Ewaluacja in statu nascendi Jakie zagrożenie niesie ze sobą nieprawidłowo przeprowadzony proces ewaluacji w placówce oświatowej? Jakie niebezpieczeństwa z tego wynikają? Co zrobić, by uniknąć powszechnych błędów w przeprowadzonej ewaluacji zewnętrznej? Na te, tak ważne pytania, odpowiada Klemens Stóżyński, wieloletni nauczyciel, a obecnie Rzeczoznawca MEN ds. podręczników szkolnych i współpracownik Centralnej Komisji Egzaminacyjnej oraz Ośrodka Rozwoju Edukacji.
Ruszył program pilotażowy ewaluacji zewnętrznej prowadzonej w ramach nadzoru pedagogicznego. Prowadzone są szkolenia pracowników kuratoriów, których zadaniem będzie ewaluacja szkół i placówek oświatowych.
Pilotaż tego przedsięwzięcia, jak zresztą każdy pilotaż, ma na celu wczesne ujawnienie zagrożeń, błędów i uchybień - po to, by można jak najwcześniej podjąć działania w celu wyeliminowania owych uchybień. Nie jest możliwe, aby nowe i trudne działania w szerokiej skali społecznej od początku były bezbłędne.
Jeżeli dobrze rozumiem zasadę pilotażu i zasadę upowszechniania raportów ewaluacyjnych, powinienem zgłosić swoje uwagi i zastrzeżenia do prowadzonych w tym zakresie działań. Rozumiem także, że nie będzie to odczytane jako chęć szkodzenia samej idei ewaluacji lub rozpoczętym działaniom (byłoby to absolutnie niezgodne z moimi intencjami), lecz jako próba wskazania przez osobę z zewnątrz i zarazem praktyka tych błędów, które w pierwszej kolejności powinny być wyeliminowane.
Ewaluacja bowiem z samej swojej natury, jako działanie bardzo skomplikowane i odpowiedzialne, zagrożona jest wieloma niebezpieczeństwami, z których jednym z najważniejszych jest pozorność. Tak o tym pisze Bolesław Niemierko, pod którego skrzydłami kilkanaście lat temu zaczynałem swoją przygodę z ewaluacją (w cytacie pomijam anglojęzyczne odpowiedniki polskich pojęć):
Michael Patton i E.A. Suchman zauważyli bardzo liczne odmiany pseudoewaluacji, to jest ewaluacji pozornej, w edukacji, a wśród nich następujące:
- Ewaluacja tandetna, polegająca na szybkim zebraniu byle jakich danych i opatrzeniu ich zdroworozsądkową, ale zawsze pozytywną interpretacją.
- Ewaluacja masywna, polegająca na powielaniu informacji potocznej uzyskanej od nauczycieli i uczniów w setkach tabel i histogramów.
- Ewaluacja towarzyska, oparta na osobistych kontaktach ewaluatorów z twórcami systemów dydaktycznych.
- Ewaluacja wydumana, pozbawiona zbierania danych.
- Ewaluacja przelotna, oparta na powierzchownych wrażeniach.
- Ewaluacja wybielająca, ukrywająca braki.
- Ewaluacja torpedująca, obliczona na zniszczenie systemu.
- Ewaluacja spychająca, obliczona na odwlekanie decyzji o zmianie.
- Ewaluacja rytualna, wykonywana bez zainteresowania, z nakazu.
Wyżej wymienione przez Bolesława Niemierkę zagrożenia nie tylko warto, ale koniecznie trzeba, znać dzisiaj - kiedy rozpoczyna się w skali kraju ewaluacja zewnętrzna. Ta ewaluacja, która - w odróżnieniu od wewnętrznej - źle przeprowadzona może skutkować dla dyrektorów szkół sankcjami, a dla decydentów oświatowych - mylną informacją strategiczną.
Co jest gorsze lub groźniejsze - nie ma sensu rozstrzygać, podobnie jak nie ma sensu dyskutować, czy gorsza jest dżuma, czy cholera.
