Katalog

Tomasz Dyrdek, 2010-11-22
Katowice

Historia, Recenzje

Recenzja: Elżbieta Kaczyńska - Ludzie ukarani. Więzienia i system kar w Królestwie Polskim 1815 – 1914.

- n +

Swą recenzję poświęcam książce autorstwa Elżbiety Kaczyńskiej pt. Ludzie ukarani. Więzienia i system kar w Królestwie Polskim 1815 – 1914. Zapewne czytelnik zada pytanie, dlaczego właśnie ta książka a nie inna? Jako że moje zainteresowania skupiają się wokół historii wojskowości i militariów, postanowiłem zmierzyć się z zagadnieniem zupełnie innym. Stanowiło to wyzwanie, gdyż nie należy ograniczać się do swych pasji, lecz jak to się potocznie mówi, trzeba „poszerzać horyzonty”, w tym wypadku naukowe. Z drugiej strony kierowałem się ciekawością, możliwością porównania warunków więziennych panujących w XIX wieku. Chciałem zestawić obraz więźniów, jaki znam z filmów dokumentalnych. Ponadto wgląd na „życie w celi” dały mi filmy fabularne, takie jak Skazani na Shawshank czy Zielona mila. Stąd też wybór tej pozycji.
Postaram się przybliżyć problematykę podjętą przez autorkę, jednakże nie w całości. Wyselekcjonowałem te zagadnienia, które uznałem za najistotniejsze a zarazem interesujące. Pomijam jednak kwestie statystyk, danych liczbowych i innych wyliczeń, gdyż uważam je za zbędne i wręcz nudne. Pozwolę sobie również na własne komentarze i uwagi dotyczące pewnych spraw, ponieważ lektura skłoniła mnie do wielu przemyśleń i porównań.
Książka podzielona została na trzy części. W pierwszej ukazany został system kar w Królestwie Polskim i Rosji oraz ewolucja poglądów na temat karania. Drugą część poświęcono karze śmierci, ostatnią zaś więźniom, ich życiu w celi, stosunkom pomiędzy nimi, itp.
Autorka we wstępie wyraźnie zaznaczyła, iż nie podejmuje zagadnień związanych z historią norm prawnych, czyli zmian w procedurze i organizacji sądownictwa oraz nie poświęca uwagi polskiej myśli prawniczej, gdyż jak sama stwierdza te zagadnienia stanowią odrębną dziedzinę, wymagającą zastosowania specyficznej metody badawczej. Jej zamiarem jest badanie systemu więziennictwa i historii kar, gdyż ma to dwojaką naturę. Ukazuje historię polityczną, obrazuje proces rozrastania się aparatu państwowego i jego wpływu na kontrolę jednostki, a także przedstawia historię uwięzionych, ich funkcjonowania w społeczności więziennej.
Rozważania nad celowością i sposobem karania sięgają XVII wieku. Koncepcje kary rozpatrywano w różnych aspektach, np. filozoficznym lub praktycznym. Siedemnastowieczni myśliciele uważali, że człowiek rodzi się jako tabula rasa a edukacja jest czynnikiem wychowawczym. Dodawano również, iż podobnym czynnikiem wychowawczym jest więzienie, gdyż dzięki niemu można człowieka reformować. Począwszy od XVIII w. rozpoczął się okres intensywnej kodyfikacji prawa, zakończony w połowie wieku XIX.
W Europie Zachodniej reformy karne były rezultatem myśli filozoficznej, głównie oświeceniowej, wiązały się też z koncepcją umowy społecznej i tendencją humanitarnego podejścia do kary. W wyniku laicyzacji pojęcia kary, nabrała ona uzasadnień społecznych, zaś nakładanie kar stało się obowiązkiem społecznym.
Zaczęły pojawiać się teorie dotyczące idei karania. Mikołaj Tagancew wyróżnił teorie formalne i materialne. W pierwszym przypadku odwoływano się do boskiego prawa karania i umowy społecznej, w drugim Tagancew wyszczególnił trzy teorie składowe: teorie koniecznej obrony społeczeństwa, w myśl których kara jest metodą odstraszania, teorie oparte na ideach sprawiedliwości, gdzie kara musi być proporcjonalna do winy, oraz teorie oparte na ideach prawa – gdzie jest prawo, tam jest kara.
Z kolei A. Grześkowiak uważał, iż kara winna być wymierzona, gdyż popełnione zostało przestępstwo oraz kara winna być wymierzona, aby przestępstwa nie było. Pierwsza koncepcja nosi miano retrybucyjnej, druga zaś utylitarnej.
