Katalog

Beata Maciocha
Język polski, Referaty

W kręgu legendy Marka Hłaski

- n +

W kręgu legendy Marka Hłaski

Hłasko debiutował mając zaledwie dwadzieścia lat. W ciągu bardzo krótkiego czasu uzyskał to, o czym marzyć może każdy pisarz: był znany, sławny i podziwiany. Dla Andrzeja Kijowskiego, o czym pisał w swym głośnym artykule "Głos pokolenia", był to jeden z najwybitniejszych debiutów powojennych na miarę Borowskiego, Dygata i Żukrowskiego.

Hłasko stał się idolem młodzieży i nie tylko. Większość krytyki ogłosiła jego "nowe duchem i formą" utwory głosem pokolenia.

To, że jego opowiadania były przedrukowywane w kilkunastu gazetach i czasopismach, ekranizowane i adoptowane przez radio nie jest niczym nadzwyczajnym. Należy jednak wziąć pod uwagę, że Hłasko był bardzo młodym twórcą, a w swoim literackim dorobku miał zaledwie jeden tomik opowiadań i parę drobnych fragmentów rozrzuconych po czasopismach.

Szczyt kariery literackiej i popularności osiągnął w ciągu kilkunastu miesięcy, na początku swojego pisarstwa.

Z biegiem czasu stawał się Hłasko pewnym znakiem wywoławczym, symbolem, mitem, legendą.

W dużym stopniu swój sukces zawdzięcza dokonującym się w Polsce, w połowie lat pięćdziesiątych przemianom politycznym. Następuje zmierzch kultu Stalina, "Inżynierowie dusz" przestają być tymi, którzy kształtują pisarzy. [1]

Zostaje zanegowany socrealistyczny schemat przez całe lata obowiązujący w polskiej w polskiej literaturze. Polski czytelnik był już zmęczony "produkcyjniakami", zmęczony i znudzony - pragnął wzruszeń, opisu uczuć.

W takiej właśnie sytuacji historycznej wyrasta pisarstwo Hłaski. W sytuacji, w której należało się spodziewać czegoś nowego w literaturze.

Hłasko wychodzi naprzeciw potrzebom całego społeczeństwa dając w swojej prozie opis nie tyle stanu świadomości swoich bohaterów co przede wszystkim ich emocje. Wszystko to znajdowało swoje odbicie w konstrukcji jego utworów, budowanych na zasadzie zestawienia, opozycji np.: miłości i zdrady, piękna i brzydoty, prawdy i kłamstwa, pragnienia i rozczarowania. Z takiego sposobu budowania utworu pisarz korzystał niejednokrotnie.

Możemy tu wymienić opowiadania takie jak: "Odlatujemy w niebo", "Śliczna dziewczyna", "Najświętsze słowa naszego życia", "Pierwszy krok w chmurach".

Postawił sobie za cel pokazanie życia nie takim, jakie powinno być, lecz takim jakiem jest naprawdę - z całą jego nędzą, zakłamaniem i udręką ("Pętla", "Pierwszy krok w chmurach", "Ósmy dzień tygodnia", "Odlatujemy w niebo").

Hłasko pisał o braku życiowych perspektyw dla młodych ludzi.

Mówił gorzką prawdę, ale to dzięki niej miał coraz więcej czytelników, którzy w utworach dostrzegali otaczającą ich rzeczywistość, a w postaciach bohaterów - zbuntowanych przeciwko szarej, biednej i "upadłej" codzienności - odnajdywali samych siebie.

Hłasko był pisarzem, przez którego usta przemawiała cała generacja jego pokolenia ze środowiska literackiego.

Byli to ludzie młodzi, którym stalinizm odebrał możliwość własnej decyzji, własnego świata i ludzi.

Hłasko jako jeden z pierwszych wcielił się w rolę człowieka, który mówi "nie" systemowi totalitarnemu.

Owo "nie" zostało wypowiedziane w sposób otwarty, odważny i atrakcyjny. Pisarstwo Hłaski właściwie poza młodzieńczą "Sonatą Marymoncką" i debiutancką "Bazą Sokołowską" wyrosło w opozycji do schematu socrealistycznego.

Przez jego usta przemawiali ludzie z dwóch środowisk: środowiska pisarskiego i środowiska społecznego.

Młodzież literacka zobaczyła w nim kogoś kto, przełamuje, dezautomatyzuje obowiązujące normy na gruncie literatury.

Młodzież nieliteracka zobaczyła w nim kogoś, kto mówi o bezperspektywiczności życia. Jedni i drudzy dostrzegali w nim samych siebie.

