Katalog

Lilla Dzirba
Edukacja czytelnicza, Ankiety

Nie kary, lecz konsekwencje - pedagogizacja rodziców

- n +

Nie kary, lecz konsekwencje - pedagogizacja rodziców

Nad czym trzeba się zastanowić w odniesieniu do kar i konsekwencji w wychowaniu?

Wychowanie zaczyna się od samowychowania rodzica. Trzeba zadać sobie pytanie: Czy chcecie Państwo zostać dobrym ojcem, dobrą matką? A co robicie w tym celu? Ponieważ nikt nie staje się dobrym rodzicem tak przy okazji. A sama miłość też nie wystarczy.

Następnie rodzice muszą sobie uświadomić swoje cele wychowawcze oraz to, co chcą dzięki nim osiągnąć. Zastanawianie się w odpowiednim czasie nad celami i środkami wychowawczymi to rodzaj prewencji. Musimy zapobiegać, aby w miarę możliwości unikać trudności wychowawczych, ponieważ wtedy gdy zaczynają się problemy, rozmyślamy o karach i konsekwencjach. Zapobieganie jest konieczne, aby dziecko nie stało się nieposłuszne, krnąbrne, agresywne, lękliwe albo egoistyczne. Ustanowienie wyraźnych celów i dobrze przemyślane środki wychowawcze mogą w decydujący sposób przyczynić się do wykluczenia z góry określonych niepowodzeń i błędów. Dziecko musi wiedzieć, co rodzice uważają za dobre, a co za złe, co jest dla nich słuszne, a co nie, czego pragną, a na co nie pozwalają. A jeżeli można uzasadnić swoje przekonania w taki sposób, aby zrozumiało i zaakceptowało je także i dziecko, wtedy uczynimy ważny krok do przodu. Poza tym powinno ono wiedzieć, że jego rodzice konsekwentnie zwracają uwagę i pilnują tego, by pielęgnowane było dobro oraz aby zło nie wkradało się w życie dziecka. Tego typu wyraźnych orientacji potrzebują młodzi ludzie. Jeżeli więc rodzice dzisiaj krytykują to, z czego wczoraj jeszcze się serdecznie śmiali, jeżeli sami nie robią tego, czego żądają od swoich dzieci i nie są dla nich żywym przykładem, wtedy podkopują swój własny autorytet.

Pamiętajmy - dzieci i młodzież potrzebują punktów odniesienia, potrzebują oparcia. Jednakże od rodziców, którzy sami nie mają żadnego oparcia i dlatego są nieobliczalni i niepewni siebie, którzy są niewolnikami swoich nastrojów, zmieniających się stale wyobrażeń i ideałów, nie mogą oni otrzymać żadnych orientacji dla własnego zachowania. W takim przypadku dzieci i młodzież uczą się wahania, niezdecydowania i uważają, że niepewność jest normalnością.

Konsekwentne zachowanie daje - nie tylko dzieciom, lecz również dorosłym - pewność i poczucie bezpieczeństwa. To, czy dzieci stosują się zawsze do dążeń rodziców, jest już zupełnie innym pytaniem. Często tego nie robią. A wtedy nie chodzi o jakieś tam kary, lecz o konsekwencje. Konsekwencje muszą być z góry tak jasne, jak to, do czego mają one prowadzić. Dzieci powinny wiedzieć, że w gruncie rzeczy same są odpowiedzialne za te konsekwencje. Muszą one wypić samodzielnie piwo, którego same nawarzyły. W związku z tym bardzo ważne jest, aby młodzi nauczyli się rozumieć, że konsekwencje są zawsze skutkami, są następstwem pewnych działań. Wynikają one z tego, co je poprzedziło i co nie było w porządku. Trzeba je sobie samemu przypisać. I tak konsekwencje są tym, co następuje siłą rzeczy. Chodzi o to, by nasi "mali grzesznicy" byli świadomi następującej rzeczy: ja sam jestem odpowiedzialny za przekroczenie określonych granic oraz za to, co z tego wynika, mianowicie za konsekwencje, które były mi znane.

Konsekwencje, które są wyciągane, muszą jednak być ustosunkowane do tego, co "się nie powiodło", ponieważ dorastające dzieci są niezwykle wrażliwe na niesprawiedliwe sankcje. Jak wynika z doświadczenia każdy brak umiaru, nieproporcjonalność wyrządza szkody, budzi ewentualne uczucie nienawiści i żądzę zemsty. Wniosek: wyciągając konsekwencje trzeba znaleźć właściwą miarę, ponieważ jej brak może stwarzać nowe problemy.