Od lat trzydziestych XIX w. zaczęto wprowadzać pojęcie „okoliczności łagodzących”. Starano się doszukać przyczyn działania sprawcy, biorąc pod uwagę jego wiek, stan umysłowy i finansowy oraz możliwości fizyczne. Coraz głośniej odzywały się głosy za złagodzeniem kar, odejściem od wymierzania kar chłosty i śmierci. Przełomem były lata 1780 – 1850, kiedy to wyszczególniono kary główne stosowane wobec zbrodniarzy oraz kary poprawcze dla tych, którzy popełnili występki i wykroczenia. Dotychczasowe cztery główne sposoby karania, mianowicie karanie przez torturę fizyczną, degradację społeczną, usunięcie z grupy i uszczerbek materialny scalono w jeden – więzienie. Udręczenie fizyczne występuje pod postacią ciężkiej pracy, a z zamknięciem w celi wiąże się utrata statusu społecznego i majątku oraz odosobnienie. Jak podkreśla Michael Foucault jest to swego rodzaju „cywilna ekskomunika”. Przodowniczką wśród krajów, które złagodziły swój kodeks karny była Austria, gdy w 1787 r. wraz z wprowadzenie nowego kodeksu, tzw. Józefiny, zniesiono karę śmierci. Najdłuższą drogę do złagodzenia przepisów wśród krajów Europy Zachodniej miały Prusy i Francja, gdyż dokonało się to tam pod koniec I poł. XIX w.
W 1815r. powołano do życia Królestwo Polskie. Na mocy uchwał Kongresu Wiedeńskiego, Polacy uzyskali cząstkową samodzielność terytorialną i polityczną. Uzyskanie pewnej autonomii pozwoliło na przeprowadzenie zmian w kodeksie karnym.
Utworzenie w 1817r. Komisji Prawodawczej zaowocowało projektem kodeksu karnego, który w roku następnym uchwalony został jako Kodeks Karzący. Warte dodania jest, iż w Rosji reformę sądownictwa i wprowadzenie nowego kodeksu karnego dokonano później, w 1832r.
Karami głównymi, jakie przewidywał Kodeks Karzący były śmierć, więzienie warowne dożywotnie lub na okres od 10 do 20 lat oraz więzienie ciężkie, na które skazywano od 3 do 10 lat. Kara śmierci występowała pod dwiema postaciami – ścięcie lub powieszenie, lecz drugi rodzaj stosowano tylko wobec mężczyzn. Skazani na więzienie warowne musieli ogolić głowy, nosić ciężkie kajdany i hańbiący strój. Ponadto spali na gołych deskach i otrzymywali ograniczone racje żywnościowe. Kara więzienia ciężkiego była mniej dotkliwa, gdyż skazańcy nosili lżejsze kajdany, spali na siennikach oraz otrzymywali ciepły posiłek.
Kodeks wyróżniał również kary poprawcze, mianowicie zamknięcie w „domu poprawy” od 8 dni do 3 lat, kary pieniężne w wysokości od 40 do 2 tys. złotych oraz chłostę – od 16 do 120 razów. Podpalacze i złodzieje prócz kary więzienia dodatkowo otrzymywali chłostę, lecz nie mogła ona przekroczyć 30 uderzeń rózgą.
Wraz z wprowadzeniem w 1832r. Statutu Organicznego, w kodeksie karnym pojawiła się nowa forma kary, mianowicie konfiskata majątku. Wyróżniano jej dwa rodzaje: konfiskatę, orzekaną przez Radę Administracyjną lub sąd, zaś jej skutkiem było przekazanie majątku na rzecz skarbu państwa, oraz sekwestr, polegający na tymczasowym oddaniu dóbr. Statut wprowadził także pewne inne zmiany. Konstytucja Królestwa Polskiego nakazywała odbywanie kar tylko na terenie Królestwa, zaś nowością stało się wysyłanie Polaków poza jego granice. Ponadto powrócono do tzw. śmierci cywilnej, wiążącej się z pozbawieniem praw obywatelskich i cywilnych.
Kodeks Karzący dopuszczał okoliczności łagodzące jak i obciążające. Na złagodzenie wyroku mogły wpłynąć wiek (młodociany lub starczy), niedorozwój umysłowy lub choroba umysłowa, a motywy popełnienia przestępstwa, np. strach lub nędza. Jeśli skazaniec wyraził skruchę, mógł liczyć na niższy wyrok, a w przypadku drobnych wykroczeń na zamianę kary na pokutę kościelną. Maksymalny wymiar kary stosowano wobec osób popełniających zbrodnie z premedytacją lub szczególnym okrucieństwem.
