Katalog

Anna Kantorczyk, 2011-05-19
Warszawa

Zajęcia artystyczne, Scenariusze

Harówka Heraklesa (na wesoło)

- n +

Jest to scenariusz przedstawienia, który można wykorzystać z okazji Dnia sportu, Dnia dziecka, Dnia literackiego w szkole lub z okazji wręczenia nagród w konkursach humanistycznych.

Występują:
• Narrator 1, 2,3
• Herakles
• Atena
• Temida
• Hera
• Erysteusz
• Dejanira
• Alkmena
• Lew z Nemei
• Augiasz
• Diomedes
• Hipolita
• Atlas
• Persefona
• Hades

Narrator 1:
Dawno temu, kiedy drogi mlecznej jeszcze nie było,
Bogom na Olimpie wyśmienicie się żyło.
Nie mieli oni zmartwień, niczym się nie przejmowali,
Czasem tylko sobie poucztowali,
Pili nektar, jedli i śpiewali!
Inni w łóżkach całe godziny się przeciągali…
Narrator 2:
Na takim próżnowaniu życie im upływało,
I jakby tego wszystkiego było jeszcze mało,
W makao, pokera i brydża grali,
I takie oto zakłady stawiali:
Atena:
Zeus zrobił się już stary, musi nosić okulary
Ma w zębach ubytki i oddech jakiś płytki…
Temida:
Możliwe….
No, ale młody jest duchem i skory do bitki….
Oj, szaleją za nim wszystkie kobitki!
Zakładam się z Tobą o kilka dzbanów nektaru,
Że nim rok minie, jakaś ziemska królowa wokół palca go sobie owinie!
Atena:
Nie ma sprawy, zakład stoi,
Odmawiać tak mądrej jak mi przecież nie przystoi!
Pewna jestem zwycięstwa swojego jak niczego innego! …. Hi hi….
Narrator 3:
I założyły się Panie dwie, a po co, któż to wie!
Narrator 1:
Sprawdziły się jednak wróżby Temidy
Nie minął roczek i oczy wielkiemu Bogu zaszedł miłości mroczek
(muzyka z wejściówki „M jak miłość”)
Narrator 3:
Alkmena – tak się nazywała jego wybranka,
Wkrótce urodziła mu synalka.
Imię mu ona wdzięczne nadała - Heraklesem go nazwała.
Narrator 2:
A tak myślała Hera, która go nienawidziła:
Hera:
Bym tego malca chętnie zgładziła!
Oh, jak bez przerwy, działa mi on na nerwy!
Idę po aspirynę, może ból szybciej minie.
Narrator 1
Wpadała na pomysły wyśmienite,
Zsyłała na niego węże jadowite
Lecz ten niby dla zabawy
Ukręcał im głowy i wrzucał mamie do kawy
Alkmena: (głos zza sceny)
Aaaaaa!
Heraklesie, znów mam w kawie coś zielonego!
Proszę Cię: Więcej nie rób tego!
Narrator 3:
Lata mijały…
Jak na drożdżach rósł nasz bohater mały.
Nauczycieli wielu miał,
Lecz uczyć się nie chciał!
Panu od muzyki skrócił nieco życie
Twierdząc:
Herakles:
Nie mogę wytrzymać przy takim skowycie!
Na taki arogancki komentarz sobie pozwolę,
Nie zrobi on dużej kariery w zespole!
Narrator 2:
Herakles wyrósł na męża dzielnego.
Przystojnego, urokliwego i wysokiego.
Muskuły miał on niczym skała,
A każda dziewczyna się w nim zakochiwała.
Jednak Herakles nie chciał żadnej baby!
Twierdził:
Herakles:
Przez miłość człowiek staje się słaby!
(fr. Piosenki Lady Pank - Nie chcę litości)
Kiedyś i na miłość przyjdzie pewnie czas.
Teraz muszę iść. Daleko! W las!
Narrator 1:
I tak mijały kolejne lata,
Herakles zwiedził już chyba z pół świata!
Walczył z niesamowitymi potworami,
Ze smokami, wilkołakami i hydrami!
