Katalog

Urszula Kijek
Język polski, Artykuły

Był tu taki gal anonim - o poezji Józefa Barana

- n +

Był tu taki gal anonim - o poezji Józefa Barana

Poetycka droga Józefa Barana związana jest z linią życia. Jego biografia to życiorys wiejskiego chłopca, sportowca, górnika, nauczyciela, poety. Biografia "przepołowiona na wieś i miasto" 1, bogata w doświadczenia wszystkich niemal środowisk społecznych - od chłopskiego po inteligenckie i artystyczne.

Pochodzenie społeczne poety oraz obecność w jego liryce elementów jednoznacznie przemawiających za rodowodem, powoduje, że umieszczony zostaje w obrębie nurtu chłopskiego. Jest to ważny odłam współczesnej literatury, szczególnie, jeśli bierzemy pod uwagę prozę. Jego istnienia w poezji zdaje się nikt nie dostrzegać. Nawet nazwisko Tadeusza Nowaka nie jest kojarzone z autorem, który: "w swojej twórczości poetyckiej daje najpełniejszy z możliwych i najbardziej nośny artystycznie wyraz chłopskiej genealogii" 2.

Bohater liryczny wierszy Barana tkwi w scenerii wiejskiej. Pejzaż jest żywy, podkreśla poczucie jedności człowieka z drzewem, polem, ścieżką, słońcem. Te elementy krajobrazu są jednocześnie elementami ludzkiego życia. Cykl przyrody wyznacza klimat przeżyć egzystencjalnych. Wpływa na sposób pojmowania świata, na odbiór tego, co otacza człowieka. Proste zjawiska wywołują zachwyt i kierują uwagę od ziemi ku temu, co nieznane, ale z nadzieją przeczuwane:

jak tu się nie uśmiechać
dziś do Pana Boga
gdy wyświęca się wkoło
rajska pogoda


(Uśmiech dla Pana Boga) Franciszkański zachwyt nad światem - pochylenie się nad najdrobniejszym stworzeniem, trzmielem, płatkami bzu, dmuchawcem, trawą - pomocny jest do tego, by we wszystkim zobaczyć Boga - Stwórcę. Człowiek musi patrzeć z ziemi w stronę gwiazd, kontaktować się z Absolutem - dziękować mu, rozmawiać z nim, pamiętając o tym, by tworzyć własną kulturę, obyczaj, świat.

Rodzinna wieś - Borzęcin - stanowi w tej rzeczywistości centrum świata, symboliczny środek ziemi. Gdy przekroczymy za poetą bramę ogrodu (Ballada ogrodowa, Jesienią w ogródku mojej mamy) czujemy się jak w raju. Niepodzielnie panuje tam kminek, bez, jaśmin, piwonie. Nigdzie nie ma śladu człowieka, żadnej jego ingerencji. Wprost przeciwnie - trzeba pochylić się nad trawą, dojrzeć kroplę rosy, by odnaleźć prawdziwy sens życia. Natura mieni się barwami, odcieniami. Upersonifikowany Maj pracuje jak rzemieślnik nad doskonałym dziełem:

wyszywa z płatków rękodzieła
wykańcza najdrobniejszy ścieg

(Ballada ogrodowa)

W takim ogrodzie bohater liryczny czuje się bezpiecznie. Tu wszystko jest znajome, oswojone. Tu można przyłożyć:

do chorej duszy obłoki
głos turkawki i płatki piwonii


(op. cit.) Po otwarciu bramy raju, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, rozbrzmiewa on najróżniejszymi dźwiękami, rozbłyskuje się tysiącami świateł. Przyrodę opisuje najczęściej Baran dniem, w pełnym blasku słońca i błękitnym niebie.

M. Eliade w swojej rozprawie Sacrum, mit, historia wyjaśnia znaczenie słońca:

"Stale w ruchu, samo jednak nie podlega zmianom, kształt jego jest zawsze ten sam. Posiada walory samoistności i siły, władztwa, rozumu.(...) Herosa utożsamia się ze słońcem; bohater jak słońce walczy przeciwko ciemnościom, zstępuje do królestwa śmierci i wychodzi zeń zwycięzcą" 3.

Być może poeta posługuje się takim symbolem, gdyż chce oddać harmonię świata, ład, jasność, klarowność tworzonego obrazu. Nie dziwi więc fakt, że ludzie żyją jak u Pana Boga za piecem, a życie toczy się od jednej pory roku do drugiej, od narodzin do śmierci. Sensu nabierają też gesty człowieka i każdy dzień powszedni jest odświętny. Takiego właśnie obrazu dostarcza nam wiersz Rodzina żniwna:

ojciec z namaszczeniem kapłana
uderza w gong słońca

po raz kolejny w życiu
dokonuje uroczystego
pierwszego pokosu


(Rodzina żniwna) Wszystko istnieje w czasie i miejscu sakralnym. Rodzina, najbliżsi poety kojarzą się ze świętą rodziną z Nazaretu. Ich życie, praca, codzienny trud przypomina mękę Chrystusa. Wskazuje na to słownictwo zaczerpnięte z Biblii: krucjata, stacja, krzyże, pojmanie, chusta Weroniki. Umęczona rodzina jawi się jako Jezus. Praca nabiera wymiaru ponadludzkiego, mesjańskiego. Żniwa kończą się spełnieniem, stąd niedziela i wielkie odpoczywanie, radość, poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Tak jak cierpienia Chrystusa zostały zakończone radosnym "Alleluja".