Jeszcze wypada się wytłumaczyć z tytułu. Brzmi ładnie i tajemniczo, więc kojarzy się z ewaluacją - wiedzą dla wielu tajemną. Ale nie tylko o to chodzi przecież. Przypomnijmy wiadomości z chemii - niektóre pierwiastki (np. tlen, wodór) w momencie powstawania (po łacinie in statu nascendi) nie mają jeszcze budowy cząsteczkowej, typowej dla ich naturalnego występowania w przyrodzie. Pierwiastki te w takiej postaci są znacznie bardziej aktywne, a praktycznie - toksyczne, działają niszcząco na wiele substancji organicznych. Obawiam się, że i ewaluacja w momencie swego rodzenia się (in statu nascendi) może być szczególnie "aktywna" w sensie oddziaływania na system oświatowy. Niekoniecznie będzie to oddziaływanie dobroczynne.
Ewaluacja lekkomyślna
Dla ewaluacji pod względem metodologicznym (o czym piszę w swojej książce3) kluczowe jest zbieranie właściwych danych we właściwy sposób i ich odpowiednia interpretacja. Bolesław Niemierko wyróżnia4 (za A.W. Astinem i R.J. Panosem) cztery rodzaje informacji o systemach kształcenia, z czego na potrzeby niniejszej analizy przywołam dwa:
- Informacja potoczna (ang. folklore) jest uzyskiwana od nauczycieli, administracji szkolnej, uczniów i ich rodziców. Może dotyczyć charakteru moralnego i rozwoju intelektualnego uczniów, wartości programu nauczania, podręczników i metod egzaminowania, osobowości nauczycieli. Obfituje w najprostsze, stereotypowe klasyfikacje i wyjaśnienia (...). Przekonania te są w pewnym stopniu trafne i w pewnym stopniu błędne, jak wszelkie potoczne przekonania o naturze ludzkiej, losach ludzi, wydarzeniach historycznych, zjawiskach przyrodniczych. (...)
- Informacja badawcza (ang. research evaluation) jest uzyskiwana w taki sposób, by poszukiwana zależność mogła być potwierdzona, niepotwierdzona lub zaprzeczona. Na przykład pewne działanie innowacyjne może podnosić określone osiągnięcia uczniów, pozostawać bez wpływu na te osiągnięcia lub je obniżać. (...)
Informacja potoczna jest najłatwiejsza do uzyskania, ale najmniej wiarygodna. W ewaluacji systemów dydaktycznych liczą się wszystkie rodzaje informacji, jeżeli tylko nie są między sobą mylone, a źródła informacji są podane.
Zapamiętajmy sobie na użytek analizy jednego z raportów ewaluacyjnych: na czym polega i jaką wartość ma informacja potoczna, a jaką - informacja badawcza.
Tu zwrócę uwagę na ważny szczegół: informacja badawcza pozwala ustalić związek, zależność między obserwowanymi zjawiskami. Niekiedy bowiem związek taki istnieje, ale niekoniecznie jest to związek przyczynowy.
Podam tu przykład, który część czytelników zapewne zna: istnieje potoczne przekonanie (zapewne rozpowszechniane na użytek najmłodszych), że dzieci są przynoszone przez bociany. A badania naukowe wykazały związek (mówiąc uczenie - dodatnią korelację) między liczbą bocianów na danym terenie a wskaźnikiem przyrostu naturalnego. Im większa populacja bocianów, tym wyższy przyrost naturalny.
Lekkomyślny interpretator sformułowałby wniosek: to dowód, że istotnie dzieci są przynoszone przez bociany. Doświadczony interpretator poszukałby sensownego wyjaśnienia, wychodząc z założenia, że współistnienie dwóch zjawisk jeszcze nie świadczy o tym, że jedno z nich zależy od drugiego (czyli, że istnieje związek przyczynowy). Otóż przyrost naturalny jest wyższy na terenach wiejskich (co ma swoje powody, bynajmniej nie zoologiczne), zaś populacja bocianów w miastach jest dużo mniej liczna (lub nie występuje), co nie ma żadnego związku z przyrostem naturalnym.
Taka pozorna zależność zjawisk jest poważnym zagrożeniem dla ewaluacyjnego wnioskowania - nie zawsze osiągnięcia uczniów zależą od szkoły. Odsyłam tu do przykładu5 umieszczonego przeze mnie w książce o ewaluacji wewnętrznej.
