Katalog

Barbara Ozymko - Galińska , 2017-02-06
Koszalin

Agnieszka Sałacka
Zajęcia artystyczne, Scenariusze

Smok wawelski nowa wersja

- n +

Hejnał mariacki w tle.
Kronikarz;
-Jak to zwykle w bajkach bywa ta historia jest prawdziwa. Bardzo dawno przed wiekami miedzy Wisłą rzeką a górami mieszkał na Wawelu król wielce szanowany przez rodzinę i poddanych. Choć pobożne pędził życie miał ogromną troskę. Mianowicie ot, po prostu jakiś straszny i okrutny smok sprawił, że za dnia w Krakowie panował mrok. A jak podaje krakowska wieść smoki lubią bardzo dużo jeść. Żołądek miał chyba jak stodoła- to cóż się dziwić, że co chwila jeść wołał. Oj, musze kończyć to opowiadanie bo słyszę królewskich butów stukanie. (krakowianka schodzi ze sceny- wchodzi król z królową i siadają na tronie).
Król;
- Cóż mi począć droga żono smoka nadal nie zwyciężono, że ten straszny potwór akurat pod moim zamkiem znalazł sobie otwór.
Królowa;
- No, nie wiem mężu, co ci radzić?. Może ciemną nocą się na niego zasadzić. Musi być jakiś sposób, żeby go skutecznie zgładzić.
Król;
- Tak! Już to widzę. Boją się go nawet moi dzielni i zacni rycerze. Nie słyszałaś, przecież ciało ma pokryte pancerzem.
Królowa;
- O jej, pancerzem. Może zapłać tym swoim śmiałkom szczerze.
Król;
-No, wiesz teraz to już przesadziłaś. Wiesz, droga żono, że do rozrzutnych to ja nie należę. Dlatego zanim coś wymyślę, to w swej komnacie poleżę. Wolę mieć na plecach odgnioty niż odciski na rękach od roboty. Popatrz jaki jestem delikatny ja miałbym się zajmować smokiem nie jestem na to podatny.
Królowa;
-Co tu sama będę siedzieć idę też się coś dowiedzieć.
Może moje dworki- klotki przyniosły na zamek o smoku jakieś plotki. Zresztą co mają do roboty , niech zbierają ploty. Płacę- wymagam.
Król woła;
- Giermku, zbierz kwiat mego rycerstwa i zachęć ich jakoś do męstwa.
Królowa;
- Jakoś nie widać twego giermka- bohatera. Widać jemu też strach doskwiera. Co się dziwić jak jest coś do zrobienia od razu zaczyna się krzywić.
(schodzą ze sceny).
Piosenka „Straszny smok”
. Twarze mieszkańców
Krakowa smutkiem i strachem owiane
Wszyscy się boją potwora,
który zamieszkał pieczarę.
Ref. Smok w pieczarze jest pod górą,
co zobaczy to pożera,
kiedy z głodu ryczy wściekły
to na niego rady nie ma
2. Król Krak na tronie zasiada,
Myśli, gdyż sprawa zawiła.
Oj biada wszystkim, oj biada,
bo bestia znów się zbudziła

Ryk smoka i uciekają krakowianki ze sceny. Smok wychodzi i ziewa.
Smok (przeciąga się);
- OOOO! Ilu was się tu zebrało (do publiczności). Żeby nie było to tamto, kultura na wysokim poziomie.
Witam wszystkich, jam smoczysko. Kiedym głodny pożrę wszystko (smok się kłania i coraz bliżej podchodzą rycerze).
Rycerze;
-Dzisiaj smoku łakomczuchu pusto będzie w twoim brzuchu, bowiem dzielnych trzech rycerzy w walce z tobą chce się zmierzyć.
Rycerz I;
- Nie myśl sobie, że się ciebie boimy i na twój widok cali drżymy.
Rycerz II;
- Nasza męskość i odwaga nie z takimi jak ty się zmaga.
Rycerz III;
- Popatrz na nas, co znaczmy , bo zaraz cię w try miga na trzy wiatry przepędzimy.
Smok;
- Co wy nie powiecie? Jestem dzielny, jestem mężny. Żaden z waszej czwórki mnie nie zwycięży. Jak już nie macie nic do powiedzenia, to smrody do widzenia.
Rycerz IV;
- Hej, chłopaki zmykajmy póki czas, póki nikt nie widzi nas, bo za chwilę, może dwie on nas naprawdę zje.
AAAAAAAAAA!- rycerze uciekają ze sceny.

