Na maksymalnych obrotach
Gdyby Marcin nie spotkał Teresy Malik, prawdopodobnie do dziś nie wyszedłby poza obręb rodzinnego świata. Rodzice rzadko są przygotowani na dziecko z porażeniem mózgowym lub innym upośledzeniem, więc kiedy pojawia się ono w ich życiu, są zrozpaczeni, upokorzeni, bezradni. Mama Marcina twierdzi, że dopiero pani Teresa pokazała im syna na nowo.
- Zobaczyliśmy w nim nie chore dziecko, lecz wspaniałego chłopca, który może się rozwijać - mówi Aneta Grzęda. - Dzięki niej skończył szkołę podstawową, teraz uczy się w szkole zawodowej.
Wrocławski Ośrodek Szkolno-Wychowawczy mieści się w niewielkim, szarym budynku położonym między dwiema szkołami. Każdego dnia można w nim spotkać Teresę Malik, nauczycielkę przystosowania do życia w rodzinie. Uczniowie bardzo lubią przychodzić na jej lekcje, bo pani jest taka dobra, zawsze uśmiechnięta, nie denerwuje się, kiedy zarzucają ją dziesiątkami pytań. I bardzo ich szanuje, przy każdej okazji powtarza, że i dla nich jest miejsce w społeczeństwie, że mogą żyć jak inni, a jeśli nauczą się odpowiedzialności - nawet zakładać rodziny. Wierzą jej, bo nie są to tylko czcze słowa. Nauczycielka przy każdej okazji udowadnia, jak szanuje swoich podopiecznych i troszczy się o nich. Oni zaś odwdzięczają się jej tym samym.
Po powrocie z uroczystości rozstrzygnięcia konkursu "Nauczyciel Roku 2004" Teresa Malik była w sielskim nastroju.
- Rozpierała mnie duma - opowiada. - Z moich uczniów, grona pedagogicznego. Bo im również należy się ta nagroda.
Jednak w szkole jej sukces przeszedł bez echa. Nie było uroczystego apelu ani fety w pokoju nauczycielskim. Pani Teresa schowała dyplom, zakasała rękawy i wróciła do codziennej pracy organicznej.
- Wchodzę na lekcję, a tu pusta klasa - wspomina pierwszy dzień po otrzymaniu wyróżnienia.
- Nie wiedziałam, co o tym myśleć, ale zrobiło mi się przykro. Tłumaczyłam sobie, że może moi pupile coś narozrabiali i poszli na dywanik do dyrektora.
Nagle zza drzwi wyskakują uczniowie. Sto lat, sto lat - rozlega się chóralny śpiew. Drobniutka postać pani Teresy znika w objęciach rosłych młodzieńców z I klasy ZSZ, której jest wychowawczynią. Obiecała, że o wszystkim opowie im dokładnie na godzinie wychowawczej. Nie mogli się tej lekcji doczekać. A kiedy wreszcie zjawili się w pracowni, oczy zmieniły im się w dwie duże pięciozłotówki. Na stołach leżała apetyczna... pizza!
- Przecież nie będziemy rozmawiali na głodnego - uśmiechnęła się do nich nauczycielka.
Opowiedziała im więc o ministrze Sawickim, pani wicepremier Jarudze-Nowackiej, gratulacjach od prezesa Broniarza i o kamerach telewizyjnych, przed którymi - nie ukrywa - stała speszona. Uczniowie byli ciekawi każdego szczegółu. Z wypiekami na twarzy oglądali album z fotografiami z uroczystości w MENiS, dyplom, czytali list od ministra edukacji. Nie posiadali się z dumy, że uczy ich jedna z najlepszych nauczycielek w kraju.
- Nikt nigdy z taką szczerością nie gratulował mi sukcesu i tak się z niego cieszył - ze wzruszeniem mówi pani Teresa. - Chociażby dlatego warto było stanąć do tego prestiżowego konkursu.
