Katalog

Marzena Mierzejewska, 2017-02-28
Ostrołęce

Zajęcia pozaszkolne, Scenariusze

scenariusz przedstawienia teatralnego pt.,,Jaś i Małgosia"

- n +

Jaś i Małgosia
Występują:

Jaś
Małgosia
Mama
Macocha
Drwal
Baba Jaga
Anna
Wróżka Duszka
Lekarz
Leśniczy

Akt I
muzyka na powitanie
scena 1

Wróżka Duszka: Dawno, dawno temu, na skraju odległego lasu mieszkała pewna rodzina. Byli bardzo biedni ale szczęśliwi, bo bardzo się kochali.
(pokój, rodzina w domu, dzieci biegają żwawo, Jaś ciągnie Małgosię za włosy, krzyczą, śmieją się)
Małgosia: Ała! Mamo! Jaś pociągnął mnie za włosy!
Mama: Jasiu, zostaw siostrę w spokoju.
Ojciec: Oj kochanie! Daj spokój, niech się bawią.
Wróżka Duszka: Niestety szczęście nie trwało długo. Radość przyćmiła ciężka choroba matki.
smutna muzyka
Kurtyna - zasłonięcie i odsłonięcie

scena 2
(pokój, matka leży na łóżku, dzieci płaczą i tulą się do ojca)
(lekarz wyjmuje stetoskop z uszu, pakuje się, wstaje)
Lekarz: Mógłbym z panem porozmawiać na osobności? (bierze ojca na bok) Przykro mi. Zrobiłem, co w mojej mocy. Niestety pana żonie nie można już pomóc. Mogę jedynie przepisać leki, które złagodzą ból. (wręcza mu receptę)
(ojciec kiwa smutno głową)
Lekarz: Pójdę już. Do widzenia.
Ojciec: Do widzenia
(po wyjściu lekarza)
Małgosia: Tatusiu, tatusiu, co się dzieje z mamą?
Jaś: Czy mama wyzdrowieje?
Ojciec: Musimy być dobrej myśli. A teraz idźcie , nie przeszkadzajcie mamie, niech odpoczywa. (dzieci wychodzą, Ojciec zostaje, podchodzi do żony, widzi, że już nie żyje, płacze, przykrywa ją prześcieradłem)
ŚMIERĆ MATKI

kurtyna -zasłonięcie
scena 3
Wróżka Duszka: Po śmierci żony drwal pogrążył się w głębokiej żałobie. Z izby zniknął śmiech dzieci, a cała radość uciekła. Jaś i Małgosia z każdym dniem odczuwali brak obecności mamy. Ojciec ciężko pracował, całe dnie spędzając poza domem, by zapewnić dzieciom dostatni byt.
Upłynął jakiś czas...
Tęsknota osłabła, trudne wspomnienia zbladły . Drwal nie chciał żyć sam. Chciał znaleźć kochającą kobietę, która zajęłaby się dziećmi i zastąpiła im utraconą matkę. Kochał swoją żonę i pamiętał o niej każdego dnia , ale w jego serce wstąpiła nadzieja na ponowną miłość i szczęście. Był pewien , że szczęcie jeszcze jest mu pisane...