Powstanie listopadowe ściągnęło na Polaków ostre represje ze strony władz rosyjskich. Zaczęto wymierzać najwyższe wyroki, a praktyką stało się zsyłanie na Syberię. Rozpoczął się też powolny proces przenikania rosyjskiego system karnego na ziemie polskie, zakończonego w 1847r., kiedy to wprowadzono rosyjski Kodeks Kar Głównych i Poprawczych. Co prawda wersja przewidziana dla Królestwa była nieco okrojona, lecz bardzo surowa. Ograniczała karę śmierci, lecz zezwalała na wymierzanie ciężkich kar cielesnych, zesłania i katorgę, które i tak stawały się przyczyną śmierci, śmierci powolnej i męczącej. „Piękny” przykład hipokryzji ze strony Rosjan.
Karę śmierci przewidziano za przeprowadzenie lub nawet przygotowanie zamachu na cara, na jego „władzę i prawa”, za próbę zmiany systemu władzy i obrazę majestatu, za zamach na osobę z carskiego rodu, próbę oderwania jakiejś części kraju, szpiegostwo, pomoc nieprzyjacielowi w czasie wojny. Szczególnie interesująca jest sprawa wieku kwalifikowanego do wymierzenia kary. Górną granicą niekaralności był wiek 7 lat. Dzieci od 7 do 10 lat oddawano pod nadzór rodziców lub opiekunów. Powyżej tego pułapu rozróżniano czy dziecko działa ze świadomością swych czynów. Jeśli stwierdzono, że popełniło czyn zabroniony zdając sobie sprawę z konsekwencji, w najgorszym wypadku można było je skazać na roty aresztanckie, a więc ciężką pracę przymusową. Jak widać Rosjanie wzięli sobie do serca zasadę, że wobec prawa wszyscy są równi.
W początkach panowania Aleksandra II (1855 – 1881) próbowano uchylić KKGiP i przywrócić Kodeks Karzący. Nie było jednak jedności w środowisku prawników, zaś klęska powstania styczniowego ugruntowała rusyfikację Królestwa Polskiego. W 1866r. wprowadzono nową wersję KKGiP, obejmującą 1711 artykułów. Warte zaznaczenia jest lakoniczne stwierdzenie, że karę śmierci stosuje się w sprawach związanych z zamachem na cara, buntem i zdradą państwa. Pojęcie „buntu” było bardzo szerokie, gdyż sama faza planowania był z nim utożsamiana.
Bardzo ciekawie przedstawiają się zagadnienia kar policyjnych. Orzekały o nich sądy wójtowskie i burmistrzowskie, zaś wymierzane były za drobne przewinienia. Zaliczały się do nich drobny przemyt, nieprzestrzeganie czystości na posesjach, bójki, nieprzestrzeganie przepisów przeciwpożarowych. Na ogół delikwenta skazywano na karę grzywny, a w przypadku braku środków pieniężnych – na chłostę. Jak widać nie odbiega to od realiów współczesnych. Nieprzestrzeganie przepisów BHP w zakładach pracy są powodem nakładania kar przez Państwową Inspekcję Pracy. Także policjanci mają prawo wypisywania mandatów za drobne wykroczenia.
Sprawy policyjne wynikały najczęściej ze skargi wnoszonej przez poszkodowanych lub rzekomo poszkodowanych, albo były wynikiem interwencji policjanta. Jeśli sprawa szła o obelgę władzy najwyższej – „Najjaśniejszego Pana” (…) wtedy przekazywano ją do centralnych władz Królestwa Polskiego. Trafiały więc do generała-gubernatora sprawy niezmiernie drobne, ale traktowane już niemal jako polityczne, bo oto ktoś nazwał cara „poganinem”, „muzułmaninem”, czasem bardziej dosadnie, czasem bardziej wyszukanie, np. „baryłą”. Za takie „ekscesy” groził nadzór policyjny, lecz często zdarzały się zesłania w głąb Rosji. Kary te orzekane były w trybie administracyjnym, a więc bez wyroku sądowego. Nasuwa mi się porównanie z sytuacją Huberta H., bezdomnego z warszawskiego Dworca Głównego, który nazwał legitymujących go policjantów, kmiotami Kaczyńskiego oraz wypowiedział kilka innych dosadnych słów na temat braci Kaczyńskich. Postawiono mu zarzut obrazy prezydenta, za który przewidziana jest kara pozbawienia wolności do lat trzech. Na jego szczęście Lech Kaczyński carem nie jest…
Odmienną kategorią sądów były sądy wojskowe. W Królestwie Polskim obowiązywało Prawo Karzące Wojskowe zredagowane w 1824r., w oparciu o przepisy francuskie z 1813r. Dotyczyło ono wojskowych, którzy dopuścili się przewinień zarówno w armii jak i w stosunku do ludności cywilnej. Za bunt, dezercję, czynną obrazę zwierzchnika, morderstwo i rabunek groziła śmierć. Klęska powstania listopadowego pociągnęła za sobą likwidację polskiego wojska, a tym samym rodzimych przepisów. Obowiązującym stał się Kodeks Karny Wojskowy i Morski. Szczególnie prężnie sądy wojskowe działały w okresie po powstaniu listopadowym i w czasie powstania styczniowego. Jak podkreśla autorka, lata sześćdziesiąte XIXw. stały się erą sądów wojskowych. Kolejne zaostrzenie przepisów nastąpiło w 1875r., kiedy to ponownie zredagowano prawo wojskowe i ustalono, że nawet w czasie pokoju osoby cywilne będą oddawane pod sąd wojskowy.
