Katalog

KATARZYNA CHLEBOWSKA, 2015-06-22
Sierpc

Język polski, Scenariusze

"Śladami przeszłości..." - historia mojej Małej Ojczyzny - przedstawienie realizowane w ramach projektu edukacyjnego.

- n +


Przedstawienie teatralne „Śladami przeszłości...”
- historia mojej Małej Ojczyzny...
(realizacja w ramach edukacyjnego projektu)


Scena I
Pokój – wyposażony współcześnie (mnóstwo współczesnych, „trendy” gadżetów). Przy biurku siedzi bardzo zapracowana mama – dyrektorka prywatnej firmy. Przy ławie siedzi mąż równie zapracowany co żona, tworzy ważny projekt architektoniczny (na przysłowiowe „wczoraj”). Prawie ze sobą nie rozmawiają. Ich wypowiedzi są krótkie, zdawkowe. Nie pasujące do siebie. W głębi pokoju widać siedzącą (na bujanym fotelu) babcię. Kątem oka śledzi „nietypową” wymianę zdań małżonków. Jest zajęta szyciem. Nagle do domu wpada rozhisteryzowana córka. Nikt jednak jej nie zauważa. ..
Córka:
Mamo, czy wiesz, co się stało (płacz)? Nawet sobie nie wyobrażasz...
Matka:
Co, coś mówisz do mnie, a to ty Zosiu. Jak w szkole? Dobrze? No to super!
Córka (cały czas płacząc):
Mamo, ale posłuchaj, dziś, dziś na lekcji historii... Ja... nawet nie mogłam...
Matka (przerywa wypowiedź córce ):
A historia, to ważny przedmiot, masz rację, idź do pokoju i odrób lekcje. (Odwraca się od córki i zaczyna nerwowo szukać jakiś dokumentów, sytuacja robi się tym bardziej napięta, że w oddali słychać dźwięk telefonu komórkowego)
Córka:
Mamo, ty mnie nie słuchasz!
Matka (trochę poddenerwowana)
Zosiu, nie widzisz, że jestem zajęta? Przecież wiesz, że ciężko pracuję. Nie mam teraz czasu, ale obiecuję, że za godzinę....Gdzie te papiery?
(nie kończy zdania, bo właśnie znalazła szukane dokumenty, zadowolona ignoruje córkę)
Córka:
Może tata... (zrezygnowana idzie do taty) Tato (chlipiąc), dziś w szkole pani od historii...
Tata:
A to ty Zosieńko, jak minął ci dzień w szkole, idź do babci, na pewno ugotowała pyszne małe co nieco, obiadek to dobre lekarstwo na wszelkie szkolne bolączki.
(zbywa córkę, nie odrywa wzroku od projektu).
Córka:
Mówisz jak mama, a ja chcę tylko powiedzieć, że na historii oberwało się naszej klasie! Bo …
Tata:
No widzisz córeczko, nie jesteś sama, to dobrze, że nie tylko tobie!
(Ich rozmowę przerywa głośna rozmowa telefoniczna mamy)
Tata:
Zosiu, idź lepiej do swojego pokoju, znając mamę, zaraz (nie kończy zdania)
Mama:
Wyobraźcie to sobie, to przecież kompromitacja, w jakim świetle stawiają firmę, mnie, to absurd! Ile razy można tłumaczyć, że ...(nerwowo gestykuluje i rozmawia z mężem – tej rozmowy nie słychać, Zosia idzie w stronę swojego pokoju, nagle zauważa babcię)
Córka (zrezygnowana):
Myślałam, że mnie tylko nie zauważają... Ale oni przestają mnie słuchać (płacze, przytula się do babci)
Babcia:
Co się stało, Zosiu, na tej lekcji historii?
(Zosia uspokoiwszy się, opanowując emocje opowiada):
Córka:
Bo dziś był temat – Ślady II wojny światowej w mojej okolicy. Pani nam opowiadała o tamtych czasach, podawał mnóstwo przykładów i ciekawych historii, babciu to była piękna lekcja, nawet pani nam fr. filmu włączyła... (zaczyna płakać) Na koniec pani podyktowała pracę domową: …...
Babcia:
A dlaczego Ty, Zosiu płaczesz?
Córka:
Bo Janek nagle się wyrwał z pretensjami: „o rany, a po co mamy sprawdzać, co było kiedyś, przecież to minęło, nuda!” - tak wypalił... Po takiej lekcji.... Babciu...
Babcia:
I...? (zasmucona)
Córka:
Pani mu odpowiedziała: „Janku historia – to dar, jaki daje przeszłość nam – ówcześnie żyjącym – dzięki niej – to my – budujemy teraźniejszość, w której Ty i ja żyjemy, to nasze dziedzictwo przekazywane z pokolenia na pokolenie, kształtujące tożsamość narodową, dzięki której czujemy się narodem, żyjemy w nim, pracujemy.” I wiesz co babciu, nagle rękę podniosła Ela i powiedziała:„Janek, to co było kształtuje, a to co jest wpływa na to - co będzie, gdyby nie przeszłość - nie byłoby nas”.
Pani pokiwała głowa i dodała: ”Dlatego warto historię swego narodu, swego regionu – tej małej ojczyzny znać, ona daje poczucie zakorzenienia, przynależności, dzięki niej wiesz kim jesteś...”
I tu wybił dzwonek, ale dla mnie lekcja się nie skończyła.... Ja w duchu zapytałam się: „Kim Zosiu – jesteś? Jaka jest - Twoja wiedza, o historii Twojego regionu? O Twojej małej ojczyźnie? Owszem babciu, ma dobre oceny z historii, ale ….
Babcia:
Oceny nie dają poczucia bycia patriotą, nie dają korzeni...
Córka:
Właśnie, zabolało mnie, że tak mało wiem, o tak ważnych sprawach i żal mi się zrobiło, bo ... (płacz)
Babcia:
Mama i tata... nie zwrócili na to uwagi?
Córka:
Tak, praca, te wieczne telefony, ciągłe spotkania, przetargi, etc., nawet nie mają czasu na to, by wysłuchać, by zauważyć? A gdzie tu mowa o zaszczepianiu, kiełkowaniu i …
Babcia:
Wiesz Zosiu, taki to już ten współczesny świat, trochę zapędzony i dyktujący swoje warunki, które nie podobają się każdemu. Nie osądzaj jednak zbyt surowo rodziców, celowo tego nie czynią. Nie, nie bronię ich... Ale, żeby nie skupiać się na tym, co zbyt boli, wolę zabrać Cię w podróż – podróż do przeszłości... Choć przyszedł czas na dłuuuugiiiii spacer....

