Katalog

Krzysztof Krupiński
Zawodowe, Artykuły

Multimetry

- n +

Poznaj swoich uczniów

Poruszane problemy dotyczą wychowawców klas pierwszych w technikum i szkole zawodowej. Sam jestem wychowawcą pierwszej klasy w technikum elektronicznym.

Wybór szkoły po ukończeniu gimnazjum stanowi zawsze problem dla ucznia i jego rodziców. Dla każdego zawodu istotne są pewne wrodzone lub nabyte cechy i uzdolnienia predysponujące ucznia do nauki w określonej szkole. Uczniowie je posiadający uczą się chętniej i lepiej w porównaniu z tymi, którzy ich nie mają. Na pierwszych spotkaniach z rodzicami, moich nowych wychowanków, starałem się im to uświadomić, tak aby dalsza nauka w nowej szkole była dla ich dzieci przyjemnym obowiązkiem a nie "katorgą". Większość rodziców jest zainteresowanych właściwym wyborem szkoły dla dziecka, ale często brak jest im właściwej oceny jego możliwości. Zwracają się do mnie jako nowego wychowawcy o pomoc i opinię w tej sprawie. W pierwszej klasie mam z moimi wychowankami jedną godzinę wychowawczą w tygodniu. Zajęcia przedmiotowe zaczynam z nimi w drugiej klasie w wymiarze czterech godzin tygodniowo, co pozwala mi dopiero wtedy na lepsze ich poznanie. Tylko, że wtedy jest już trochę późno na korektę wyboru szkoły. Uczenie wychowanków na godzinach wychowawczych sposobów skutecznego uczenia się i technik zapamiętywania daje mi pewne wyobrażenie o ich zdolnościach i zainteresowaniach. Generalnie jednak muszę opierać się na spostrzeżeniach uczących ich innych koleżanek i kolegów.

Moje pytanie skierowane do uczniów o powód wyboru tej szkoły niewiele daje. Nieliczni potrafią logicznie uzasadnić swój wybór. Wiadomo, że szkołę często wybierają rodzice według swoich koncepcji rozwoju kariery dziecka, szkoda tylko, że często wybór nie ma nic wspólnego z możliwościami i zainteresowaniami ich "pociechy". Nie posądzam rodziców o złą wolę, ale często wyrządzają krzywdę swoim dzieciom stawiając im zbyt wysokie wymagania lub widząc u nich nie istniejące uzdolnienia. Miałem przypadek kiedy w klasie trzeciej ojciec syna, któremu groziło kolejne powtarzanie klasy, na moją informację o całkowitym braku zainteresowania syna przedmiotami zawodowymi, powiedział mi, że sam chciał być kiedyś elektronikiem, więc wysłał go do tej szkoły. W innym przypadku całkowitego braku zainteresowania nauką przez syna, matka powiedziała mi o podjęciu przez nią decyzji o udzielaniu mu korepetycji. Po krótkim czasie pojawiły się częste nieobecności w szkole i brak poprawy ocen. W następnym miesiącu matka poinformowała minie, że syn nie choruje, tylko nie chce chodzić do szkoły ani na korepetycje i spytała się co ma dalej zrobić. Zaproponowałem jej, aby spytała go dlaczego wybrał taką szkołę jeśli nie chce się w niej uczyć. Wtedy dowiedziałem się, że szkołę wybrała mu ona chcąc by miał zawód. On natomiast całe gimnazjum marzył o szkole sportowej w sąsiednim mieście, bo chciał zostać piłkarzem. Matka tłumaczyła mu obecny wybór szkoły brakiem pieniędzy na czesne do szkoły sportowej. Wyjaśniłem jej, że prawdopodobnie syn uznał, że jeśli miała pieniądze na korepetycje, to mogła równie dobrze przeznaczyć je na czesne. Poczuł się oszukany i nastąpił bunt z jego strony. Po przedyskutowaniu sprawy z synem matka zabrała jego papiery i postanowiła posłać go do wymarzonej szkoły.

Są i tacy rodzice, którzy pytają mnie wprost: "Czy uważa pan wybór szkoły dla naszego syna za właściwy? Poszedł on tam gdzie szli jego koledzy, a teraz ma trudności w nauce". Pytanie to jest proste, ale na jakiej podstawie mogę im udzielić tak ważnej odpowiedzi. Konieczne jest dobre poznanie uzdolnień, zainteresowań i ambicji dziecka, dlatego często sugeruję rodzicom wizytę z nim u specjalisty.

Stwierdziłem już dawno, że uczeń nie jest chętny do przyznania się, że szkołę wybrali mu rodzice lub namówili go koledzy. Po prostu się tego wstydzi, a przedmioty zawodowe go nie interesują, więc się ich mało uczy. Zaległości rosną co utrudnia rozumienie nowych partii materiału i zniechęca jeszcze bardziej go do uczenia się nie lubianych przedmiotów.

Postanowiłem poznać moich wychowanków dzięki przeprowadzeniu testów określających u nich dominującą półkulę mózgową oraz kanał sensoryczny. Nie publikuję tu stosowanych przeze mnie testów, bo nie są one mojego autorstwa. Osoby zainteresowane z pewnością zdołają je uzyskać podobnie jak ja z poradni psychologicno-pedagogicznych lub ośrodków doskonalenia nauczycieli. Nie sprawdzałem czy są dostępne w internecie.