Jan Pieszczachowicz zauważył:

"(...) praca w wierszach Barana jest ciężkim trudem, dalekim od sielankowości części nurtu wiejskiego w naszej literaturze. Bohaterem staje się człowiek, zdobywający w mozole swój chleb powszedni, widziany jakby na dwóch płaszczyznach: codziennej krzątaniny oraz udziału w ponadczasowym rytmie <<pracy i dni>>, wiecznego ładu świata przyrody i kultury" 4.

W utworze Saga o krainie moich ojców wieś kojarzy się z wyspą na bezkresie oceanu lub placem więziennym, gdzie kościelny ogłaszał przerwę galernikom przykutym do kosy, pługa i motyki.

Ci prości ludzie stwarzają świat na nowo. Z jednej strony wyspa skazańców oznacza zesłanie, więzienie, z którego nie ma powrotu. Z drugiej zaś wyspa oblana (..) morzem widnokręgu przypomina Księgę Rodzaju, gdzie: "Ziemia była bezładem i pustkowiem, ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami" (Rdz 1, 2).

Tak więc słoneczny, biblijny raj staje się więzieniem, ludzie podobni są do galerników. Życie to ciągła praca, piekielna harówka (W raju), pełna trudnych wyborów, wyrzeczeń, gdzie nie staje minuty na zakazane myślenie. Jedynym świadkiem, a raczej nadzorcą jest Bóg, który jak sąsiad mieszka o piętro wyżej.

Ziemia nieodłącznie kojarzy się z matką, która daje życie wszelkim istotom. Warto raz jeszcze przytoczyć fragment książki Sacrum, mit, historia, której autor wysławia ziemię jako:

"(...) matkę powszechną, niewzruszoną, dawną i czcigodną, która na swej powłoce żywi wszystko, co jest. Człowiek poczuwa się do tego, że <<jest stąd>>, a jest to poczucie struktury kosmicznej, które znacznie przerasta solidarność rodzinną i rodową (...). Człowiek umierając chce powrócić do Ziemi - Matki, być pogrzebanym w ziemi rodzinnej" 5.

W wierszu Ziemia Baran daje pełny obraz tym wyobrażeniom. Rodzice mają być jak westalki dbające o to, by nie wygasł święty ogień płodności. Należy więc dbać o jedyną żywicielkę, by wydawała plony. Bohater liryczny świadomy jest trudu, jaki trzeba wnieść, by cierpliwie i czujnie badać czarny puls ziemi:

zanim wreszcie wolno będzie
położyć obok niej nogi ręce
rozprostować kości
trzeba się wcześniej nachodzić
jak koło dziecka
przewijać pieluchy gnoju
przekładać z boku na bok
skibę
żadnej bryły z oka nie
spuszczać
by cudownie
przemieniały się w chleb
żywota naszego


(Ziemia) Poeta posługuje się żartobliwą stylizacją wzniosłości (mężni rycerze, podboje) i przyziemności (koszenie łąki). Wspominając wiejskie otoczenie, dokonuje świadomej mitologizacji osób, przedmiotów, czynności. Zwłaszcza postacie rodziców jawią się w aurze podniosłości, nierzadko w związku z symboliką religijną. I tak w Dolinie ludzi spokojnych mieszkańcy:

(...) nie pytają o nic
tak jakby im już wszystko powiedział
tuż przed swoim odejściem

(...)
pracują w skupieniu
jakby jutro pojutrze miał się pojawić sam
Gospodarz
z całą wypłatą


(op. cit.) Ów Gospodarz pojawiający się w biblijnej aurze to Bóg, który patronuje poczynaniom "szarego człowieka", który przeznaczony jest do wyższych celów. W krainie na tyłach świata każdy ma do spełnienia jakąś funkcję, każdy ma jakieś powołanie, które realizuje się w powszednim dniu. W innym wierszu - Legendzie o śpiących domownikach - matka zwija wełnę, ojciec planuje siewy, brat ze szkiełkiem ekranu w oku (ogląda telewizję). Jest zima, nie ma pracy w polu, jednak wszyscy szykują się jakby miał nastąpić koniec świata i czekają na wiosnę, która obudzi domowników złotym rogiem słońca.