Cierpiał niezliczoną ilość mąk i katuszy,
Lecz bardzo samotny był w głębi duszy…
Bo nie znalazł jeszcze żadnej bratniej duszy.
Herakles:
No i co z tego, że mam ciało jak ze stali,
Że gdzie się nie pojawiłem, tam mnie uwielbiali!
Ja nikogo nie pokochałem jeszcze,
Oj zły ja koniec sobie wieszczę!
Narrator 2:
Nie minęła chwila, pojawiła się Dejanira.
Doskonała cud – kobieta!
Oj, napiął łuk bożek Amorek,
I Heraklesowi wrócił znów humorek!
Całe lata żyli, wspólnie polowali,
Gromadki wspaniałych dzieci się doczekali!
Ale Hera za wygraną nie dawała i tak mawiała:
Hera:
Już wiem jak załatwię go paskudnie!
Wrzucę jego żonkę i dzieci w studnię!
A jeśli będzie chciał zobaczyć ich całych,
Wykonać będzie musiał 12 robót „małych”
(Dziki śmiech)
Narrator 3:
Jak powiedziała, tak zrobiła:
Rodzinę Heraklesa w czeluście wrzuciła.
I wyraźne zalecenia mu dała:
Hera:
Słuchaj się króla Myken mądrości,
Jeżeli chcesz zobaczyć bliskich w całości.
I ofiarę każdej pracy, zostawiaj w okolicach jego pałacy!
Narrator 1:
Herakles w desperacji szukał pomocy u Zeusa pełnego mocy,
U Posejdona, Hestii, nawet panów ciemnych nocy…
Mawiali:
Chórem:
Z ust moich rada żadna nie padnie!
Narrator 1:
I każdy rozkładał ramiona bezradnie.
Herakles wziął nareszcie sprawy w swoje ręce:
Herakles:
O Hero nie daruję Ci tego! Nie dam się męce!
Udam się do Myken, spełnię to, co każe mi szef
A wtedy dopiero poznasz, co oznacza mój gniew!
Narrator 2:
Szedł Herakles długie miesiące przez góry i las!
Wędrówka pochłaniała cały jego czas.
Nie tracił na odpoczynek nawet minuty ułamku,
Aż wreszcie zobaczył wieżę mykeńskiego zamku.
A gdy doszedł do miejsca upragnionego,
Zażądał wyjścia króla groźnego.
Narrator 3:
Gdy Erysteusz pokazał swoją posturę,
Herakles nienaganną zachowując kulturę, tak rzekł:
Herakles:
Ja jestem z Hery polecenia,
Podobno jest dużo do zrobienia!
Erysteusz:
Ach to tak wygląda Herakles sławny?
(ogląda go)
W sumie nie jesteś specjalnie ładny,
Tu rośnie Ci garb mały,
Tu zalegają tłuszczyku jakieś wały,
(Herakles próbuje się zasłonić bluzą)
Nie zasłaniaj tego bluzą, oczy przecież mnie nie łudzą!
O! Widzę też, że nadwątlony masz kark,
I w nie najlepszej formie twój bark!
O przyda Ci się trochę pracy,
Będziesz miał po nich krzepę jak greccy pływacy!
Herakles:
Daruj sobie proszę te komentarze,
Czy mam formę czy nie, to się okaże.
A teraz powiedz mi królu uparcie,
Co ja mam zrobić na starcie?
Erysteusz:
Już pierwszą pracą skazuję Cię na torturę,
Przynieś mi lwa nemejskiego skórę!
Sieje on spustoszenie na Nemei polach,
I żywot mu mija na swawolach.
Ukróć jego zabawy, bo rodzinie nie dam odprawy!
Po cichu, do siebie:
Pewnie tam nędznie zginie, a żoneczka i dzieci zostaną w głębinie!
Śmiech
Narrator 3:
A Herakles szukał lwa z Nemei,
Pośród krzaków, pośród kniei
I wypatrzył potwora.
Herakles:
O! To jakaś zmora!
Mam maczugę i miecz! Idę na odsiecz!
Narrator 2:
Niestety, te przyrządy się nie przydały.
