W_032
Na podstawie lektury "Stary człowiek i morze" uzasadnij tezę, że
"człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać".
Ernest Hemingway tworzył takie książki, jakim było
jego życie - pełne walki, przygody, męskich decyzji. Do tego gatunku zalicza
się również "Stary człowiek i morze" - jedna z najwybitniejszych pozycji
w dorobku pisarza.
Książka ta przedstawia czytelnikowi kilka dni z
życia Santiago - starego rybaka, mieszkającego w Hawanie na Kubie. Niegdyś
był prawdziwym mistrzem w swoim fachu, niezwykle cenionym przez kolegów.
Teraz zostało mu dawne doświadczenie i wiedza, lecz brakuje już sił. Od
osiemdziesięciu czterech dni nie udało mu się niczego złowić. Pomimo to
wciąż marzy, że uda mu się jeszcze złapać dużą rybę. Dlatego nie rezygnuje
z wypływania w morze na połowy, choć coraz częściej zastanawia się, czy
nie jest już zbyt stary.
Podczas jednej z samotnych wypraw w morze szczęście
w końcu uśmiechnęło się do Santiago - ogromny marlin połknął przynętę zarzuconą
przez rybaka. Rozpoczęła się dramatyczna walka, w której wydawało się,
że siły są nierówne - ryba była większa niż łódź rybaka! W tym momencie
dała o sobie znać olbrzymia siła woli Santiago. Nie poddał się w trwającej
wiele dni walce. Był już u kresu sił, lecz powtarzał sobie, że nie wolno
mu ustąpić, że jeszcze wytrzyma. Santiago nie uległ słabości i ostatecznie
zwyciężył rybę. Opanowała go wielka radość, która jednak nie trwała długo.
Na holowaną za łodzią rybę rzuciły się rekiny, zwabione krwią. Rozpoczęła
się kolejna walka. Santiago z wielką desperacją odpierał kolejne ataki,
ale rekiny kawałek po kawałku zjadały zdobycz rybaka. Gdy dopłynął do przystani,
z marlina został już tylko szkielet.
Początkowo Santiago bliski był całkowitego załamania
i rezygnacji. Po raz kolejny wracał z połowów z pustymi rękami! Wydawało
mu się, że zbliża się już śmierć. Jednak reakcja, z jaką spotkał się na
lądzie ze strony otoczenia (powszechne uznanie), sprawiła, że Santiago
raz jeszcze porzucił pesymistyczne myśli. Z całą pewnością podejmie jeszcze
jedną próbę wypłynięcia na morze.
Postawa Santiago dowodzi słuszności cytatu zawartego
w temacie pracy - "człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać". Podczas
walki z rybą Santiago był na skraju całkowitego wyczerpania fizycznego
i psychicznego. Podtrzymywała go tylko gorąca i głęboka wiara w to,
że może odnieść zwycięstwo. Gdy rekiny zaatakowały jego zdobycz, dla rybaka
powinna to być ostateczna klęska, kropla przeważająca szalę. Jednak i tym
razem się nie poddał, choć w tej walce był bez szans. Wrócił z morza po
wielu dniach, niezwykle osłabiony, holując ledwie szkielet pięknego marlina.
Najbardziej żałował tego, że zabił rybę, z której i tak nie będzie miał
żadnego pożytku.
Santiago cierpiał straszną biedę. Dawniej utrzymywał
się z rybołówstwa, lecz pasmo niepowodzeń na morzu pozbawiło go źródła
dochodu. Żył dzięki pomocy Manolina, małego chłopca, który przynosił mu
jedzenie. Manolin widział w Santiago swojego mistrza, chciał być jego pomocnikiem.
Jednak Santiago był zbyt dumny, by samemu poprosić o jedzenie. Prędzej
zmarłby z głodu, niż wydobył z siebie słowo skargi. Byłoby to równoznaczne
z przyznaniem się do życiowej klęski. Ta cecha charakteru Santiago stanowi
kolejny przykład na potwierdzenie tezy postawionej w temacie pracy.
Hemingway dowodzi, że w każdym człowieku - niezależnie
od tego, jak nisko by upadł, ile musiałby znosić upokorzeń i cierpień -
zawsze kołacze się cień nadziei na lepsze jutro. Santiago ponosił jedną
klęskę za drugą, lecz mimo to wciąż potrafił śnić o lwach. Oznacza to,
że wierzył, iż zły los musi się kiedyś odwrócić. Człowieka można zniszczyć
fizycznie, można doprowadzić do wyczerpania psychicznego, lecz pokonać
człowieka może chyba tylko śmierć. Dopóki zaś śmierć nie przyjdzie, wystarczy
czasem drobny impuls, aby na nowo pobudzić jego siły i wiarę, aby zmobilizować
go do jeszcze jednej walki.
[ML]