Do entuzjastycznie świętujących sukces ukochanej nauczycielki uczniów dołączyła wąska grupka najbliższych kolegów pani Teresy ze szkoły.
Ze Skarżyska do Wrocławia...
...z przystankiem w Zgorzelcu. W takim skrócie można opisać karierę zawodową wyróżnionej w konkursie "Nauczyciel Roku 2004". Teresa Malik urodziła się u podnóża Gór Świętokrzyskich w Skarżysku Kamiennej, gdzie mieszkała do ukończenia szkoły średniej. O tym, że zwiąże swoje życie z upośledzonymi dziećmi, zdecydował czysty przypadek.
- Na obozie letnim, w szkole średniej, spotkałam wychowawczynię dzieci niepełnosprawnych - wspomina. - Namówiła mnie do odwiedzenia ośrodka, w którym one przebywają. Byłam też w szpitalu, rozmawiałam z tymi dziećmi. Od tamtej pory wiedziałam, co chcę robić w życiu.
Ukończyła studia w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, a następnie wyjechała do Zgorzelca, gdzie uczyła w szkole podstawowej. Po kilku latach przeniosła się do Wrocławiu, znalazła pracę w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym i tu już została. Po pewnym czasie musiała zrezygnować z części swych zajęć pedagogicznych na rzecz administrowania. Została dyrektorem. W trakcie tego dziewięcioletniego kierowania placówką piwnicę zaadaptowano na pracownie dla uczniów ze szkoły zawodowej, utworzono dodatkowy etat pedagoga i dwa etaty psychologa, przybyło pomocy dydaktycznych. Pani Teresa chodziła od drzwi do drzwi licznych instytucji i prywatnych przedsiębiorców, pozyskując fundusze na rozwój ośrodka. Efekt - jej uczniowie jako pierwsi we Wrocławiu mieli pracownię komputerową. Jednak nim ona powstała, dyrektor Teresa Malik zorganizowała pracownię rewalidacji z prawdziwego zdarzenia. Choć tamten okres wspomina miło, cieszy się, że teraz może zająć się tylko dziećmi. Zrezygnowała z dyrektorskiego fotela.
Po pracy... w pracy
Teresa Malik nie zwalnia tempa, ciągle się doskonali. Nie chwali się sukcesami, nie udaje, że zjadła wszystkie rozumy. Do swej bogatej wiedzy i doświadczenia podchodzi z pokorą. Korzysta z każdej okazji, by uczestniczyć w szkoleniach, konferencjach, seminariach i warsztatach. Niemalże każdą wolną chwilę poświęca lekturze fachowej literatury.
- Praca z dziećmi upośledzonymi to bardzo trudne i odpowiedzialne zajęcie - przekonuje. - Trzeba cały czas poszerzać wiedzę. Moi podopieczni zazwyczaj pochodzą z biednych, zaniedbanych domów, co jeszcze bardziej pogłębia ich upośledzenie. Nauczyciel pracujący z niepełnosprawnymi dziećmi musi współpracować także z rodziną.
Aneta Grzęda nigdy nie zapomni dnia, w którym w ich domu zjawiła się pani Malik. To właśnie wtedy uwierzyła, że jej syn z porażeniem mózgowym potrafi nauczyć się wielu rzeczy.
- Jesteśmy wdzięczni losowi, że spotkaliśmy ją na naszej drodze - mówi Grzęda. - Ile zapału i wiary wkłada ona w pracę z Marcinem. Ta jej wiara była dla nas ogromnym wsparciem. Takiego nauczyciela życzę każdemu dziecku i rodzicowi.
Wybrańcami losu czują się Tomek, Ania i inne dzieci z Ośrodka.
- O takim nauczycielu i wychowawcy inni mogą sobie tylko pomarzyć - twierdzi Tomek z I ZSZ.
- Zawsze można z nią porozmawiać, jest pomocna, szczera, szanuje nas - dodaje Ania, jedyna dziewczyna w klasie.
