Katalog

Małgorzata Gizeweter, 2019-06-18
Wrocław

Lekcja wychowawcza, Scenariusze

Scenariusz uroczystości - 70 lecie istnenia placówki

- n +

OBCHODY 70. ROCZNICY POWSTANIA
ZESPOŁU SZKÓŁ
W ………
Michał: „Gdy szukam wspomnień, które trwały ślad pozostawiły we mnie, kiedy podsumowuję godziny, które miały dla mnie znaczenie, odnajduję nieomylnie to, czego żadne bogactwo nie zdołałoby mi zapewnić: nie można kupić przyjaźni człowieka związanego z nami na zawsze doświadczeniami życia”.
Agata: Serdecznie witamy wszystkich gości przybyłych na obchody 70. rocznicy powstania Zespołu Szkół w. Cieszymy się, że wspólnie z nami zechcieliście Państwo uczcić to ważne wydarzenie. Ja mam na imię Agata...
Michał: A ja Michał.
Agata: Będziemy dziś towarzyszyć Państwu jako gospodarze tej niezwyklej uroczystości.
Michał: W imieniu Dyrektora Szkoły, Rady Pedagogicznej i organizatorów dzisiejszego spotkania, serdecznie witamy wszystkich obecnych. Cieszymy się że przyjęliście Państwo nasze zaproszenie, i że będziecie Państwo w dzisiaj z nami.
Agata: Szczególnie gorąco pragniemy powitać:
Michał: Drodzy Goście, jubileusz szkoły jest okazją do wspomnień, które choć minione zawsze pozostają w pamięci. Pomimo iż czas je porządkuje, zwykle dodaje im blasku, a nieraz sprawia, że pewne zdarzenia umykają z pamięci, to jednak dźwięk szkolnego dzwonka przywołuje je wszystkie ponownie.

(dźwięk dzwonka)

Agata: Istotnie, ten jakby czarodziejski dźwięk wlewa w serca nostalgię, przywraca twarzom uśmiechy. Trudno, bowiem być obojętnym wobec miejsca, w którym zostawiło się tak ważną i piękną część życia.
Michał: Jubileusz 70-lecia to bardzo uroczysta chwila dla nas wszystkich. Dostrzeganie czasu jest cudownym darem dojrzałości, której bramy formalnie przekracza się właśnie w tym miejscu.
Agata: Dzisiejszą uroczystość dedykujemy wszystkim absolwentom Zespołu Szkół w ……………, zaproszonym Gościom oraz całej szkolnej społeczności.
Michał:
Baczność! Wprowadzić Sztandar Szkoły!
Do hymnu! ( cały hymn szkoły )
Po hymnie!
Baczność! Wyprowadzić sztandar!
Proszę usiąść.
Agata: Prosimy Panią Dyrektor o zabranie głosu.

PRZEMÓWIENIE PANI DYREKTOR
Michał: Bardzo dziękujemy Pani dyrektor za zabranie głosu.
Agata: Wiesz Michale, że dziś to nie dziś?!
Michał: Agato, nie wiem czy to stres, ale zaczynasz mówić trochę nielogicznie…
Agata: Drogi kolego, jak to nielogicznie?! Właśnie bardzo logicznie! W takim dniu jak dzisiejszy znika teraźniejszość. Nie słyszysz?! To wspomnienia pukają do naszych drzwi!
Michał: Rzeczywiście słyszę jakiś dźwięk, ale to nie wspomnienia, a piosenka o nich.

PIOSENKA
(piosenka na melodię z „Nocy i dni”)

Nim dzień, nim mrok
nim noc dojrzała
Ktoś powziął myśl
Ktoś zaprosił Was.
Ref.: Wasz szkolny dom, jest tuż tuż
Na jawie, nie - w białym śnie
Możecie więc dzisiaj znów
Jak w tamtych dniach spotkać się
Minęły noce i dnie
W murach tych wspomnień moc
Wyszliście stąd, by móc LOS
Wypełnić według marzeń swych


Agata: Piosenka, której wysłuchaliśmy, wprowadziła nas w atmosferę dzisiejszej uroczystości poświęconej naszemu wielkiemu jubileuszowi, dlatego pozwolimy sobie przypomnieć kilka ważnych informacji na temat naszej placówki zapisanych w kronikach szkolnych:
(prezentacja w tle - nazwiska wszystkich nauczycieli i dyrektorów oraz kolejnych przewodniczących Rady Rodziców:……………………………………………………………)