Bardzo trudne może być wyciąganie konsekwencji w zupełnie nowej sytuacji. Np. Nasz syn "pożyczył sobie na wieczne nieoddanie" cztery deski od stolarza w wiosce. Razem z przyjaciółmi chciał z nich zbudować szałas. Okradziony rzemieślnik zupełnie przypadkowo zauważył te deski, leżące przed naszym garażem i przyszedł do mnie. Sytuacja ta była dla nas zupełnie nowa, ponieważ kradzież przydarzyła się naszemu dziecku po raz pierwszy. Co zrobić? Została zwołana konferencja rodzinna. Jej założenia: żadnych przedwczesnych osądów i kar, ale jasne sformułowania; każdy musi podać konstruktywne propozycje, jak można by usunąć powstałą szkodę. W trakcie rodzinnej konferencji ustalono konsekwencje:
1.Obiecać w obecności wszystkich, że nigdy więcej niczego nie ukradnie.
2.Odnieść z powrotem deski i przeprosić stolarza.
3.Przynajmniej przez dwa dni pomagać w posprzątaniu warsztatu stolarskiego po skończonej pracy.
4.Potrzebne do budowy szałasu deski zakupić z własnego kieszonkowego.

Nasza obietnica w stosunku do "marnotrawnego syna" brzmiała: o tym przypadku nikt więcej w rodzinie nie będzie rozmawiał.

Wyciąganie właściwych konsekwencji w zupełnie nowych sytuacjach nie jest łatwą sprawą. Dlatego też trzeba dać sobie dużo czasu i dokładnie się nad wszystkim zastanowić. Spontaniczne reakcje kryją w sobie zawsze niebezpieczeństwo, że zrobimy lub powiemy coś, czego w krótkim czasie będziemy żałować. A wtedy do pierwszego problemu dochodzi jeszcze jeden, ale za niego odpowiedzialna jest wyłącznie spontanicznie reagująca osoba.

Nie istnieją żadne recepty dla zupełnie nowych sytuacji. Ale dzięki "zapobiegawczemu wychowaniu", w którym ważne jest przede wszystkim, aby ustalone zostały jasne reguły gry i znane były konsekwencje, które wyciągane będą w przypadku nie stosowania się do tych reguł, można częściowo uniknąć przykrych niespodzianek.

Konsekwencje nie mogą mieć nic wspólnego z zemstą, pokutą, karą itp. Sensowne konsekwencje powinny być drogowskazami, które pokazują, na jaką drogę trzeba wkroczyć, aby zejść z "niewłaściwych" torów i znaleźć te prawidłowe. Jest to decydująca różnica w porównaniu z karą. Kary upokarzają, poniżają, czujemy się po nich straszliwie i nie widzimy wyjścia ze swojej sytuacji. Konsekwencje również mogą boleć, ale otwierają one możliwości powrotu i zawrócenia. Ponieważ dają one wyjście z dylematu, są jakby światełkiem na horyzoncie.

A.Faber i E.Mazlish proponują zamiast stosowania kar inne metody, manowicie:
1.Wskazanie dziecku pomocnej metody w rozwiązaniu danej sytuacji.
2.Wyrażenie swojej stanowczej dezaprobaty dla złego zachowania.
3.Wyrażenie swoich uczuć i oczekiwań w związku z zaistniałą sytuacją.
4.Pokazanie dziecku, jak może naprawić zło.
5.Zaproponowanie wyboru przy rozwiązaniu sytuacji związanej ze złym zachowaniem.
6.Pozwolenie dziecku na odczucie konsekwencji swego zachowania.

Problem stosowania kar polega na tym, iż sposób ten po prostu nie skutkuje, gdyż powoduje rozterkę duchową i dziecko - zamiast poczucia winy za to, co zrobiło oraz myślenia nad tym, jak to naprawić - oddaje się całkowicie myślom o odwecie. Innymi słowy, karząc dziecko, pozbawiamy je w tym samym momencie bardzo ważnych procesów wewnętrznych, unaoczniających mu złe zachowanie.

BIBLIOGRAFIA:
1. Faber A. i Mazlish E., Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły, Media Rodzina, Poznań 2001.
2. Faber A. i Mazlish E., Jak mówić, żeby dzieci się uczyły w domu i w szkole, Media Rodzina, Poznań 2002.
3. Pauling P., Szczęśliwe dzieci, czyli udane wychowanie, Wydawnictwo "Jedność", Kielce 2003.

Opracowanie: Lilla Dzirba

Wyświetleń: 3532


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.