- Dla mnie pani Teresa jest kimś więcej niż zwykłym nauczycielem mówi Iza z II ZSZ. - Mogę do niej przyjść z każdym problemem i wiem, że zostanę wysłuchana.
Uczniowie pani Teresy biorą regularnie udział w konkursach plastycznych i gastronomicznych. Mało tego, współpracują również z organizatorami festiwalu Vratislavia Cantas. Każdego roku przygotowują wiązanki kwiatów jego uczestnikom. Dzięki temu mają darmowy wstęp na koncerty. Skrupulatnie wykorzystują też każdą możliwość odwiedzin we wrocławskiej filharmonii.
Po co jej to wszystko
Jednak praca w ośrodku to nie jedyne zajęcie pani Teresy. Jest także wykładowcą metodologii pedagogiki specjalnej w Wyższej Szkole Pedagogicznej i na Uniwersytecie Wrocławskim.
- W prowadzonych z taką pasją zajęciach nie uczestniczyłam już nigdy więcej - wspomina wykłady Malik była studentka Beata Kwiatkowska. - Wiedzę, którą nam przekazała, wykorzystuję na co dzień w pracy w Warsztatach Terapii Zajęciowej. Teresa mocno się udzielała przy ich tworzeniu. Uważam, że wyróżnienie w konkursie jest ukoronowaniem jej pracy.
Pomysł warsztatów terapii zajęciowej zrodził się pod wpływem obaw, aby dzieci z upośledzeniem kończący szkołę nie siedziały w domu, lecz nadal się rozwijały.
- Jak ona walczyła o te warsztaty - wspomina początki działalności Beata Kwiatkowska. - Chodziła od urzędu do urzędu, później szukała sponsorów. Nie załamywała się, gdy jej odmawiano. W końcu dopięła swego.
Koledzy z pracy mówią o Teresie Malik z dużym uznaniem.
- Świetny organizator, chętnie się udziela społecznie, nigdy nie odmawia pomocy - komplementuje koleżankę Anna Wojciechowicz, nauczycielka matematyki.
Jerzy Dzienis: Znam Teresę od 20 lat. Ona nie może usiedzieć w jednym miejscu. Niektórzy jej się dziwią. Zdobyła wszelkie możliwe stopnie awansu, ma masę nagród, po co się więc tak stara?
Maria Kieleczawa, nauczycielka zawodu, wespół z Teresą Malik organizują święto chleba. Jest to ogólnomiejska impreza, podczas której młodzież z ośrodka prezentuje własne wypieki, a także prace plastyczne. Dla niej pani Terenia jest nauczycielem z powołaniem.
- Ona się dzieli z tymi dziećmi wszystkim, co ma - mówi Kieleczawa. - Wielokrotnie zimą z własnych pieniędzy kupowała im ubrania. Spędza z nimi czas nie tylko w szkole, lecz także w soboty i niedziele. Byłam ogromnie szczęśliwa, gdy dowiedziałam się, że Terenia została wyróżniona w konkursie Nauczyciel Roku 2004.
Czasem jednak nawet ona musi się zatrzymać i chwilę odpocząć. Wówczas ze swym już dorosłym synem wybiera się na jedno-dwudniową wycieczkę w okolice Wrocławia.
- Chodzimy po lesie, po rozlicznych pagórkach i rozmawiamy - opowiada. - Staramy się nadrobić czas, który spędzamy poza domem.
Największą pasją Teresy Malik są podróże. Była w USA, Włoszech i Hiszpanii. Podczas pobytu za Oceanem nie tylko odpoczywała, lecz również brała udział w seminariach poświęconych niepełnosprawnym dzieciom.
Teraz dzięki wyróżnieniu w konkursie odwiedzi kolejną europejską stolicę.
- Mam jeszcze kilka niezrealizowanych marzeń - zwierza się. - Bardzo chciałabym kiedyś wybrać się do Nepalu, gdzie mieszka moja przyjaciółka.
MACIEJ KUŁAK
|