Katalog Marta Puza, 2017-06-13 Tarnowskie Góry Język polski, Scenariusze Jasełka-przedstawienie bożonarodzeniowe„JAK TO Z BOŻYM NARODZENIEM BYWA” Występują: Gwiazdor, Maryja, Józef, Baba, Chłop, Pani, Pan, Gość I, Gość II, Mała, Babcia, Bartek, Walek, Baca, Kuba, Anioł m, Anioł d, Małgorzatka, Góralik, Trzej Królowie. SCENA I Gwiazdor: A teraz, uwaga, coś niezwykłego będzie – ujrzycie jasełka dzisiaj po kolędzie. Zaraz na scenie zacznie się przedstawienie – Maryja i Józef będą w pierwszej scenie. Maryja: Józefie, zimno, Józefie, ciemno, Józefie, Józefie, co będzie ze mną? Tak strasznie zimno, Tak ciemno wszędzie, Józefie, Józefie, co ze mną będzie? Bóg ci dał w opiekę Pannę Maryję gdzie jej dasz schronienie, czym ją okryjesz? Buty pogubiłam, suknię podarł wiatr, Józefie, Józefie, jak iść przez ten świat? Józef: Bóg dał mi w opiekę Pannę Maryję, a ona, biedactwo, już ledwie żyje. Buty pogubiła, suknię podarł wiatr, o mój Panie Boże, jak iść przez świat? Baba: Kto się tam po nocy włóczy? Chłop: Zamknij drzwi na siedem kluczy! Baba: Spać nie dają, włóczykije! Józef: Przyjmijcie Pannę Maryję. Dajcie nocleg, choćby w sieni, jesteśmy bardzo strudzeni. Z Nazaret daleka droga, otwórzcie nam w imię Boga. Baba: Tu nie zajazd, nie gospoda, idźcie stąd, bo czasu szkoda. Maryja: Odmówili? Józef: Mówić szkoda – „tu nie zajazd, nie gospoda... Bieda z nędzą...” Maryja: Płaszcz dziurawy... Józef: Żeby chociaż łyżkę strawy, żeby chociaż garstkę słomy... Maryja: Tu są jeszcze inne domy. Józef: Słyszysz, grają. Jeszcze nie śpią. Maryja: Powiedz im, że jesteś cieślą, że odwdzięczysz się jak trzeba, za ten kąt i kromkę chleba, że zapłacisz swoją pracą... Józef: Może im się przyda na co... Nie usłyszą w tym rozgwarze.... Hej, otwórzcie gospodarze! Tylko jedno słowo powiem. Pani: Kto tam przyszedł? Pan: Jakiś człowiek. Jakiś obcy u drzwi stoi. Pani: A w tym domu - sami swoi! Córka wyszła za celnika – Ej, muzyka, graj muzyka! Pan: Gości u nas bardzo wiele. Józef: Nie przychodzę na wesele. Pan: No i słusznie, przyjacielu, trza być w butach na weselu! Józef: Jestem cieślą... Gość I: Proszę cieśli może byśmy domek wznieśli? Gość II: Cieśla nam zawraca głowę! Posłać cieślę na budowę! Pani: Niech się cieśla tu nie pęta! Wszyscy: Robol w domu prominenta! Józef: Prominenci! Stanowiska!... Jeszcze przyjdzie na nich kryska! Maryja: Nie wpuścili nas bogacze... Tylko wiatr nad nami płacze. Józef: Żeby chociaż kromka chleba, choćby okruch... serce boli, na dnie tylko grudka soli. Mała: To ty byłeś u nas w domu? Wiesz – uciekłam po kryjomu. Oni tańczą – taki bal... A mnie ciebie było żal. Oni wcale nie są mili oni ciebie nie wpuścili... Masz, przyniosłam coś na drogę, ale z tobą iść nie mogę... Babcia: No to więc już się nie trapcie, boście w Betlejem znaleźli babcię. Dam wam schronienie w tę noc grudniową, mam tu stajenkę, jest dach