kurtyna - odsłonięcie

scena 4

(Dom drwala, ojciec przyprowadza macochę do domu)
Ojciec: Dzieci, oto wasza nowa mamusia.
(ojciec przedstawia macochę)
Macocha: (uśmiecha się fałszywie) Ooo! Jakie słodkie dzieciaczki! Przepiękne, przecudne dzieci, rzecz jasna! Mężu, ależ musisz mieć z nich wielką pociechę, prawdziwe skarby!
(na stronie)
Uff, jakie obrzydlistwa, paskudztwa. Ale to nic ... poradzimy sobie bardzo szybko z tą małą niedogodnością.
(do dzieci)
Podejdźcie do mnie moje kochane ..... aniołki...(z ironiczną słodkością) Jesteście już tacy duzi, Powiedzcie, czy potraficie już sami pracować? Czy czegoś was już nauczono?
Małgosia: Tak , proszę pani, mama nauczyła mnie gotować, sprzątać, umiem też rozpalać w piecu....
Jaś: A ja, a ja...umiem rąbać drwa, polować i pomagać tacie w lesie.
Macocha: Och moje kochane maleństwa ( z udawaną słodkością)Jakie jesteście dzielne i mądre. To dobrze, to bardzo dobrze, że tak wiele potraficie. (do męża ) Mój drogi mężu, twoje dzieci są bardzo zdrowe i silne. Dobry zwyczaj nakazuje, aby dzieci pomagały swoim starym rodzicom. Przecież mogą od czasu do czasu coś zrobić w domu czy w obejściu. Będzie to dla nich bardzo wychowawcze, zgodzisz się chyba ze mną mój drogi?
Mąż: Noo... moja droga żono ... Jaś i Małgosia są jeszcze dziećmi, nie nadają się do ciężkiej pracy... (karcący wzrok żony) Ale rzeczywiście, masz rację, praca uszlachetnia człowieka. Jeśli będą poznawać jej trudy, wyjdzie im to tylko na dobre.
Jaś: (szeptem, na stronie) Coś nie ufam tej "nowej mamusi" Małgosiu.
Małgosia: No! Ona podejrzana jest! Mnie też się nie podoba.

Akt II
scena 1

( tu w tle- macoch rzuca się, wydaje rozkazy, krzyczy na dzieci - pantomima)

Wróżka Duszka : Dzieci od początku nie ufały nowej żonie ojca. Życie Jasia i Małgosi, odkąd pojawiła się macocha, było trudne. Każdy dzień uprzykrzała im jak tyko mogła. Nie dawała dzieciom wytchnienia, ciągle miała o coś pretensje, wykrzykiwała, że są leniwe, jednak najgorsze było to, że ojca nastawiała przeciwko nim.
Macocha: Jasiu! Małgosiu! Czemu moja suknia jest dziurawa?! Znowu bawiliście się moimi ubraniami! Prosiłam, mówiłam! ( krzyczy do męża) Kochanie, proszę, powiedz im coś, ja już nie mam na nich siły. Kuchnia nie jest posprzątana, drwa nie przyniesione. Dzieci cały dzień nic nie robią, jedzą za czworo , a żadnego z nich pożytku.
Jaś: Ale to nie my! Tato , my cały dzień robimy posłusznie to, co każe nam macocha.
Małgosia: No właśnie, Jaś nosił dzisiaj wodę ze strumienia, a ja rozpaliłam ogień i posprzątałam!
Ojciec: Dzieci, wasza macocha ma rację. Praca to szlachetna rzecz. A w wolnych chwilach nie powinniście robić takich żartów. To bardzo nieładnie. (spokojnie)A ty moja droga nie martw się, oczywiście kupię ci drugą suknię, jeszcze piękniejszą. (do dzieci)Wstydźcie się, nie tak was wychowywałem.
Macocha: Ależ mój drogi, jesteś dla mnie taki dobry, taki kochany! A wy,(do dzieci) nie myślcie, że ominie was kara! Pójdziecie spać bez kolacji i żadnego sprzeciwu! Prawda mój mężu, że to będzie bardzo wychowawcze?
Ojciec: No , nie wiem, może trochę zbyt surowa to będzie kara? To przecież tyko dzieci...
Macocha: Mój drogi, w wychowywaniu dzieci trzeba być konsekwentnym, bo niczego dobrego nie nauczą się od dorosłych. Zobaczysz, jeszcze kiedyś ci za to podziękują.
Jaś: ( do ojca) Ale, ale…tato, my naprawdę nic nie zrobiliśmy.
Macocha: Żadne ale!
Małgosia: To jest niesprawiedliwe!
Ojciec: Nie mogą iść spać głodni...
Macocha: Owszem mogą, za złe zachowanie powinni ponieść karę!
(Dzieci odchodzą ze spuszczonymi głowami.Za nimi dorośli)

