Katalog Renata Getler, 0000-00-00 Pruszków Pedagogika, Artykuły Rola ojca w dorastaniu i dojrzewaniu dziecka.Zastanówmy się nad właściwą rolą ojca w rodzinie jako przede wszystkim tego, który towarzyszy i wspiera dzieci w dorastaniu i dojrzewaniu. Rola ojca w wychowaniu jest wyjątkowo trudna w dzisiejszych czasach. Powodem tego bywa to, że czasami młodzi ludzie nie dostrzegają żadnych wzorów osobowych do naśladowania, a często i rodzice nie potrafią być autorytetem i takim wzorem dla swoich dzieci. Tak więc, aby ojciec, który towarzyszy dziecku w dorastaniu, mógł wychować dobrego, wartościowego człowieka, sam takim być powinien. Rodzice często muszą rozliczać się ze skuteczności lub nieskuteczności swojej działalności wychowawczej. Na drodze rodzicielskiej, która, choć z jednej strony pozostaje cudowna, często nie brak momentów wielkiego cierpienia. Często spotyka się w rodzinach niezrozumienia i konflikty, szczególnie w okresie dorastania dziecka. Lecz lęk przed niebezpieczeństwami współczesnego świata i ryzykiem, które są więcej niż nierealne, wprowadzają przejmowanie się ponad miarę i przyprawiają o niespokojny sen, jak ujmuje to E.Luparia w dziele „Od ojcostwa ludzkiego do ojcostwa Bożego”. Czasami ojcowski wysiłek wychowawczy doświadcza niemocy, jest nieskuteczny, tak jakby uczestniczyło się w dialogu między osobami głuchymi. Należy zaznaczyć, że niebezpieczeństwa patologii rodziny są rzeczywiste, lecz także z perspektywy optymistyczne, o ile w wychowaniu rezygnuje się z wysiłku indywidualnego i podejmuje prawdziwą współpracę między wszystkimi środowiskami wychowawczymi: rodziną, szkołą, oddziaływaniem państwa. Przemiany w kulturowym wzorcu ojca Wydaje się, że ideał ojca, który mamy w pamięci i z którym zawsze jesteśmy konfrontowani, w ostatnich dwudziestu latach uległ serii metamorfoz. Również oficjalna psychologia musi zmierzyć się z tą zmianą. Jak do tej pory nie była w stanie dać jednoznacznego wyjaśnienia na temat relacji ojciec – dziecko. Faktem jest, że utrwalony w ciągu wieków obraz ojca w bardzo krótkim czasie został zburzony, pozostawiając miejsce niebezpiecznym pustkom wychowawczym, które muszą zostać w jakiś sposób zagospodarowane. Zmiany w obrazie ojca, które ostatnio obserwujemy, zależą od trzech podstawowych czynników: ojcowski, zmiany roli matki oraz roli dziecka. Społeczność Zachodu przeżyła w ostatnich dziesięcioleciach radykalne i szybkie zmiany przede wszystkim na polu ekonomii i relacji społecznych. Jeszcze kilkanaście lat temu Europa podzielona była na dwa wielkie bloki: kapitalistyczny i socjalistyczny. Był to podział na bazie dwóch systemów, dwóch ekonomii, lecz nade wszystko na bazie dwóch stylów życia i dwóch ideologii. Z jednej strony kultura totalitarna w sensie politycznym, z drugiej zaś wyraźnie demokratyczna czy liberalna w sensie ekonomicznym, jak pisał o tym E.Luparia w „Dojrzewać do odpowiedniego ojcostwa”. W obu przypadkach rodzina w swoim mikrokosmosie musiała zmierzyć się z tymi ideologicznymi zasadami i z tej konfrontacji nie mogła wyjść nie ulegając zmianom i wpływom. Upadek komunizmu, jego konstrukcji, niewątpliwie wyzwolił energie do tej pory sfrustrowane i uruchomił proces zdobywania wolności, a zarazem odrzucenia wszelkiej rzeczywistej lub przewidywanej tyranii. Ten proces sprawił, że nowe pokolenia dzieci