nad głową. SCENA II Gwiazdor: Kamień spadł mi z serca – znaleźli schronienie. Zmiana dekoracji będzie w drugiej scenie. Znajdziemy się w Tatrach, gdzie się pali watra – czyli mówiąc po naszemu ognisko. Więc tak – jesteśmy na góralskiej hali, watra się pali, pasterze się zebrali, Giewont widać w oddali. A jak nie widać Giewontu, to go oddali do remontu ... Bartek: Masz jabłko pojedz. (Katarzyna Guzin) Walek: Idź ty z tym jabłkiem, (Magda bo dam ci w czapkę! Orzechowska) Bartek: Jak ty mnie w czapkę, to ja cię w ucho! Walek: Ucho od śledzia! Bartek: Ach ty, psiajucho! Walek: Jak cię dopadnę gdzie w jakim kącie, to wylądujesz aż na Giewoncie! Bartek: A ty na Rysach! Walek: A ty w Beskidzie! Kuba: Cicho, chłopaki, bo Baca idzie (Kasia Toman) Baca: Co to za kłótnie? (Dominika Guzek) Bartek: Nie w smak mu jabłka. Walek: Jabłka to może jeść twoja babka! Bartek: Twoja też jadła. Walek: O baju – baju! Bartek: I za to ją właśnie wygnali z raju. Walek: Coś ty? Baca: A tak, Bartek dobrze mówi. Nie słyszałeś o Adamie i Ewie i o wężu na drzewie? Żyli sobie w raju, rajski żywot wiedli, mleczko sobie pili i oscypki jedli, ptaki im świergotały – szpaki i kwiczoły. Kuba: A skrzydlate były? Baca: Takie jak anioły. Słonko im świeciło, mieli owiec stada... Walek: A kto pasł te owce? Baca: Wiadomo, że Adam. Owce sobie pasał, z Panem Bogiem gadał, a Pan Bóg do niego: Słuchaj – mówi – Adam! Mam ja tutaj w sadzie jabłonkę za płotem, jabłka na jabłonce rumiane i złote. Ale ty się nie skuś! Niech cię Pan Bóg broni, żebyś zerwał owoc z tej mojej jabłoni! Choćby sam Lucyper szeptał ci do ucha... Walek: I co? I co było? Adam nie posłuchał . Baca: Adam Boga słuchał. Ale nie wiesz, ośle, gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Za węża się przebrał okrutny Lucyper I mówi, że jabłko lepsze niż oscypek! No i skusił Ewę. A baba jak baba – dała Adamowi i zrobił się raban. Przyleciał archanioł z wysokiego proga – Adamie, Adamie, grzech nie słuchać Boga! Raj przed wami teraz zamknę na wiek wieków, idź ze swoją babą na ziemię, człowieku, idź ze swoją babą na ziemskie cierpienie i czekaj aż z nieba przyjdzie wybawienie. No i tak czekamy lat cztery tysiące... Walek: A to ci historia!... Jabłko na jabłonce... Bartek: Waluś, ocknij no się... No i co? Nie bierzesz? Strasznie pyszne jabłko. Walek: Idż ty, Lucyperze! Baca: A teraz na spanie czas. Kuba: Waluś, co byś chciał, żeby ci się przyśniło? Walek: Raj... żebym ja był Adamem, Małgorzatką, Ewą, i żeby w tym raju było takie wielkie, wielkie drzewo, a na tym drzewie taki wielki, wielki wąż z kiełbasy, i żeby Pan Bóg nie bronił jeść tej kiełbasy, i żebym się nareszcie najadł za wszystkie czasy!... Anioł m: Aniołek – fiołek – róża – bez, (Karolina ledwie zasnęli – aniołek jest... Jaworska) Zbudzić ich? Anioł d: Nie budź. (Magda Jeszcze nie trzeba, Rajchel) jeszcze nie dali nam znaku