Przyjrzyjmy się teraz sposobowi wykorzystania danych w jednym z pilotażowych raportów ewaluacyjnych z województwa dolnośląskiego. Dla analizy zacytuję po kolei (wszystko kursywą):
- fragment wstępny umożliwiający identyfikację szkoły, a dzięki temu samodzielne sprawdzenie informacji na wskazanej wcześniej "ewaluacyjnej" stronie internetowej;
- nazwę wymagania będącego przedmiotem badania ewaluacyjnego;
- wnioski i interpretacje.
Na potrzeby zatytułowania tego rozdziału, na wzór dziewięciu podanych przez Niemierkę określeń typów pseudoewaluacji, ukułem dziesiąte określenie: ewaluacja lekkomyślna. Dlaczego? - postaram się udowodnić niżej.
Fragmenty raportu z ewaluacji Zespołu Szkół Mechanicznych w Świdnicy
Badanie zostało zrealizowane w dniach 6.11.-16.11.2009 r. przez zespół wizytatorów ds. ewaluacji, w skład którego weszli: [tu wymienione są trzy nazwiska - przyp. aut.]. Badaniem objęto 162 uczniów Technikum (ankieta i wywiad grupowy), 71 rodziców (ankieta i wywiad grupowy) i 38 nauczycieli (ankieta i wywiad grupowy). Przeprowadzono wywiad indywidualny z dyrektorem placówki, grupowy z przedstawicielami samorządu lokalnego i partnerów szkoły, grupowy z pracownikami niepedagogicznymi, a także obserwacje lekcji, placówki i analizę dokumentacji. Na podstawie zebranych danych został sporządzony raport, który obejmuje podstawowe obszary działania szkoły lub placówki: efekty działalności dydaktycznej i wychowawczej, procesy zachodzące w szkole/placówce, funkcjonowanie szkoły/placówki w środowisku lokalnym i zarządzanie szkołą/placówką.
Wymaganie: analizuje się wyniki sprawdzianu, egzaminu gimnazjalnego, egzaminu maturalnego i egzaminu potwierdzającego kwalifikacje zawodowe.
Wdrażane w szkole wnioski z analizy wyników egzaminów zewnętrznych przyczyniają się do poprawy jakości pracy szkoły poprzez wzrost efektów kształcenia, co potwierdza:
- wzrost zdawalności egzaminu maturalnego z 52,5 % w 2008 r. do 85,2 % w 2009 r.,
- 100 % zdawalność egzaminu maturalnego w części ustnej z języka polskiego i języka angielskiego,
- 45 % wzrost zdawalności matematyki na egzaminie maturalnym,
- wzrost o 5 % zdawalności egzaminu w zawodzie technik mechanik.
Powyższe efekty są wynikiem pracy nauczycieli w zakresie: opracowania i wdrożenia działań naprawczych, organizacji zajęć pozalekcyjnych w ramach Programu Wyrównywania Szans Edukacyjnych, prowadzenia indywidualnych konsultacji dla uczniów zgodnych z ich potrzebami oraz zmiany stosowanych metod nauczania.
Wyniki egzaminu maturalnego w 2009 r. świadczą o skuteczności działań podjętych przez nauczycieli i obraniu właściwego kierunku rozwoju w celu poprawy jakości kształcenia. Potwierdzają to wszystkie analizowane źródła, tj. wyniki ewaluacji wewnętrznej, wywiad z dyrektorem szkoły, ankieta dla nauczycieli, analiza dokumentów, wywiad grupowy z nauczycielami.
Ewaluacja ewaluacji Zespołu Szkół w Świdnicy
Na początku wypada krótko skomentować metodologię tego badania. W części wstępnej wymieniono metody zbierania informacji, jednak nie przedstawiono związku między tymi metodami, czyli nie dano modelu metodologicznego, do czego ja osobiście przykładam wielką wagę. Ale nie brak modelu metodologicznego jest według mnie istotny - to kwestia samej koncepcji badania i zapisu tej koncepcji.