Na skórze drapieżnika się połamały!
Ale Herakles sił swych nie żałował,
Padał, biegł i nadal atakował.
Widząc, że nic z tego chwytu,
Postanowił użyć sprytu.
Wyjął ze swej bluzy nowej,
Pół Princessy kokosowej.
I postanowił batonikiem zawzięcie,
Tak zwabić do siebie zwierzęcie.
Herakles:
No zaprzyjaźnij się ze mną lewku nieugięty,
A dam Ci coś słodkiego dla zachęty!
Narrator 1:
Wtedy coś dziwnego się stało,
Zwierzę groźne – zamiauczało!
Lew zaczął łasić się, przytulać,
Uchem ruszać, ogon podkulać.
A Herakles, ponieważ miękkie serce ma,
Tak mówi do lwa:
Herakles:
Słuchaj kochany nie chcę pozbawić Cię życia,
Ale proszę, nie strasz już ludzi z ukrycia!
Oddaj mi tylko swoją skórę cenną,
A będą Cię wszyscy kochać miłością bezdenną.
Lew:
W sumie nadchodzi już wiosna,
Jesienna skóra dla lwa jest żałosna!
Urośnie wkrótce mi nowa,
Lepsza, – bo kolorowa.
Narrator 2:
I zanim do lasu miał wejść,
Oddał Heraklesowi swą sierść.
I wrócił on do Erysteusza.
Lecz ten, gdy zobaczył go ze zdobyczą bez szwanku,
Schował szybko głowę w zamku.
Rzekł władca:
Erysteusz:
Boję się tego opętańca!
Narrator 2:
I od tej pory wysyłał do niego posłańca.
Narrator 3:
Kolejne prace też łatwe nie były,
Heraklesa nieziemsko wymęczyły!
Złapał łanię, zabił hydrę, zabił dzika
I przyszła kolej na…. Wyczyszczenie chlewika!
Bo taka była następna praca,
Wyczyszczenie stajni Augiasza.
Rzekł ochoczo:
Herakles:
Dobra nasza!
Narrator 1:
Wszedł i poczuł się zniesmaczony,
Gdy zobaczył brudu tony!
(fr. Piosenki Elektrycznych Gitar – I co ja robię tu)
Herakles:
AAAAAAAAAA!
To nie praca dla herosa!
Narrator 2:
Po czym zaczął żuć mentosa.
Szybko jednak porzucił lenia chorobę,
Bo na wszystko miał zaledwie dobę!
Wziął się natychmiast do pracowania,
I śmieci segregowania.
Bo Herakles o środowisko dbał,
I jego zanieczyszczenia nie chciał.
Tutaj plastik, tam papier i szkło
Jak po maśle wszystko mu szło!
Tak w dzień uprzątnął bałagan cały.
Augiasz:
Co ty pleciesz za banały!
Narrator 2:
Rzekł król zdziwiony i dodał:
Augiasz:
Na pewno ktoś Ci pomagał!
Herakles:
O nie, to mój własny trud,
Pokonał twój ohydny brud!
Narrator 3:
I choć porządkowaniem był zmęczony,
Poszedł do Myken zadowolony.
Król wpadł w jeszcze większy szał:
Erysteusz:
Jak on temu radę dał?!
Teraz czas na pracę godną takim jak on wojakom
Dam go na pożarcie ze Stymfalos ptakom!
Śmiech
Narrator 3:
Lecz i stymfalijskie ptaki przepędził,
Kilka z nich nawet na grillu uwędził.
W czeluściach morza znalazł się też z Krety byk,
Z którego ogona Herakles zrobił sobie grzebyk.
Erysteuszowi włosy ze zdumienia stawały dęba:
Erysteusz:
Po siedmiu pracach nie utracił nawet zęba!
O! Przy tym zadaniu już na pewno odpadnie,
Klaczy Diomedesa już nie ukradnie!
To wyjątkowo złośliwe konie – zawsze są na nie!
One zadadzą mu ciosa i utrą zadartego nosa!
Narrator 1:
Udał się Herakles do Tracji wedle rozkazu,
Nie uląkł się tego zadania nawet razu.
