Katalog

Edyta Świstak
Język polski, Wypracowania

Kto był Twoim zdaniem szczęśliwy w życiu? Rzecki - naiwny i pełen złudzeń, czy Wokulski ze swoją sceptyczną świadomością?

- n +

Kto był Twoim zdaniem szczęśliwy w życiu?
Rzecki - naiwny i pełne złudzeń czy Wokulski ze swoją sceptyczną świadomością? - rozprawka

Analizując życie, idee i sposób myślenia obu postaci - Stanisława Wokulskiego i Ignacego Rzeckiego - muszę przyznać, że osoby te nie należą do szczęśliwych. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności szczęście, które ich spotkało, trwało krótko. Natomiast niepowodzenia ciągnęły się w nieskończoność, lecz były swoistego rodzaju przyczyną refleksji i siłą sprawczą kolejnych wydarzeń.

Moim zdaniem bardziej nieszczęśliwą postacią "Lalki" B. Prusa jest jej główny bohater, Stanisław Wokulski. Już życiorys uświadamia nam jako czytelnikom, że głównym bohater nie miał "lekkiego" życia.

Zubożały, samotny, niezrozumiany i wyśmiewany przez wszystkich młody chłopiec obiera sobie cel w życiu, do którego dąży za wszelką cenę. Kiedy myśli, że wreszcie udało mu się osiągnąć cel - zdobycie wiedzy poprzez dostanie się do Szkoły Głównej - ponownie ponosi klęskę. Mimo jego wielkiego uporu i samozaparcia nie potrafi wydostać się z nizin społecznych. Nadal doskwiera mu bieda i nieznośni koledzy - subiekci.

Kolejnym argumentem stwierdzającym jego nieszczęście jest zsyłka na Syberię. Tam, w nieludzkich warunkach i ogromnym mrozie, musi pracować, aby odpokutować swój patriotyzm i udział w powstaniu. Jednakże zsyłka do Irkucka nie załamała go. Wręcz przeciwnie obudziła w nim siłę do działania i wiarę w samego siebie. Pracując naukowo, uzyskuje uznanie rosyjskich uczonych, a tym samym ratuje siebie, swoje życie.

Wokulski mimo wielkich uzdolnień i ogromnego zapału naukowca ponownie ponosi klęskę. Po powrocie do kraju nie tylko nie znajduje poparcia, ale spotyka się z niechęcią, zlekceważeniem i ogólnospołeczną nietolerancją. Odtrącony przez środowisko naukowe, pozbawiony wszelkich perspektyw i środków do życia Stanisław ponownie zostaje subiektem, co stanowi kolejny argument potwierdzający jego nieszczęście.

Pogarszająca się nędza, wszelkie niepowodzenia i ogólne niezrozumienie popychają Wokulskiego w ramiona wdowy Minclowej, dzięki której z konieczności staję się kupcem, a zarazem nieszczęśliwym mężem dużo starszej od siebie kobiety, której musi towarzyszyć na każdym kroku.

Małżeństwo z rozsądku również nie przyniosło Stanisławowi szczęścia - wręcz przeciwnie - wpędza go w psychiczną depresję, którą jeszcze bardziej pogłębiła nieoczekiwana śmierć żony.

Jednakże największym nieszczęściem, jakie spotkało Stanisława Wokulskiego była nieszczęśliwa miłość do panny Izabeli Łęckej.

Wokulski za wszelka cenę pragnie rozbudzić w niej miłość. Wielkie uczucie - nieodwzajemnione zresztą - pobudza go do działania. To właśnie dla tej pustej "salonowej lalki" wyjeżdża do Bułgarii. Tam jako dostawca wojenny powiększa swój kapitał. Wraca do kraju, próbuje przedostać się do grona arystokracji tylko po to, by trochę rozbudzić zainteresowanie ukochanej Izabeli. Chcąc wydobyć bankrutującą panienkę z nędzy nasz bohater celowo zakłada spółkę, bierze w zastaw jej rodzinne srebra, kupuje kamienicę, spłaca jej długi i czyni wiele innych rzeczy wierząc, ze to, co robi przyniesie wymierne rezultaty. Na próżno! Panna Izabela nie jest w stanie pokochać wysoko postawionego arystokratę, a co dopiero "galanteryjnego kupca". Być może ktoś sprzeciwi się mojemu argumentowi, twierdząc, że miłość jest nieszczęściem. Owszem, przyznam mu rację. Miłość jest pięknym uczuciem ba! jest uczuciem najpiękniejszym i czymś najlepszym, co może człowieka spotkać w życiu. Ale miłość nieodwzajemniona?? Czym ona jest dal człowieka?