Istotniejszy wydaje się dobór metod zbierania informacji. We wstępie do tego raportu napisano:
Potwierdzają to wszystkie analizowane źródła, tj. wyniki ewaluacji wewnętrznej, wywiad z dyrektorem szkoły, ankieta dla nauczycieli, analiza dokumentów, wywiad grupowy z nauczycielami.
Łatwo zauważyć, że - poza analizą dokumentów - wszystkie wymienione formy zbierania informacji prowadzą do tego, co Bolesław Niemierko w przytoczonym wyżej cytacie nazywa informacją potoczną - czyli taką, która ma bardzo niską wiarygodność. To jedno. Druga sprawa: zdumiewa mnie popularność wywiadów grupowych w pilotażowych ewaluacjach. Wywiad grupowy w analizowanej ewaluacji dotyczył nauczycieli, w ewaluacji "wielkopolskiej", omawianej niżej, dotyczył samorządu lokalnego, partnerów szkoły i pracowników niepedagogicznych.
Zdumiewa mnie wybór przez początkujących i niemających jeszcze doświadczenia ewaluatorów metody bodaj najtrudniejszej, wymagającej przede wszystkim doświadczenia (oraz - co też warto zaznaczyć - sporych nakładów finansowych). Wywiady grupowe to technika w Polsce mało znana i bardzo trudna. Przede wszystkim raczej się nie nadaje w wypadkach, kiedy trzeba porównywać wnioski i informacje pozyskane za pomocą tej techniki w różnych sytuacjach.
Oczywiście krytyk ma zawsze obowiązek wytłumaczenia się z takich, a nie innych opinii. Zatem przywołam pierwszą bodaj w Polsce publikację (oryginalną polską, a nie tłumaczoną z innego języka) na temat wywiadów grupowych, której autorką jest Dominika Maison, pracownica Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego6. Oto kilka cytatów, przede wszystkim dowodzących trudności przywołanej techniki.
- (...) w zogniskowanych wywiadach grupowych niewiele jest jednoznacznych i kategorycznych zasad, które mogłyby być w niej [książce] sformułowane. Często jest tak, że rozmaici moderatorzy - osoby prowadzące zogniskowane wywiady grupowe - mają swoje przyzwyczajenia i swoje zasady (...) oraz wypracowali własny - charakterystyczny dla nich - styl prowadzenia wywiadu grupowego.
- W przypadku analizy danych jakościowych istnieje mniej wyraźnych zasad, którym taka analiza powinna być podporządkowana. Analiza wyników zogniskowanych wywiadów grupowych jest w dużym stopniu oparta na doświadczeniu badającego, daje możliwość wielu interpretacji, przez co wnioski wyciągnięte z badania są złożone. (...) związane jest z tym również pewne ryzyko nadinterpretacji i wyciągnięcia mylnych wniosków.
- Początkującym badaczom jakościowym często bardzo trudno jest zrozumieć specyfikę analizy danych jakościowych. Specyfikę tę również bardzo trudno wyjaśnić.
W swojej książce, o której wspominałem wyżej, nie piszę - wśród metod zbierania informacji - o wywiadach grupowych, a to nie dlatego że nie mam pojęcia o tej metodzie. Przeciwnie - właśnie dlatego, że mam pojęcie, nie zalecam takiej techniki osobom stawiającym w ewaluacji pierwsze kroki.
Tyle o metodologii zbierania informacji w owym raporcie. Teraz spójrzmy na problem interpretacji danych. Wróćmy do wcześniej omawianego przykładu z bocianami w tle. A konkretnie - chodzi o udowodnienie powiązania między zaobserwowanym zjawiskiem w zakresie wyników uczenia się a innym zjawiskiem dotyczącym organizacji kształcenia.