Michał: Organizatorką publicznej szkoły powszechnej w Konradowie - taką nazwę nadano naszej miejscowości po wojnie - była Wanda Lenartówna, więźniarka hitlerowskiego obozu koncentracyjnego z czasów drugiej wojny światowej. Początkowo była ona jedyną nauczycielką uczącą 144 uczniów.
Agata: 15 maja 1946 roku opiekę nad szkołą przejął świeżo upieczony maturzysta Liceum pedagogicznego w Wągrowcu – Kazimierz Wieczorek. Nauka odbywała się w budynku mieszczącym się na wprost plebanii.
Michał: W latach 1947-1948 do grona pedagogicznego dołączyli kolejni nauczyciele: Alicja Deptówna, Józef Tomaszewski, Władysław Zaleski, Eleonora Krykiewiczówna, Kazimiera Krykiewiczówna, , Mieczysław Bryk, pani Borkowska – wychowawczyni przedszkola, oraz pan Solnica - organizator chóru świetlicowego.
Agata: W tym czasie również osada Konradów otrzymała nową nazwę – Brzezia Łąka.
Michał: W roku szkolnym 1958/1959 zapadła decyzja o przekazaniu szkole przez miejscową Gminną Radę Narodową swego budynku.
Agata: W latach 1975/1976 dołączono do naszej szkoły placówkę w Kątnej, dzięki temu grono nauczycielskie liczyło 10 osób.
Michał: Rok 1994 to pamiętna data - przeprowadzka do nowo wybudowanej szkoły.
Agata: W której pięć lat później, tj. w kwietniu 1999 po raz pierwszy odbyły się Mistrzostwa Dolnego Śląska w Tabliczce Mnożenia.
Michał: 14 października 2006 roku Zespołowi Szkół w Brzeziej Łące nadano imię Noblistów Polskich.
Agata: Dzisiaj w Zespole Szkół uczy się....... dzieci, pracuje .......... nauczycieli i ………. pracowników niepedagogicznych. Najdłużej, bo 30 lat, służą placówce i środowisku lokalnemu panie:

Michał: ,,Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest, nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi”. Szanowni Państwo, nie sposób dziś nie wymienić tych osób, których codzienna działalność niezwykle wspiera funkcjonowanie naszej szkoły.
Agata: Pani Wójt, na Pani ręce chcielibyśmy złożyć ten wspaniały bukiet kwiatów, dziękując tym samym za trud, poświęcenie i zaangażowanie włożone w rozwój naszej placówki.
Michał: Podziękowania kierujemy również do obecnej na sali………………………………
Agata: Równie serdecznie dziękujemy………………………………………………………..
Michał: Pragniemy zaznaczyć, iż pamiętaliśmy również o tych dyrektorach, których dziś, niestety już z nami nie ma. Bukiet kwiatów wyrażający naszą pamięć i wdzięczność poczet sztandarowy złożył na ich grobach.
Agata: Jako uczniowie ZS im. …………..jesteśmy zobowiązani do tego, by godnie reprezentować imię naszej szkoły.
Michał: Pamiętamy bowiem, że jesteśmy spadkobiercami jej niezwykłej historii i tradycji.
Agata: Toteż każdego dnia staramy się nie tylko zostać przyszłymi noblistami (co rzecz jasna wychodzi nam raz gorzej, raz lepiej), ale przede wszystkim dobrymi uczniami i wychowankami.
Michał: Myślę, że nasze poczynania w tej kwestii najlepiej zobrazuje piosenka wykonana przez młodych artystów.
Piosenka
Agata: Szanowni Państwo…..
Słowa przerywa gwizd konduktora, który wbiega na scenę przerażony

Konduktor: Proszę pani, no co pani?! Dlaczego pani?!
Agata: Ależ spokojnie, proszę pana, w czym mogę panu pomóc?
Konduktor: W czym mnie, pani?! To raczej ja pani w czym?! Nieważne! Pociąg, rozumie pani, jesteśmy spóźnieni, to znacz mamy opóźnienie!
Agata: Nie, niestety, nic nie rozumiem, ale domyślam się, że jest to ten moment, w którym powinnam zaprosić Państwa do obejrzenia krótkiej części artystycznej pod tytułem „Podróż z noblistami” .