Wkradł się na Diomedesa pola chytrze:
Herakles:
Oczy ze zdumienia niech mi ktoś wytrze!
Narrator 1:
Klacze, nie dość, że masy miały nader,
To sto coli wypijały wiader!
Herakles:
Chyba na nie sposób mam,
Coca – coli ja im dam!
Narrator 1:
Szybko rzucił picia zgrzewkę.
Herakles:
(rzuca zgrzewkę napoju na scenę)
Macie, to jest na rozgrzewkę!
Narrator 1:
Gdy to klacze zobaczyły,
Heraklesa okrążyły.
Picia wciąż się domagały,
Gdy nie miały – to kopały.
Rzekł Herakles zawzięcie:
Herakles:
Mam coś dla was w prezencie!
Jedźcie ze mną do mykeńskich pałacy,
Ten napój piją tam nawet śpiewacy.
Jest go dla mas, starczy i dla was!
Narrator 2:
Klacze ochoczo przytaknęły,
I z Heraklesem na grzbiecie pomknęły.
(fr. Piosenki Golec Orkiestra - Pędzą konie)
Słychać było z oddali Diomedesa głos:
Diomedes:
Łapać złodzieja i raz dwa na stos!
Ukradł mi moje konie
Już ja łotra dogonię!
Narrator 2:
Lecz byli już za daleko i goniło ich tylko echo….
Erysteusz mało nie zrobił posłańcowi afery,
Gdy zobaczył Heraklesa i uśmiechnięte klacze cztery.
I rzekł głosem – potężnym basem:
Erysteusz:
Wróć mi do jutra z Hipolity pasem!
Narrator 3:
Co sił w nogach pognał do królestwa Amazonek,
By zdążyć jeszcze na podwieczorek!
Podszedł cicho a tam mrokiem spowita,
Ona, kobiet królowa - waleczna Hipolita!
(fr. Piosenki Akurat – Haczyk)
Herakles:
Po cichu
Najważniejszy jest tu pas, chwycę go i w las!
Do Hipolity, wychodząc z ukrycia:
Hipolito – o ty wspaniała,
Tobie cześć i chwała!
Słyszałem o Tobie wiele, o aniele!
I rzeczywiście jesteś niezwykłej urody,
I dotrzymujesz trendom współczesnej mody.
Hipolita:
(fr. Piosenki T. Love – Popularny)
Herakles:
Naprawdę, daję słowo!
Hipolita:
Fakt, podbiłam serce amanta nie jednego,
Ale szukam tego wyśnionego….
Herakles:
O we mnie znalazłaś lubego!
Nie zaśpiewam, bo łapie mnie chrypka,
Ale zaraz sprowadzę skrzypka!
(wchodzi skrzypek i gra)
Hipolita:
Proszę Cię mów do mnie jeszcze,
Wpadłam w uroku Twojego kleszcze.
Herakles:
Jesteś wspaniała! Jak kwiat. Jak łania,
Za którą jeleń po kniejach ugania.
Napatrzeć ci się nie mogę do syta,
W mym sercu jesteś jak rzeźba wyryta,
I jak melodia świerszczy, jak muzyka,
Która wraz z serca biciem cicho cyka.
Tyś nie kobietą, tyś aniołem, zjawiskiem
Hipolita:
Oh, utonęłam pod twych słów uciskiem!
Herakles:
Piękna jesteś jak kwiat róży,
Ale ten pas jest ciut za duży.
I chociaż twe ciało gibkie jak melodia,
To właśnie ten pasek pogrubia Ci biodra…
Hipolita:
Co? Co Heraklesie mi powiecie?
Przecież ostatnie miesiące byłam na diecie!
Oj, czym prędzej zdejmę, wyrzucę ten pasek
Założę sukienkę i kilka opasek……
(zdejmuje i wyrzuca pas)
Herakles:
(pokazuje pas)
Ponieważ kłamstwo ma krótkie nogi,
Szybko opuszczam Amazonek progi!
(ucieka)
Narrator 3:
Wrócił Herakles, fakt, że z nogi zakwasem,
Lecz zadowolony, bo z ładnym pasem.