(Wstają, kierują się w stronę drzwi. Babcia zatrzymuje się przy regale i bierze z niego album z fotografiami. Rodzice kompletnie nie zauważają wyjścia babci i córki).

Scena II (oparta na autentycznych relacjach wojennych świadków)

Babcia i córka zbliżają się do polany. W oddali widać stojąca (już od kilkudziesięciu lat) studnię. Również w oddali można zauważyć postać kobiety, malującej polny pejzaż. To sąsiadka. Następuje wymiana pozdrowień. Ku zaskoczeniu wnuczki, tuż obok studni siedzi jej dziadek i łowi ryby. Kobiety podchodzą do dziadka.

Dziadek:
Zosia? Helcia co Wy tu robicie?
Babcia:
Wiesz Tadzio, coś mi się zdaje, że wiele ciekawych wojennych opwieści znasz i … mógłbyś się nimi - z nami się podzielić.
Dziadek:
Ooooo, a cóż to was tak naszło, przy takiej pięknej pogodzie w przeszłość wracać?
Babcia:
Ba, kochany Tadziu, kiedyś to nastąpić musiało, a dziś świetna okazja ku temu, by we wnuczkowym serduszku historię naszej rodziny, naszego regionu z czasów przeszłych zaszczepić...
Zosia:
Dziadku, nie dziw się tak bardzo...
Babcia:
Dziadek się nie dziwuje, tylko coś czuję, że historię w głowie już snuje... Pytaj Zosieńko śmiało, a sama zobaczysz, że historia w nić słów się ułoży... Pytaj mnie i babcię – świadków tamtych dni...
Zosia:
Ja mam tyle pytań... Od czego zacząć? Może od początku...? Babciu, Dziadziu, jak dowiedzieliście się o początku wojny?
Babcia:
Już pierwszego września w Lelicach zostały zrzucone bomby. Od jednego z odłamków zginęła 15 – letnia dziewczyna. Ale w pobliskiej miejscowości Cetlin ludzie zaczęli odczuwać wojnę dopiero po kilku dniach, dotąd wiedli normalne życie…
Dziadek:
Ale ta normalność szybko minęła, nastały długie, ciężkie wojenne dni...
Zosia:
To jak wyglądało życie na wsi?
Babcia: Zosiu, stąd (wskazuje na okolice) wywożono ludzi, nawet do obozów koncentracyjnych. Została na garstka. Dużym utrudnieniem był także brak światła. Powszechne stały się wówczas karbidówki, wykonywane domowym sposobem. Bez zgody Niemców nie można było zabić zwierząt. Ludzie chodzili na boso lub w drewniakach. Cały nasz dotychczasowy świat wywrócił się do góry nogami. Celem stało się przetrwanie! Zachowanie w sobie polskości …
Dziadek:
Godności... Tego nigdy z nas nie wydarli...
Zosia:
Czyli Niemcy zasiedlali tutejsze tereny? Tak?
Babcia: Niemcy wysiedlali tutejszych ludzi, a sami zajmowali ich gospodarstwa, np.: państwa …................. Zazwyczaj były to duże budynki z gospodarstwami. Tak, aby mogli spokojnie żyć – naszym kosztem.
Zosia:
A czy jest jakaś historia, która utkwiła Wam szczególnie w pamięci?
Dziadek:
Najbardziej w pamięci utkwiła mi historia mojego taty. Za pomoc partyzantom został on aresztowany i przetrzymywany przez sześć lat przez Niemców.
(Nieoczekiwanie do rozmowy dołącza się sąsiadka malarka)
Sąsiadka-malarka:
Ja pamiętam, że w 1944 roku aresztowany był mój dziadek. W tym samym roku zginęła mama w czasie bombardowania. Mój ojciec widząc żandarmów, powiedział swojemu ojcu, czyli mojemu dziadkowi, aby się ukryli, jednak on zlekceważył jego prośbę. Mój tata ukrył się, a dziadka... aresztowali razem z innymi ośmioma mężczyznami...
Dziadek:
A wiesz Zosieńko, że początkowo w szkole – tak w Twojej szkole - stacjonowali Niemcy, a później Rosjanie. Dzieci często były przenoszone do innych szkół, ponieważ zajmowali oni budynki. Moja mama była zmuszona gotować dla nich obiady. Gdy któregoś dnia odważyła się im odmówić, … co się wtedy działo... Ach... Wiesz dość szybko zmieniła zdanie, gdy zobaczyła przed sobą broń. Pamiętam, jakby to było wczoraj..., że w lipcu, kiedy zboże dojrzewało, pewna partyzantka dopuściła się odważnego czynu. Mianowicie zabiła dwóch Niemców. W odwecie w Lelicach zabrano wielu mężczyzn, między innymi p. …....................., mojego dziadka – …......................, p. …......................., p. …..................... Z grupy aresztowanych wrócili tylko …................. oraz …...................... W taki właśnie pomszczono śmierć tych Niemców. Taka bezwzględna, taka okrutna kara...
Zosia:
Dziadziu, zastanawiam się tak, skoro taki cios dotknął ludzi, to skąd oni tyle sił wzięli, aby walczyć, aby się nie poddawać, co dawało im taka siłę, by każdego dnia stawać do walki?
Dziadek:
Wiara Zosiu... Wiara...
Sąsiadka-malarka:
Pamiętam, że kościoły to często były zamykane. Moja mama chcąc wziąć ślub, a było to w 1942 roku, musiała udać się do Goleszyna. Tam właśnie otrzymała akt ślubu. Dopiero po wojnie w rodzinnych parafiach ludzie, którzy pobierali się wcześniej byli odczytywani przez proboszczy.

Dziadek:
A ja pamiętam, że chodziłem do kościoła, ale w co druga niedzielę. A to dlatego, że ja i mój kuzyn mieliśmy jedno palto i co tydzień się wymienialiśmy. Jeśli chodzi o proboszcza – księdza ... – to często przekraczał próg mojego rodzinnego - bał się jak każdy, a w szczególności nie pomagał mu fakt, że pełnił rolę proboszcza. Mój kuzyn również został księdzem i też często do nas przychodził. Pamiętam, że kiedy pojawiło się ostrzeżenie o zbliżających się żandarmach, jeden z nich schował się do komina – do drobnych nie należał. Drugi zaś uciekł do szopy, gdzie przebił się głową przez podłoże góry, zszedł po drabinie i uciekł do lasu. Ksiądz, który schował się w kominie po wyjściu nie wyglądał najlepiej – to wspomnienie przywołuje na moją twarz uśmiech.
Babcia:
Ludzie po kryjomu modlili się w kościele w Gozdowie.W moim rodzinnym domu ukrywał się ksiądz …..............– proboszcz parafii Bonisław. To ciężkie czasy dla ludzi... Wystawiające na próbę wiarę, nie tylko tą osobistą, ale także wiarę w sens wartości, w sens słów...