Wróżka Duszka: I tak dzieci poszły spać bez kolacji. Lecz zła macocha miała jeszcze inny pomysł co do zemsty, jaką zaplanowała.

scena 2

Macocha: Kochanie, jak w pracy? Wszystko dobrze? Jesteś głodny, pewnie zmęczony?(miło, przyjaźnie , uwodzicielsko)
Ojciec: Moja droga, nie jest dobrze. Mam niemiłą wiadomość. Będę mniej zarabiał. (posępny głos) Musimy oszczędzać.
Macocha: Ojej, jak my teraz wyżyjemy?! Co z nami będzie?! Jak mogłeś dopuścić do takiej sytuacji! (zła)
Ojciec: Nie martw się , jakoś sobie poradzimy. Damy radę, dzieci i tak mało jedzą. My będziemy oszczędzać. Będzie dobrze.
Macocha: Oczywiście, że nie poradzimy sobie! Trzeba wykonać wiele napraw domu, dzieci rosną , jedzą coraz więcej! Ja potrzebuję nowych sukien. Przecież w tych się nikomu nie pokażę. Co teraz z nami będzie?!(chwila przerwy) Posłuchaj, a może gdzieś oddamy dzieci? No nie patrz tak na mnie. Może ktoś je przygarnie, jakaś rodzina? Nam będzie lżej, a nimi ktoś się zaopiekuje. Będzie im dobrze. Co ty na to?
Ojciec: Nie! To są moje dzieci! Kocham je! Nigdy bym sobie nie wybaczył, że je porzuciłem!
Macocha: Ależ drogi mężu, nikt nie chce, żebyś porzucał własne dzieci. Będziesz je odwiedzał. Przecież oddanie dzieci w dobre ręce to nic takiego, zobaczysz , będą zadowolone, najedzone.
Ojciec: Ale tak nie można! Jakim ja będę ojcem, będę tęsknił i one na pewno też.
Są jeszcze za małe by poradzić sobie same! To moje dzieci, nie mogę ich zostawić!
Macocha: Kochanie, albo one, albo ja! Jeśli wybierzesz je, odchodzę! (po chwili, podchodząc bliżej do męża) Jeśli tego nie zrobimy wszyscy umrzemy z głodu. No, a teraz pomyśl , do kogo mógłbyś je wysłać? Jest ktoś taki, ktoś bliski, bogaty?
Ojciec: Najbliżej mieszka ojciec chrzestny Małgosi , jest leśniczym w Wielkim Lesie. No dobrze, ale musiałbym wcześniej z nim porozmawiać.
Macocha: Nic im się u leśniczego nie stanie. Przecież to chrzestny, nie odmówi przyjęcia dzieci. My i tak mamy ciężko, nie damy rady ich wykarmić. Szybko musisz do niego napisać, nie trać czasu.
Cieszę się, że zrozumiałeś, że to jest naprawdę najlepsze wyjście. Kiedy sytuacja się nam polepszy, to oczywiście poślemy po dzieci z powrotem... zobaczysz , wszystko dobrze się skończy.
wychodzą
Wróżka Duszka: Tak oto los dzieci został osądzony. Jednak macocha miała jeszcze inny pomysł. Tego, o czym myślała, już nie mogła powiedzieć mężowi, wiedziała , że nie zgodziłby się .
Macocha: (na stronie do siebie , sama) Uff, co za uparty człowiek. To nic , popracuję nad nim trochę, to się zgodzi. Już ja się wszystkim zajmę. Przecież te bachory nie mogą trafić do leśniczego, będą miały jeszcze lepiej niż ja. Majątek leśniczego miałby być ich, o niedoczekanie. Ha, już mam sposób! (odchodzi)
(Jaś w tym czasie podsłuchuje )
scena 3
Jaś: Małgosiu! Małgosiu! Obudź się! Musimy uciekać!
Małgosia: Ale dlaczego? Co się stało, uspokój się!
Jaś: Podsłuchałem rozmowę tatusia i macochy. Macocha chce nas się pozbyć. Nie wiem dokładnie, co zamierza, ale nie możemy już zostać w naszym domu.
Małgosia: Przecież tata nas kocha. Nie zgodzi się na to, nie pozwoli jej!
Jaś: Kocha nas, ale ona zagroziła mu, że odejdzie od niego i dlatego musiał się zgodzić. Dlatego musimy uciec. Lepiej, jeśli zrobimy to sami.
Małgosia: Ale co z nami teraz będzie? Tu jest nasz domek, tatuś i przyjaciele. I co będziemy jeść?
Jaś: Musimy się przygotować. Ty spakuj dla nas najpotrzebniejsze rzeczy, a ja pójdę wziąć trochę jedzenia ze spiżarni. Tyle, ile damy radę unieść.
Małgosia: Ale tatuś będzie się o nas martwić. Może napiszmy list, by wiedział, że też go kochamy i, żeby nie martwił się o nas.
Jaś: Dobry pomysł, siostro. Przygotuj kredki, a ja pójdę po papier. (przynosi papier)
(Jaś i Małgosia piszą list)
Małgosia: Kochany tatusiu, uciekliśmy do lasu. Nie możemy żyć z macochą. Ona nas nienawidzi. Nie martw się o nas. Damy sobie radę. Wrócimy do ciebie, kiedy będziemy duzi. Bardzo cię kochamy. Jaś i Małgosia.
Jasiu, a mogę wziąć mojego ukochanego misia?
Jaś: Tak Małgosiu, weź, żeby nie było ci smutno.
(przytulają się)