i ojców żyją w czasach liberalizacji rynku, ekonomii, ale również są poddane powolnemu procesowi „infekcji”, jak określił to zjawisko E. Luparia. Chodzi tu o infekcję spowodowaną negatywnymi czynnikami, które dobrze zna świat kapitalistyczny, a mianowicie rozpowszechnienie się „antywartości”. Świat kapitalistyczny, który nie przeżył komunistycznej hegemonii, przeżywał stopniowo zmiany, które – choć nieodczuwalne – sprawiły, że antywartości zakorzeniły się w nim do tego stopnia, że są sprzedawane obecnie jako nowe wartości, jak pisze F. Adamski w „Wychowaniu w rodzinie” (Kraków, 1982r.). Nie zdają sobie z tego sprawy ci, którzy uczestniczą w tej niebezpiecznej i niszczącej zmianie mentalności. Jedną z owych antywartości jest „prawo profitu”. To prawo, którego ideałem jest zarabianie coraz więcej, aby mieć coraz więcej władzy w społeczeństwie i której jest podstawą postawy wspinania się wzwyż, nie jest jedynie prawem rządzącym w ekonomii. Jest formą myślenia, która właściwie została już przejęta przez środowiska rodzinne. Sam ojciec uczy i oczekuje od dziecka skutecznego odpowiadania na ekonomiczną presję społeczną. Oczywiście wszystko to może się jawić w naszych oczach jako słuszne i prawe. Nie zdajemy sobie jednak sprawy z tego, że ta zasada przetrawiona w psychice młodego umysłu będzie przez niego stosowana we wszystkich relacjach międzyosobowych, także rodzinnych. Przekazywanie wartości funkcją ojca Charakterystyka ojcostwa wszystkich czasów, pomijając nieporozumienia pokoleniowe zawsze je cechujące, jest zawsze bogata w przekazywane wartości. W psychologii dzieci i dorastającej młodzieży postać ojca, niezależnie od jego kultury czy profesji, cieszyła się pozytywnym odbiorem, była powodem do dumy, była nietykalna. Ojciec w mniemaniu dziecka jest największy, najlepszy, najbardziej kochany, najbardziej wiarygodny; jest „naj” we wszystkim. Nikt nie może pozwolić sobie na obrażanie postaci ojca i jego „czcigodności”, jak to ujmuje R. Spitz w „Ojcostwie”. Dzisiaj taka wizja jest pęknięta i przedwczesna krytyka, do której dzieci są wychowywane sprawia, że upada to, co do tej pory łączyło wszystkich ojców na świecie do jakiegokolwiek środowiska społecznego czy płaszczyzny kulturalnej by nie należeli. Mianowicie upada nauczanie wartości, wartości uniwersalnych: uczciwości, szacunku, szlachetności, odwagi, przyjaźni, wierności danemu słowu, kultura itd. Te wartości zostały powierzone i przekazane całym pokoleniom w każdym kraju świata. Wszyscy młodzi z całego świata razem jednocześnie, choć może na różny sposób i z różnymi odcieniami, cieszyli się tym samym nauczaniem etycznym. Ojciec wszędzie był ojcem i czuł tę samą odpowiedzialność. Nie do pomyślenia było nie uszanowanie tego mandatu przekazywania dzieciom tego, co sam otrzymał w okresie własnej młodości, jak pisze E. Luparia. Nie była to jedynie siła etyczna wartości sprawiająca, że były one żywe. Przyczyniła się do tego również wiarygodność tego, który je głosił i który czynił wiarygodnym to, co głosił, podkreśla cytowany już autor. Podstawy autorytetu i wiarygodności ojca Jeżeli świat dzieci zdolny jest wystarczająco dobrze rozeznać, czym jest autorytet i wiarygodność ojca, to dla świata nastolatków nie jest to łatwe, jak podkreśla w swojej pracy „Warto być ojcem” J. Pulikowski. Wiele jest sytuacji, w