Smok;
- Uciekli, co za gamonie, ledwo co smok ogniem zionie. Męscy nie ma co, grozić potrafią, że ho ho. Lepiej spać się położę w swym otworze, bo jutro na śniadanie muszę wstać o wczesnej porze. (smok ziewa i wchodzi do jamy)
Wchodzi król z królową z rulonem w ręku.
Królowa (rozgląda się w dal);
- Mężu, coś mi się wydaje, że nasi dzielni rycerze tu podążają
Król;
- No! Może w końcu ze smokiem się rozprawili i biegną prędziutko nam oznajmić, żebyśmy się na zamku weselili.
Królowa;
- Mężu drogi, widzę ich miny- nie bądź dla nich srogi. Pewnie się chłopaki starali, ale chyba to spotkanie ze smokiem przegrali.
(wbiegają rycerze)
Rycerze;
- Królu, królu miłościwy, wracamy tu ledwo żywi, walczyliśmy należycie, ledwo żeśmy uszli z życiem.

Król;
- Czy na pewno zacni rycerze?
Rycerze;
- O, tak panie, bestia grona niesłychanie. Ledwo z jamy wyjrzy ogniem zionie, kto się zbliży tego koniec.
Król (wstaje z tronu);
- Cóż nam począć cni rycerze, niechaj giermek wnet ogłosi, że odważnych ludzi z miasta król o rychłą pomoc prosi. No! Gdzie ten giermek, wołajcie go prędziutko.

Giermek (wbiega);
- Przepraszam cię miłościwy panie, chyba za długo spałem na sianie. Zaraz szybko się ogarnę i twym orędziem zajmę (bierze rulon od króla)
Król jegomość zasmucony, dziś ogłasza swe orędzie, kto zwycięży złego smoka ten zostanie jego zięciem. O jej, ale pojechał grubo, żeby to nie było jego zgubą.
Królowa (wstaje z tronu);
- Co? Ten potwór ma być mojej córki mężem?
Król;
- Żono droga nie potwora tylko tego, który go pokona. Może nie wyglądam na zbyt gramotnego, ale wybacz nic nie przychodzi mi do głowy mądrego.
Krakowianki;
- Oj, królewna jak marzenie i królestwa można mieć połowę, ale lepiej być biedakiem niż smokowi oddać głowę.
Szewczyk;
- A ja smoka się nie boję i jakem Skuba zwyciężę tę poczwarę, bo co ten potwór z jamy wyprawia przebrało wszelką miarę. Głodomór pożera wszystko, co spotka na drodze, ale ja niebawem dam koniec tej gadziej niebodze.