muzyka
kurtyna - zasłonięcie i odsłonięcie
Akt III
scena 1
Wróżka : Dzieci, jak już wcześniej postanowiły, uciekły do lasu. Było już bardzo późno, a ścieżka, którą się kierowały, zanikła w leśnej trawie. Jaś i Małgosia nie wiedzieli, co z nimi będzie…
Małgosia: Jasiu… Jasiu, ja już nie mogę dalej iść! Bolą mnie nogi, jestem zmęczona i głodna. (upada) Jasiu, a jak nie damy rady wrócić? Jak zabłądzimy?
Jaś: Małgosiu, nie martw się! Wytrzymaj, proszę Cię! Jeszcze tylko trochę! (podnosząc ją) Nie zabłądzimy, bo zapakowałem bardzo dużo chleba i rzucałem na ścieżkę okruszki. Dlatego znajdziemy drogę powrotną!
Małgosia: Ojej Jasiu, jak się cieszę, że o tym pomyślałeś! Jaki jesteś kochany! Jasiu, ale spójrz, ile na ścieżce gołębi. O nie, braciszku, one zjadają nasze okruszki! (płacze) Już nie mam siły. Co teraz będzie? Dokąd idziemy? Daleko jeszcze?
Jaś : Tego nie przewidziałem, no trudno, nie płacz. Mam przeczucie, że już jesteśmy niedaleko… Jej… Ale jestem głodny… ! Zostało jeszcze trochę tego placka, który wzięliśmy ze sobą...?
Małgosia: Nie, już nic nie ma ... Jasiu spójrz! Widzisz to światło? To chyba jakaś chatka! Chodźmy tam! Może to chatka naszego wuja Leśniczego!
(podchodzą do chatki)
Jaś: Małgosiu? Widzisz to samo co ja?
Razem: TO CHATKA Z PIERNIKÓW!!!
Jaś: To się nie dzieje naprawdę .To chyba jakiś sen! Ale to nie może być dom naszego wujka.
Małgosia: Trudno. Możemy to sprawdzić tylko w jeden sposób! (rzekła, po czym zaczęła odrywać pierniki z chatki , a Jaś poszedł w jej ślady)
Wróżka: Jaś i Małgosia radośnie zajadali się chatką. Dzieci były głodne i nie zwracały uwagi na to, co dzieje się dookoła.
Jaś: Ojejku, jakie to dobre! Ale się najadłem. Chyba zaraz pęknę.
Małgosia: Jasiu, ale to wszystko jest pyszne, teraz chciałabym zasnąć. (siadają i odpoczywają)
Wróżka Duszka: Dzieci nie pomyślały jednak o tym, że tak beztrosko postępując , mogły zaniepokoić mieszkańców chatki.

