Katalog

Barbara Prus, 2014-01-08
Bydgoszcz

Zajęcia artystyczne, Scenariusze

"Śpiąca królewna" - scenariusz inscenizacji baśni

- n +

Śpiąca Królewna
Scenariusz inscenizacji oparty na motywach baśni braci Grimm „Śpiąca Królewna”
Opracowanie: mgr Barbara Prus

Występują:
 Królowa
 Król
 Krzak róży
 Goście
 Trzynaście wróżek
 Królewna Różyczka
 Staruszka
 Staruszek
 Królewicz Jasnolicy
 Narrator

Narrator:
Przed dawnymi laty żyli sobie król i królowa. Byli dobrzy i mili, ale nie czuli się zupełnie szczęśliwymi, bo nie mieli dzieci, a królowa pragnęła mieć córeczkę. Pewnego razu królowa wyszła na przechadzkę do lasu.
(Królowa przechodzi obok wielkiego krzaka dzikiej róży. Spostrzega przecudną różę na najwyższej gałęzi.)
Królowa:
- Jaka cudna róża. Tak chciałabym ja zerwać!
(Sięga po kwiat i rani się boleśnie w rękę.)

Krzak róży:
- Niech się zlituje serduszko twoje. Nie zrywaj róży- to dziecię moje!
Królowa
(Królowa natychmiast odsuwa rękę od krzaka i mówi:)
- Nie zabiorę twej dzieciny. Życzę ci, byś miała z niej pociechę jak najdłużej!
Ach, jakżebym pragnęła również mieć córeczkę!


Krzak róży:
(Krzak radośnie poruszył gałązkami, zatrzepotał listkami i zaszumiał.)
- Za twoją dobroć, nim roczek minie, wyprawisz chrzciny swojej dziecinie!
Narrator:
Królowa uradowana wróciła do domu, a zanim upłynął rok urodziła maleńką córeczkę. Na pamiątkę zdarzenia z krzakiem róży dziewczynę nazwano Różyczką. Król i królowa cieszyli się dzieckiem ogromnie i wyprawili wspaniałe chrzciny.
Na tę radosną uroczystość zaprosili swoich krewnych i znajomych, ludność całego miasta oraz potężne wróżki, które mieszkały w ich kraju. Było ich trzynaście. Ponieważ jednak król posiadał tylko dwanaście złotych talerzy, z których wróżki miały jeść, zaprosił, więc tylko dwanaście wróżek, a trzynastej nie.

Goście:
- Wiwat król! Wiwat królowa! Wiwat królewna Różyczka! Wiwat królewna Różyczka!
Narrator:
Uczta był wspaniała. Kiedy uroczystość miała się już ku końcowi, do kołyski małej królewny podeszły wróżki. Każda z nich ofiarowała jej jakiś cudowny dar.
Wróżka I:
- Różyczko, daruję tobie urodę. Bądź piękną. Niech cudne będą twe lice. Bądź lekką i powabną!
Wróżka II:
- Ja daruję tobie zdrowie.
Wróżka III:
- Bądź bogatą!
Wróżka IV:
- Miej dobre serce. Bądź dobrą i życzliwą dla biednych i bogatych.
Wróżka V:
- Ja daruję tobie rozum. Bądź rozsądną dziewczynką.
Wróżka VI:
- Ja daruję tobie radość. Bądź zawsze wesoła.
Wróżka VII:
- Daruję tobie uczciwość.
Wróżka VIII:
- Moim podarunkiem jest miłość do rodziców i wszystkich ludzi.
Wróżka IX:
- Bądź łagodna i posłuszną.
Wróżka X:
- Bądź życzliwą.
Wróżka XI:
- Ja daruje tobie pracowitość. Bądź pilna.
(Nagle rozlega się grzmot. Ciemność zalega salę i znowu rozjaśnia się. Na sali pojawia się trzynasta wróżka. Nie odzywa się do nikogo. Złowrogo patrzy na królewską parę i ich małą córeczkę. Królowa z płaczem przypada do kołyski dziecka i zasłania sobą małą Różyczkę. Wróżka śmieje się i mówi podniesionym tonem.)
Wróżka XIII:
- Teraz ode mnie otrzymasz podarek mała królewno!
(Wszyscy drżą ze strachu, a wróżka dotyka koniuszkiem różdżki kołyskę i krzyczy głośno:)
- Kiedy królewna będzie miała 16 lat, ukłuje się wrzecionem i padnie martwa!
Ha, ha, ha, ha ….!

