Katalog

Katarzyna Gajewska-Pępek, 2010-04-12
Ścinawa Mała

Język angielski, Scenariusze

Popołudnie z Sonetami Szekspira - scenariusz wieczoru poetyckiego

- n +

POPOŁUDNIE Z SONETAMI SZEKSPIRA – PART I – CZĘŚĆ I
SHAKESPEARE ‘S SONNETS – The Fair Youth (Młody Przyjaciel)

„Z okazji sonetów Szekspira wypowiedziano i napisano prawdopodobnie więcej nonsensów oraz zmarnowano więcej energii intelektualnej i emocjonalnej niż z okazji jakiegokolwiek innego dzieła literatury światowej ‘’ – tymi słowy rozpoczął wstęp do popularnego wydania Sonetów poeta Wystan Hugh Auden.
I nie sposób, chociażby po części, się z nim nie zgodzić. Powstała góra książek i rozpraw, próbujących wyjaśnić tajemniczość kolekcji, w której zagadkowe jest właściwie wszystko, a garstka ustalonych faktów, zamiast coś wyjaśniać, pączkuje bezustannie nowymi kontrowersjami.
Spróbujmy, w oparciu o kwestie nie budzące wątpliwości, pewne rzeczy ustalić.
Więc, faktem absolutnie bezspornym jest publikacja w 1609 tomu składającego się z 154 utworów (w momencie, kiedy elżbietańska moda na pisanie sonetów wchodziła już w fazę schyłkową, a największymi osiągnięciami w tej dziedzinie szczycili się sir Philip Sidney, Samuel Daniel, Thomas Lodge, Michael Drayton oraz Edmund Spenser). Londyński wydawca, znany z gustu do poezji, Thomas Thorpe, publikuje kolekcję zatytułowaną Shakespeare Sonnets: Never before Imprinted (Sonety Szekspira: Nigdy dotąd nie drukowane), poprzedzając ją równie wyszukaną jak tajemniczo brzmiącą dedykacją:

TO. THE. ONLIE. BEGETTER. OF.
THESE. INSVING. SONNETS.
Mr. W. H. ALL. HAPPINESSE.
AND. THAT. ETERNITIE.
PROMISED.
BY.
OVR. EVER-LIVING. POET.
WISHETH.
THE. WELL-WISHING.
ADVENTURER. IN.
SETTING. FORTH.
T. T.
Co kryje w sobie ten zawiły wstęp? Na pierwszy rzut oka wygląda to tak:
‘Jedynemu ojcu następujących sonetów, a mianowicie Panu W. H., wszelkiej szczęśliwości oraz owej wieczności obiecanej przez naszego wiecznie żywego Poetę, życzy przychylny poszukiwacz przygód, wybierający się w drogę T.T.’
Ileż intrygujących pytań, analiz, domysłów, sporów?

Powróćmy jednak do układu sonetów w cyklu. Na ogół badacze i czytelnicy zgadzają się co do jednego, a mianowicie cykl rozpada się na dwie uderzająco nierówne rozmiarami części, sonety 1-126 oraz 127-154. Choć kluczowym tematem i problemem obydwu jest miłość, części te różnią się nawzajem zasadniczo: postacią występującego w nich adresata, lirycznego ty, ponieważ bohaterem pierwszej części cyklu jest Młody Mężczyzna – Przyjaciel, natomiast drugiej Czarna Kobieta - /Czarna Dama. Innym narzucającym się uwadze elementem jest swoiste wyodrębnienie pierwszych 17 sonetów, zwanych Sonetami prokreacyjnymi. Skąd taka nazwa? Ponieważ, uroda młodego adresata stanowi tu wspólny temat, przedstawiony w osobliwej perspektywie stosunkowo bezosobistych, często retorycznych argumentów mających skłonić młodego człowieka do spłodzenia
potomka i przekazania tą drogą własnej urody.
W układzie sonetów od 18 wzwyż można również wyodrębnić pewne podgrupy. Aczkolwiek, łączy je wspólny temat, nastrój, zabarwienie emocjonalne, intensywność wyrażanych uczuć. Bo oto Szekspir, za pomocą słów, maluje portret przyjaciela, kochanka, podziwiając jego boską naturę, nadludzkie piękno, gloryfikując, uwielbiając:

SONNET 18
Ukochany Przyjaciel nadaje sens jego życiu, wszystkie myśli ku Niemu mkną, sen
z powiek spędzają, nie pozwalając na chwilę wytchnienia. Uczucie to wszechogarnia,
otacza, osacza...