To ona - miłość nieodwzajemniona - była przyczyną wszelkich nieszczęść Stacha. Kiedy wreszcie zrozumiał, że ubóstwiana przez niego piękność jest zwykła, głupią i zdemoralizowaną kokietką, jego życie traci sens. W jednej chwili wszystko, w co wierzył, co kochał, co było całym jego światem i życiem - przestało istnieć. Zorientowawszy się, że narzeczona zdradza tuż przed ślubem, mało tego! nie ma zamiaru rezygnować z tych miłostek próbuje popełnić samobójstwo. Uratowany przez strażnika Wysockiego wraca do Warszawy. Nie potrafi jednak żyć jak dawniej. Nieszczęśliwa miłość nie tylko przekreśliła wszelkie okruchy jego szczęścia, pozbawiła go sensu życia, ale zaprzepaściła wielkie zdolności, niespożytą energię i ambicje, jakże wartościowego człowieka.

Z pewnością miłość do Izabeli była przyczyna jego nieszczęścia i rozczarowania bardzo bolesnego, ale miała swoje dobre strony. dzięki tej miłości choć przez krótki okres czasu czuł się potrzebny i szczęśliwy. Wreszcie jego marzenia zostały spełnione, a prośby wysłuchane. Każda chwila spędzona z nią była dla niego najcudowniejszą, przepiękną, niepowtarzalną i bardzo, bardzo długo wyczekiwana. Być może się oszukiwał, ale gorąco wierzył w to, że ona tez go pokocha, że będzie mu wierną tak jak on jej. Przebywając z ukochaną w Zasławiu spędził najcudowniejsze chwile swojego życia. Czuł się potrzebny, kochany, doceniony - wreszcie miał dla kogo żyć i z kim dzielić się swoim szczęściem. Warto również podkreślić, że jego marzenia o lataniu balonem, o skonstruowaniu maszyny latającej i zdobycie naukowych doświadczeń również przyniosły mu radość i zadowolenie z życia. Wielkim jego sukcesem i szczęściem było wybicie się z nędzy, porzucenie funkcji subiekta, przejście nowy, inny świat naukowców, od których nauczył się wielu rzeczy i zdobył doświadczenie.

Jednak o świecie arystokracji nie mogę tego powiedzieć, gdyż został przez niego odrzucony, zlekceważony i wyśmiany mimo, że niektórych wydobył z dna, wielu zapewnił byt i stateczne życie. zapewne największym szczęściem, jakie go spotkało była przyjaźń z Ignacym Rzeckim. W tym starym jakże zabawnym człowieku odnalazł "bratnia dusze" i szczerego przyjaciela. To Rzecki prowadził jego interes, gdy ten w szaleństwie miłości uganiął się za panną Izabelą, lub gdy pomnażał swój kapitał w Bułgarii. Spośród wielu osób otaczających naszego bohatera tak naprawdę tylko Ignacy szczerze przejmował się i troszczył się o jego szczęście. To on był jego najwierniejszym towarzyszem, był z nim w dobrych i złych chwilach, razem przezywali swoje wzloty i upadki, tragedie i zwycięstwa. Tylko on pragnął wszystkiego, co najlepsze, zwłaszcza szczęśliwej miłości i pożycia małżeńskiego z panią Stawską. Niestety, jego pragnienia i usilne uszczęśliwiania przyjaciela nie przyniosły rezultatów. Mimo wszystko takiego przyjaciela jakim był Rzecki można Wokulskiemu tylko pozazdrościć. Ignacy nawet w ostatnich chwilach swojego życia obawiał się o losy "Stacha", a brak wiadomości od niego pogorszyły tylko stan jego zdrowia, co w konsekwencji prowadzi Rzeckiego do śmierci. Wzruszająca jest myśl, że Ignacy nawet w obliczu śmierci nie zapomina o nim, lecz głęboko wierzy w to, że Wokulski odnajdzie w życiu szczęście.