(Po tych słowach obraca się na pięcie i znika wśród grzmotów i błyskawic. Wszyscy są jak odrętwiali z wrażenia, a królowa i król płaczą boleśnie nad kołyską dziecka.
Podchodzi do nich XII wróżka.)

Wróżka XII:
- Nie płaczcie! Nie mogę zupełnie usunąć złego daru trzynastej mej siostry, gdyż nie jest to w mej mocy. Mogę jednak go złagodzić.
(Podnosi czarodziejską różdżkę, dotyka nią główki królewny.)
- Niech to nie będzie śmierć, lecz stuletni głęboki sen, w który zapadnie królewna!


Narrator:
Po tym okropnym zdarzeniu, król kazał spalić wszystkie wrzeciona w całym kraju. Myślał, że jeśli nie będzie wrzecion, Różyczka nigdy się nie ukłuje i czar się nie spełni. Rozkaz króla spełniono, a rodzice odetchnęli z ulgą.
Mała Różyczka rosła szybko. Rozkwitły w niej wszystkie dary mądrych wróżek, bo była piękna, pełna cnoty i roztropna. Miała cudne, długie, jedwabiste i lśniące włosy, oczy błękitne i błyszczące. Każdy, kto ją zobaczył, musiał ją pokochać.
Kiedy Różyczka miała 16 lat, rodzice spokojni już zupełnie o los swej jedynaczki pojechali z wizytą do sąsiedniego kraju. Różyczka została w zamku. Chodziła po całym zamku, otwierała każde drzwi i zaglądała do każdego kąta. Wreszcie dostrzegła jakieś maleńkie drzwiczki. Myślała, że to jakaś stara szafa, w której są przechowywane stroje. Zaciekawiona otworzyła drzwi. Wewnątrz panował półmrok.


Różyczka:
(Różyczka niepewnie kroczy po sali.)
- Jestem bardzo ciekawa, co tu jest. Jeszcze nigdy tutaj nie byłam. Rodzice zawsze zabraniali mi wędrować po zamku.
(Nagle słyszy turkot i cichy drżący śpiew. Przy oknie siedzi siwa staruszka, przed nią kołowrotek, na którym przędzie.)

Staruszka:

„Kręć się kręć wrzecionko moje.
Wijcie się niteczki.
Będą z was złociste stroje,
Dla pięknej dzieweczki.”

(Różyczka skłania się nad staruszką i mówi:)

Różyczka:

- Dzień dobry miła staruszko! A co ty tu robisz?

Staruszka:
- Przędę miła dzieweczko, a przędę.

Różyczka:
- A co to jest, co tak śmiesznie skacze?

Staruszka:
- To jest wrzeciono. Chodź, to ci pokażę, jak się przędzie tym wrzecionem nitki.

(Gdy Różyczka bierze wrzeciono do ręki, kłuje się w palec. W jednej chwili słabnie, opada na krzesło i zasypia.)

Narrator:
W tej samej chwili, gdy Różyczka usnęła, zasnęło też wszystko w całym zamku. Król i królowa, którzy właśnie powrócili do zamku poczuli dziwną senność. Zanim zdążyli usiąść na tronie zasnęli. Wszyscy dworzanie, wytworni panowie i panie oparłszy się o siebie zasnęli twardym snem.
W stajni zasnęły konie, psy w podwórzu, gołębie na dachu, muchy na ścianach.
Kucharz, który chciał wytargać kuchcika za uszy, bo przypalił mleko, wyciągnął rękę, ale nie zdążył, bo zasnął. Pieczeń, która smażyła się i skwierczała wesoło, przestała się smażyć. Służąca zasnęła nad nieoskubaną do końca kurą. Nawet wiatr przestał wiać, a na drzewach i kwiatach w parku zamkowym nie drgnął żaden listek.