SONNET 27
Prawdę powiedziawszy, uważne przyglądnięcie się pierwszym 126 sonetom umożliwia
nam dostrzeżenie kilku istotnych informacji o postaci Przyjaciela – kochanka.
To młody człowiek:
1) znacznie młodszy od autora,
2) o wysokiej pozycji społecznej, majętny, wywodzący się z rodziny arystokratycznej,
3) uchodzący za uosobienie piękna, otoczony gronem wielbicieli, pragnących jego przyjaźni, pochlebców, wybitnych poetów opiewających go w wierszach,
4) o dość nieustabilizowanym trybie życia, zwłaszcza w sprawach erotycznych,
5) pozostający z autorem w bliskiej – być może obustronnie, być może tylko ze strony autora
– przyjaźni, zakłócanej przez mnożące się podejrzenia, ataki zazdrości, związane głównie z heteroseksualnymi romansami obydwu partnerów, w tym – romansami z jedną wspólną partnerką ...
Zaczyna tu dominować trójkąt miłosny, w którym rolę zagrażającego rywala odgrywa kobieta – kochanka Poety, która uwiodła Młodego Przyjaciela, bądź też kochanka,
którą Przyjaciel skradł Poecie. Hm…, ileż pikanterii!

SONNET 42
Jeszcze jeden istoty detal:
6) ów Młodzieniec nosił imię i nazwisko zaczynające się od liter W. H. (co kryje
w sobie dedykacja). Okazało się, że w czasach Szekspira istniało przynajmniej dwóch kandydatów, spełniających prawie wszystkie wyżej wymienione warunki:
mógł być to zarówno Henry Wriothesley (rizli), trzeci hrabia Southampton, jak również
William Herbert , trzeci hrabia Pembroke.
Chwileczkę, zastanówmy się przez chwilę. Czyż nie nazbyt to szokujące? Tak jawne, otwarte i pełne, bez jakiejkolwiek autocenzury wyznania miłości, w jakże wielu jej odcieniach? Szekspir zdaje się otwierać swe serce, ukazując, często trywialnie, niekontrolowanym bezładem, swe duchowe zaplecze miłości. Czyż się nie obawia? Najprawdopodobniej tak!

SONNET 71


PRZERWA - BREAK


PART 2 - CZĘŚĆ 2 (SHAKESPEARE’S DARK LADY – CZARNA DAMA)

Nie trudno się domyślić, że wybujała fantazja oraz niezaspokojone pragnienie odkrycia prawdy, wywołały poszukiwania kandydatki do roli Czarnej Damy, adresatki sonetów
od 127 począwszy, na 152 skończywszy. Zaowocowało to szeregiem osobnych hipotez,
mniej bądź bardziej intrygujących domysłów. Według wielu historyków oraz krytyków literackich, ową Czarną Damą mogła być jedna z dam dworu: Mary Fitton, lub Emilia Lanier. Podczas gdy o pierwszej wiemy bardzo niewiele, druga kandydatka, o niebywale śniadej cerze oraz szlachetnym usposobieniu, była ulubienicą Jej Królewskiej Wysokości, duszą arystokratycznego towarzystwa. Często korzystała z usług nadwornego astrologa, nawiązując z nim, jak również innymi mężczyznami podczas nieobecności męża,
zażyłe stosunki.

Plotki, ploteczki, skandale, intrygi … Skoncentrujmy się jednak na materiale literackim, oferowanym przez Szekspira w formie zagadkowych sonetów, które otwierają jego duszę. Warto pamiętać, iż cykl sonetów 127-152 różni się od pierwszej serii znacząco, nie tylko
w kwestii głównego adresata, ale również w nastroju, zabarwieniu, dynamizmie, intensywności. Wszystko staje się tak szalenie osobiste, intymne, a nawet czasami wulgarne. Poeta kreuje postać czarnej damy, tak dalece odbiegającą od ideału boskiego młodzieńca, wyniosłego arystokraty, uwielbianego, wysławianego. Za pomocą rozbudowanych metafor, zaskakujących porównań, tworzy portret kobiety, istoty prawdziwej, z krwi i kości. Nie jest ona w żadnym wypadku uosobieniem platonicznego piękna, nadludzkiego czaru. To nie bogini, anielska, delikatna, powabna, niewinna.
A wręcz przeciwnie↓