Za kila dni uprowadził jeszcze Geriona trzody,
Lecz z królem nie zwarł ugody!
On chciał jeszcze pracowitości herosa dowodu,
Kazał mu przynieść jabłka z Hesperyd ogrodu.
Szedł i doszedł do sadu,
Mimo burz i mimo gradu.
Lecz niestety nie znał jego rozkładu.
Nie chciał błądzić wśród drzew zgrzytu,
Znowu użył swego chwytu.
Spotkał się, więc z jednym panem,
Atlasem – tytanem.
Tak go prosi:
Herakles:
Atlasie, ale mnie nosi!
Mam na jabłka taką ochotę,
Lecz nie chce mi się iść po nie na piechotę!
Atlas:
To ja Ci przyniosę kilka,
Lecz minie mała chwilka.
Potrzymaj przez ten czas za mnie sklepienie.
Herakles:
Ależ to ogromne obciążenie!
Atlas:
Nie wiem, czego wreszcie chcesz,
Jeśli jabłka – niebo bierz!
Praca jest miła, nie ma co biedować,
Aby się przekonać, musisz sam spróbować. .
(fr. Piosenki Onar i Lerek - No weź to poczuj)
Herakles:
No niech Ci będzie,
Siły mi przez to nie ubędzie.
Narrator 2:
Tak też zrobili,
Na małą chwilę się zamienili.
Wrócił Atlas z jabłkami złotymi,
Siada i raczy herosa słowami tymi:
Atlas:
(śmieje się)
Dałeś się namówić na zamianę małą,
Teraz tu zostań już na wieczność całą!
Narrator 2:
Herakles zobaczył, że w tarapaty wpada,
I takie oto obietnice składa:
Herakles:
Piękne to niebo, a gwiazd tu jak róż…
I chcę je trzymać na zawsze już!
Ale jedna mi rzecz doskwiera,
Ta skała tutaj mnie strasznie uwiera.
Podłożę sobie tylko poduszkę,
Aby mieć miękko w nóżkę.
Potrzymaj ostatni raz nieba swojego,
A ja skoczę po coś miękkiego.
Narrator 2:
Atlas wziął niebo na swoje wielkie bary,
Śmiech Heraklesa nie znał wtedy miary.
(śmiech z piosenki Gorillaz - Fell Good Inc)
Herakles:
Cóż Atlasie, może to Ci rozum obudzi!
Że chociaż na szaro życie robi ludzi,
Człowiek się nadal kolorowo łudzi.
Za cenną naukę to potraktuj,
I nigdy z nikim nie paktuj.
Na mnie już pora, uciekać muszę
Bo inaczej zasady mych prac naruszę.
Narrator 3:
Gdy do Myken Herakles powrócił,
Erysteusz mało się nie przewrócił.
Wygląda przez okno, lornetki dopada,
Patrzy: A Herakles się jabłkiem zajada!
I już po zamku gania,
Tu i ówdzie słychać biadania:
Erysteusz:
Muszę coś zrobić, oj muszę!
Bo jak żonę Zeusa rozjuszę,
Sprowadzę na siebie straszną przygodę,
Jak nie zabiję Heraklesa, to Herę zawiodę!
Ha już wiem! Oj szansa biedaka marna!
Ostatnia praca jest niewykonalna!
Wychodzi i zwraca się do Heraklesa:
Heraklesie!
Herakles:
Tak panie!
Erysteusz:
Mam dla Ciebie ostatnie zadanie.
Ponieważ kotka mi uciekła,
Sprowadź mi Cerbera z piekła!
Herakles:
Ale panie, czy nie jest to za trudne zadanie?
Umowa nasza była nieco inna….
Erysteusz:
Nie jest taka jak być powinna!
Niechaj zadecyduje tu Twoje sumienie,
Albo pies, albo rodzina zginie!
Narrator 1:
Herakles wobec gróźb bezkresu,
Udał się do Hadesu.
A w piekle powietrze gorące,
A korytarze zwodzące.
Błądził i pytał się upadłych dusz:
Herakles:
Czy za rogiem Tartar już?