Z powyższych argumentów można wywnioskować, że Wokulski nie odnalazł szczęścia w miłości, ale w życiu wiodło mu się całkiem nieźle. Obił się od dna, zrealizował swój cel, zaczął nawet pracować naukowo. Niestety! Jego nieodwzajemniona miłość zaprzepaściła wszystko, w co wierzył i czego pragnął. Prawdą jest, ze w życiu nie można mieć wszystkiego. Należy cieszyć się tym, co dostajemy od losu i postępować podobnie jak Ignacy Rzecki.

Pan Rzecki pragnął dla swojego przyjaciela wszystkiego, co się szczęściem zowie. Ale czy sam był szczęśliwy?

W dzieciństwie podobnie jak jego przyjaciel Wokulski, nie było mu lekko. We wczesnych latach swojego życia stracił matkę, niedługo potem ojca. Jako młody chłopiec podjął pracę w sklepie Mincla. Tam właśnie poznaje smak prawdziwego życia. Zrozumiał co to jest prawdziwa dyscyplina, obowiązek, lojalność.

Kolejnym argumentem stwierdzającym to, że Ignacy był człowiekim nieszczęśliwym jest następujący fakt: traci najlepszego przyjaciela, Augusta Katza, który popełnia samobójstwo nie mogąc znieść okrucieństwa, jakie oglądał jako uczestnik powstania na Węgrzech. Ignacy bardzo przezywa jego śmierć. Nie umie już tak jak dawniej cieszyć się życiem.

Niekiedy czuje się niezrozumiany i samotny, wówczas siada w witrynie sklepowej przypatrując się przechodniom i miastu.

Ignacy bardzo gorąco wierzył w ród Napoleona, był przekonany, że znów Francuzi będą potęgą. Jednak kiedy dociera do niego wiadomość o tym, że ostatni z rodu Napoleonów, książę "Lulu" ginie podczas walki z afrykańskimi plemionami, traci nadzieję i wiarę, która towarzyszyła mu całe życie.

Bardzo nieszczęśliwy czuje się wówczas, gdy uświadamia sobie, ze na świecie nie ma ładu moralnego, że za co walczył już nie istnieje. A hasło "równość, wolność, braterstwo", w imię którego zginął jego przyjaciel August i wielu kompanów, w świecie współczesnym staremu Rzeckiemu nie ma żadnego znaczenia.

Mimo, że jego marzenia nie spełniają się, że nie udaje mu się uratować Stacha z sideł miłości do Izabeli, że jego ród Napoleonów nie jest i nigdy nie będzie potęga - nie złamuje się. Nadal potrafi cieszyć się życiem. Swoje szczęście odnajduje spędzając czas w sklepie, który jest dla niego całym światem, bogactwem i miłością. Cieszy się z tego, co posiada, jest niezwykle pogodny i zadowolony z życia. Z wielką przyjemnością pomaga innym i czerpie z tego dużą satysfakcję. Rzecki nie próbuje uszczęśliwiać samego siebie na siłę. Zdaje sobie sprawę z tego, ze życie jest tylko jedno i pragnie przeżyć je szczęśliwie i godnie. Jest dumny z tego, że żyje w Polsce. Nie potrafi opuścić nawet swojego miasta, Warszawy. Wraca z dworca PKP do ukochanego mieszkania, by tam doczekać końca.

Człowiek ten nie użala się nad sobą, pragnie robić cos dobrego dla innych ludzi. Próbuje nawet zakładać interes z panią Stawską, co jest dowodem na to, ze jest człowiekiem szczęśliwym i pragnie tym szczęściem podzielić się z innymi. Jednakże troska o Stacha, brak wieści od niego i pogarszający się stan zdrowia przekreślają jego plany.

Mimo wszystko muszę przyznać, że Ignacy Rzecki przeżył swoje życie uczciwie i z godnością.

Na pewno był człowiekiem szczęśliwszym od Wokulskiego. Mimo, iż nie zaznał szczęścia w miłości, że jego marzenia nie zostały zrealizowane czuł się szczęśliwy. Cieszył się z tego, co posiada, nie pragnął bogactwa, sławy i wielkości w starym, niemodnym surducie i kraciastych spodniach przemierzał przez życie i starał się, aby jego życie było i lżejsze nie tylko dla niego, ale innych jakże nieszczęśliwych ludzi XIX wieku.
 

Opracowanie: mgr Edyta Świstak

Wyświetleń: 10536


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.