scena 2
(chatka, w środku Wiedźma i służąca Anna)
Baba Jaga: (drzemie - chrapie)
Chrrr… Mmmm… Chrrr….
Anna: Wiedźmo! Wiedźmo! Jakieś dzieci jadły twoją chatkę!
Baba Jaga: Co? Jakieś dzieci? Tutaj?!
Sługaczka: Tak… Sama możesz zobaczyć!
Baba Jaga: Masz się do mnie odnosić z szacunkiem kopciuchu?! Gdyby nie ja, już dawno byłabyś martwa. Wzięłam toto ze śmietnika, a tak mi się odwdzięcza! Dziś nie dostaniesz jeść! Precz !
Sługaczka (płaczliwym głosem): Ale ja przecież nic takiego nie powiedziałam! Zawsze tylko mnie karzesz! Co ja ci zrobiłam?
Wiedźma: Zamilcz głupia dziewucho!
Anna : D… dobrze, Babo Jago.
Baba Jaga: No! Tak lepiej! A teraz popatrzmy… (wygląda przez okno) Ano tak! Dwie bezbronne apetyczne istotki! Taak… Miałaś rację ...! No już, wstawaj! Nie maż się! I przynieś jad węża !
Anna: Pani, co chcesz zrobić? Czy to…
Baba Jaga: Zgadza się! Zatrute ciastka! No już! Idź po tę truciznę!
Wróżka Duszka: Niebezpieczeństwo nieubłagalnie zbliżało się do dzieci. A one tymczasem spały spokojnie, nie wiedząc , że zbliża się niebezpieczeństwo.

scena 3
(Wiedźma zastaje dzieci – od stóp do głów porządnie ubrudzone chatką, ma ciastka)
Baba Jaga: Co tu się dzieje??!!!1! Kto zjada moją chatkę?!!
Jaś: To pani chatka? My nie wiedzieliśmy…
Baba Jaga: Ooo to przecież małe, biedne, smakowite… Ekhem! To znaczy głodne, tak , głodne dzieci. Wejdźcie do środka mam ciastka i kakao! Nalegam!
Małgosia: Słyszałeś Jasiu? Ciastka!
Jaś: Niestety musimy już iść… Już się najedliśmy ciastkami z Pani chatki…
Baba Jaga: Ale ja wami nie!!!
Jaś i Małgosia:
O-O!
Baba Jaga: Yyyy… To znaczy…To tylko taki żarcik. Proszę wejdźcie, BARDZO PROSZĘ !!!!

(Baba Jaga daje dzieciom ciastKa - dzieci jedzą. Baba Jaga wpycha ciastka Jasiowi)
dzieci zasypiają pod wpływem ciastek)

Małgosia: Jasiu, źle się czuję... ja zaraz... (mdleje)
Jaś: Co nam zrobiłaś! Ty wiedźmo!
(Baba Jaga się śmieje, Jaś walcząc, mdleje)
Baba Jaga: Anno! Zabierz te bachory do piwnicy!