Pomimo, iż sądy wojskowe posiadały bardzo rozległe kompetencje i mogły wydawać wyroki w stosunku do ludności cywilnej, największe niebezpieczeństwo niosły ze sobą kary administracyjne. Orzekano je na podstawie doniesień agenturalnych, gdy brak było dowodów pozwalających na wszczęcie postępowania sądowego lub na wymierzenie kary. Było to niebezpieczne narzędzie walki politycznej, gdyż można było skazać osoby niewygodne dla władz rosyjskich, gdyż z punktu widzenia zaborców był to środek zabezpieczający spokój publiczny.
Kolejny rozdział książki poświęcony został amnestii i ułaskawieniu. Nie będę szczegółowo przytaczał rozważań autorki, lecz w formie skróconej wyjaśnię oba terminy. Amnestia jest wyrazem społecznego ustępstwa wobec osób represjonowanych, jest więc aktem grupowym. Polega na wstrzymaniu sądowych i administracyjnych działań, będących środkami represji w stosunku do pewnej określonej grupy. Z kolei ułaskawienie jest prerogatywą panującego, które może z takiego prawa skorzystać w stosunku do danej jednostki, mając na względzie pewne specyficzne cechy skazanego. Tak więc łaska jest aktem indywidualnym.
W Rosji i Królestwie Polskim prawo łaski przeplatało się z amnestią. Co więcej, łączono oba terminy, co sprowadzało się do tego, że uwolnienie skazańca lub grupy zależało od woli i humoru cara. Z reguły takie „przypływy carskiego miłosierdzia” wiązały się z ważnymi uroczystościami w rodzinie panującej, np. koronacja lub ślub.
Z czasem poddani zaczęli pisać indywidualne prośby, które „zalewały” carską kancelarię. W tym celu, w 1810 r. powołano Komisję Próśb, która miała rozpatrywać wszelkie napływające wnioski o ułaskawienie. Były to pisma wystosowane przez samych skazanych oraz ich rodziny. Co najciekawsze, autorami nie byli jedynie „polityczni” lecz również przestępcy kryminalni. Szacuje się, że do Komisji rocznie napływało ok.. 30 tys. wniosków.
Druga część pracy Elżbiety Kaczyńskiej poświęcona została zagadnieniu kary śmierci. Z biegiem lat zyskiwała ona coraz więcej przeciwników, głównie wśród ugrupowań socjalistycznych. Argumentowano, iż jest ona wyrazem zemsty społeczeństwa, pogwałceniem prawa do życia i godności człowieka a także nie stanowi czynnika odstraszającego. Adherenci kary śmierci odpierali te zarzuty, twierdząc iż dzięki niej winny zostaje nawrócony a sama kara jest przestrogą dla innych. Ponadto jej zwolennicy uważali, ze stojąc przed dylematem mniejszego i większego zła, lepiej skazać przestępcę niż pozwolić mu żyć i tym samym pozwolić mu na popełnianie kolejnych zbrodni.
W Królestwie Polskim do 1847 roku karą śmierci zagrożone były następujące przestępstwa: zbrodnia stanu, morderstwo i współudział, podpalenie, przewodzenie bandzie rozbójniczej a także zboczenie seksualne, cudzołóstwo czy bigamia. Obowiązywała również zasada, iż krzywoprzysięzca musiał ponieść taką samą karę na jaką skazano oskarżonego na podstawie kłamliwych zeznań lub sfałszowanych dowodów, wliczając w to karę śmierci. Pozwolę sobie dodać, że współczesny Kodeks Karny za składanie fałszywych zeznań przewiduje, na mocy art. 233 KK, karę pozbawienia wolności do lat 3.
Po wprowadzeniu KKGiP obowiązywały dwa typy kary śmierci – „lekka” i „ciężka”. Pierwszy sposób polegał na rozstrzelaniu lub powieszeniu, drugi na chłoście.
Co jest interesujące, istniały aż cztery sposoby wieszania - angielski, polegający na usunięciu części podłogi spod nóg skazańca, austriacki, w którym delikwenta spychano z drabiny opartej o szubienicę i rosyjski, gdzie wytrącało się spod nóg ławeczkę. Czwartym sposobem było duszenie hiszpańską garottą, metalową obręczą zaciskaną wokół szyi.