których postawa ojca sprawia, że jego pozytywny obraz i autorytet upadają na skutek zachowań autorytarnych. Odwołajmy się do analizy sytuacji tzw. idealnej. Dziecko widzi w ojcu człowieka na wskroś dobrego, zdolnego, pełnego zalet, nieomylnego. Nie omieszka chwalić się ojcem przed swoimi przyjaciółmi i biada, jeśli ktoś poda w wątpliwość jego przekonania. Jedynie nie spełnienie powyższych oczekiwań i rozczarowanie zachowaniem ojca może u dziecka zburzyć istniejące „credo”. Dobry ojciec może także karać, jeśli kieruje się wyczuciem sprawiedliwości, jeśli kara jest adekwatna do przewinienia i jeśli potrafi potem nie wypominać przeszłości wszczepiając w dziecko zaufanie, jak wypowiadano się na Forum: O godność ojcostwa. Jeśli tak się nie stanie, wówczas dziecko, gdy z maleństwa stanie się nastolatkiem, czyli gdy wejdzie w okres z natury niespokojny, szybko zagęszczą się chmury odwetu, kontestacji, a może nawet urazy i nienawiści. To jest moment najbardziej delikatny. Ojciec, który potrafił wychowywać z łagodnością i stanowczością, zachowa swoją wiarygodność również w okresie dojrzewania dziecka. Będzie to wiarygodność sprawdzająca się w różnych, coraz bardziej dojrzałych sytuacjach. Jest oczywiste, że gdy zmienia się psychika i dojrzałość dziecka, wówczas będą się zmieniały również jego oczekiwania wobec ojca, na co zwracano uwagę podczas cytowanego już tutaj Forum. Wiarygodność ojca nie jest tak samo odbierana w okresie dzieciństwa dziecka i w okresie dojrzewania. Pierwotna postawa wiary przemienia się w postawę podejścia racjonalnego wobec ojca, które powinno być codziennie potwierdzane. Jest coś, co w każdym przypadku i na poszczególnych etapach może zniszczyć wiarygodność ojca: brak zgodności i konsekwencji w wychowywaniu. Chodzi o „brak zgodności” między tym, co mówi, a osobistą postawą świadectwa. Jest to jedna z postaw najbardziej odpowiedzialna za utratę wiarygodności. Wtedy, w takiej sytuacji, nie pozostaje inna droga jak droga autorytaryzmu. Czy można realnie myślec o wychowywaniu bez autorytetu albo bez zachowań autorytarnych? Odpowiedź płynie sama z siebie: nie jest to możliwe. Nie z powodu złej woli młodego człowieka czy ojca, ale po prostu dlatego, że specyficzna niedojrzałość młodzieńca sprawia, że czasami kontestuje żądania lub postawy, które ma przyjąć bez tłumaczenia racji. W takim przypadku jest prerogatywą rodzicielską i ojcowską przyjąć w sposób odpowiedzialny postawę stanowczą, jak pisze o tym E.Luparia w dziele „Od ojcostwa ludzkiego do ojcostwa Bożego”. Dla dobra dzieci taka postawa jest nieraz konieczna jeśli chcemy, aby nie uczyniły sobie czegoś złego. Antywartości jako zagrożenie współczesnej cywilizacji i autorytatywnej roli ojca w rodzinie W relacji między ojcem a dzieckiem wartości stanowią główną oś, wokół której obraca się wszystko, cały trud wychowania, nauczania oraz przekazu dziedzictwa wiary. Tak się dzieje, ponieważ to, co jest uważane za wartości przez ojca lub matkę, nie jest w ten sam sposób odbierane przez dzieci, co więcej, nie są w ogóle odbierane jako wartości, których nie można by zmodyfikować, jak ujął to E.Luparia w „Religijności dziecka.” Na dzień dzisiejszy to, co nazywamy „antywartościami”(aczkolwiek można by je nazywać „niewartościami”), są uznawane obecnie przez część społeczeństwa za wartości. Zobaczmy