniem niedzieli. Ilu chrześcijan chodzi do kościoła z entuzjazmem i szczerą chęcią, a ilu z wieloletniego przyzwyczajenia oraz obowiązku? Zresztą obowiązek uczestnictwa we mszy ma każdy chrześcijanin – w związku z tym, czy coś co jest obowiązkiem, można nazwać chwilą dla siebie – chwilą wolności? W związku z tym uważam, że tylko dla nielicznych – prawdziwych chrześcijan ten dzień może być dniem szacunku dla życia, nie zmienia to też faktu, że życie można czcić równocześnie nie czcząc Boga. Nieważne w jaki sposób by na to popatrzeć – niedziela pozostaje świętem, dniem świętowania i dniem uszanowania siebie samego. Czy zatem powinno się w niedzielę pracować? I tak, i nie. Tak jak napisał autor, są ludzie, którzy muszą pracować w ten dzień , są i tacy, którzy muszą pracować, żeby samo święto mogło funkcjonować. Są także wolne zawody, w których dzień pracy nie ma znaczenia, bo liczy się na przykład termin wykonania jakiegoś zadania, a są ludzie, którzy wykonują swoją pracę z pełną przyjemnością. Dlaczego malarz nie mógłby namalować obrazu w niedzielę, jeśli miałby na to ochotę? Oczywiście, że mógłby i nie przeszkodziłoby mu to w szanowaniu świętości. No ale skoro malarz może, to czemu handlarz już nie? Handlarz też może, jeśli tak bardzo go ten handel fascynuje, że nie może się powstrzymać. Ale jeśli nie może się powstrzymać dlatego, bo chce zarobić – wtedy taka osoba zacznie błądzić. Oczywiście zawsze można powiedzieć, że zarabianie może być dla kogoś przyjemnością – wtedy nie ustanowilibyśmy żadnej granicy. Ale taka granica istnieje i każdy człowiek powinien ją dostrzegać oraz wykorzystać niedzielę w jak najlepszy dla siebie sposób. Jeśli malarz potrzebuje do tego rozerwać się przy malowaniu – nie ma w tym nic złego, jeśli handlarz potrzebuje pohandlować, żeby odczuć przyjemność… nie oszukujmy się, coś takiego jest niemożliwe i to jest właśnie ta granica. Jest jeszcze jeden powód, dla którego niedziela nie powinna być dniem pracy, tą rzecz świetnie obrazują słowa autora: „Z czasu wolnego można korzystać indywidualnie. Świętowanie jest czymś wspólnym” . Prawdopodobnie ciężko jest świętować – czyli uszanować życie, rozwiązać jakiś problem, rozważyć jakąś etyczną kwestię, bądź po prostu w spokoju odpocząć – bez rodziny, przyjaciół i ogólnie ludzi. Jeśli ktoś chce – to jego sprawa, w żadnym wypadku jednak niedziela nie powinna być siódmym dniem pracy. Wyświetleń: 934
Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. |