muzyka
kurtyna- zasłonięcie - odsłonięcie

AKT IV
scena 1
(Małgosia i Jaś budzą się z łańcuchami )
Małgosia: Gggdzie ja jestem... co o się staało... (zauważą łańcuch) Aaa..... Jasiu? (zaczyna wołać brata) Jaś! Jaś!!! Gdzie jesteś?
Anna: Wstawajcie! Szybko! Wiedźma idzie!
Małgosia: Co?! Co?! Jaaa...kaa wiedźma?!
(wchodzi wiedźma, Anna spuszcza głowę, Małgosia z Jasiem stoją w osłupieniu. BJ rzuca jej miotłę, Anna chwyta ją i zaczyna zamiatać)
Małgosia: Wypuść nas , prosimy, dlaczego nas uwięziłaś, co myśmy ci zrobili?
Baba Jaga: Ty od dzisiaj będziesz pomagać Annie we wszystkich pracach! Od teraz jesteś moją służącą i będziesz wykonywać wszystko, co ci powiem! A ty ( zwraca się do Jasia) teraz pójdziesz z Anną.
Małgosia: Nie będę dla ciebie pracować. (rzuca miotłę. krzyżuje ręce w oznace sprzeciwu)
Baba Jaga: Tak? tak?! A więc nigdy nie ujrzysz swojego brata!! Anno, zabierz go w tej chwili. Nie dawaj mu dzisiaj jeść ani pić.
Małgosia: Nie! Błagam! Zrobię wszystko! Zostaw Jasia.
(widoczny uśmiech na twarzy BJ)
Baba Jaga: Hahaha! Najpierw tutaj pozamiataj, a potem umyjesz okna i przyniesiesz wody ze studni. Tylko żebym nie znalazła tu nawet okruszka!
A ty.. (wskazuje na Annę) Zamknij chłopaka! Moja droga (zwraca się znów do Małgosi) Z dziewczyny jest zwykle tylko pożytek w domu. Nie sprzedam cię, bo niewiele za ciebie by mi zapłacono. Nie zjem cię, bo nie wyglądasz mi apetycznie, a tuczyć dwoje dzieci to dla mnie za duży wydatek. No co, nie patrz tak na mnie. Myślałaś, że dlaczego was tu zamknęłam? Chłopcy są bardzo smaczni. Oczywiście, że zamierzam zjeść twojego brata. Tylko niestety jest za chudy. Ale to nic, za jakiś miesiąc, może dwa, będzie okrąglutki jak piłeczka, a jaki smaczny. Mniam, aż mi ślinka leci... (BJ się rozmarzyła) No, ale to nic. Trzeba jeszcze trochę poczekać. (śmieje się, zaciera ręce, wychodzi, Małgosia stoi smutna)
muzyka
kurtyna -zasłonięcie - odsłonięcie

Wróżka Duszka: Mijały tygodnie, a Małgosia była zmuszana do wyczerpującej pracy. Baba Jaga więziła Jasia w lochach i karmiła go, by w końcu go zjeść.

scena 2
(Anna i Małgosia razem. Anna je)
Małgosia: Już trzeci dzień ta wiedźma nie dała mi nic do jedzenia. Jak długo będzie mnie jeszcze głodzić?!
Anna: Weź moje jedzenie, ja i tak nie jestem głodna.
Małgosia: Co?! nie.. ja nie mogę.. przecież ty też jesteś głodna...
Anna: Wiesz.. nigdy nie miałam żadnej przyjaciółki. Ta wiedźma nie pozwala mi się z nikim widywać, a poza tym mieszkamy na kompletnym pustkowiu. Nie mam nawet dokąd uciec. Nie wiem tak naprawdę, gdzie jesteśmy, w lesie pełno wilków...
Małgosia: Nie martw się, możemy zostać przyjaciółkami. Na początku myślałam, że jesteś taka jak ta wiedźma. Ale już wiem, że cierpisz tak samo jak ja. Ciężko na świecie samemu. Ja cieszę się, że chociaż mam Jasia. Od teraz masz mnie. (przytula Annę). Nie martw się. Jakoś damy sobie radę. Ale Anno, co zrobić. Ta wiedźma nas wszystkich pożre, a na początek mojego braciszka. Jak mu pomóc?!
Anna: Wiesz, mam chyba pewien pomysł....Nie jestem tylko pewna... (podchodzi do Małgosi i mówi jej na ucho)
Małgosia: Wspaniale, to może się udać. Anno, jesteś niesamowita. Dziękuję!