Konduktor: Gotowi na podróż? Widzę, że wszyscy Państwo macie bilety. Przypominam: pociąg objęty jest całkowitą rezerwacją miejsc.
Uwaga! Proszę odsunąć się od krawędzi peronu, na tor pierwszy przy peronie pierwszym wjeżdża opóźniony pociąg relacji Warszawa - Paryż.
Motyw pociągu
Konduktor: (gwizd) Stacja końcowa – Paryż.
Skecz „Skłodowska”
SKŁODOWSKA wysiadają z pociągu : Einstein, hrabia. Maria w domu czeka, Einstein i hrabia wysiadają z pociągu, donieść stolik, krzesła dwa, jedna osoba stoi
Skecz Narrator: Tego dnia, do Marii Skłodowskiej Curie przyszli dwaj tajemniczy goście, Albert Einstein oraz pułkownik Edmund Gonitwa Wróć Poniemierski. Co mogło ich sprowadzić o tej porze?
Einstein: Wspaniały sernik Mario
Maria: Prawda, prawda, pyszny
Einstein: Sama piekłaś?
Maria: Skąd, kupny, sama chemia, ale pyszny…
Einstein: A właśnie, słyszałem, że coś odkryłaś, to prawda?
Maria: Pierwiastek
Wróć: z ilu?
Maria: pierwiastek chemiczny pułkowniku
Wróć: a, tak
Maria: i właśnie zastanawiam się, jak go nazwać, może polon?
Einstein: polon, polon, no cudowna nazwa i kojarzy się z Polską
Maria: muszę szybko wymyślić jakąś nazwę, bo ta męda się niecierpliwy
Wróć: męda, masz na myśli swojego męża?
Maria: nie, mędą Mendelejew, jutro drukuje tablice, muszę się spieszyć
Einstein: A właśnie, a propos twojego męża, gdzie jest Piotr Curie?
Maria: Piotr? Coś mu wypadło w laboratorium
Wróć: tak, a co?
Maria: włosy
Słuchajcie pułkowniku, niechże Pan właściwie powie, co pana do mnie sprowadza?
Wróć: No właśnie, nasz rząd na uchodźctwie, którego jestem przedstawicielem, ma dla Ciebie tajną misję, to co tutaj powiem, nie może wyjść poza naszą czwórkę.
Einstein; pułkowniku, wybacz, że przerywam, ale jest nas tutaj troje
Wróć: tak, ale niestety wcześniej wygadałem się windziarzowi . Powiem prosto, chodzi o bombę atomową
No, co prawda moglibyśmy bagnetami odbić, co nam obca przemoc wzięła, ale to byłoby tyle zamieszania, o wiele prościej niepostrzeżenie przekraść się do Polski, niepostrzeżenie zrzucić bombę atomową i sprawa załatwiona
Maria: A z czego za przeproszeniem chcesz ją zrzucić
Wróć: z balonu, ewentualnie z powozu
W tej chwili Mario, to nasza jedyna szansa na odzyskanie niepodległości
Maria: Bomba atomowa, to trzeba by rozszczepić atom
Einstein Tak
Wróć: Najlepiej na trzy części, tak aby każdy z zaborców oberwał po równo
Einstein: Pułkowniku, czy chcecie wykorzystać geniusz Marii do zabijania ludzi?
Wróć: nie tylko, zwierzęta też zginą
Maria: To nie uchodzi
Wróć: Na uchodźctwie wszystko uchodzi moja droga
Mario, czy chcesz przez całe życie mieszkać w tym ohydnym Paryżu? Przecież jakie tutaj niezdrowe jest powietrze! Nawet nie ma z kim porządnie po polsku porozmawiać. A nie chciałabyś wrócić do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych?
Maria: Do plaż piaszczystych, pełnych bursztynów….
Tak, to byłoby piękne, ale krajobraz poatomowy wygląda zupełnie inaczej
Wróć; A przepraszam, czy nie dałoby się więcej wyprodukować tych bomb?
Einstein: A po co?
Wróć: dlatego, że umiejętnie szafując bronią masowego rażenia, można najpierw wyzwolić Polskę, potem cały nasz region, potem dorwać się do roponośnych złóż bliskiego wschodu, żeby potem ogarnąć i opanować cały świat
(Dźwięk mikrofalówki)
Einstein: A co to?Dzwonek?Ktoś idzie?
Maria: Ależ gdzież tam, to prototyp kuchenki mikrofalowej. Właśnie napromieniowały mi się flaki. Zjemy?
Einstein: Ja dziękuję, nie przepadam za wnętrznościami
Wróć: A ja wręcz przeciwnie chętnie, polskie potrawy uwielbiam
Narrator
Pułkownikowi Wróć Poniemierskiemu zaświeciły się oczy, a zjadł flaki, cały zaczął się świecić, co oczywiście wyeliminowało go z konspiracji, bo za bardzo rzucał się w oczy. I tak to geniusz Marii Curie Skłodowskiej nieświadomie, bo nieświadomie przyczynił się sprawie polskiej

Konduktor: Szanowni Państwo, za moment ze stacji odjedzie pociąg. Radzę się pospieszyć, jesteście już spóźnieni. Uwaga, uwaga, proszę odsunąć się od krawędzi torów. Przypominam, z toru pierwszego przy peronie pierwszym odjeżdża właśnie pociąg relacji Paryż- Lipce.