W domowym zaciszu kultywowane są tradycje świąteczne. Tak jak w Biblii siódmy dzień tygodnia stał się odpoczynkiem dla Boga, wytchnieniem po ciężkiej pracy nad stwarzaniem świata. Trud ludzi zamieszkałych na peryferiach po raz kolejny osiąga transcendentalny wymiar. Niedziela brata, Zaczyna się dzień powszedni - to utwory, w których można dostrzec wspomniane elementy. Odnajdziemy w nich Kochanowski zachwyt, choć już nie sielanki i spokoju, ale radość z rozrywek, zabaw, które odbywają się w niedzielę. Stąd bohater woła:

ech! wsi weselna wsi niedzielna
(Niedziela brata)
W baśniowy sposób podmiot wierszy kreuje postaci najbliższych: matki, ojca, brata, żony, dzieci. W utworze Portret mamy ukazana jest czarodziejka, wróżka. W zależności od pory roku, dnia staje się ona akuszerką, która rozmnaża kury i indyczki perliczki albo pasterką jesiennych mgieł na polu. Innym razem potrafi natarczywie się dobijać, by syn poderżnął gardło łące (Niedziela brata).

Matka jest sercem domu. Ona nie poucza, nie komentuje, lecz wprowadza ład, bezpieczeństwo. Jeśli staje się królową, to panuje w księstwie kuchni. To dzięki niej trwa niezmiennie ustrój rodzinny. Dom jest synonimem państwa. Aby się o tym przekonać, wystarczy zestawić pary wyrazów: płot - granica; bure niedostępne psisko - wopista; kury - asysta, gwardia przyboczna; kuchnia - państwo, księstwo; ustrój rodzinny - ustrój państwa (Dom).

Ojciec jawi się w innym utworze jako generał, który odbywa przegląd słomianej piechoty (Ojciec jest dziś generałem). Adiutantem jego jest strach na wróble. W Apokalipsie domowej jest królem z robaczywym berłem władzy. To znowu pojawia się jako kret, który musi wszystkiego dotknąć, wszystko nadzorować i dopilnować.

Przypomnieć należy w tym miejscu misterium Jana Kasprowicza pod tytułem Marchołt gruby a sprośny z całym bogactwem wiedzy człowieka ubogiego, najprostszego z prostych, ale wolnego wewnętrznie od nacisków cywilizacji. Człowieka zapatrzonego w nieskażone, żywe źródło nieomylnej prawdy o odwiecznych przeznaczeniach istoty. Słońcu nie ufa / ani żadnym przyziemnym wartościom - ufa tylko swojej pracy, swoim sprawdzonym metodom.

Henryk Czubała w "Życiu Literackim", omawiając jeden z wątków twórczości Barana, pisze:

"W dialogu z królem Salomonem współczesnej kultury oficjalnej bohater jego wierszy przyjmuje zwykle pozycję i pozę Marchołta, który (...) uznanemu porządkowi świata jako dziełu <<istot najwyższych>>, przeciwstawia nieskromnie i czupurnie swoją <<małą>> uczłowieczoną i zdesakralizowaną kosmogonię" 6.

Wszyscy żyjący na peryferiach miasta budzą podziw dla swoich umiejętności zbudowania bezpiecznego azylu, gdzie jest płot dekalogu i niebowskaz kościoła. Obdarzeni są bowiem godnością i mądrością. Mimo, że tkwią w banalnej codzienności, występują na tle "makatkowych" obrazków, ale to właśnie zapewnia im autentyczność. Nic dziwnego, że najbezpieczniej człowiek czuje się w domu, w kręgu rodziny.

Dom, święta, uroczystości rodzinne i zwykłe zajęcia istnieją dla poety w wymiarze sacrum. Baśniowe królestwo, Arkadia utracona i odnajdywana, zapadnie na długo w sercu i pamięci, a być może też:

spisze je
gęsim piórem
na glinianych kartach
jan ewangelista
z kapliczki na rozstajach

(Święte Przymierze)
Przypisy:

1 Linia poezji, linia życia (rozmowę z Józefem Baranem przeprowadził M. Zieliński), "Kultura" 1978, nr 49, s. 3.
2 T. Olszewski, Poeta ludzi nieśmiałych, "Tygodnik Kulturalny" 1985, nr 10, s. 9.
3 M. Eliade, Sacrum, mit, historia, tłum. z franc. A. Tatarkiewicz, Warszawa 1970, s.163.
4 J. Pieszczachowicz, Litości godny jest człowiek, "Nowe Książki" 1992, nr 7-8, s. 60.
5 M. Eliade, op.cit., s.42.
6 H. Czubała, "Mała kosmogonia" Józefa Barana, "Życie Literackie" 1988 nr 23, s. 9, passim.
 

Opracowanie: Urszula Kijek

Wyświetleń: 1873


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.