Wyroki śmierci wykonywał kat, który w swym fachu musiał być perfekcjonistą, gdyż zdarzały się przypadki nieumiejętnego przeprowadzenia egzekucji. Wykwalifikowany kat czerpał olbrzymie zyski ze swego zawodu, a ze względu na niewielka liczbę katów, niektóre miasta wypożyczały ich, płacąc wysokie honoraria.
Starano się zachować anonimowość kata, bynajmniej nie z obawy przed zemstą, lecz w myśl zasady, ze karę wymierza sprawiedliwość, a nie konkretna osoba.
Na Syberii panowały inne obyczaje. Tam kat nie był anonimowy, a z czasem funkcję tę przejmowali niektórzy zesłańcy. Kat cieszył się powszechnym szacunkiem i nikt nie czuł do niego urazy. Więźniowie starali się zyskać jego przychylność i sympatię, aby chłosta była przeprowadzona bez zbędnego okrucieństwa. Z tego powodu opłacali oni kata, co było na rękę władzy, gdyż nie musiała wypłacać dużej pensji, która wynosiła do 3 do 10 rubli miesięcznie.
Mikołaj I lubował się w urządzaniu teatralnych widowisk kaźni, ale odmiennych do tych, które miały miejsce na Zachodzie od schyłku XVIII w. ponieważ ofiary były w Rosji poniżane. Fragment ten prezentuje stosunek władz państwowych do skazańców. Niejednokrotnie dochodziło do podobnych ekscesów, gdy np. wysłannik carski w czasie egzekucji dekabrystów szydził ze straceńców. Często dochodziło do perfidnych sytuacji, kiedy to ofiara tuż przed wykonaniem wyroku dowiadywała się o swym ułaskawieniu. Pozwolę sobie zaprezentować przykład takiego postępowania. Stanisław Maliszewski, adwokat, w 1855r. zabił prezesa Sądu Apelacyjnego i ciężko ranił jego żonę i syna. Skazano go na karę śmierci, którą jednak zmieniono na dożywotnią katorgę, nie informując Maliszewskiego o tym fakcie. Wywieziono go w ustalone miejsce, gdzie wykopano grób. „W ostatnim momencie” przybył kurier carski z ułaskawieniem.
Rozdział pt. Udręczenia prawem przepisane poświęcony został karze chłosty. Autorka uważa, iż ma ona czworaką naturę. Jest ona karą zasądzoną wyrokiem sądowym, może być karą dodatkową, służy dyscyplinowaniu dzieci i służby oraz staje się „codziennością” osób zesłanych na katorgę.
Kodeks Karzący przewidywał ją jako karę zastępczą. Ekwiwalentem jednego dnia aresztu było jedno uderzenie. Szczególnie chłopi i osoby pracujące korzystały z tej „alternatywy”, gdyż w ten sposób unikali zamknięcia i mogli pracować. Kodeks określał również narzędzie chłosty, jakim były rózgi i kije. Kary tej nie stosowano w stosunku do kobiet i młodzieży do 18 roku życia, a także w stosunku do szlachty jako grypy uprzywilejowanej.
Autorka wydzieliła trzy grypy narzędzi chłosty. Do pierwszej należą pałki lub kije, zrobione z długich i giętkich gałęzi wierzbowych. W drugiej grupie znalazły się witki, „pręty”, łozy oraz rózgi. Różnica pomiędzy pałką a rózgą była taka, iż rózgi mniej kaleczyły ciało, ale można nimi było zasiec człowieka na śmierć. Trzecią stanowią baty, które dzielą się na bicze i pejcze. Bicz wykonany jest z twardego rzemienia z surowej skóry, specjalnie moczonej i suszonej o długości pół metra i szerokości trzech centymetrów. Miał ostre krawędzie, które przy uderzeniu przecinały skórę. Grubsze i ostrzejsze krawędzie miał pejcz, którego koniec rozcinano na trzy pasy splecione ze sobą, zakończone grubym kanciastym węzłem.
Istniały różne metody wymierzania chłosty. Można było położyć skazanego na ławce, tzw. „kobyłce”, a na jej końcach siadało dwóch katów, którzy bili ofiarę. Inny sposób polegał na przepędzeniu przez szeregi. Skazańca przywiązywano do dwóch karabinów. W ten sposób prowadzono go przez dwa rzędy żołnierzy w liczbie od kilkunastu do kilkudziesięciu, a każdy z nich uderzał pałką.
Podobnie jak w przypadku kary śmierci, zaczęto dążyć do ograniczenia chłosty. W 1802 roku ukaz carski zarządził, iż w wyrokach sądowych należy określić liczbę razów. W roku 1824 przedłożono projekt zniesienia kary bicza, co zaowocowało ograniczeniem liczby uderzeń biczem do 50, a kijami i rózgą do kilku tysięcy w 1829r.