Narrator 2:
One go jednak nie słuchały,
Bo karę swoją odbywały….
Chodził wszędzie Herakles i tak sądził:
Herakles:
Pewnie strasznie żem pobłądził!
Narrator 2:
Lecz gdy minął wielkie schody,
Ujrzał osobę wielkiej urody.
Herakles:
O Persefono, jak widzieć Cie wspaniale!
Jak się miewasz, tu na dole?
Persefona:
Jest mi dobrze tu z mym mężem,
I wojowników orężem.
Powiedz, co cię tu sprowadza?
Mus pokuty, sen czy praca?
(Wchodzi Hades)
Hades:
Witaj Heraklesie!
Właśnie, co Cię do nas niesie?
Herakles:
Praca mi kazała udać się w piekieł żeglugę,
Muszę was poprosić o małą przysługę….
Hades:
Słuchamy Cię z zaciekawieniem,
Jesteś naszym przyjacielem!
Herakles:
Muszę zabrać wam Cerbera
Erysteusz się upiera!
Hades:
Nie wiem czy się na taki układ zgodzić….
Persefona:
Mężu dajmy temu psu czasem wychodzić,
Zobacz, on tu ciągle siedzi w piekle,
I wyje zaciekle!
On tu przecież cierpi tortury,
A chciałby zobaczyć i słońce i chmury…
Hades:
Racja żono, daję słowo!
Potrzebuje on powietrza,
Wtedy kondycja będzie lepsza.
Weź go, zatem do Myken ze sobą
I pilnuj, przed jaką chorobą!
Bo Cerbuś w niedoli jest zły,
I na wszystkich szczerzy kły!
Herakles:
O dziękuję Ci ciemności panie,
Tyś – mej rodziny ocalenie!
Dzięki twemu sercu ze złota,
Moją rodzinę ominie śmierci marnota.
Do Cerbera
Chodź piesku na spacerek,
Zobaczysz drzewka, poczujesz wiaterek…..
Narrator 3:
I tak z Cerberem do Myken dotarł,
Erysteusz pot z czoła otarł:
Erysteusz:
O! Jam już na wieki stracony!
Przez Herę zostanę potępiony!
Naśle na mnie swoje demony,
Przed którymi nie będzie obrony!
Ale cóż słowa muszę dotrzymać danego
I wypuścić rodzinę tego herosa dzikiego!
(Idzie do studni i wypuszcza rodzinę)
Herakles:
No szybciej królu!
Bo ja z tęsknoty umieram i bólu!
(Wypuszcza rodzinę, Dejanira i synowie przytulają się do Heraklesa)
Dejanira:
O jak ja za Tobą tęskniłam kochany,
Bałam się, że nie dotrwamy!
Na szczęście jesteśmy cali, ale trochę głodni…
Syn:
Tak, język już mi zwisa do spodni!
Herakles:
Udamy się do domu i tam kolację zjemy,
Wszystko wyjaśnimy, trochę odpoczniemy…
(przytulają się)
Do Erysteusza:
Wiem, że te prace to sprawka Hery,
Tylko ona takie umie wywinąć numery!
Nie żywię do Ciebie królu urazy,
Ale nie szukaj przy Herze oazy.
To bogini zepsuta,
Siłami zła skuta!
Zastosuj się do rady mej – nie słuchaj się już jej.
Erysteusz:
Wierzę w twe dobre intencje,
Ale swych uczynków muszę ponieść konsekwencje!
(Wybiega Hera z wałkiem)
Hera:
Konsekwencje!?
Ty lepiej zbieraj już kondolencje!
Jak na twej głowie wyląduje ten wałek twardy,
Już nie będziesz taki hardy!
Więc uciekaj gdzie raki zimują,
Bo moje hydry ci flaki wyprują!
(goni Erysteusza za scenę)
Erysteusz:
Krzyczy:
Cóż, fortuna toczy się kołem, pod kołem to pojąłem
Narratorzy chórem:
I w tym momencie akcję ucinamy,
Chcecie więcej? Mity wam polecamy!
Wyświetleń: 3574


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.