Król;
- Dobrze Skubo, lecz uważaj, bo może na nic twe mozoły…

Szewczyk;
- Skórę musza mieć baranią, igłę, trochę smoły (wylicza na palcach), a o resztę mości królu niech cię głowa nie boli. Jakem młody i piękny szewczyk Skuba, uratuję lud z niewoli.
Krakowianki wychodzą na scenę z wiadrem, sznurkiem, baranią skórą;
- Co to będzie? Czy słyszycie? Nie ujdzie Szewczyk z życiem. Biedny Szewczyk aj aj aj płakać będzie cały kraj. Bestia ta straszna niesłychanie pożre go nim świt wstanie. Cóż ma począć ten biedak niebogi, chyba nie doznał od smoka trwogi?
Szewczyk;
- Siarkę i smołę zaszyłem w skórę, teraz szybko się schowam za górę. No, a jak smoka głód zmorzy, to prędko zielona bestia ślepia otworzy. Już ja go napasę i tym śniadaniem żywot jego wygaszę.
Smok;
- Co ja widzę? Owieczka, tłuściutka jak beczka. Takie jedzenie, to dla mojego pyka marzenie. Pychotka niezdrowa, pyszna, niejałowa (smok rozpoczyna konsumpcję owieczki). Coś przyprawiona za bardzo, powiedziałbym nawet, że pikantna niestety, ale gdy masz apetyt nie ważne są przyprawy. Połknę owcę całą dla wprawy. (połyka owcę)
Oj, coś tu nie w porządku, cos pali mnie w żołądku, oj popić muszę, bo inaczej się uduszę. Mdlić mnie zaczęło, oj coś mnie wzdęło. Popiję wody z Wisły, żeby mi dolegliwości prysły.
(krakowianki wychodzą na palcach na scenę)
Krakowianki;
- Pije smok pije, jak by nie patrzył już ledwo żyje. Słychać nawet jęk (pęka balon). O, wreszcie pękł.
(do krakowianek dochodzi królewna z królem i królową)
Królewna;
- Smoka nie ma i nie będzie cóż za radość słychać wszędzie.
Król;
- Zacny Skubo, mój szewczyku zasług twoich jest bez liku. Włóż na głowę swą koronę- przyjmij córkę mą za żonę.
Królewna;
- Podejdź mój szewczyku, kareta czeka a z zapowiedziami nie ma co zwlekać. Musimy się pospieszyć niesłychanie, bo boję się, że zmienisz zdanie.


Krakowianka I;
- Szewczyku, weź królewnę za żonę. Wtedy pokój i radość zapanuje wszędzie. A najważniejsze huczne wesele dzisiaj się odbędzie.
Król;
- Pocałuj żonę zięciu mi bliski..
Szewczyk;
- Królu, no co ty tak przy wszystkich. Nie wiem, co się ze mną stanie jestem zbyt wstydliwy niesłychanie.
Królewna;
- Szewczyku drogi jak na kawalera jesteś dla mnie zbyt srogi. Nie ma co czekać i z weselem dłużej czekać.
Szewczyk;
- Ależ królewno, nie myśl sobie, że jestem zniechęcony lub stanem kawalerskim zachwycony, ja po prostu czuję się zawstydzony, nigdy z ciebie nie zrezygnuję a swą miłość na kolanach ci ślubuję. Być wiernym ci za wszechczasy obiecuję. Będę dobrym królem i za swoimi poddanymi zawsze stanę murem.
Król;
- Zięć mi trafił jak marzenie, pokonał smoka, wziął córkę chyba mu wręczę jakąś laurkę.

Królowa;
- Oj, mężu prawdę powiadasz i chyba dlatego przez tyle lat tak dobrze władasz.
Nie ma co dłużej czekać i chodźmy do komnat grempliny i atłasy na siebie nawlekać.
Krakowianka II;
- I odbyło się wesele, gości na nim było wiele, instrumenty głośno grały, panny skocznie tańcowały, a gdy świt nareszcie nastał spało chyba i pół miasta, ale zanim się pospało, zobaczcie co się tam działo. (wszyscy tańczą krakowiaka i kładą się na podłogę)
Krakowianka III;
- Nie wiem, co mam powiedzieć drogie dzieci?
Oooo, już wiem; tyle dziś wam naopowiadałyśmy, być może trochę skłamałyśmy. Ale powiem szczerze- w bajkach prawdy jest niewiele, więc wybaczcie przyjaciele, ale o smoku i królewskiej rodzinie dowiedzieliście się dziś wiele. Zapamiętajcie moi drodzy, że w grodzie Kraków po dziś dzień jest jama Smoka i on sam przed nią stoi, ogniem zieje, ale już nikt się jego nie boi.
Krakowianka IV;
- My jesteśmy tego świadkami, a wy jak chcecie, ale powinniście się tam wybrać i zabawić się wspólnie z nami.

Wyświetleń: 0


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.