Przełomem stały się lata panowania Aleksandra I i Aleksandra II. Rozszerzono wtedy listę osób wyjętych spod kary chłosty. W myśl prawa rosyjskiego podlegały jej osoby niepłacące podatków. Po przeprowadzeniu reformy włościańskiej w 1861r. nie było takiej kategorii ludności, która by podlegała tej karze. W 1863r. sądom zwykłym ograniczono prawo do wydawania wyroków zasądzających chłostę. Prerogatywę w tym zakresie otrzymały sądy wołostne. Od 1864r. system rosyjski przeniesiono na grunt Królestwa Polskiego.
Przejdę teraz do prezentacji prób reform systemu więziennictwa. Najważniejszymi założeniami w tej kwestii były: separacja więźniów z uwzględnieniem płci i wieku, klasyfikacja pod względem rodzaju przestępstwa, poprawa warunków higieny, zaprzestanie znęcania się na więźniami, otoczenie opieką osób powracających na wolność.
W USA powstały dwa wzorce więzienia. W Filadelfii utworzono pierwsze więzienie karne (1786), które zapoczątkowało tzw. system celkowy, przewidujący całkowite odosobnienie części więźniów. Chciano stworzyć wspólne cele, warsztaty oraz 30 cel pojedynczych, w których skazańcy przebywać mieli osamotnieni zachowując całkowite milczenie. Ten wzorzec więzienia nosi miano pensylwańskiego. Drugi wzorzec, auburnski, powstał w więzieniu State Prison, w Auburn koło Nowego Jorku. Zmodyfikowano w nim system celkowy, izolując więźniów tylko w nocy. W ciągu dnia wszyscy pracowali razem w jednym pomieszczeniu. Dzięki kolejnym reformom, zezwolono więźniom na ciche rozmowy i utworzono cele 2-3 osobowe. Na wzorcu auburnskim utworzono słynne więzienie Sing-Sing.
W Królestwie Polskim w 1818r. przeprowadzono lustrację więzień, która wykazała ich negatywną ocenę. Szeroką działalność rozpoczął Fryderyk Skarbek, przedstawiając raport na temat stanu polskiego więziennictwa. Tym samym rozpoczęto proces reform zmierzających do jego polepszenia. W 1835r. powstało więzienie na Pawiaku, będące pierwszym celkowym więzieniem w kraju. Podobne zbudowano także w Płocku, Siedlcach i Kaliszu.
Specyficzną formą kary pozbawienia wolności były roty aresztanckie. Utworzono je w 1819r. a pierwsza placówka powstała w Zamościu. Wcielano do nich głównie włóczęgów, zbiegów oraz osoby z wyrokiem zesłania na Syberię. Skazańcy przechodzili pod zwierzchnictwo dowódców wojskowych i kierowani byli do prac fortyfikacyjnych.
Kodeks Kar Głównych i Poprawczych wprowadził trzy miejsca odbywania kary: Dom Poprawy, Dom Pracy i więzienie, jednak w praktyce nie istniały pomiędzy nimi różnice. Rosyjski system więzienny również przechodził fazy reorganizacji. Szczególnie znaczenie miał memoriał Materiały po woprosu o prieobrazowaniu tiuremnonj czasti w Rossi, opracowany w latach sześćdziesiątych XIX w. Zawierał on postulaty dotyczące budowy nowoczesnych budynków więziennych, z obowiązującym systemem celkowym, lecz z odosobnieniem tylko w nocy. W tym celu powołano dwie komisje, które zajęły się następującymi kwestiami: uściślenie dokumentacji, problem rodziców i ich dzieci przebywających razem w celi. Ustalono, że w celi mogą pozostać dzieci do 17 roku życia, starsze muszą opuścić rodziców. W ten sposób zaoszczędzono trochę funduszy, gdyż dotychczasowa sytuacja znacznie obciążała skarb państwa. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wybudowano kilka dużych i w miarę nowoczesnych budynków więziennych, np. w Petersburgu z 375 celami i kilkoma celami wspólnymi czy moskiewskie więzienie na Butyrkach mogące pomieścić 2500 osób.
W Królestwie Polskim proces tworzenia sieci nowych więzień przebiegał gorzej. Dokonywano głównie przebudowy już istniejących, jak np. w Łodzi lub Łomży. Na przełomie lat 1893/1894 w Królestwie było 5 dużych więzień w Warszawie, jedno w Brześciu Kujawskim i Płocku, po dwa w guberniach łomżyńskiej, lubelskiej, piotrkowskiej, radomskiej, suwalskiej i siedleckiej oraz po trzy w kaliskiej i kieleckiej. W 1894r. powstało duże więzienie na Mokotowie, które od 1905r. służyło jako miejsce uwięzienia przestępców politycznych, rewolucjonistów i demonstrantów.
