Katalog

Anna Mazurkiewicz, 2015-02-05
Grójec

kabaret Młodych Panów
Lekcja wychowawcza, Scenariusze

Scenariusz części artystycznej balu gimnazjalnego - Spotkanie po latach.

- n +

Scenariusz – Spotkanie po latach

Dominika siedzi przy stoliku, czyta gazetę.
Dzwonek do drzwi.
D: O to Zosia… Ciekawe jak wygląda po tylu latach?
Z: Dominika!
D: Zosia!
Muzyka Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień…
D: Wchodź kochana. Właśnie zaparzyłam herbatę. Siadaj. Opowiadaj…
Z: Dominiko, ile to już lat minęło?
D: Zosiu, niech no pomyślę. Gimnazjum skończyłyśmy w 2014. To już będzie 20 lat.
Jak ten czas szybko leci. Mój mały Piotruś już chodzi do Gimnazjum.
Z: Naprawdę?
D: O właśnie wraca…

Wchodzi Piotruś ( tornister, krótkie granatowe spodenki, podkolanówki, wywija workiem z kapciami, czapeczka z daszkiem na bakier). W tle piosenka Kolorowe kredki w pudełeczku noszę…
P: Dzień dobry!
Z: Co słychać w naszym Gimnazjum?
P: W porządku. Dzisiaj był świetny dzień, bo mieliśmy dwie matematyki.
D: Tak? I co robiliście?
P: Szukaliśmy wspólnego mianownika.
Z: Coś podobnego, kiedy my byłyśmy w szkole, też szukałyśmy wspólnego mianownika.
D: Że też nikt go do tej pory nie znalazł…
P: Mamusiu, to ja już pójdę odrabiać lekcje. (do publiczności: ) Bo ja bardzo lubię odrabiać lekcje.
D ( do Zosi): Prymus… Jestem z niego taka dumna. Ma same piątki i szóstki.
Chłopiec wychodzi.

Z: Dominiko, pamiętasz. Moja klasa – 3F… My też tacy byliśmy. Sami wzorowi, pilni uczniowie. Na lekcjach zawsze siedzieliśmy tak cichutko, że bez problemu można było usłyszeć jak pająk plecie pajęczynę przy suficie. Z wielkim zaciekawieniem słuchaliśmy wykładów naszych nauczycieli.

D: Zosiu, ja chodziłam do 3B. U nas było podobnie. Uwielbialiśmy kartkówki i sprawdziany. Niestety nauczyciele przeprowadzali je niezbyt często…

Z: Tak, tak było. Gdy nauczyciel wchodził do klasy, my siedzieliśmy już z otwartymi książkami. Z wielką niecierpliwością oczekiwaliśmy wywołania do odpowiedzi. Każdy w duchu pragnął, aby to on został tym szczęśliwcem…
Muzyka…albo dźwięk dzwonka na lekcję.

Wspomnienie I – lekcja biologii:

Narrator: A jak było naprawdę? Prawie tak jak mówiły…

Do klasy wbiegają uczniowie. Rzucają papierowymi kulkami, samolotami, panuje chaos.
Muzyka: Anarchia, anarchia (serial 39,5)
Narrator: Ale kiedy w oddali słychać było miarowe kroki naszej pani od biologii, wrzaski milkły, samoloty przestawały latać…
Wioletta: A to było coś zadane?

Wchodzi pani od biologii. Muzyka: Gwiezdne Wojny.

Narrator: Pani usiadła za biurkiem, otworzyła dziennik i… sami zobaczcie…

Muzyka: Marsz żałobny F. Chopina.

Pani wskazuje kolejne osoby. Wstają po kolei, przecząco kiwają głowami, siadają ze smutną miną. Pani zapisuje jedynki w dzienniku, kręcąc z dezaprobatą głową. Nagle wskazuje wzorową uczennicę (Oliwia).

Muzyka: Alleluja, Alleluja Händla

Dziewczyna wstaje, bierze ze sobą zeszyt i idzie pewnie w kierunku nauczycielki.
Nauczycielka kartkuje zeszyt i z uznaniem kiwa głową. W tym czasie narrator opowiada.

Narrator: Na szczęście byli wśród nas odważni uczniowie, którzy wyróżniali się niezwykle silną wiarą we własne umiejętności. Zasłużyli oni na naszą wdzięczność i uznanie. Przygotowywaliśmy się wówczas do egzaminu gimnazjalnego. Pani uważała, że powinniśmy mieć całą wiedzę w małym paluszku, dlatego zadawała pytania przekrojowe. Np. Powiedz, co wiesz o owadach? Oliwia niewiele myśląc wypaliła:

Biedroneczki są w kropeczki…

Pani z dezaprobatą kiwała głową. Pomyślała, że Oliwii lepiej pójdzie jak zapyta o charakterystykę ptaków. Dziewczyna starała się zrobić na pani wrażenie i powiedziała:

Widziałam orła cień…

Pani była zawiedziona. Postanowiła zadać pytanie ratunkowe i przywołała temat: rozmnażanie. Ale jakże się zdziwiła…

Ciało do ciała, usta do ust…

I tego już było za wiele.