Przede wszystkim gorąco odradzam ewaluatorom stosowanie magicznej formuły, którą już wcześniej zacytowałem: Potwierdzają to wszystkie analizowane źródła, tj. wyniki ewaluacji wewnętrznej, wywiad z dyrektorem szkoły, ankieta dla nauczycieli, analiza dokumentów, wywiad grupowy z nauczycielami.Z formuły tej nie wynika nic sensownego. Związek przyczynowy trzeba zawsze ustalić, sam fakt, że na danym terenie jest sporo bocianów, jeszcze nie potwierdza hipotezy o przynoszeniu dzieci przez te ptaki. Tak jak wzrost zdawalności egzaminu wcale nie musi mieć przyczyny w działaniach "naprawczych"10 nauczycieli, może po prostu wynikać z lepszego uczenia się uczniów, którzy teraz przykładają dużą wagę do egzaminacyjnego sukcesu.
Bardzo lekkomyślnie ewaluatorzy w analizowanym raporcie formułują przekonanie o zależności przyczynowej między wzrostem wyników egzaminacyjnych tej szkoły z działaniami nauczycieli: Powyższe efekty są wynikiem pracy nauczycieli w zakresie: opracowania i wdrożenia działań naprawczych, organizacji zajęć pozalekcyjnych w ramach Programu Wyrównywania Szans Edukacyjnych, prowadzenia indywidualnych konsultacji dla uczniów zgodnych z ich potrzebami oraz zmiany stosowanych metod nauczania.
Wyniki egzaminu maturalnego w 2009 r. świadczą o skuteczności działań podjętych przez nauczycieli i obraniu właściwego kierunku rozwoju w celu poprawy jakości kształcenia.
dyby edukacja była tak prosta, jak zdaje się sugerować ten fragment raportu! Działania podjęte przez nauczycieli - według ewaluatorów (gdyby to jeszcze chcieli udowodnić, jak każą zasady sztuki!) - spowodowały wzrost zdawalności matury w ciągu roku o ponad 30 %! Przepraszam, zakrawa to na kpiny. Gdybyż o 5 %, 7 %
Dalej - wzrost zdawalności matematyki na maturze o 45 %? Kiedy słyszymy o frekwencji wyborczej 99,7 % w Korei Północnej, to się śmiejemy. A te dane?
Oczywiście, nie zaprzeczam, że mogło się zdarzyć, iż w danej szkole zdawalność matury wzrosła z roku na rok o 30 %. Ale to musiało mieć przyczynę w jakichś nienormalnych sytuacjach w rodzaju bojkotu matury przez uczniów lub epidemii otępienia umysłowego
Przecież tych uczniów zdających w 2009 r. uczyli ci sami nauczyciele co wcześniejszy rocznik. I uczyli może trochę inaczej, ale przecież nie zupełnie inaczej.
Ostrzegam - taki zapis w raporcie może (jeśli potraktowany będzie jako wypowiedź osób kompetentnych) poskutkować żądaniem przez na przykład organ prowadzący szkoły podniesienia wyników egzaminacyjnych, jeśli nie o 30 %, to o 25 %. Czyli mocno powyżej realnych możliwości jakiejkolwiek szkoły.
Ostrzegam dodatkowo: przypisywanie szkole pełnej odpowiedzialności za lepsze wyniki egzaminacyjne (a tak uczynili ewaluatorzy) to miecz obosieczny! Bo spadek wyników o kilka procent trzeba będzie potraktować jako zawiniony przez szkołę - i ukarać dyrektora oraz nauczycieli.
Tajemnice analizy dokumentu
Analiza dokumentu jest metodą mogącą dać informację badawczą, szczególnie wartościową w procesie ewaluacji. Tę metodę opisuję w swojej książce i zalecam - nie jest ona trudna, jeśli trzymać się wskazanych rygorów metodologicznych.
Zdawałoby się, że zastosowanie analizy dokumentu w jednym z raportów z województwa wielkopolskiego poprawi jakość wniosków i pomoże dobrze wykorzystać dane z wywiadów grupowych (o czym pisałem wcześniej). Rozczarowanie moje było naprawdę bolesne.
W tym raporcie ważnym szczegółem było stwierdzenie o wartościowości dla procesu kształcenia punktowego systemu oceniania. Z tego powodu wyszukałem w raporcie wszystkie miejsca, gdzie wspomniano ten punktowy system oceniania i za każdym fragmentem podaję numer strony raportu. Sama struktura cytatów jest taka, jak w wypadku raportu "dolnośląskiego", przedstawionego wyżej.