Poprawa warunków więziennych uległa poprawie, trudno jednak określić, kiedy dokładnie nastąpiła. Autorka podaje przykłady tragicznej sytuacji aresztantów. W węgrowskim areszcie miejskim w 1878r. zmarł z głodu więzień, zaś sam budynek był w opłakanym stanie. Z kolei raport z 1863r. dotyczący więzienia w Radomiu, informuje o brudzie i robactwie w celach. Drugi przytoczony opis jest o 15 lat wcześniejszy od pierwszego, więc uzasadnione są trudności ze ścisłym określeniem ram chronologicznych poprawy warunków więziennych.
Analizując jakość i urozmaicenie jadłospisu więziennego, można stwierdzić, iż był on bardzo ubogi. Dominowały groch, kapusta i kasza. Pyzatym skazańcy otrzymywali skąpe porcje gotowanego mięsa, ciemny żytni chleb oraz zupy: wodziankę i żurek. Na początku XIX w. w „menu” pojawiły się kluski, zupa kartoflana, barszcz czerwony, mięso i masło.
Począwszy od roku 1815, coraz częściej zaczęto krytykować publicznie przymusowe roboty więźniów. W Rosji i Królestwie Polskim skazańców przeznaczano do budowy dróg, prac ziemnych, obróbki drewna czy do warsztatów tkackich. Przymusu pracy nie stosowano wobec szlachty. Praca dawała jednak pewne korzyści. Prócz wynagrodzenia, średnio 10 groszy za dniówkę, od 1843r. pracujący więźniowie otrzymywali większe racje żywnościowe. Zachodzi jeszcze pytanie, jak długo trwał czas pracy? Elżbieta Kaczyńska opisuje jeden przykład, młodocianych przestępców ze Studzieńca. Latem pracowali oni 11 godzin a zimą 10. Ich dodatkowymi zajęciami były: sprzątanie, reperowanie ubrań, nauka i msza. W sumie 15 – 16 godzin aktywnych czynności, które wykonywali na komendę na odgłos trąbki. Nasuwa mi się porównanie z armią pruską czasów Fryderyka II, a w szczególności cytat z biografii Fryderyka autorstwa Stanisława Salmonowicza: Stąd konieczność wykształcenia automatyzmu działań poszczególnych żołnierzy, co osiągano jedynie metodami drakońskiej tresury. W obu przypadkach wykonywane czynności stały się odruchami wyuczonymi.
Porządku w więzieniach początkowo pilnowali żołnierze. Kandydaci na strażników musieli być ochotnikami, lecz pensję ich miał pokrywać resort wojskowy. W latach dziewięćdziesiątych XIX w. wprowadzono nowy model. Straż wewnętrzną stanowili oficerowie i podoficerowie podlegający Ministerstwu Sprawiedliwości lub MSW, zaś wojsko stanowiło ochronę zewnętrzną mająca uniemożliwić więźniom ucieczkę.
Naczelnicy więzienni stanowili mozaikę osobowości. Część z nich przejawiała oznaki sympatii wobec więźniów, inni ściśle trzymali się regulaminu a niektórzy byli sadystami. Jak podkreśla autorka, naczelnicy najczęściej należeli do środkowej kategorii i byli po prostu przeciętnymi służbistami.
Personel więzienny większy szacunek okazywał więźniom politycznym ze względu na ich wykształcenie lub z powodu „haraczy” płaconych „klawiszom”. Kryminalnymi pogardzano i spychano na margines. Polityczni najgorsze traktowanie przechodzili w trakcie przesłuchań, gdyż przestępstwa polityczne podlegały śledztwu żandarmeryjnemu, a żandarmi wykazywali szczególne upodobanie do nieokazywania litości.
Aby poprawić los więźniów w Królestwie Polskim powstawały organizacje i towarzystwa pomocy dla skazanych. Pierwszym było Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności założone w 1814r. W głównej mierze roztaczało ono opiekę nad starcami, kalekami i bezdomnymi, w mniejszym stopniu nad uwięzionymi. Podobny zakres powinności reprezentowała Rada Główna Opiekuńcza powołana w 1832r. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych pojawiały się projekty utworzenia nowych stowarzyszeń, nie wiadomo jednak czy udało się ze zrealizować. Dużą pomoc świadczyli Polacy na emigracji, działający poprzez zachodnioeuropejskie fundacje. Jedną z nich był Czerwony Krzyż, którego placówka powstała w Warszawie w 1905r. W tym samym roku, Bolesław Hirszfeld założył Towarzystwo Pomocy Więźniom Politycznym, od 1909r. w skrócie zwane Patronatem.