Mam już dość. Nie mów już nic…

(Dziewczyna bierze zeszyt i wraca skruszona do ławki. Koledzy z klasy klepią ją przyjaźnie po ramieniu).
Narrator: Była naszym bohaterem… Dzięki niej odliczaliśmy już sekundy do dzwonka na przerwę. Miód na nasze uszy… szczególnie, jeśli była to przerwa obiadowa…
Muzyka z reklamy: ,,Zupa Romana”

Dźwięk dzwonka .


D: Piękne czasy… Piękne wspomnienia.
Z: Nauczyciele byli dla nas bardzo pobłażliwi. Jedynek w ogóle nie wpisywali do dzienników.
D: Ja nigdy nie korzystałam z tych przywilejów. Zresztą… Cała 3B zawsze była wzorowo przygotowana do zajęć.
Z: Pamiętam, że ciągle narzekaliśmy… Nauczyciele nie zadawali zbyt wiele do domu, chociaż prosiliśmy.
D: Na szczęście mogliśmy rozwiązywać zadania dodatkowe, projekty…
Z: Tak, pamiętasz jak chłopaki w trzeciej klasie przygotowali projekt z geografii?
D: Jak bym mogła zapomnieć… Kubuś, Maniek, Konrad i Pawełek… Najlepsze ciacha…

Wspomnienie II – projekt z geografii:

Wchodzą chłopcy
Muzyka…Who let’s the dogs out?

Rozsiadają się przy mapie Polski.

Konrad: Chłopaki jutro musimy mieć gotowy projekt. Administracyjna mapa Polski.
Kuba: To będzie łatwe.
Pawełek: Tak?
Kuba: Pewnie. Powiemy coś o miastach, coś o ludziach… Słuchajcie. Miałem kiedyś dwóch kolegów, dwóch TOMASZÓW MAZOWIECKICH. Poszliśmy kiedyś na disco… Wchodzimy, patrzymy na parkiet… A tam same BABICE. Jedna PIŁA, druga SPAŁA, po prostu KOBYLIN. Ktoś na parkiecie krzyczy GRAJEWO, GRAJEWO. A to grał RYKI Martin.
Konrad: Tak, tak ja dziadka mam z Ryk.
Kuba: Przy barze siedziała taka smutna dziewczyna. Taka po solarium OPALENICA. Pod pachami BOBROWNIKI. No i nie tańczyła.
Pawełek: Dlaczego?
Kuba: Bo nie miała GOLENIÓW. Nagle na tę dyskotekę weszła taka NOWA RUDA. Taka nie przy kości nie PRZYSUCHA. Generalnie CHĘCINY były. Podchodzę bliżej, patrzę na nią, a ona się wiesz odstawiła na twarzy brokat – taka ZŁOTORYJA. Ale ja sobie myślę: hola, hola, stary PRZEMYŚL, czy ona jest Ciebie WARTA? ( Tu takie wąskie, długie miasto). Podchodzę bliżej, odstawiam gadkę i mówię. Ej dziewczyno, skąd jesteś? Z MRĄGOWA? A ona do mnie: KĘDZIERZYN KOŹLE! To ja mówię: to szybko mi tu do siebie numer PISZ. A ona mówi: no dobra, ale przynieś mi drinka. A ja mówię: A co to kurna MIKOŁAJKI? Ale poszedłem. Przychodzę…I mówię: masz NOWY SĄCZ. Zwilżyła USTKA, drink był zimny… stanęły jej Sudety.
Konrad: Super. Czwórkę mamy jak w banku.
Maniek: Czwórkę?! Powalczmy o piątkę.
Podchodzi do mapy. Bierze wskaźnik i kontynuuje wypowiedź.
Maniek: Nagle, na to disco, wszedł tej rudej chłopak z kolegą. Takie dwa KARKONOSZE. Ona od razu podbiegła do niego i na mnie SKARŻYSKO. Ja się oglądam, oni stoją nade mną i mówią SUPRAŚL. Zanim się obejrzałem, oni mnie RYPIN, RYPIN, PUCK. Rzucili mną o ziemię i mówią LESZNO. NISKO! Pojechałem do MEDYKA i dostałem USTRZYKI.
Pawełek: Chyba Zastrzyki…
Maniek: To źle na mapie napisali.
Muzyka…



Z: Piękny masz ogród, Dominiko.
D: Dziękuję. Napijesz się jeszcze herbaty?
Dominika nalewa przyjaciółce herbatę do filiżanki.
Z: Miło tak siedzieć i wspominać.
D: Gdy kończył się tydzień i czekały nas dwa dni odpoczynku, wszyscy ze smutkiem opuszczali szkołę. Z niecierpliwością czekaliśmy na kolejny poniedziałek.
Z: Tak…W autobusie było nam tak przykro, że panowała zupełna cisza…
K: A pamiętasz dzwonek na przerwę? Koszmar. Wszyscy żałowaliśmy, że lekcje trwały tylko 45 minut.
Z: Tak, ale na przerwie można było zajrzeć do biblioteki. Moja klasa każdą wolną chwilę spędzała właśnie tam. Tysiące książek, które wprost pochłanialiśmy. Lektury, rozprawki, recytacje… Każdego dnia czekaliśmy na lekcję języka polskiego.

Dźwięk dzwonka na lekcję.

Wspomnienie III – lekcja j. polskiego
Tutaj zaczęły się recytacje wierszy.
Wyświetleń: 1242


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.