Fragmenty raportu z ewaluacji Zespołu Szkół Łączności w Poznaniu
Badanie zostało zrealizowane w dniach 04.11-6.11.2009 r. przez zespół wizytatorów ds. ewaluacji, w skład którego weszli:[tu wymienione są trzy nazwiska - przyp. aut.].adaniem objęto 185 uczniów (ankieta i wywiad grupowy), 23 rodziców (ankieta i wywiad grupowy) i 40 nauczycieli (ankieta i wywiad grupowy).
Przeprowadzono wywiad indywidualny z dyrektorem placówki, grupowy z przedstawicielami samorządu lokalnego i partnerów szkoły, grupowy z pracownikami niepedagogicznymi, a także obserwacje lekcji, placówki i analizę dokumentacji. Na podstawie zebranych danych został sporządzony raport, który obejmuje podstawowe obszary działania szkoły lub placówki: efekty działalności dydaktycznej i wychowawczej, procesy zachodzące w szkole/placówce, funkcjonowanie szkoły/placówki w środowisku lokalnym i zarządzanie szkołą/placówką.
Wymaganie: uczniowie nabywają wiadomości i umiejętności.
Zdaniem dyrektora, dzięki wprowadzonemu punktowemu systemowi oceniania, zwiększyła się liczba ocen oraz ich zobiektywizowanie. W szkole działa Liga Klas - program związany ze "zdrowym" współzawodnictwem (s. 4-5).
Wymaganie: sprawowany jest wewnętrzny nadzór pedagogiczny.
Wnioski z wewnętrznego nadzoru pedagogicznego powodują korzystne zmiany w funkcjonowaniu szkoły, czego najlepszymi dowodami są: zmiana szkolnego systemu oceniania - z tradycyjnego na system oceny punktowej, wprowadzenie e-dzienniczka i funkcjonowanie platformy Moodle (s. 18-19).
Wnioski z ewaluacji:
(...) 3. W technikum stosuje się zobiektywizowany system ocen punktowych (s. 20).
Ewaluacja ewaluacji Zespołu Szkół Łączności w Poznaniu
Pierwsze moje wrażenie - z jakiego powodu uznano punktowy system oceniania za rozwiązanie lepsze niż system tradycyjny? Na temat systemów punktowych pisałem wiele lat temu, jeden z moich tekstów nawet zyskał entuzjastyczną recenzję profesora Kazimierza Denka - ale, oczywiście, nikt nie ma obowiązku czytania wszystkiego w literaturze pedagogicznej.
Niemniej jednak od ewaluatora można wymagać pewnych podstawowych wiadomości, które obowiązują na przykład na kursach pomiaru dydaktycznego i ewaluacji dydaktycznej.
Krótko podsumuję, co należy wiedzieć:
- punktowe systemy oceniania są postrzegane przez uczniów i powierzchownie myślących nauczycieli jako bardziej obiektywne od tradycyjnych - na tej samej zasadzie, na jakiej słowa uważane są za mniej konkretne i bardziej mylące niż liczby;
- w istocie w systemy punktowe zawsze są wpisane (często bez świadomości konstruktorów tych systemów) pewne strategie i mechanizmy11, które są wykorzystywane przez uczniów po "rozpracowaniu" tych systemów.
Zatem - sam fakt stosowania systemu punktowego jeszcze nie jest dowodem wartości i nowoczesności procesu kształcenia, a w aspekcie oceniania kształtującego - może nawet być potraktowany jako czynnik toksyczny. Natomiast w raporcie komentarze ewaluatorów dowodzą traktowania tego systemu jako wartości samej w sobie - dowodzą tego określenia: zobiektywizowanie, korzystne zmiany.
A może ten system rzeczywiście jest dla badanej szkoły bardzo dobry i tylko ewaluatorzy niefortunnie się wyrazili i pominęli bardziej szczegółowe opinie o tym systemie? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, przeczytałem na stronie internetowej badanej szkoły tekst wewnątrzszkolnego systemu oceniania, stanowiącego rozdział IX statutu Zespołu Szkół Łączności.