Ludzkie zbiorowisko, które jest połączone jakimś wspólnym systemem wartości. Tak brzmi definicja społeczności, którą na swój specyficzny sposób tworzą również więźniowie. Funkcjonują w niej pewne zasady i normy ustalone nie przepisami, lecz kodeksem honorowym więźnia – kryminalisty. Jest to, posługując się tytułem książki Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, inny świat. Rządzi się on własnymi regułami a wzajemne stosunki kształtowały się nie tylko na gruncie sympatii lub antypatii do współtowarzysza w celi, na gruncie potrzeby koleżeństwa i znośnego ułożenia sobie życia, ale także na gruncie rywalizacji, dominacji i podporządkowania, a także ekonomicznego, czysto handlowego interesu. Więzienie było małym światem, który nie pozostawał w bezruchu, walczono tu o przestrzeń, o lepsze miejsce, rywalizowano o przywództwo, handlowano, zabawiano się.
Społeczność więzienna była zróżnicowana. Znajdowali się w niej przedstawiciele różnych nacji, a członkowie tworzyli zhierarchizowaną grupę. Najwyższe miejsce zajmowały tzw. iwany. Była to „elita więzienna”, w skład której wchodzili zabójcy, bandyci, wyspecjalizowani oszuści oraz zbiegli i pojmani katorżnicy, jednym słowem recydywiści. „Pod nimi” znajdowali się zwykli przestępcy, zaś margines tworzyli najsłabsi, starzy lub ułomni więźniowie.
Można powiedzieć, że więźniowie polityczni nie wchodzili w skład hierarchii kryminalnych, lecz tworzyli odrębną kastę. Obie grupy prowadziły odmienny tryb życia. Kryminalni zajmowali się nielegalnym handlem czy wymuszeniami. Polityczni prowadzili ideologiczne dysputy, a nawet dbali o wykształcenie niektórych więźniów. Początkowo oba środowiska nie darzyły się sympatią, zdarzały się przypadki bicia politycznych. Ci z kolei przemocy nie stosowali, ograniczając się do biernego oporu, do roku 1905, kiedy to ich metody stały się bardziej brutalne.
Pomimo tych animozji dążenie do wolności, pragnienie wolności i niechęć do osób, które stały wolności na przeszkodzie jednoczyły wszystkich więźniów.
Cały system więzienny funkcjonował do momentu wybuchu pierwszej wojny światowej. Wtedy władze rosyjskie wydały ostatnią decyzję o ewakuowaniu „szczególnie ważnych aresztantów” przebywających w Królestwie do Rosji. Więźniów z niskimi wyrokami wypuszczano, pod warunkiem ze po zakończeniu wojny odbędą resztę kary. Tym stwierdzeniem Rosjanie jednak się przeliczyli, gdyż w 1918r. powstało nowe państwo polskie, suwerenne i niepodległe po 123 latach niewoli.
Czytając te książkę, zdałem sobie sprawę jak wielkiej poprawie uległy warunki więzienne. Dziś więźniowie nie doświadczają przemocy ze strony personelu, otrzymują porządne wyżywienie a co najważniejsze ich egzystencja zapewniona jest dzięki podatkom płaconym przez obywateli. Z tego powodu nie muszą przymusowo pracować. Mogę stwierdzić, ze postęp cywilizacyjny spowodował, iż obecny system więzienny, stał się systemem pasożytniczym.
Ludzie ukarani.. są lekturą bardzo ciekawą. Jej dużym atutem jest bardzo przystępny język. Cały materiał został bardzo dobrze usystematyzowany, co wpływa na płynność i łatwość czytania. Autorka przedstawia informacje w sposób jasny i klarowny. Plusem książki są aneksy, np. jadłospis więzienny czy fragment KKGiP, które wraz z licznymi ilustracjami lepiej wprowadzają czytelnika w świat więzień i skazanych. Opisywane fakty, poparte są indywidualnym przykładami z życia więźniów, co ubarwia całość narracji.
Jedyną wadą jaką zauważyłem, to sporadyczne „skąpstwo” autorki. Pozwolę sobie przytoczyć cytat: Znane były wyszukane sposoby ukrywania monet w czasie przeglądu przy wprowadzaniu aresztowanego do więzienia. Powoduje to pewien niedosyt wiedzy.
Reasumując, pozycją ta warta jest przeczytania i gorąco zachęcam do poświęcenia jej swego czasu.





Bibliografia:
- Elżbieta Kaczyńska, Ludzie ukarani. Więzienia i system kar w Królestwie Polskim, 1815 – 1914, Warszawa 1989.
- Stanisław Salmonowicz, Fryderyk II, Wrocław 1981.
Wyświetleń: 2963


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.