Według mnie istotnym problemem nie jest uzyskanie samych testów, ale dobór sposobu ich przeprowadzenia. Wiadomo, że część uczniów może potraktować test jako zabawę, a mi chodziło o uzyskanie możliwie prawdziwych wyników.

Jeśli uczeń podpisze swoim imieniem i nazwiskiem arkusz testowy to będzie starał się jak najlepiej wypaść w teście i wybory będą nie autentyczne. Wobec tego odpowiedzi na pytania testowe powinny być anonimowe. Z drugiej strony interesują mnie konkretni uczniowie a nie cała klasa. Dalej podam wymyślony przeze mnie sposób rozwiązania tego problemu. W posiadanych przeze mnie testach należało dokonywać szybkiego i intuicyjnego wyboru odpowiedzi na proste pytania, dotyczące doznań i odczuć testowanej osoby. Znając skłonności uczniów do spoglądania do sąsiada, obawiałem się, że zasugerują się tym co napisze kolega. Myślałem jak szybko przeprowadzić test w klasie tak by wyeliminować problemy związane z brakiem autentyczności odpowiedzi. Wymyśliłem proste i jak sądzę po wynikach, skuteczne rozwiązanie, które teraz krótko opiszę.

Przed przystąpieniem do testu przypomniałem uczniom kilka informacji o półkulach mózgowych i dominujących kanałach sensorycznych u człowieka oraz jaki ma to wpływ na procesy uczenia się. Tu muszę nadmienić, że moi uczniowie mieli wcześniej ze mną i innymi specjalistami z poradni psychologiczno-pedagogicznej zajęcia na te tematy. Po krótkim wstępie zadałem im pytanie czy znają swoją dominującą półkulę mózgową i kanał sensoryczny. Okazało się, że raczej nie znają. Wtedy spytałem się ich czy chcieli by je poznać? Zgodnie z moim przewidywaniem odpowiedzieli, że tak. Powiedziałem im, że możemy to zrobić na bieżącej lekcji pod warunkiem, że udzielą prawdziwych, wynikających z ich odczuć odpowiedzi bez nadmiernego zastanawiania się i wzajemnego porozumiewania. Następnie poprosiłem o wyjęcie kartek i podzielenia ich na pół. Poinformowałem ich, że ankiety są anonimowe, więc nie będę znał ich odpowiedzi, a w ich interesie jest by były one prawdziwe. Jedną z połówek kartki kazałem podpisać imieniem i nazwiskiem i odłożyć na bok. Podałem przykładowe pytanie podobne do testowych i sposób udzielania odpowiedzi. Ponieważ zasady zostały zrozumiane, przystąpiłem do przeprowadzenia testu. Czytałem kolejno pytania a uczniowie zapisywali na nie podpisanej kartce litery odpowiadające wybranym przez nich odpowiedziom. Starałem się czytać w miarę szybko pytania co uniemożliwiało uczniom wzajemne porozumiewanie się. Po zakończeniu testu kazałem im policzyć ilości liter a, b, c i zapisać to na podpisanej kartce. Później w podobny sposób przeprowadziłem kolejny test. Zebrałem podpisane połówki kartek niezbędne do opracowania wyników testów. Oba testy przeprowadziłem w około 30 minut. W domu zgodnie z kluczem testu przeanalizowałem wyniki. Napisałem listę zawierającą: dane uczniów, ilość poszczególnych odpowiedzi oraz wynik testu. W ten sposób uzyskałem rozeznanie, u którego ucznia dominuje, która półkula oraz czy jest słuchowcem, wzrokowcem czy kinestetykiem. Na kolejnej godzinie wychowawczej przedstawiłem uczniom uzyskane przez nich wyniki. Wówczas dowiedziałem się, że dwóch uczniów miało wcześniej robione badania na dominującą półkulę mózgową w poradni i wyniki testu i badań są zgodne.

Wyniki testów przedstawiłem rodzicom. Wcześniej poinformowałem ich o cechy charakterystycznych dla osób z dominującą prawą i lewą półkulą mózgową. Następnie objaśniłem jakie formy nauki są wskazane dla wzrokowców, jakie dla słuchowców a jakie dla kinestetyków. Podałam również charakterystyczne typy zachowań podczas uczenia, odpowiadające poszczególnym dominującym kanałom sensorycznym.

Wyniki pierwszego okresu wykazały, że lepsze oceny uzyskali uczniowie z dominującą lewą półkulą, szczególnie w przypadku przedmiotów ścisłych i zawodowych. Ponadto okazało się, że uczniowie wykazujący nadmierną aktywność ruchową na lekcjach to kinestetycy. Co nie musi być objawem złego zachowania tylko może wynikać z ich charakteru.

Przeprowadzone testy umożliwiły mi jako wychowawcy poznanie mojej klasy przy stosunkowo niewielkiej liczbie godzin prowadzonych zajęć.

Zbieżność wyników testów i obserwacji rodziców uświadamiają nam jak ważne jest poznanie psychiki, uzdolnień i zainteresowań własnych dzieci. A jak wiadomo bez "poznania swoich uczniów" nie można właściwie pełnić funkcji wychowawcy.
 

Opracowanie: mgr inż. Krzysztof Krupiński
Nauczyciel Zespołu Szkół Nr 1
im. St. Staszica w Kutnie.

Wyświetleń: 716


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.