Biografia Hłaski jest tego najlepszym przykładem, że: "opisywał po prostu to, co widział, tam gdzie żył. (...) On taki świat znał. (...) Nawet jeśli w miarę swojej literackiej kariery czytał coraz więcej, zapoznawał się z klasykami to nie ujawniał tego w tym, co pisał - tu zawsze i wciąż chciał być prawdziwy, naturalny, chciał być sobą". [2]

Kijowski w swoim artykule "Głos pokolenia" napisał: "Hłasko jest (...) nieodrodnym członkiem swego pokolenia, czuje jego uczuciami i mówi jego językiem, żyje jego sprawami, jest tak bardzo jednym z nich". [3]

Przyczyn wielkiej popularności utworów Hłaski w latach 1955 - 56 nie można jednakże doszukiwać się wyłącznie w ich walorach artystycznych, ani też w zmieniającej się wówczas w kraju sytuacji społeczno - politycznej, choć zapewne były to dwa najistotniejsze źródła pisarstwa.

Nie bez znaczenia, na pewno, było też zjawisko ze sfery psychologii zbiorowości, które można by nazwać mianem fascynacji gwałtownym sukcesem jednostki.

Swoją legendotwórczą rolę odegrały też prasa, radio i kino. Hłaskę czytano, oglądano i słuchano, a przede wszystkim o Hłasce mówiono.

Jeszcze jednym, istotnym czynnikiem legendotwórczym była plotka. Ona czyniła Hłaskę bohaterem "historii" autentycznych i zmyślonych. Tych drugich było niepomiernie więcej. To plotka wkładała w jego usta słowa, które mówił naprawdę, ale i te których nigdy nie wyrzekł. Opisał to w swoim szkicu o Marku Eryk Lipiński. [4]

Po śmierci Hłaski jego matka udzielając wywiadu powiedziała: "To co krąży o nim... wymyślone opowieści, bzdurne anegdoty, ile ja się tego już nasłuchałam". [5]

W świadomości czytelników nastąpiło coś w rodzaju "interferencji", nałożenia się na siebie obrazów pisarza i kreowanych przez niego postaci.

Całkowicie uległa zatarciu granica między rzeczywistością a literaturą - styl zachowania Hłaski odbierano jako projekcję postaw bohaterów jego opowiadań i odwrotnie.

To także był jeden z ważniejszych czynników legendotwórczych. W ten sposób tworzyła się legenda, w której tworzeniu Hłasko sam uczestniczył, wyprzedając niejako w każdym z utworów swoja biografię.

Matka Hłaski mówiła: "Tkwiła w nim jakaś przekora, która nie pozwalała mu mówić prawdy o sobie: chcecie to mogę być taki a nie inny, takim jakim pragniecie mnie widzieć". [6]

Hłasko wcielał się w role, które mu wyznaczano, i których spełnienia od niego oczekiwano.

W "Sowie, córce piekarza" napisał: "Dano ci życie, które jest tylko opowieścią: ale to już twoja sprawa jak ty ją opowiesz i czy umrzesz pełen dni".

Dlatego cały czas mówił o sobie, tak w opowiadaniach, powieściach, których zmieniająca się sceneria wyznaczała kolejne etapy jego wędrówki po świecie, ale i w "Pięknych dwudziestoletnich" (swoistej autobiografii), gdzie zmyślenie miesza się z opisem rzeczywistych faktów.

Pisał o sobie i na swój sposób pisał tylko prawdę. Nie mówił bowiem o tym, jakim jest, lecz o tym, jakim chciałby być widziany i zapamiętany.

W ten sposób tworzył automitologię, będącą swojego rodzaju kreacja artystyczną i formą życiowej kompensacji.

Tworzył legendę, która pozwoliła pisarzowi i jego dziełu pomimo ich wieloletniej nieobecności w kraju przetrwać w świadomości literackiej.

Zatarcie granic miedzy egzystencją a artystyczną kreacją okazało się w końcu siłą twórcy, zapewniło mu bowiem pamięć.

Przypisy:
1. J. Karpiński, Inżynieria społeczna, Tygodnik Powszechny 1989 nr 6
2. L. Bugajewski, Pierwszy akt dramatu, Kultura 1981 nr 22
3. A. Kijowski, Głos pokolenia, Różowe i czarne 1957
4. E. Lipiński, Marek, Życie Literackie, 1980 nr 3
5. L. Kurpiewski, Piękny dwudziestoletni... na zawsze, Literatura z 4.06.1980
6. Tamże
 

Opracowanie: Beata Maciocha - nauczyciel j. polskiego Miejski Zespół Szkół w Biłgoraju

Wyświetleń: 1896


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.