niektóre z nich: 1) Sukces społeczny W świecie zachodnim nosi imię „rampantyzmu”. Czyli niech kosztuje tyle, ile ma kosztować, nawet jeśli muszę przejść po trupie mojego najlepszego przyjaciela, moja kariera jest najważniejsza, ważniejsza od wszystkiego i wszystkich. Nie ma miejsca na logiczne rozważania, które zapobiegałyby temu „globalnemu colosseum”, jak to ujmował Jan Paweł II w Przemówieniu na Anioł Pański (za: L`Osservatore Romano, 1997r.), w którym wsyscy są przeciw wszystkim. Zwycięża ten, kto przeżyje, do momentu aż ktoś inny, silniejszy, nie pokona go. 2) Potęga ekonomiczna Potęga ekonomiczna jest postrzegana jako rodzaj chimery, ku której nie tylko że jest dozwolone dążenie, co więcej – jest konieczne. 3) Konsumpcjonizm: Logiczną konsekwencją pozbawionego reguł dzikiego rynku nie może być nic innego jak konsumizm, szaleńczo karmiony przez mass media w postaci reklam. Młodzież oczywiście należy tutaj do największych użytkowników i, jak zwraca na to uwagę E.Luparia, jest najbardziej narażona na ścigające ją ciosy tajemnych przekonywaczy reklam. Istotne jest, że coraz częściej w tej dość młodej dziedzinie życia wyraźnie zarysowuje się prezentacja relacji ojciec – dziecko. Młodzi spożywają wszystko, co nadaje się do spożycia, ubrania, różne mody, lecz nade wszystko są wielkimi użytkownikami czasu. Są napędzani jak mikroprocesory komputerowe, żyją nieustannie i wytrwale, rzucani w kierunku przyszłości. Z trzech wymiarów czasu jedynie przyszły został żywy. Podczas gdy teraźniejszość jest łapczywie połykana, przeszłość jest wymazywana jako niepotrzebna. 4) Wolny seks Seksualność i sposób, w jaki obchodzą się z nią młodzi, jest prawdziwą piętą Achillsa młodych generacji. Z tego punku widzenia przekazywanie im pożądanych wartości napotyka prawdziwie grząski teren złożonych problemów. Począwszy od roku 1968, w latach następnych rozpoczął się schyłek takiego pojmowania ciała, postrzeganego przez nowe generacje jako stary i zacofany. Również pozostałe ideologie, wśród których również freudowska antropologia psychoanalityczna, zapoczątkowały proces liberalizacji seksualności, jak pisze E.Luparia. Na szczęście ten pogląd jest weryfikowany przez współczesnych psychoanalityków. Rola wychowawcza rodziców Jednym z najważniejszych i najtrudniejszych zarazem zadań związanych ze sprawowaniem władzy ojcowskiej jest wychowanie dzieci przez stworzenie możliwie najlepszych warunków wszechstronnego rozwoju dla każdego dziecka z osobna i rodziny jako całości. O wychowaniu dzieci wiele napisano, wiele powiedziano. Opracowano wiele zabiegów wzmagających skuteczność działań wychowawczych. Samych definicji wychowania można by przytoczyć dziesiątki. Znanych jest wiele systemów wychowawczych. Zalecenia różnych systemów bywają wręcz sprzeczne. Jako wyrazisty przykład może posłużyć choćby stosunek do kar cielesnych w wychowaniu. Jedni twierdzą, że są niezbędne i bardzo potrzebne samemu dziecku. Innym przykładem może być stosunek do roli stresu. Jedni głośno krzyczą: tylko wychowanie bezstresowe, drudzy – że nie wolno eliminować stresu, bo jest to element codzienności i dziecko musi nauczyć się radzić sobie we wszystkich sytuacjach życiowych. W tej mnogości często sprzecznych pomysłów na wychowanie przeciętni rodzice mogą się po prostu pogubić. W kłótniach o szczegóły gubi się