Motyw pociągu
Konduktor (gwizd): Stacja Lipce

Przedstawienie „Hej, wesele”

Bohaterowie wysiadają z pociągu, w tle muzyka „Hej, wesele”

KUM I: Kumie, co tak we wsi huczy jakby na jarmarku?
KUM II: No co wy, nie pamiętacie?! To, dziewosłęby i drużbowie chodzą od domu do domu zapraszać weselników na wesele Jagusi i Macieja Boryny.
Kum I: Patrzta, jak to się już zapomino?! Zresztą, nie dziwota, Pan Bóg dał latoś urodzaj na kartofle, tom pochłonięty pracą od świtu do nocy, że na zabawę czasu ni mam! Hale na wesele mnie zaproście, to wam takiego „Chmiela” zaśpiewam, że rychtyk w dziewięć miesięcy młodzi chrzciny wyprawią…
Kum II: Widzi mi się, kumo, że i ty, i ja na weselu Boryny bawić będziemy!
Kum I: Tyla naszego, bracie, tyla naszego!

W tle muzyka „Hej, wesele”, bohaterowie z pakunków wyciągają kamizelki , ubierają się strojnie, po chwili krzyczą (na zmianę):

Kum I: Wychodź, druheńko,
Kum II: Wychodź, Kasieńko,
Kum I: Na wesele czas!
Kum II: Będą tam grały,
Kum I: będą śpiewały
Kum II: Skrzypce i bas!
Kum I: A kto się nie naje,
Kum II: kto się nie napije...
Kum I: Pójdzie do domu w czas!

Mężczyźni znikają ze sceny, w tle pojawia się muzyka „Matulu moja”. Po chwili na scenie pojawiają druhny, które prowadza Jagnę, za nimi dumnie kroczy matka. Jagna siada na krześle, druhny zajmują się przygotowaniem panny młodej do ślubu.



Matka: Jaguś, córko, przywtórzę ci jeszcze, com już nieraz mówiła… Borynę trza uważać… dobry on człowiek… z bele kim się nie zadawać… bych cię znowu na ozory nie wzięli… ludzie to jak te psy… ino gryźć! Słuchasz to, córko?…
Jagna: Słucham, słucham, ale tak mówicie, jakbym swojego rozumu nie miała…
Matka: Rady dobrej nikomu nie za wiele… Bacz i to, by z Boryną nie huru–buru, a miętko, a dobrocią. Starszy wżdy uważniejszy jest na to niźli młodziak… a kto wie, może ci z grontu przypisać abo gotowy grosz za pazuchę wrazić!
Jagna: Nie stoję tam o to!
Matka: Boś młoda i głupia… A obejrzyj się ino po wsi, po ludziach, to obaczysz, o co się kłócą, o co prawują, o co zabiegają! Nie do wyrobku i biedowania Pan Jezus cię stworzył, nie! A po com całe życie zabiegała? — La ciebie ino, Jaguś! A teraz ostanę kiej ten palec sama jedna!… (matka zaczyna szlochać, rozemocjonowana przygotowuje dom na wizytę gości)
Jagna (do druhen): Wiecie, a to po ślubie włosów mi nie obcinajcie!
Druhna I: Hale, co mądrego umyśliła? Słyszano to, żeby dziewce włosów nie ucięto po ślubie!
Jagna: A po dworach i miastach nie obcinają!
Druhna II: Dworskie pannice niechta z siebie cudaki robią i pośmiewisko — wolno im, kiej głupie, a tyś gospodarska córka z dziada pradziada, nie żadne miejskie pomietło, toś robić winna jak Pan Bóg przykazał, jak zawżdy w naszym gospodarskim stanie się robiło… Znam ja te miejskie wymysły, znam… jeszcze nikomu one na zdrowie nie wyszły!
Druhna I: Ostaw warkocz, ostaw, zda się Borynie, okręci se nim rękę, ostrzej przytrzyma i mocniej cię kijem zleje… sama go obetniesz potem… Znałam taką niejedną…

Rozmowę przerywa matka

Matka: Jaguś, córuchno, wstawaj, już czas!

