Katalog

Ola Bednarska
Historia, Artykuły

Jan Długosz jako pedagog

- n +

Jan Długosz jako pedagog

Powierzenie wychowania królewiczów Janowi Długoszowi było starannie przemyślanym i mądrym krokiem ze strony Kazimierza Jagiellończyka. Król pamiętał, że trudności miał sam po objęciu władzy, nie będąc do gruntu obeznanym z polskim obyczajem. A że politykę wewnętrzną państwa opierał na sojuszu z rycerstwem (szlachtą), wybór jej padł na człowieka, który z tej grupy społecznej wyrósł, żył jej obyczajem, podzielał mentalność. Teraz miał ją uczynić bliższą przyszłym królom Polski. Król aprobował, właściwe rycerstwu, twarde metody wychowawcze stosowane przez Długosza. Doceniał jego prawość charakteru i miał nadzieję, że potrafi ją przekazać wychowankom. Znał jego kult do męstwa, rycerskości i odwagi, jego gospodarność i zmysł praktyczny, tak potrzebny władcom; jego wiedzę, a przede wszystkim znakomitą znajomość dziejów Polski; jego wreszcie biegłość w arkanach gry politycznej i dyplomacji połączone z gruntownym rozeznaniem całokształtu aktualnej sytuacji politycznej w ówczesnej Europie. Ważną rolę w kształceniu królewiczów odgrywa pisana właśnie (1455 - 1480) wielka historia Polski w dwunastu księgach. Trudno oprzeć się wrażeniu, że poszczególne jej części były przede wszystkim dla nich przeznaczone. Na przykładzie legendarnego Popiela mieli oni nauczyć, że zbrodnia może dać jedynie doraźne korzyści, ale w konsekwencji prowadzi do katastrofy. Opowiadanie o Popielu miało im uzmysłowić wartość ludzi prostych i ich codziennej pracy. Opowieść o tragicznym końcu dzielnego króla Bolesława Śmiałego dawała wiele do myślenia na temat wielkiego wpływu, jaki wbrew pozorom, wywierają na sprawy państwowe uczciwość i prawość w życiu osobistym. Oto niewierność małżeńska kobiet staje się przyczyną dezercji ich mężów z wyprawy ruskiej króla Bolesława. Dezercja, uznana przez króla za zdradę, powoduje okrutne represje wobec winnych. Biskup krakowski wstawia się za prześladowanymi, chce królowi zagrodzić drogę do dalszych represji. Król uznaje obronę zdrajców za równoznaczną ze zdradą stanu. Biskup zostaje stracony, a to pogłębia konflikt z rycerstwem, powoduje jego wygnanie i, co najgorsze, utratę korony królewskiej przez polskich władców na długie lata. Albo Konrad Mazowiecki, co to zapragnął krzyżackimi rękami wyciągnąć wygodnie kasztany z pruskiego ognia. Ale cudze ręce lekkie, lecz nieużyteczne. Sprowadzenie krzyżaków spowodowało wielowiekowe nieszczęścia dla Polski. Znów mieli nad czym myśleć królewicze. A potem dalsze opowieści. O niezłomnym Władysławie Łokietku, który z uporem dobił się godności królewskiej. O mądrym jego synie, Kazimierzu, który odziedziczył po ojcu zaledwie cztery ziemie: krakowską, sandomierską, poznańską, i kaliską i to zagrożone przez Krzyżaków i współdziałającego z nimi króla czeskiego, a dzięki energicznie prowadzonej akcji dyplomatycznej i dzięki dobrej gospodarce potrafił uczynić z Polski państwo terytorialnie przeszło dwukrotnie większe, zwarte, zasobne i budzące respekt sąsiadów. Jeden z wychowanków Długosza, król Zygmunt I Stary, wystawiał wiele dokumentów. Spisywali je bardzo starannie pisarze kancelarii królewskiej pięknym, kaligraficznym renesansowym pismem. Ale sam król kreślił pod tekstem swój podpis po staroświecku, gotykiem. Tak, jak go nauczył Jan Długosz. Nie tylko sztuki pisania nauczył Długosz Zygmunta. Nauczył go również gospodarności. Zasłynął z niej młody królewicz rządząc przejściowo księstwem głogowskim na Śląsku, ziemi, którą Długosz nauczył go uważać za część polskiej ojczyzny. Odznaczał się nią także jako król Polski. Nie darmo się mówi o "złotych czasach Zygmuntowskich". Ale wpływ Długosza najwyraźniej widać w działalności Bogusława X, księcia Pomorza Zachodniego, także jednego z wychowanków Jana Długosza. Bogusław zjednoczył Pomorze Zachodnie, obronił przed zakusami Brandeburczyków, zaprowadził ład i prządek, podniósł poziom gospodarki. Przede wszystkim zaś przez wiele lat ponawiał wytrwale starania o połączenie Pomorza Zachodniego z Polską. Niestety nie znalazł zrozumienia ze strony polskiej. Ale fakt ten nie obciąża ani Bolesława, ani jego mistrza, Jana Długosza.

Opracowanie: Ola Bednarska

Wyświetleń: 834


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.