często to, co najważniejsze, a więc cel, ku któremu ma wychowanie przybliżyć dziecko. Proces wychowania ma pomóc dziecku wszechstronnie się rozwinąć. W szczególności ma pomóc rozpoznać, a następnie pielęgnować i rozwijać indywidualne talenty wychowanka. Dalej ma pomóc rozpoznać i wybrać najlepszą drogę, karierę życiową dla tego właśnie, jedynego w swoim rodzaju człowieka, jakim jest konkretne dziecko. I wreszcie proces wychowania ma rozwinąć w dziecku cechy potrzebne w jego indywidualnie wybranej drodze życiowej, pisze F. Adamski w „Wychowaniu w rodzinie”. Krótko mówiąc, wychowanie to pomoc w rozpoznaniu i realizacji powołania życiowego, jak ujęto to w materiałach z Forum: O godność ojcostwa. Bardzo trudnym zadaniem jest wychowanie młodego człowieka do posłuszeństwa, ale jak niezbędnym w całościowym procesie wychowawczym. Do prawdziwego posłuszeństwa zdolny jest tylko człowiek wolny, który posiada siebie, który dysponuje sobą, bo posłuszeństwo to jest podporządkowanie się drugiemu człowiekowi, decyzja woli. Podporządkowanie się z własnego wyboru. Dlaczego? Argumenty w postaci uznania mądrości drugiego człowieka, jego kompetencje, pod tym względem, pod którym się podporządkowuje, zasługuje na zaufanie, zaznacza R. Spitz w „Ojcostwie”. Pojęcie posłuszeństwa jest tak ważne, bo tez tej cechy, bez tej umiejętności nie mogłaby funkcjonować żadna rodzina, żadne państwo. Zauważmy jeszcze jedną rzecz. Jeżeli dziecko nie będzie wychowane do posłuszeństwa, nie będzie zdolne powierzyć siebie w jakimś zakresie komuś innemu, to ono nie będzie dobrym pracownikiem. Choć może się to wydawać dziwne, nie będzie nawet dobrą żoną czy dobrym mężem ani ojcem. Dziecko, gdy się rodzi, nie wie co jest dla niego dobre (dziecko nie ma rozeznania między dobrem a złem, jest amoralne). Wiedzą to rodzice, a przynajmniej powinni to wiedzieć. Gdy dorosłe dziecko wychodzi z domu, powinno jasno wiedzieć, co jest dla niego dobre, w ogóle, co jest dobre, a co złe. Mało tego – powinno być gotowe do opowiadania się za tym, co jest dobre. Nie jest to zdolność wrodzona, lecz zdobywana przez dziecko w procesie całego wychowania i nauczania. Dziecko ma czuć powinność opowiadania się za dobrem, a odrzucania zła, pisze J. Pulikowski w „Warto być ojcem”. Ale tę drogę od zupełnej nieporadności i nieświadomości do pełnego rozeznania w świecie dziecko musi przejść od początku ufając rodzicom, że to, co oni mówią, jest dla niego dobre. A więc na początku małe dziecko musi ufać rodzicom bezgranicznie, a potem rodzice powinni dopuszczać do coraz większej samodzielności po to, żeby wychodząc z domu osiągnęło pełną samodzielność i odpowiedzialność, podkreśla ten sam autor. Rodzice często jednak popełniają błędy. Podstawowym jest to, że rodzice żądają bezgranicznego posłuszeństwa, nie tłumacząc dzieciom, dlaczego stawiają takie, a nie inne wymagania, co przemawia za ich słusznością. Tłumaczenie nawet bardzo małemu dziecku dlaczego ja tak zdecydowałem jest ogromnie ważne, ponieważ dziecko wtedy uczy się, zaczyna rozumieć wyznawaną przez rodziców hierarchię wartości. Obyśmy pomogli dzieciom zrozumieć sens posłuszeństwa, dostrzegać dobro, jakie tkwi w posłuszeństwie, a wtedy będą posłuszne, bo dzieci są mądre, jak ujął to sam Jan Paweł II. Wyświetleń: 1754
Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. |