Wokół zamku wyrosły krzaki dzikiej róży. Było ich z każdym dniem coraz więcej. Stawały się coraz gęstsze i wyższe. Wkrótce otoczyły cały zamek i zasłoniły go tak dokładnie, że nawet chorągwi powiewającej na szczycie wieży nie było widać.
Tylko ludzie w kraju opowiadali sobie tę dziwną historię. Wieść, że za płotem dzikiej róży śpi przecudna królewna wraz z całym dworem, szybko rozniosła się po całym świecie.
Wielu królewiczów z różnych świata przybywała do różanej gęstwiny. Chcieli się przebić przez ciernisty gąszcz, ale nadaremnie. Różany płot nie przepuszczał nikogo. Ciernie wyciągały się jak długie, ostre palce. Chwytały każdego śmiałka tak mocno, że nieszczęśnik ginął w męczarniach. Ludzie zaczęli stronić od niebezpiecznego płotu
i wkrótce zapomniał cały świat o śpiącym zamku i śpiącej królewnie.
Tak upłynęło wiele lat, aż pewnego dnia zjawił się w tym kraju śliczny, młody królewicz o imieniu Jasnolicy.

Jasnolicy:
(Zwraca się do siedzącego na kamieniu staruszka.)
- W mieście mówią, że niedaleko stąd, ciernisty żywopłot skrywa sobą zamek.

Staruszek:

- Drogi królewiczu, tam za ciernistym różanym płotem znajduje się piękny zamek, a w nim śpiący król, królowa, cały dwór i przecudna królewna Różyczka. Wielu młodzieńców chciało się już dostać do zaklętego zamku, ale wszyscy zginęli. Nie chodź tam młodzieńcze, bo i ty zginiesz!

Jasnolicy:

- Nie boję się. Chcę iść do zamku i zobaczyć śliczną Różyczkę!

Narrator:

A właśnie upłynęło 100 lat od czasu, kiedy Różyczka zasnęła. Kiedy królewicz Jasnolicy zbliżał się do kolczastego płotu, ostre kolce zamieniły się w cudne, pachnące kwiaty. Czerwone i białe róże pochyliły się przed królewiczem i utworzyły drogę, aby mógł dostać się do zamku.
Gdy Jasnolicy wchodził na dziedziniec, widział śpiące konie w stajni, gołębie na dachu. W kuchni spała cała służba. W sali spał król, królowa i cały dwór. Poszedł jeszcze dalej, a wszystko było tak ciche, że mógł usłyszeć swój oddech. Wreszcie otworzył drzwi małej izby. Ujrzał śpiącą przy kołowrotku królewnę.

(Jasnolicy podchodzi do królewny całują ja w dłoń. Królewna otwiera oczy i budzi się ze snu. Spogląda na niego przyjaźnie. Młodzi chwytają się za ręce i zbliżają do pary królewskiej. Nagle budzi się cały dwór. Damy dworu i wytworni panowie kłaniają się parze nisko.)

Jasnolicy:

- Drodzy, królu i królowo, jestem królewiczem. Nazywam się Jasnolicy. Przybyłem po to, aby prosić o rękę waszej jedynej córki Różyczki.

Królowa:

- Drogi młodzieńcze, oddajemy ci za żonę naszą najukochańszą córkę.

Król:

- Zapraszam wszystkich na uroczystość weselną!


Wszyscy:

- Wiwat młoda para! Wiwat królewna Różyczka! Wiwat królewicz Jasnolicy!

Narrator:

Jeszcze tego samego dnia odbyło się huczne wesele ślicznej Różyczki z pięknym królewiczem. Goście hulali na weselu trzy dni i trzy noce. A jak skończyli hulać, to znowu zaczęli i tak hulają może do dnia dzisiejszego.
Wyświetleń: 3927


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.