z nieba. Anioł m: Zobacz, ogień palili na łące, jabłuszka piekli... jeszcze gorące. Anioł d: Nie rusz! O rety, ty to masz talent, musiałeś sobie usmolić palec. Wytrzyj to zaraz... Tylko nie w skrzydła! Anioł m: A co mam robić, jak nie mam mydła? Anioł d: No dobrze, masz tu chusteczkę. Anioł m: Zbudzić ich? Anioł d: Czekaj, jeszcze chwileczkę. Jeszcze nam z nieba znaku nie dali, jeszcze się wielka światłość nie pali. Czekaj na gwiazdę i patrz się w górę... I nie podskubuj anielskich piórek! Anioł m: Tylko troszeczkę... garsteczkę małą... Kuba: Bartek... Bartek: Co Kuba? Kuba: Jakoś tak biało... Bartek: Nakryj się chłopie, po same uszy i śpij spokojnie. Śnieg zaczął prószyć... Anioł d: Tylko ci w głowie figle i psoty. Anioł – a ciągle z nim są kłopoty. A ty gdzie znowu? Stój, ani kroku! Anioł m: Pali się! Pali! Światło z obłoków! O, jaka łuna! O, jaka zorza! Bartek: Pali się! Kuba: Wstawaj! Walek: O rety, pożar! Bartek: Trwoga! Kuba: Na Boga! Walek: Chłopaki w nogi! Baca: Niebo goreje! Bartek: Palą się stogi! Kuba: Gdzie? Walek: Co się pali? Bartek: Giewont! Kuba: Stodoła! Walek: Jaka stodoła? Baca: Wstańcie, pasterze, widzę Anioła! Anioł m: Dzisiaj w Betlejem, Dzisiaj w Betlejem wesoła nowina! Anioł d: Święta Panienka, święta Panienka, urodziła syna! Anioł m: Chrystus się rodzi! Anioł d: Świat oswobodzi! Baca: Anioł do ludzi z nieba przychodzi! SCENA III Gwiazdor: W tej trzeciej odsłonie wielka radość będzie – wszyscy do stajenki przyjdą po kolędzie. Czekajcie, kochani, chyba już ktoś przyszedł – szum anielskich skrzydeł za kurtyną słyszę... Aniołki: Gdy śliczna Panna Syna kołysała, z wielkim weselem tak Jemu śpiewała. Maryja: Lili, lili, laj – moje Dzieciąteczko. Lili, lili, laj – śliczne Paniąteczko. Aniołki: Wszystkie stworzenie, śpiewaj Panu swemu, pomóż radości wielkiej sercu memu. Maryja: Lili, lili, laj – wielki Królewiczu, Lili, lili, laj – niebieski Dziedzicu. Aniołki: Sypcie się z nieba, śliczni aniołowie, śpiewajcie Panu, niebiescy duchowie. Lili, lili, laj – mój wonny kwiateczku, Lili, lili, laj – w ubogim żłobeczku. Józef: Ciepło dziecku? Maryja: Dach dziurawy... Józef: Trzeba wziąć się do naprawy. Dach załatać, ściany wzmocnić... Anioł m: Może przyda się pomocnik? Józef: Takiś chytry na robotę? A potrafisz trzymać młotek? Czekaj, nie tak... Anioł m: A jak, szefie? Maryja: Nie hałasuj tak, Józefie. Śpij, kruszyno, śpij, maleńki... Anioł d: Ktoś tu idzie do stajenki! Matko Boska, ile ludzi! Maryja: Jeszcze Dziecko się obudzi. Józef: Jakieś granie, jakieś pieśni... Śpi Dzieciątko? Maryja: Nie, już nie śpi. Pasterze: Przybieżeli do Betlejem pasterze, grają skocznie Dzieciąteczku na lirze. Chwała na wysokości, chwała na wysokości, a pokój na ziemi. Oddawali swe ukłony w pokorze, Tobie z serca ochotnego, o Boże! Chwała na wysokości... Anioł Pański sam ogłosił te dziwy, których oni nie słyszeli