muzyka
kurtyna- zasłonięcie- odsłonięcie

AKT V
scena 1

Baba Jaga
(do siebie)
Ciekawe jak tam mój chłopczyk… pyszne, tłuściutkie mięsko… oooj, będziesz miała ucztę Jadziu! Będziesz miała ucztę...
(podchodzi do klatki z Jasiem)
Wysuń nieco paluszek mój chłopcze, niech sprawdzę, czy jesteś już wystarczająco grubiutki, pyszniutki, by cię zjeść. Ale będzie uczta! (zaciera ręce)
(Jaś wysuwa patyczek zamiast paluszka, Baba Jaga mruga oczami i poprawia okulary. Maca patyczek)
Baba Jaga: Ale jak to?! Sama skóra i kości!
Kopciuchu! Kopciuchu! Chodź do mnie natychmiast! Nigdy nie ma tej niedojdy , jak jest potrzebna. Leniwa dziewucha!
(wbiega przestraszona Sługaczka)
Anna: Tak ciotko?
Baba Jaga: Weź ze spiżarni jeszcze trochę jedzenia, jakie mamy i przygotuj! Nakarm porządnie tego chłopaka. Chcę go zjeść! Nie mogę już dłużej czekać! Zrozumiano?! Ma być gruby! Sprawdź też, czy nie jest chory. Martwi mnie, że nie tyje.
Anna: Nie martw się ciotko. Przecież przyszli do nas z Małgosią bardzo chudzi, nędzni. To musi trochę potrwać.
Baba Jaga: Hmm, no cóż, może masz rację. Czasami nawet tobie zdarza się niekiedy pomyśleć...Dobrze, chyba nie mam wyjścia, muszę uzbroić się w cierpliwość. ( wychodzą)

scena 2
Wróżka Duszka: Minęły kolejne trzy tygodnie. Jaś stawał się coraz grubszy, a Baba Jaga coraz bardziej niecierpliwa.

(Baba Jaga nad kotłem, przyśpiewuje sobie, nuci)
Baba Jaga: ... lalala może troszkę nóg żabich, ... mmmniam i trochę igieł z jeżozwierza (wsypuje różne rzeczy to kotła) o! i jeszcze parę kropel jadu z jaszczurki, dla smaku! Ale będzie uczta!
Kocmołuchu! Chodź no tu natychmiast!
(przychodzi Sługaczka)
Baba Jaga: Przyprowadź mi tu tego chłopca.... jak mu tam.. Jacek? Franek?
Anna: Jaś, proszę ciotki.
Baba Jaga: Zresztą nieważne... no myk, myk, ruszaj się , szybko!
Anna: Ciociu, a po co... ?
Baba Jaga: Nie pytaj, głupia dziewczyno, tylko rób, co mówię, szybko. Takiej zupy nie mogę spartaczyć. Trudno, gruby czy nie, zawsze to świeże mięsko! Ugotujemy chłoptasia i już. No, żywo, zmykaj dziewczyno.
scena 3
(Anna biegnie do Małgosi)
Anna: Małgosiu, Małgosiu, chodź tu szybko. Stara Jędza chce już ugotować Jasia. Musimy zacząć nasz plan.
Małgosia: O nie, Aniu, ja się boję, a jak się nie uda, co wtedy! Mamo, tato, pomóżcie!
Anna: Nie martw się na zapas. Nie czas na to, musimy działać. Idź po Jasia, szybko. Uprzedź go tylko, co planujemy, żeby się przedwcześnie nie zdradził.

scena 4
(Małgosia z Jasiem i Anną przychodzą do Baby Jagi)

Baba Jaga: No nareszcie. Nie spieszyłaś się zbytnio. (Podchodzi do Jasia, ogląda go, jest zadowolona) No, chłoptasiu poprawiłeś się troszeczkę. Będę miała pyszny obiad. Mniam...
No, co tak znów wybałuszacie na mnie oczy, co chcecie? Tylko szybko, bo nie mam czasu!