SONNET 130
Pozostaje tak autentyczna, ludzka, zjawiskowa, niepowtarzalna … a w czerni tak
jej do twarzy ↓ (w epoce, w której delikatne, blade zabarwienie skóry świadczyło
o arystokratycznym pochodzeniu)

SONNET 127
Wszystko staje się coraz bardziej intrygujące, pikantne … Gdyż Dama ujawnia swą czarną naturę, odsłaniając zakamarki jej tajemniczej osobowości. Potrafi być okrutną kochanką, upokarzającą ukochanego, niewierną, nieszczerą, stale poszukującą nowych doznań uczuciowych

SONNET 137
W tym wszystkim najbardziej bolesne, najokrutniejsze jest to, że Kochanek – przyjaciel poety nie pozostaje obojętny jej niesłychanej, magnetycznej sile uwodzenia. Czarna Dama kusi, wabi, więzi … nieludzkie tortury, których Szekspir nie jest w stanie znieść

SONNET 133
Cóż za istota? Mimo cierpienia, udręki, wyrzutów, ran, poeta wydaje się czerpać przyjemność z gry miłosnej, w którą wraz z Czarną Damą jest uwikłany. Wykazuje wobec jej niewierności dużą wyrozumiałość, okłamując ją w nie mniej intrygujący sposób,
nie pozostając dłużnym

SONNET 138

PODSUMOWANIE - SUMMARY
Nieustannie zadajemy sobie pytanie – Czy Młody Przyjaciel oraz Czarna Dama, główni adresaci sonetów, istnieli w rzeczywistości? Czy też ich postaci to sztuczny literacki wytwór, służący zobrazowaniu i przekazaniu nam całkiem realnych prawd na temat życia, miłości, piękna, przemijania, śmierci, nieśmiertelności, zazdrości, potrzeby afirmacji, żądzy seksualnej, obojętności, nienawiści, zwątpienia, rozpaczy, nadziei?
Czyż warto bezustannie tworzyć nowe hipotezy, snuć domysły, rozbudzać kontrowersje wokół tak dogłębnie osobistego dzieła literackiego Szekspira, jakim pozostają Sonety? Czy nie lepiej zachwycać się ich pięknem, tajemniczością, na nowo odkrywając bogactwo, jakie w sobie skrywają?
Sonety to nie mający sobie równych pod względem wnikliwości poetycki wgląd w ludzkie serce, wielki dramat Miłości w 154 scenach, odegrany na naszych oczach przez troje aktorów z Czasem obsadzonym w roli czwartej. Jednocześnie z tym dramatem na scenie toczy się nie mniej fascynująca akcja- zmagania Formy z oporną Substancją doświadczenia, po to, aby doświadczeniu Miłości, wbrew jego ulotnej naturze, nadać wieczną trwałość, zakląć w kształt, którego Czas nie skruszy. W każdym słowie, rymie, wersie tej wielkiej zagadki literatury kryje się odpowiedź na pytanie o sens tworzenia wierszy

SONNET 116

THE END

LIST OF SONNETS IN ORDER
18
Shall I compare thee to a summer's day?
Thou art more lovely and more temperate:
Rough winds do shake the darling buds of May,
And summer's lease hath all too short a date:
Sometime too hot the eye of heaven shines,
And often is his gold complexion dimmed,
And every fair from fair sometime declines,
By chance, or nature's changing course untrimmed:
But thy eternal summer shall not fade,
Nor lose possession of that fair thou ow'st,
Nor shall death brag thou wand'rest in his shade,
When in eternal lines to time thou grow'st,
So long as men can breathe or eyes can see,
So long lives this, and this gives life to thee.


27
Weary with toil, I haste me to my bed,
The dear respose for limbs with travel tired,
But then begins a journey in my head
To work my mind, when body's work's expired.
For then my thoughts (from far where I abide)
Intend a zealous pilgrimage to thee,
And keep my drooping eyelids open wide,
Looking on darkness which the blind do see.
Save that my soul's imaginary sight
Presents thy shadow to my sightless view,
Which like a jewel (hung in ghastly night)
Makes black night beauteous, and her old face new.
Lo thus by day my limbs, by night my mind,
For thee, and for my self, no quiet find.