Rozbrzmiewa muzyka, na scenę wkracza dumnie Boryna, prowadzony przez Kuma I i Kuma II. Kumowie krzyczą :

Kum I: Rozgłaszaj, skrzypku, rozgłaszaj!
Kum II: A ty, Jaguś, ojca, matkę przepraszaj
Kum I: Rozgłaszaj, flecie, rozgłaszaj!
Kum II: A ty, Jaguś, siostry, braci przepraszaj!

Boryna występuje, ujmuje Jagusię za rękę, obydwoje przyklękają. Matka im błogosławi. Jagna zapłakana rzuca się matce do stóp:

Jagna: Ostatni raz u matki, ostatni!
W tle muzyka z serialu „Ksiądz Mateusz”, wjeżdża ksiądz, który błogosławi młodych. Zebrani gratulują młodożeńcom.

Boryna (woła) : Z mazurska, chłopcy, a krzepko! (poprawia kapelusz i kamizelkę, stuka obcasami, porywa Jagnę do tańca; muzyka w tle: mazur)

KUM I: Piękne weselisko.
KUM II: A dyć, że piękne. Toć, to Dominikowa córkę wydaję za największego gospodarza w Lipcach - Macieja Borynę.


Na scenę wbiega konduktor
Konduktor: Laboga, chłopy, co robita? Cichocie, dość zabawy! Do pociągu, a prędko! (zgania ich z toru i wgania do pociągu). Drogi jeszcze tyla, a oni se folgują! Boże! że to i dnia spokojnego nie ma!... Cięgiem coś nowego!... Chodźta dzieci, chodźta! Odważnie! (na scenie pojawiają się dzieci, wprowadza je osoba przebrana za Wisławę Szymborską)

Wisława Szymborska „We śnie”
maluję jak Vermeer van Delft.
Rozmawiam biegle po grecku
i nie tylko z żywymi.
Prowadzę samochód, który jest mi posłuszny.
Jestem zdolna, piszę wielkie poematy.
Słyszę głosy nie gorzej niż poważni święci.
Bylibyście zdumieni świetnością mojej gry na fortepianie.
Fruwam jak się powinno, czyli sama z siebie.
Spadając z dachu umiem spaść miękko w zielone.
Nie jest mi trudno oddychać pod wodą.

Nie narzekam: udało mi się odkryć Atlantydę.
Cieszy mnie, że przed śmiercią zawsze potrafię się zbudzić.
Natychmiast po wybuchu wojny odwracam się na lepszy bok.
Jestem, ale nie muszę być dzieckiem epoki.
Kilka lat temu widziałem dwa słońca.
A przedwczoraj pingwina. Najzupełniej wyraźnie.
Na koniec dzieci schodzą ze sceny pozostaje jedno i z machnięciem ręki w stronę widowni podsumowuje
i tak nic dwa razy się nie zdarza


Z okna dobiega przejmujący krzyk matki, w tle pojawia się cicha muzyka, publiczność nie wie, co się dzieje, ktoś dwa razy krzyczy ” precz z komuną”. Dzieci uciekają

Pantomima
„Mury”
Rozstąpią się dzieci, z publiczności ktoś krzyczy „solidarność”

Motyw stały pociągu
Konduktor: Uwaga, uwaga, pociąg dotarł do stacji końcowej. Powtarzam: Dotarł do stacji końcowej. Drodzy pasażerowie, po opuszczeniu taboru kolejowego znajdziecie się w nowej rzeczywistości. Czeka na Was wolna Polska, w której każdy obywatel ma prawo do wyrażania własnej opinii, a przede wszystkim do swobodnego rozwoju intelektualnego. Nie ma bowiem nauki bez wolności i wolności bez nauki. Wolna myśl pomaga zdobywać wiedzę, a ta z kolei jest drogą do sukcesu. Każdy, kto o tym pamięta, może w przyszłości zostać noblistą i dołączyć do wybitnego grona patronów naszej szkoły. Dziś, cytując słowa jednego z nich, pragniemy wyrazić radość z faktu, że możemy uczyć się w wolnym kraju:

Edukacja:
Tam, gdzie zielona ściele się dolina
I droga, trawą zarosła na poły,
Przez gaj dębowy, co kwitnąć zaczyna,
Dzieci wracają do domu ze szkoły.

Michał: Szanowni Państwo, serdecznie dziękujemy za uwagę.








Wyświetleń: 0


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.