Zosia:
Babciu, Dziadziu, byliście w moim wieku... Byliście dziećmi, prawda? A wasi rodzice? Jak radzili sobie z wojenną rzeczywistością?
Babcia:
Było bardzo ciężko, nasilały się aresztowania i to za drobnostki, często niedorzeczne. Ale zdarzały się też historie, które budzą zdziwienie na twarzy po dziś dzień. Wiesz Zosiu, Twój pradziadek … Przeżył przedziwną historię. Został umieszczony w więzieniu w Sierpcu. Rzekomo próbował sprzedawać zwierzęta, które nie miały pieczątki. A tak naprawdę, próbował nimi handlować nasz kuzyn, który miał rodzinę w Warszawie i chciał im pomóc finansowo. Pożyczył od ojca kurtkę – gdzie znajdowały się dokumenty taty. Kiedy kuzyn zobaczył, że żandarmi się do niego zbliżają uciekł, ale kurtka została i tak oto Niemcy dotarli do ojca. Za to nieporozumienie mógł zapłacić życie, jednak kiedy moja mama się o tym dowiedziała, dotarła do kolegi ojca jeszcze sprzed wojny – Niemca, który szczęśliwym trafem miał sądzić tatę. Dzięki niemu skazano go na 6 tygodni więzienia … Tylko sześć tygodni....
Sąsiadka :
Mój ojciec został aresztowany przez gestapo.... Niczym nie zawinił, ale nasza ówczesna sąsiadka miała inne zdanie. Nie stanowiło tajemnicy to, że utrzymywała kontakt z Niemcami. Oskarżyła mojego tatę o organizowanie spotkań, które miały zaszkodzić okupantowi. Wzięto go więc na przesłuchania, do siedziby gestapo w Płocku.. A przecież tam przesłuchania wyglądały całkiem inaczej niż teraz. Przez dwa tygodnie codziennie bito go do nieprzytomności, a kiedy po raz setny wszystkiego się wyparł, wezwano także ową sąsiadkę. Tata postanowił użyć sposobu – zaczął tłumaczyć po niemiecku, że ta kobieta nie jest zbyt wiarygodna i próbuje się ratować tymi wszystkimi skargami na innych. Kiedy zapytano go, kiedy nauczył się niemieckiego odpowiedział, że teraz się uczy (to połechtało dumę niemiecką). Wypuszczono go po tych dwóch tygodniach, ale kiedy wracał do domu nie miał siły iść – tak był obity i bez sił. Wtedy zabrano go na wóz – okazało się że to ta sąsiadka! Naprawdę, niesamowite.

Zosia:
To takie wszystko skomplikowane... Odnoszę wrażenie, że to, co się działo, te wojenne dni, lata, ta wojenna rzeczywistość, to taka próba – na którą wystawiono człowieczeństwo... Wartości... Zasady... To takie skomplikowane... A czy po wojnie sytuacja się ustabilizowała? Czy coś się na naszym terenie wydarzyło?

historia studni !

Sąsiadka-malarka
Czasy wojny, czasy pogardy minęły. Wojna dla nas była ogromnym ciosem. Ale tez i ta sama wojna próbie poddała wszelkie wartości, zasady. Spowodowała, że jak nigdy zrozumieliśmy sens wielu pojęć...
Sąsiadka 2.:
Braterstwo, pomoc...
Dziadek:
Miłość, życie....
Babcia:
Honor, godność...

Scena III (Finał)
Me serce jedne słowa dyktuje, słowa, które wiem, że rozumiem i czuję... Nidy ich jeszcze tak pewna nie byłam, nigdy tak sensem we mnie nie tętniły ...

Babcia:
O czymże dziecię - Ty nasze kochane mówisz?
Zosia:
Babciu, dziadziu, bo ja już wiem, że …
„Kiedy przyjdą...” - recytacja utworu


- piosenka "Jak pięknie by mogło być” (H.Frąckowiak)

Koniec

Wyświetleń: 166


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.