42
That thou hast her it is not all my grief,
And yet it may be said I loved her dearly;
That she hath thee is of my wailing chief,
A loss in love that touches me more nearly.
Loving offenders thus I will excuse ye:
Thou dost love her, because thou know'st I love her;
And for my sake even so doth she abuse me,
Suffering my friend for my sake to approve her.
If I lose thee, my loss is my love's gain,
And losing her, my friend hath found that loss;
Both find each other, and I lose both twain,
And both for my sake lay on me this cross:
But here's the joy; my friend and I are one;
Sweet flattery! then she loves but me alone.

71
No longer mourn for me when I am dead
Than you shall hear the surly sullen bell
Give warning to the world that I am fled
From this vile world with vilest worms to dwell:
Nay, if you read this line, remember not
The hand that writ it, for I love you so,
That I in your sweet thoughts would be forgot,
If thinking on me then should make you woe.
O! if, I say, you look upon this verse,
When I perhaps compounded am with clay,
Do not so much as my poor name rehearse;
But let your love even with my life decay;
Lest the wise world should look into your moan,
And mock you with me after I am gone.

130
My mistress' eyes are nothing like the sun,
Coral is far more red, than her lips red,
If snow be white, why then her breasts are dun:
If hairs be wires, black wires grow on her head:
I have seen roses damasked, red and white,
But no such roses see I in her cheeks,
And in some perfumes is there more delight,
Than in the breath that from my mistress reeks.
I love to hear her speak, yet well I know,
That music hath a far more pleasing sound:
I grant I never saw a goddess go,
My mistress when she walks treads on the ground.
And yet by heaven I think my love as rare,
As any she belied with false compare.

127
In the old age black was not counted fair,
Or if it were it bore not beauty's name:
But now is black beauty's successive heir,
And beauty slandered with a bastard shame,
For since each hand hath put on nature's power,
Fairing the foul with art's false borrowed face,
Sweet beauty hath no name no holy bower,
But is profaned, if not lives in disgrace.
Therefore my mistress' eyes are raven black,
Her eyes so suited, and they mourners seem,
At such who not born fair no beauty lack,
Slandering creation with a false esteem,
Yet so they mourn becoming of their woe,
That every tongue says beauty should look so.

137
Thou blind fool Love, what dost thou to mine eyes,
That they behold and see not what they see?
They know what beauty is, see where it lies,
Yet what the best is, take the worst to be.
If eyes corrupt by over-partial looks,
Be anchored in the bay where all men ride,
Why of eyes' falsehood hast thou forged hooks,
Whereto the judgment of my heart is tied?
Why should my heart think that a several plot,
Which my heart knows the wide world's common place?
Or mine eyes seeing this, say this is not
To put fair truth upon so foul a face?
In things right true my heart and eyes have erred,
And to this false plague are they now transferred.

133
Beshrew that heart that makes my heart to groan
For that deep wound it gives my friend and me;
Is't not enough to torture me alone,
But slave to slavery my sweet'st friend must be?
Me from my self thy cruel eye hath taken,
And my next self thou harder hast engrossed,
Of him, my self, and thee I am forsaken,
A torment thrice three-fold thus to be crossed:
Prison my heart in thy steel bosom's ward,
But then my friend's heart let my poor heart bail,
Whoe'er keeps me, let my heart be his guard,
Thou canst not then use rigour in my gaol.
And yet thou wilt, for I being pent in thee,
Perforce am thine and all that is in me.





138
When my love swears that she is made of truth,
I do believe her, though I know she lies,
That she might think me some untutored youth,
Unlearned in the world's false subtleties.
Thus vainly thinking that she thinks me young,
Although she knows my days are past the best,
Simply I credit her false-speaking tongue,
On both sides thus is simple truth suppressed:
But wherefore says she not she is unjust?
And wherefore say not I that I am old?
O love's best habit is in seeming trust,
And age in love, loves not to have years told.
Therefore I lie with her, and she with me,
And in our faults by lies we flattered be.

116
Let me not to the marriage of true minds
Admit impediments. Love is not love
Which alters when it alteration finds,
Or bends with the remover to remove:
O, no! it is an ever-fixed mark,
That looks on tempests and is never shaken;
It is the star to every wandering bark,
Whose worth's unknown, although his height be taken.
Love's not Time's fool, though rosy lips and cheeks
Within his bending sickle's compass come;
Love alters not with his brief hours and weeks,
But bears it out even to the edge of doom.
If this be error and upon me proved,
I never writ, nor no man ever loved.


Opracowała Katarzyna Gajewska-Pępek

Bibliografia:
Stanisław Barańczak „William Shakespeare – Sonety”





Wyświetleń: 2016


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.