Anna: No, bo widzisz babciu. Tak ... sobie pomyślałam, żeby go nie zjadać! To znaczy nie tak od razu.
(Baba Jaga popycha ją)
Baba Jaga: Nie chcę słyszeć tych bzdur! Dawaj go do kotła!
Małgosia: Kiedy Babo Jago Anna naprawdę ma świetny pomysł, jak poprawić jeszcze bardziej smak Jasia.
(Jaga zaciekawiona patrzy na Annę)
Baba Jaga: No mów , szybko.
Anna: No, bo widzisz babuniu...gdyby tak trochę Jasia podpiec w piecu, podrumienić, byłby o wiele lepszy smak potrawy.
(Jaga myśli...)
Baba Jaga: Ja ciebie kocmołuchu naprawdę nie poznaję! Ty się stajesz coraz mądrzejsza. Kto by pomyślał, że w tej pustej głowie coś jest, no...no...No dobrze. W piecu się pali, więc pieczenie pójdzie szybko. Małgosiu, przynieś łopatę.
(Małgosia przynosi łopatę, Jaś w tym czasie jest przerażony, wyrywa się)
Baba Jaga: No chłopczyku, pakuj się na łopatkę, he, he, he.
Małgosia: Ale Babciu, Jaś nie wie, jak się odpowiednio położyć, żeby dobrze się upiec. Jeśli byłabyś tak łaskawa. Pokaż nam.
Anna i Jaś (razem): Tak prosimy, pokaż nam!!!
Baba Jaga: Uch...niedojdy, niczego nie potrafią! No dobrze, zobaczcie.
(Baba Jaga sadowi się na łopacie, dzieci chwytają za trzonek i wyjeżdżają z nią do pieca. Z oddali słychać przeraźliwy krzyk wiedźmy. Dzieci szczęśliwe , podskakują, wiwatują)

W tym czasie ktoś dobija się do chatki.
scena 5

Anna: Kto tam?
Leśniczy: Dzień dobry. Jestem leśniczym. Poszukuję dwójki dzieci, chłopca i dziewczynki. Dzieci miały do mnie dotrzeć już kilka tygodni temu. Ich ojciec i ja szukamy ich już tyle czasu!
(Jaś i Małgosia podbiegają do Leśniczego, przytulają się. )
Jaś: Wujku, kochany. Jak dobrze, że jesteś. Tak tęskniliśmy za tobą i tatą.
Małgosia: Uwięziła nas straszna wiedźma, chciała nas zjeść, ale poradziliśmy sobie.
Jaś: Wujku, a co z naszym tatą, jak on się czuje?
Leśniczy: Zaraz sami się przekonacie, jest ze mną, zaraz tu będzie.
(Wchodzi ojciec dzieci, te podbiegają , witają się z nim, przytulają.)
Małgosia: Tatusiu kochany, tak bardzo cię przepraszamy, że uciekliśmy. Nie chcieliśmy cię zasmucić.
Jaś: Tato, my nie mogliśmy już wytrzymać z macochą. Ona chciała się nas pozbyć, chciała zrobić nam krzywdę. Przepraszamy. Ale nie wrócimy już do domu. Może wujek zaopiekuje się nami.
Ojciec: Moje najdroższe skarby ( przytula dzieci) Po tym , co się stało, odchodziłem od zmysłów, wiedziałem, że macocha maczała w tym palce. Wypędziłem ją z domu. Wy jesteście dla mnie najważniejsi. Tylko was kocham i już nigdy się nie rozstaniemy, przysięgam!
(Przytulają się wszyscy )

muzyka

kurtyna - zasłonięcie


wszyscy aktorzy wychodzą i kłaniają się.



KONIEC!

Autor: Marzena Mierzejewska nauczycielka Gimnazjum w Rzekuniu
Wyświetleń: 0


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.