jak żywi, Chwała na wysokości... Baca: Przybieżeli do stajenki górale, od Giewontu wędrowali wytrwale. Stanęli przy stajence, kłaniają się Panience. Pasterze: Górale, górale. A ten mały przyprowadził owieczkę. Góralik: A owieczka zadzwoniła dzwoneczkiem, (Mateusz dzwoneczek dzwoni echem. Krawczyk) Dzieciątku na uciechę dam białą owieczkę... Bartek: Ja przyniosłem jabłuszka słodkie i rumiane. Walek: A ja niosę ciupagę. Małgorzatka: I grzybowy wianek. (Maja Kozłowska) Walek: Jakby dziecko chciał skrzywdzić jakowyś Lucyper, To go, święty Józefie, tą ciupagą wypędź! Małgorzatka: A te grzyby – do barszczu niosę po kolędzie. Na Wigilię jak znalazł barszcz z grzybami będzie. Babcia: O Wigilię kochani, to wy się nie trapcie. Będzie wszystko, jak trzeba. Macie przecież babcię. Będzie barszczyk z uszkami, w uszkach będą grzyby, będzie ryba, Wigilia nie ważna bez ryby. Kluski z makiem też będą. Zrobię michę klusek. Garść sianka się położy pod białym obrusem, a przy stole – jak trzeba, wolne miejsce będzie. Może jaki wędrowiec przyjdzie po kolędzie?... Góralik: Nie rusz młotka! Anioł m: Dlaczego? Góralik: Palec sobie stłuczesz. Czekaj, nie tak, uważaj zaraz cię nauczę... Anioł m: Ojeju! Józef: Co się stało? Góralik: A nic, święty Józwo. . Mówiłem – nie bierz młotka, ale on się uwziął. Józef: Daj chustkę, to ci zaraz ten palec okręcę. A my pójdziemy dziury załatać w stajence. Anioł m: Ojeju! Patrzcie tylko jaki piękny widok! Baca: Kacper... Melchior... Baltazar... Wszyscy: Trzej Królowie idą! Pasterze: Mędrcy świata, monarchowie, Gdzie śpiesznie dążycie? Powiedzcież nam, Trzej Królowie, chcecie widzieć Dziecię? Baca: Ono w żłobie nie ma tronu. Królowie: Idziemy z ochotą i niesiemy w darze mirrę, kadzidło i złoto. (Wojciech Węglarski Mateusz Lewczuk Małgorzatka: Patrzcie! Rafał Malik) Idą żołnierze! Baca: Z naszej ziemi wszyscy, a różnymi drogami do stajenki przyszli ... A ja skromnie, z oscypkiem, Święta Panieneczko. Maryja: Chodźcie, Baco, tu bliżej, popatrzcie na dziecko. Baca: Oj, maluśki, maluśki, maluśki kieby rękawicka, alboli też jakoby, jakoby kawałecek smycka. Cy nie lepiej Tobie by, Tobie by siedzieć było w niebie, wsak Twój Tatuś kochany, kochany nie wyganiał Ciebie. Tam kukiołki jadałeś, jadałeś z carnuską i miodem, tu się tylko zasilać, zasilać musis samym głodem. Hej, co się więc takiego, takiego Tobie, Panie, stało, żeś się na ten świat kiepski, świat kiepski przychodzić zachciało?... Gwiazdor: Od wybrzeża, od bram stoczni wiodła droga prosta. Podnieś rękę, Boże Dziecię, pracy pobłogosław. Wszyscy: Podnieś rękę, Boże Dziecię, błogosław ojczyznę miłą. W dobrych radach, w dobrym bycie wspieraj jej siłę swą siłą, dom nasz i majętność całą, i wszystkie wioski z miastami, a Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami. Wyświetleń: 0
Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. |