Im bardziej Kubuś Puchatek szukał Prosiaczka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było
Im bardziej Stróżyński szukał informacji o punktowym systemie oceniania w statucie Zespołu Szkół Łączności, tym bardziej tych informacji tam nie było. Jakieś fatum?
Niżej kilka cytatów z rzeczonego WSO - proszę to potraktować jako ćwiczenie z analizy dokumentu.
Dla odróżnienia cytowanego tekstu od moich komentarzy - cytaty pisane są kursywą.
Rozdział IX
Wewnątrzszkolny system oceniania uczniów.
§ 43
(...)
2. Ocenianie wewnątrzszkolne obejmuje: (...)
c) ocenianie bieżące i ustalenie śródrocznych ocen klasyfikacyjnych z obowiązkowych i dodatkowych zajęć edukacyjnych oraz śródrocznej oceny klasyfikacyjnej zachowania, wg skali i w formach przyjętych w danej szkole,
(...)
Zapis całkowicie zgodny z ministerialnym dokumentem, nie zawiera nic specyficznego dla danej szkoły.
22. Oceny klasyfikacyjne końcoworoczne (semestralne) ustala się w stopniach wg następującej skali:
- stopień celujący 6,
- stopień bardzo dobry 5,
- stopień dobry 4,
- stopień dostateczny 3,
- stopień dopuszczający 2,
- stopień niedostateczny 1.
Nauczyciel wystawiając oceny cząstkowe może stosować " -", "+".
Zapis w części dotyczącej skali ocen całkowicie zgodny z ministerialnym dokumentem, nie zawiera nic specyficznego dla danej szkoły. Druga część zapisu, dotycząca "ocen cząstkowych", które mogą mieć plusy i minusy, sugeruje taką samą skalę ocen jak podana w rozporządzeniu MEN - czyli sugeruje nieistnienie systemu punktowego.
W ogóle w dokumencie brakuje określenia zasad ewentualnego (jeżeli taki istnieje) punktowego systemu oceniania. Nie jest to na pewno wynikiem pominięcia spraw szczegółowych, ponieważ o szczegółowości zapisów w dokumencie świadczy na przykład ustalenie zasad stosowania krótkich sprawdzianów pisemnych, potocznie (zatem to określenie nie powinno figurować w dokumencie) zwanych kartkówkami:
(...) 50. Kartkówka winna obejmować materiał z trzech ostatnich lekcji, a w przypadku języka polskiego z jednej lektury. O kartkówce uczeń nie musi być wcześniej informowany. Kartkówka nie powinna trwać dłużej niż 15 minut. Termin oddania - do 14 dni. Kartkówka nie powinna być traktowana jako kara lub innego rodzaju środek wychowawczy, lecz wyłącznie jako forma sprawdzenia osiągnięć edukacyjnych.
Nasza analiza WSO (tylko pod kątem opisania punktowego systemu oceniania) dała wynik negatywny - w świetle tego dokumentu w badanej szkole nie stosuje się takiego systemu. Porażające - że użyję modnego określenia. Nie trzeba mieć wielkiego doświadczenia ewaluacyjnego, nie trzeba dysponować wiedzą metodologiczną, żeby przeczytać na stronie internetowej raport ewaluacyjny, potem na innej stronie internetowej statut badanej szkoły - i dojść do wniosku, że zachodzi podstawowa sprzeczność między raportem a stanem faktycznym.
Zatem - na koniec tych porad dotyczących polepszenia poziomu ewaluacji zewnętrznej (bo tego w istocie dotyczy niniejszy tekst) - porada ostatnia. Raporty przed publikacją powinny zostać zrecenzowane przez osobę, która potrafi to robić.
Wtedy uniknie się syndromu "rozlanego mleka". Gdyż - teraz - trzeba będzie posprzątać.
Autor jest publicystą oraz specjalistą w zakresie oceniania szkolnego i zarządzania oświatą.
Temat ten będzie też poruszany podczas III zjazdu Akademii Zarządzania Dyrektora Szkoły 2010 "Od nadzoru po psychologię", która odbędzie się 27 maja 2010 r.
www.DyrektorSzkoly.pl/IIIAZDS2010
Klemens Stróżyński
|